Powiedziała, że dokumentacja jest przechowywana automatycznie. Że jeśli byłam u psychiatry, to znaczy, że byłam u niego. Że pamięć osób z zaburzeniami psychicznymi często zawodzi.
Lekarz naczelny dodał, że muszę kontynuować leczenie. Odmowa może doprowadzić do pogorszenia stanu zdrowia. Wyszedłem z kliniki z poczuciem, że naprawdę tracę rozum.
Cały system działał na moją niekorzyść. Dokumentacja medyczna, dokumenty bankowe, plotki – wszystko było sfałszowane, ale wyglądało przekonująco. W domu usiadłem przed komputerem i zacząłem szukać sposobów na ochronę.
Czytałem o tym, jak walczyć z oszczerstwami i jak udowodnić fałszerstwo dokumentów. Ale to wszystko wymaga pieniędzy. A dostęp do moich kont jest zablokowany.
Tego wieczoru zadzwoniła do mnie matka Pawła. Walentyna Pietrowna była chłodna i formalna. Powiedziała, że rodzina jest zaniepokojona moim zachowaniem.
Powiedziała mi, że słyszała o moich halucynacjach. Że rzekomo mówię ludziom, że Paweł żyje. Że to obraza pamięci zmarłego.
Walentyna Pietrowna dodała, że rodzina rozważa złożenie pozwu w obronie honoru i godności zmarłego. Próbowałem wytłumaczyć, że to wszystko kłamstwo. Że ktoś celowo rozpowszechnia plotki.
Ale ona nie słuchała. Powiedziała, że potrzebuję pomocy. Że moja rodzina jest gotowa zapłacić za leczenie, jeśli zgodzę się pójść do szpitala.
Do szpitala. Do szpitala psychiatrycznego. Rozłączyłem się i zdałem sobie sprawę, że pętla się zaciska.
Chcieli mnie odizolować, ogłosić niepoczytalnym i pozbawić zdolności do działania. Ale wciąż miałem kilka atutów. Nagranie z Pawłem, kontakty z innymi ofiarami, dowody, które zebrałem.
Musiałem działać szybko, zanim zostanę trwale zablokowany. Następnego ranka poszedłem do sklepu z elektroniką. Kupiłem mały lokalizator GPS, taki sam, jakiego używają do śledzenia bagażu.
Sprzedawca wyjaśnił, jak go skonfigurować i jak śledzić sygnał za pomocą aplikacji w telefonie. Urządzenie było wielkości monety i miało magnetyczny uchwyt. Tego popołudnia pojechałem do domu Iriny.
Zaparkowałem na pobliskiej ulicy i czekałem. Około trzeciej Irina wyszła z domu i wsiadła do samochodu. Szedłem za nią w pewnej odległości.
Irina podjechała do centrum handlowego, zaparkowała przy wejściu i weszła do środka. Szybko podszedłem do jej samochodu.
Rozejrzałem się; nikogo nie było w pobliżu. Przymocowałem lokalizator do podwozia samochodu, w pobliżu tylnego zderzaka. Urządzenie przykleiło się do metalu z cichym kliknięciem.
Sprawdziłem mocowanie; było bezpieczne. Wróciłem do samochodu i uruchomiłem aplikację w telefonie. Na ekranie pojawiła się mapa z czerwoną kropką wskazującą lokalizację lokalizatora.
Teraz będę wiedział, dokąd idzie Irina. Gdzie spotyka Pawła. Może znajdę ich sekretną kryjówkę.
Irina wróciła godzinę później. Wsiadła do samochodu i pojechała do domu. Obserwowałem czerwoną kropkę na ekranie: wszystko działało idealnie.
Tego wieczoru zadzwoniłem do Swietłany. Opowiedziałem jej, co się dzieje: zamrożone konta, sfałszowana dokumentacja medyczna, presja na naszych sojuszników. Swietłana powiedziała, że ma podobne problemy.
Że ktoś próbuje ją zdyskredytować w pracy. Że krążą plotki o jej powiązaniach z chorym psychicznie oszustem. Ale ona się nie podda.
Zaproponowała spotkanie jutro, aby omówić nową strategię. Natalia i Elena również zgodziły się na spotkanie. Powiedziały, że presja na nie rośnie.
Ale o co są gotowi walczyć? Umówiliśmy się na spotkanie w kawiarni na obrzeżach miasta, w miejscu, gdzie nikt nas nie będzie znał. Tej nocy leżałem bezsennie, myśląc o tym, jak szybko wszystko się zmieniło.
Jeszcze tydzień temu byłam zwykłą wdową opłakującą męża. Teraz jestem chorą psychicznie oszustką, która zmyśla historie o żywych trupach. Ale znałam prawdę.
I miałam dowód. Rano sprawdziłam aplikację śledzącą. Czerwona kropka wskazywała, że samochód Iriny stał całą noc zaparkowany przed domem.
Około dziewiątej rano kropka zaczęła się poruszać. Irina. Irina pojechała do centrum miasta i zatrzymała się w banku.
Pół godziny później pojechałem do notariusza Krawcowa. Zastanawiałem się, czego od niego potrzebuje. Ubrałem się i poszedłem za nią.
Zaparkowałem w pobliżu biura Krawcowa i czekałem. Irina pojawiła się godzinę później. Miała napiętą twarz i trzymała teczkę z dokumentami.
Wsiadła do samochodu i pojechała do domu. Śledziłem jej trasę za pomocą trackera. Potem poszedłem do kawiarni, żeby spotkać się z dziewczynami.
Swietłana, Natalia i Elena już na mnie czekały. Wszystkie wyglądały na zmęczone i wyczerpane. Wymieniłyśmy się nowinami.
Każdy z nich miał problemy, presję w pracy, plotki, próby izolacji. Swietłana powiedziała, że znalazła nowego detektywa. Młodego mężczyznę gotowego pracować za niewielkie pieniądze.
Ostrzegł jednak, że jeśli zostanie na niego wywarta presja, natychmiast umorzy sprawę. Natalia zasugerowała, żeby zwrócić się do prasy. Powiedziała, że zna dziennikarza specjalizującego się w kryminałach.
Elena dodała, że ma znajomego w prokuraturze. Nie jest wysoko postawiony, ale jest uczciwy. Może będzie mógł pomóc.
Postanowiliśmy zbadać wszystkie fronty naraz. Swietłana współpracuje z detektywem. Natalia kontaktuje się z dziennikarzem.
Elena próbuje swoich sił jako prokurator. Ja nadal śledzę Irinę i zbieram dowody. Po spotkaniu wróciłem do domu i sprawdziłem tracker.
Samochód Iriny stał zaparkowany przed domem. Ale około szóstej wieczorem kropka znów ruszyła. Tym razem Irina odjechała z centrum, kierując się na obrzeża miasta.
Podążałem za ruchem kropki na mapie. Irina jechała nieznanymi drogami, coraz dalej od miasta. W końcu kropka się zatrzymała.
Spojrzałem na mapę; była gdzieś w lesie, jakieś dwadzieścia kilometrów od miasta. Po co jej tam było? Wsiadłem do samochodu i pojechałem tą samą trasą. Jechałem powoli, uważnie obserwując wszystko.
Droga wiodła przez las, mijając opuszczone dacze i stare ogródki działkowe. Miejsce było opustoszałe i niezamieszkane. W końcu zobaczyłem zjazd, który wskazywał lokalizację tropiciela.
Skręciłem i pojechałem polną drogą. Kilkaset metrów dalej zobaczyłem samochód Iriny. Stał zaparkowany obok małego domu, prawie ukryty wśród drzew.
Zatrzymałem się w pewnej odległości i wyłączyłem silnik. Wyjąłem lornetkę i zacząłem obserwować. Dom wyglądał na zamieszkany.
W oknach paliły się światła, z komina wydobywał się dym. Obok samochodu Iriny stał drugi, stary, ale zadbany. W oknach widziałam sylwetki ludzi.
Dwoje ludzi, mężczyzna i kobieta. Paweł i Irina. Ich sekretna kryjówka.
Siedziałem w samochodzie i obserwowałem dom do późnej nocy. Około jedenastej zgasły światła. Samochód Iriny pozostał na swoim miejscu.
Więc zostaje na noc. Wróciłem do domu z poczuciem, że w końcu znalazłem ich kryjówkę. Miejsce, w którym planują moją zagładę.
W domu spojrzałem na mapę online. Dom stał na działce zarejestrowanej na pewną firmę. Firma okazała się fikcyjna, zarejestrowana miesiąc temu i nie prowadziła żadnej realnej działalności.
Ale dyrektorem firmy był Konstantin Władimirowicz Morozow. Ten sam prawnik, który zamroził moje konta. To wszystko jest ze sobą powiązane.
Dom, prawnik, zamrożone konta – wszystko to elementy tego samego planu. Następnego dnia poszedłem do tego domu ponownie. Tym razem wziąłem aparat z dobrym zoomem.
Zaparkowałem w lesie, z dala od drogi i podszedłem bliżej domu. Znalazłem dobre miejsce za drzewami, z widokiem na podwórko i okna.
Około południa z domu wyszedł mężczyzna. Był wysoki, ubrany w ciemne ubranie, z twarzą ukrytą pod czapką. Podszedł do stodoły i zaczął tam coś robić.
Potem wróciłem do domu. Włączyłem kamerę i zacząłem filmować. Zoom był dobry, a twarze wyraźnie widoczne.
To był Paweł. Bez wątpienia. Wyglądał na zdrowego i radosnego.
Nie było śladów choroby ani osłabienia. Mężczyzna, który powinien być w grobie, spokojnie wykonywał swoje obowiązki. Kontynuowałem filmowanie, aż zniknął w domu.
Godzinę później Irina wyszła z domu. Ona również wyglądała normalnie, bez śladów smutku czy stresu. Mieszkali tu jak normalne małżeństwo.
Planowaliśmy moją przyszłość i cieszyliśmy się życiem. Nakręciłem jeszcze kilka minut filmu i wróciłem do samochodu. Teraz miałem coś więcej niż tylko dowód na to, że Paweł żyje.
Miałem miejsce, w którym się ukrywali. Tego wieczoru wysłałem film Swietłanie, Natalii i Elenie. Zapisałem adres domu i wyjaśniłem, jak go znaleźć.
Swietłana odpowiedziała pierwsza. Powiedziała, że to przełom. Że mamy już wszystko, czego potrzebujemy, żeby skontaktować się z policją.
Ale wiedziałem, że muszę być ostrożny. Jeśli w policji byli ludzie powiązani z Pawłem i Iriną, mogliby ich powiadomić o śledztwie. Musiałem znaleźć uczciwego funkcjonariusza.
Albo odwołać się do władz wyższych. Następnego dnia zadzwonił do mnie nieznajomy. Przedstawił się jako śledczy z prokuratury.
Powiedział, że chce się spotkać. Zgodziłem się. Umówiliśmy się w kawiarni w centrum miasta.
Śledczym okazał się mężczyzna po czterdziestce, o poważnej twarzy i czujnym spojrzeniu. Okazał dowód tożsamości i powiedział, że otrzymał informację o możliwym oszustwie. Opowiedziałem mu całą historię…
Pokazała nagranie z Pawłem, zdjęcia domu i dokumenty dotyczące zamrożonych kont. Śledczy słuchał uważnie, robił notatki i zadawał pytania wyjaśniające.
Ostatecznie stwierdził, że sprawa jest poważna i że konieczne jest przeprowadzenie dochodzenia. Ale że to zajmie trochę czasu.
Ostrzegł mnie, żebym był ostrożny. Powiedział, że jeśli moje podejrzenia się potwierdzą, ludzie, którzy to zorganizowali, mogą być niebezpieczni. Śledczy dał mi swoją wizytówkę i poprosił o zgłaszanie wszelkich nowych zdarzeń.
Wyszedłem z kawiarni z poczuciem, że w końcu znalazłem sojusznika w oficjalnych strukturach. Ale moja radość była przedwczesna. Tego wieczoru zadzwoniła do mnie Swietłana.
W jej głosie słychać było strach. Powiedziała, że do jej domu przyszli ludzie. Przedstawili się jako pracownicy prokuratury.
Pytali o nasze spotkania i o to, jakie informacje zbieramy. Ostrzegali nas, że utrudnianie śledztwa może skutkować odpowiedzialnością karną. Swietłana zdała sobie sprawę, że zostaliśmy zidentyfikowani.
Ktoś wie o naszych działaniach i próbuje nas powstrzymać. Po rozmowie z nią sprawdziłem lokalizator. Samochód Iriny był zaparkowany przy sekretnym domu.
Ale około północy kropka zaczęła się poruszać. Irina jechała z powrotem do miasta. Śledziłem jej trasę na ekranie.
Zatrzymała się nie pod swoim domem, ale pod budynkiem, którego nie rozpoznałem. Sprawdziłem adres w internecie. To była siedziba prokuratury okręgowej.
Co Irina robiła w prokuraturze o północy? Odpowiedź była oczywista. Spotykała się z jednym ze śledczych. Przekazywała informacje o naszych działaniach.
Mają ludzi w prokuraturze. Może śledczy, którego poznałem, pracuje dla nich. Pętla się zaciskała.
Następnego ranka, po tym, jak w środku nocy widziałem Irinę w prokuraturze, obudziłem się z jedną myślą: muszę dotrzeć do tego domu w lesie. Sprawdziłem lokalizator; samochód Iriny stał zaparkowany przed jej mieszkaniem w mieście. A więc wrócili z kryjówki.
Ubrałem się na ciemno i chwyciłem plecak z narzędziami, które kupiłem dzień wcześniej w sklepie z narzędziami. Śrubokręty, latarka, rękawiczki. Gdyby mnie złapano, powiedziałbym, że zgubiłem się w lesie.
Jechałem znajomą drogą, a moje serce biło tak głośno, że zdawało się, że słychać je w całej okolicy. Słońce właśnie wschodziło, a mgła snuła się między drzewami. To była idealna pora, wczesny ranek; ludzie jeszcze spali, a światła było wystarczająco dużo, żeby wszystko zobaczyć.
Zaparkowałem w tym samym miejscu, z którego obserwowałem dom. Ponownie sprawdziłem lokalizator; czerwona kropka nadal wskazywała centrum miasta. Chwyciłem plecak i poszedłem przez las w stronę domu.
Podszedłem do okna i zajrzałem do środka. Było pusto. Nikogo tam nie było.
Zasłony nie były całkowicie zasłonięte i widziałem fragment pokoju, stół, krzesła, ale żadnych ludzi. Obszedłem dom dookoła, szukając wejścia.
Wszystkie okna były zamknięte, ale na podwórku znalazłem małe okienko do piwnicy. Szyba była stara, a rama luźna. Wyjąłem śrubokręt i zacząłem ostrożnie podważać ramę.
Pracowała powoli, starając się nie hałasować. Po 10 minutach rama ustąpiła. Okno otworzyło się z cichym skrzypnięciem.
Wcisnęła się do piwnicy. Włączyłem latarkę. Typowa piwnica, stare pudła, narzędzia ogrodnicze, puszki z przetworami.
Nic ciekawego. Znalazłem schody prowadzące na górę. Drzwi do domu były otwarte.
Wstałem i znalazłem się w korytarzu. Dom był większy, niż się wydawało z zewnątrz. Kilka pokoi, kuchnia i łazienka.
Zacząłem wszystko po kolei oglądać. Pierwszy pokój był zwykłą sypialnią. Łóżko, szafa, szafki nocne.
Na stoliku nocnym leżały dokumenty. Podszedłem bliżej i włączyłem latarkę. Paszport na nazwisko Igor Pietrowicz Wołkow.
Zdjęcie Pawła, ale z inną fryzurą i okularami. Fałszywy paszport. Obok leżały inne dokumenty: prawo jazdy na to samo nazwisko, dowód dochodu, a nawet karta ubezpieczenia zdrowotnego.
Cały zestaw dokumentów dla fikcyjnej osoby. Sfotografowałem wszystko telefonem i ruszyłem dalej. Drugi pokój okazał się biurem.
Biurko, komputer, drukarka. Na ścianach wisiały mapy miasta i zdjęcia różnych ludzi. Podszedłem bliżej i ogarnęło mnie przerażenie.
Jedno ze zdjęć przedstawiało mnie. Zrobione z daleka, gdy wychodziłem z domu. Obok były zdjęcia mojego domu, mojego samochodu. Nawet zdjęcie mojego miejsca pracy.
Obserwowali mnie od jakiegoś czasu. Włączyłem komputer. Był zabezpieczony hasłem, ale na biurku leżała karteczka z numerami.
Próbowałem nawigować i komputer się odblokował. Na pulpicie było mnóstwo folderów. Otworzyłem pierwszy, a Marina podkreślała moje obserwacje.
W środku są setki zdjęć. Ja w pracy, w sklepie, u lekarza, nawet przez okno w domu. W drugim folderze podkreślone kontakty Mariny.
Lista wszystkich moich znajomych, współpracowników i krewnych. Szczegółowe informacje o każdym z nich, w tym o miejscu pracy. Jakie są ich słabości i jak na nich wpływać.
Trzeci folder, plan podkreślenia mojej destrukcji. Otworzyłem go drżącymi rękami. W środku znajdował się szczegółowy plan zdyskredytowania mnie.
Punkt po punkcie, z datami i obowiązkami. Kto miał rozsiewać plotki, kto miał fałszować dokumenty, kto miał wywierać presję na pracodawców. Wszystko było ustalone w najdrobniejszych szczegółach.
Nawet to, jak planowali doprowadzić mnie do załamania nerwowego. Skopiowałem wszystkie foldery na pendrive, który zabrałem ze sobą. Było tam mnóstwo informacji.
Kopiowanie zajęło kilka minut. Podczas gdy komputer działał, rozejrzałem się po reszcie pokoju. W szufladach biurka znalazłem kolejne dokumenty, umowy najmu domu i rachunki za media.
Wszystko było zarejestrowane na Igora Wołkowa. W jednej z szuflad leżał stos zdjęć. Przekartkowałem je i o mało nie krzyknąłem.
Były to zdjęcia innych kobiet. Dziesiątek kobiet w różnym wieku. Pod każdym zdjęciem znajdowało się ich imię i nazwisko, wiek, stan cywilny i wartość netto.
Paweł nie tylko na mnie polował. Miał całą listę ofiar. Zrobiłem zdjęcie tych zdjęć i poszedłem do sąsiedniego pokoju.
Tam czekał mnie jeszcze większy szok. Cała ściana była pokryta dużym diagramem. Na środku moje zdjęcie.
Strzałki prowadziły do zdjęć innych osób. Moich przyjaciół, kolegów, lekarzy, pracowników banku. Przy każdym zdjęciu notatki o tym, jak ta osoba mogłaby zostać wykorzystana przeciwko mnie.
Pod diagramem stał stół ze sprzętem audio: magnetofon, słuchawki, komputer do przetwarzania dźwięku. Włączyłem magnetofon.
Z głośników dobiegł mój własny głos. Ale słowa były dziwne. Powiedziałem coś o chęci skrzywdzenia Iriny, o planowaniu zemsty.
Nigdy nic takiego nie powiedziałem. Przewinąłem nagranie. Znów mój głos, ale tym razem rzekomo mówiłem o moich halucynacjach, o widzeniu zmarłych.
To też było kłamstwo. Zdałem sobie sprawę, że nagrywali moje rozmowy, a potem edytowali pojedyncze słowa, tworząc nowe frazy. Tworzyli fałszywe nagrania, przez które wyglądałem na szalonego.
Obok magnetofonu leżała teczka z transkrypcjami. Dziesiątki stron moich rzekomych zeznań. Wszystko było zmyślone, ale brzmiało przekonująco.
Skopiowałem te pliki również na pendrive. W kącie pokoju stało kolejne biurko. Leżały na nim zaświadczenia lekarskie, raporty psychiatryczne, a nawet recepty.
Wszystko jest na moje nazwisko, ale wszystko jest fałszywe. Jeden dokument szczególnie mnie uderzył: wniosek, że cierpię na zaburzenia paranoidalne i jestem skłonny do agresji.
Podpis lekarza, którego nigdy nie widziałem. Obok leżał plan hospitalizacji bez zgody pacjenta. Data była za tydzień.
Planowali zamknąć mnie w szpitalu psychiatrycznym. Zrobiłem zdjęcia wszystkich dokumentów i poszedłem do kuchni. Na stole leżały telefony komórkowe.
Kilka, wszystkie różnych marek. Włączyłem jeden z nich. Na telefonie były zapisane numery telefonów osób, które znałem.
Moi przyjaciele, koledzy, a nawet dalsi krewni. Obok każdego numeru notatki, co powiedzieć tej osobie. Jak ją przekonać…


Yo Make również polubił
47 motocykliści pojawili się w sądzie, aby chronić dziewczynę przed Ojcem
2 tygodnie temu 2 tygodnie temu Ta dieta jajeczna pomogła mi schudnąć 10 kilogramów tłuszczu
Objawy niedoboru witaminy B12 są ignorowane
Jak sprawić, by Twoja szklana płyta kuchenna znów lśniła