Była w szpitalu, stopniowo dochodząc do siebie, ale jej powrót do zdrowia był powolny. Leshka odwiedzał ją codziennie. Siedział przy jej łóżku, trzymał ją za rękę i opowiadał o pracy fundacji i dzieciach, które uratowali.
Baba Vera z trudem wysłuchała przemówienia. Dochodziła do siebie powoli, ale w jej oczach błyszczało dawne ciepło i duma. „Lesha!” – wyszeptała z trudem. „Dobrze! Ty! Dobrze!” „To ty się spisałaś, Baba Ver!” – odpowiedział, całując ją w dłoń.
„Sprawiłeś, że jestem taka! Bez ciebie nic z tego by się nie wydarzyło!” Pokręciła głową, jakby chciała powiedzieć: „Nie umniejszaj swoich osiągnięć”. Miesiąc później została wypisana ze szpitala. Leszka i Katia zabrały ją do swojego starego mieszkania; trudno jej było być samej.
Przygotowali dla niej pokój, zatrudnili pielęgniarkę dzienną i sami opiekowali się nią wieczorami i w nocy. Baba Vera powoli wracała do zdrowia. Zaczęła chodzić o lasce, a jej mowa się poprawiła.
Cieszyła się, że może z nimi mieszkać, patrzeć, jak pracują, słuchać ich rozmów o fundacji i dzieciach. Pewnego wieczoru zawołała Leszkę. „Wstawaj!” – poklepała łóżko.
„Chcę porozmawiać!” Leszka usiadła zaniepokojona. Poważny ton jej głosu był niepokojący. „Długo nie wytrzymam, Leszeńko!” powiedziała spokojnie.
„Nie kłóć się, czuję to. Moje lata, moje zdrowie nie są już takie jak kiedyś. Ale jestem szczęśliwy.
„Wiesz dlaczego?” Milczał, czując gulę w gardle. „Bo miałem czas zobaczyć, kim się stałeś. Miałem czas zrozumieć, że moje życie nie poszło na marne.
„Dałem ci dom, a ty dałeś dom setkom innych. Dzieciom. Czy to nieszczęście?” „Bab Ver, nie mów tak!” Leshka poczuł, jak łzy napływają mu do oczu.
„Posłuchaj mnie!” – powiedziała surowo. „Kiedy odejdę, nie martw się. Nie przerywaj pracy.
„Pomagaj dalej dzieciom. To będzie najlepsze wspomnienie o mnie. Zrozumiano?” Nie zmyślała.
Wiem o tym. Nie ma znaczenia, jak się pojawiła – jako duch, anioł, czy po prostu siłą twojego pragnienia życia. Dała ci drogę.
Idziesz z godnością. Byłaby dumna”. Leshka nie mógł się oprzeć, przytulił ją, schował twarz w jej ramieniu i rozpłakał się 25 lat temu, kiedy po raz pierwszy go przyjęła.
„Dziękuję!” powtórzył przez łzy. „Dziękuję za wszystko. Jesteście moją rodziną.
Najdroższa osoba na świecie. I ty jesteś mój, Leszeńko. Mój chłopcze.
„Mój bohater”. Baba Vera żyła jeszcze sześć miesięcy w spokoju, otoczona miłością i opieką.
A potem odeszła cicho, we śnie, bez cierpienia ani męki, po prostu zasypiając i już się nie budząc. Leszka pochowała ją z pełnymi honorami. W pogrzebie uczestniczyły dziesiątki osób – podopieczni fundacji, koledzy, przyjaciele, sąsiedzi.
Wielu nawet nie znało jej osobiście, ale przyszło wesprzeć Leszkę, bo wiedzieli, że ta kobieta wychowała mężczyznę, który ratuje dzieci. Leszka wygłosiła krótką mowę przy trumnie. Wiera Pietrowna nie była tylko moją opiekunką. Była aniołem, który uratował mnie w najstraszniejszą noc mojego życia.
Dała mi dom, miłość i wiarę w ludzi. Bez niej nie byłbym tym, kim jestem dzisiaj. Nie byłoby Fundacji Warm Home.
Nie uratowano by życia żadnego dziecka. Wszystko, co robię, jest kontynuacją jej dobroci. I obiecuję, że będę to robić, dopóki żyję…


Yo Make również polubił
Sekrety Pielęgnacji Storczyków: Unikaj Typowych Pułapek i Ciesz Się Kwitnącym Sukcesem
Bawarskie pączki: łatwy niemiecki przepis
Pięcioletnia dziewczynka wchodzi o północy do baru motocyklowego i wszyscy są zszokowani tym, co mówi.
Przyłapałam nianię naszych dzieci wychodzącą spod prysznica, podczas gdy mój mąż miał być w pracy