„Niech siedzi na dworze – szybko nauczy się szacunku dla starszych!”. Za namową pijanej macochy, ojciec pewnej zimy wyrzucił pięcioletniego syna z domu, boso i bez płaszcza. Marznąc na śniegu, chłopiec nagle usłyszał głos – a to, co zobaczył, odmieniło całą jego przyszłość… – Page 5 – Pzepisy
Reklama
Reklama
Reklama

„Niech siedzi na dworze – szybko nauczy się szacunku dla starszych!”. Za namową pijanej macochy, ojciec pewnej zimy wyrzucił pięcioletniego syna z domu, boso i bez płaszcza. Marznąc na śniegu, chłopiec nagle usłyszał głos – a to, co zobaczył, odmieniło całą jego przyszłość…

„Staram się pomagać, kiedy mogę. Skąd bierze się ta chęć? Niewielu nastolatków się tym interesuje”. Leszka zastanowiła się przez chwilę.

Zwykle nie opowiadał swojej historii nikomu, ale coś w tej kobiecie budziło zaufanie. „Mam doświadczenie” – zaczął powoli. „Kiedy miałem pięć lat, ojciec wyrzucił mnie na mróz zimą.

O mało nie zamarzłem na śmierć. Uratowała mnie życzliwa kobieta, Baba Vera, która później została moją opiekunką. Gdyby nie ona, nie byłoby mnie tu dzisiaj.

„Chcę po prostu odwdzięczyć się za dobro, które otrzymałam”. Anna Siergiejewna słuchała ze łzami w oczach. Kiedy Leszka skończyła, skinęła głową.

„Rozumiem. Wiesz, Aleksiej, jest taki program o nazwie Służba Pojednania Szkolnego. To tam uczniowie szkół średnich, pod okiem psychologa, pomagają rozwiązywać konflikty i wspierać tych, którzy potrzebują pomocy.

Chcę stworzyć taką usługę w naszej szkole. „Chciałbyś nią kierować?” Leszka podskoczyła zaskoczona. „Serio? Czy to w ogóle możliwe?” „Bardziej niż możliwe.

Już to uzgodniliśmy z dyrektorem. Potrzebujemy odpowiedzialnych ludzi, którym można zaufać. Jesteście idealni.

Tak rozpoczęła się oficjalna praca Leszki, polegająca na pomaganiu rówieśnikom. Pogotowie pojednawcze stało się prawdziwą oazą bezpieczeństwa w szkole. Ludzie zgłaszali się do niego z najróżniejszymi problemami, od błahych kłótni między klasami po poważne sprawy rodzinne.

Leshka i jego zespół pracowali jak prawdziwi profesjonaliści. Studiowali mediację, uczestniczyli w szkoleniach z psychologiem i studiowali przepisy dotyczące ochrony dzieci. I naprawdę pomogli.

Uratowali uczennicę siódmej klasy, którą bił pijany ojciec. Szybko zauważyli siniaki, porozmawiali z nią, przekonali ją do zwrócenia się o pomoc do osoby dorosłej i pomogli jej złożyć zawiadomienie. Ojca zabrano, a dziewczynkę umieszczono u krewnych. Pomogli też uczniowi ósmej klasy, który był prześladowany z powodu nadwagi, porozmawiali z prześladowcami, zorganizowali spotkanie z psychologiem i zapewnili wsparcie emocjonalne.

Zastraszanie ustało. Poważny konflikt między dwiema klasami, który groził eskalacją do masowej bójki, został rozwiązany poprzez zorganizowanie spotkania pojednawczego, wysłuchanie obu stron i pomoc w znalezieniu rozwiązania. Wieść o szkolnym nabożeństwie pojednawczym rozeszła się po całym mieście.

Ludzie z innych szkół zaczęli się z nimi kontaktować, prosząc o rady, dzieląc się doświadczeniami i zapraszając ich do opowiadania o swojej pracy. Leshka był szczęśliwy. Robił dokładnie to, do czego czuł się stworzony.

To, co zapowiadało zamieć w tę straszną lutową noc 11 lat temu. Był światłem dla tych, którzy tkwili w ciemności. I to nadawało życiu sens.

Baba Wiera cieszyła się z jego szczęścia. Martwiła się jednak. Leszka poświęcał dużo czasu pomaganiu innym, czasami zapominając o sobie. Był dobrym uczniem, ale mógłby osiągnąć lepsze wyniki, gdyby nie poświęcał tyle energii na wolontariat.

„Lesha, kochanie, pomyśl o przyszłości” – powiedziała. „Kim chcesz zostać? Gdzie pójdziesz po szkole?”. Lesha znała odpowiedź od dawna. „Chcę zostać pracownikiem socjalnym”.

Albo psycholog. Aby pomagać dzieciom profesjonalnie. Aby robić to nie tylko w szkole, ale wszędzie tam, gdzie jest to potrzebne.

„W takim razie musisz poważnie przygotować się do rekrutacji” – skinęła głową Baba Vera. „Zdaj egzaminy, zdobywaj punkty. Pomogę ci, jak tylko będę mogła”.

Leszka z nowym zapałem podjął studia. Jego jasnym celem było dostanie się na uniwersytet, na wydział pracy socjalnej, zdobycie wykształcenia i zostanie profesjonalistą. Aby móc pomagać jeszcze bardziej, jeszcze skuteczniej.

Zrozumiał, że to jego powołanie. To właśnie trzymało go przy życiu tej mroźnej nocy. Jedenasta klasa minęła w mgnieniu oka, niczym w mgnieniu oka, w rozsypce egzaminów, egzaminów wstępnych na studia i wolontariatu.

Leszka dała radę zrobić wszystko, mimo że spała tylko pięć godzin na dobę. Baba Wiera narzekała, próbowała zmusić go do dłuższego odpoczynku, ale wiedziała, że ​​nic go nie powstrzyma. Miał cel i dążył do niego z całych sił.

Jego wyniki na egzaminie państwowym były znakomite. Leszka uzyskała wystarczająco dużo punktów, by dostać się na wydział pracy socjalnej dzięki państwowemu stypendium. Babcia Wiera płakała z radości, przytulała go i powtarzała, że ​​jest z niego bardziej dumna niż z własnych dzieci.

Udało ci się, Leszeńko, udało ci się. Ten zmarznięty chłopiec wyrósł na takiego mężczyznę. Gdyby twoja matka mogła to zobaczyć, jaka byłaby szczęśliwa.

Leszka również był dumny. Przebył długą drogę od pięcioletniego dziecka porzuconego na mrozie do siedemnastolatka rozpoczynającego studia. A wszystko dzięki tym, którzy w niego wierzyli – Babie Wierze, Mietielicy i jego przyjaciołom.

Jego lata studenckie były pełne wrażeń. Leshka uczył się z zapałem; każdy wykład i każde seminarium dostarczało mu nowej wiedzy, nowych narzędzi do pomagania ludziom. Studiował psychologię, pedagogikę, prawo, socjologię…

Odbywał staże w ośrodkach kryzysowych, domach dziecka i ośrodkach wsparcia rodziny. Na trzecim roku podjął pracę na pół etatu w miejskim ośrodku wsparcia rodziny i dziecka. Pracował z trudną młodzieżą, rodzinami w kryzysie oraz dziećmi, które doświadczyły przemocy.

Praca była ciężka; każdego dnia spotykał się z ludzkim cierpieniem, okrucieństwem i obojętnością. Ale był też wdzięczny; kiedy mógł pomóc, uratować i odmienić czyjś los, wszystko nabierało sensu. To właśnie w tej pracy poznał Katię.

Pracowała jako psycholog w tym samym ośrodku, drobna kobieta o wielkich brązowych oczach i niesamowitej empatii. Leszka zauważyła ją od razu, ale długo wahała się, czy do niej podejść; była ciągle zajęta pracą, nauką i pomaganiem innym. Katia jednak odezwała się pierwsza.

„Aleksiej, to prawda? Jestem Katia” – przedstawiła się pewnego lunchu. „Dużo o tobie słyszałam. Mówią, że potrafisz zdziałać cuda z trudnymi nastolatkami”.

„Żadnych cudów” – powiedziała Leszka, zawstydzona. „Po prostu je rozumiem. Sama tak miałam”.

„Powiesz mi?” W jej oczach było autentyczne zainteresowanie. I Leszka jej opowiedział. Wciąż na nowo opowiadał swoją historię o tamtej lutowej nocy, o śnieżycy, o babci Verze, o swojej obietnicy pomagania innym.

Katia słuchała, nie przerywając, a kiedy skończył, cicho powiedziała: „Jesteś niesamowitym człowiekiem, Aleksiej. Niewielu ludzi potrafi przekuć swój ból w pomoc innym. Zazwyczaj ludzie popadają w rozgoryczenie albo się załamują.

„A ty? Nadałaś życiu sens. Miałaś podobną historię?” – zapytała Leszka. Katia pokręciła głową.

„Nie, miałem szczęście. Normalną rodzinę, kochających rodziców. Ale zawsze czułem ból innych ludzi.

Od dzieciństwa chciałem pomagać. Dlatego wybrałem ten zawód. Zaprzyjaźniliśmy się.

Potem ich przyjaźń przerodziła się w coś więcej. Pod koniec trzeciego roku byli parą. Baba Vera zaakceptowała Katię i od razu ją polubiła.

Powiedziała, że ​​dziewczynka miała dobre serce i jasną duszę. Na czwartym roku Leshka rozpoczął pracę nad pracą magisterską. Tematem była natychmiastowa resocjalizacja dzieci, które doświadczyły przemocy domowej.

Zbierał materiały, prowadził badania i pracował nad prawdziwymi przypadkami. Jego przełożony był zachwycony jego pracą. „Alexy, to nie jest zwykła praca magisterska” – powiedziała.

„To prawdziwy wkład w naukę. Zebrałeś bogate doświadczenie praktyczne i zaproponowałeś konkretne metody. Polecam Ci kontynuację studiów magisterskich, a następnie doktoranckich.”

„Będziesz znakomitym naukowcem i praktykiem”. Leszka zrobił pauzę. Z jednej strony nauka pociągała go ze względu na możliwość wpływania na system, opracowywania nowych podejść i szkolenia innych specjalistów.

Z drugiej strony, chciał pracować w polu, bezpośrednio z ludźmi, z dziećmi. Rozmawiał o tym z Katią. „Wiesz, dlaczego musisz wybierać?” – zapytała.

„Możesz połączyć te dwie rzeczy. Pracuj jako praktyk i prowadź badania. Wtedy twoje badania naukowe będą lepiej oparte na doświadczeniu praktycznym”.

To był kompromis, który odpowiadał Leszce. Obronił pracę magisterską z wyróżnieniem, poszedł na studia podyplomowe i kontynuował pracę w Centrum Wsparcia Rodziny i Dziecka, teraz już na pełen etat. Życie układało się pomyślnie.

Choć Baba Wiera się zestarzała, wciąż była pełna energii, a w domu panował porządek. Leszka mieszkał z Katią, ale regularnie odwiedzał Babę Wierę, pomagał jej w pracach domowych i po prostu spędzał z nią czas. Była dla niego nie tylko opiekunką; była rodziną, najbliższą osobą na świecie.

Pewnego mroźnego lutowego wieczoru, kiedy za oknem padał śnieg, tak jak 15 lat temu, Leshka siedziała w kuchni Baby Very, popijając herbatę i piekąc swoje popisowe ciasta. „Wiesz, Lesh” – powiedziała zamyślona – „często myślę o tej nocy, kiedy przyszedłeś do mnie boso, zmarznięty. Bóg cię do mnie przyprowadził”.

„Uratowałeś mnie przed samotnością, a ja uratowałem ciebie przed zimnem. Uratowaliśmy się nawzajem”. „Uratowałeś mnie, Babo Ver” – odparła Leszka.

„Gdyby nie ty, gdyby nie ta twoja śnieżyca” – przerwała. „Powiedziałeś, że wskazała ci drogę do mnie. Nadal w to wierzysz?” Leszka zamilkła.

Od dawna nie myślał o śnieżycy. „Ta noc wydawała się taka odległa, wręcz nierealna. Czy to była prawda? A może halucynacja, zmarzniętego dziecka?”. „Nie wiem, czy to się naprawdę wydarzyło” – odpowiedział szczerze.

„Ale jej słowa były prawdziwe. Obietnica, którą złożyłem, była prawdziwa. I dotrzymuję jej”.

Baba Vera skinęła głową. „Więc była tam. Nie ma znaczenia w jakiej formie, prawdziwej czy w twojej głowie.

Najważniejsze, że dała ci siłę i cel. I spełniłeś jej oczekiwania”. Minęły kolejne trzy lata.

Leszka obronił pracę magisterską i awansował, obejmując stanowisko kierownika oddziału ds. nieletnich w ośrodku kryzysowym. Nadzorował zespół pracowników socjalnych i psychologów. Katia również rozwijała się zawodowo, obejmując stanowisko głównego psychologa ośrodka, zajmując się trudnymi przypadkami i szkoląc młodych specjalistów.

zobacz więcej na następnej stronie Reklama
Reklama

Yo Make również polubił

🌿 10 ziół skuteczniejszych niż leki na stres, lęk i depresję

Rozmaryn poprawia krążenie krwi w mózgu, wspiera pamięć i działa kojąco na układ nerwowy. ✅ Jak stosować?➡️ Napar z liści ...

7 korzyści z maści Vicks Vaporub

5. Zamknij i przechowuj Gdy mieszanka stwardnieje, szczelnie zamknij pojemniki. Przechowuj w chłodnym, suchym miejscu do sześciu miesięcy. Wskazówki dotyczące ...

Kwadraty z marakują i bitą śmietaną Porcja od 8 do 10 | Przygotowanie: 30 minut | Czas gotowania: 20 minut | Odpoczynek: 1 godzina

Rozgrzej piekarnik do 180°C. Kruche ciasteczka zmiksuj na drobny proszek, a następnie wymieszaj je z roztopionym masłem, aż uzyskasz piaszczystą ...

Uprawiaj cytryny przez cały rok: odkryj prostą metodę zrównoważonej uprawy

Słuchaj swojej rośliny: Każde drzewo cytrynowe jest wyjątkowe. Uważnie obserwuj jego wzrost, liście i owoce, aby zrozumieć jego specyficzne potrzeby w ...

Leave a Comment