Alija wstała z ziemi, gdy ojciec wyszedł. Karina przez chwilę stała jak wryta, jakby czekała na podziękowania.
— Rozumiesz, prawda? Bez ciebie nie przetrwamy.
Aliya minęła ją bez słowa, weszła do łazienki, zamknęła drzwi na klucz i usiadła na brzegu wanny. Ręce jej drżały, ale nie ze strachu. Otworzyła aplikację bankową. Pięć lat przelewów. Dużo. Zdecydowanie za dużo. Rok wcześniej kupiła mieszkanie, w którym mieszkali, na własność, zapisując je na swoje nazwisko. Myśleli, że to mieszkanie na wynajem. Nic nie powiedziała.
Wyszła z łazienki, podniosła telefon z podłogi i wybrała numer swojego pracodawcy. Sekretarka odebrała oschłym głosem.
— Rozumiemy, że odmawiasz.
Aliya wyjaśniła, że nie była to jej odmowa.
— Nie potrzebujemy pracowników z takimi problemami rodzinnymi. Przepraszam.
Telefon się rozłączył. Aliya stała dalej, słuchając Kariny w kuchni, która głośno mówiła matce, że Aliya stała się arogancka i chciała ich zostawić. Sazhida coś mruknęła, ale nie zaprzeczyła. Raul włączył telewizor.
Alija wróciła do swojego pokoju – starego magazynu, bez okien. Wyjęła torbę i zaczęła pakować swoje rzeczy. Powoli. Metodycznie. Potem otworzyła laptopa.
Plan zrodził się naturalnie. Wszystkie konta były powiązane z jej kartą: prąd, gaz, woda, internet. Anulowała polecenia zapłaty; rano wszystko miało zostać odcięte. Anulowała wszystkie polisy ubezpieczeniowe – medyczne i samochodowe. Telefony komórkowe – abonament rodzinny, z własnym numerem jako głównym – odłączyła wszystkie trzy linie.
Następnie otworzyła dokumenty mieszkania. Akt własności. Jej imię i nazwisko. Wydrukowała nakaz eksmisji. Termin: sześćdziesiąt dni. Napisała trzy listy.
Do Kariny: „Klaskałaś, kiedy na mnie naciskał. Teraz znajdź kogoś, kto za ciebie zapłaci”.
Do Raula: „Mówiłeś, że jestem ci winien dług. Nikomu nic nie jestem winien. Jesteś moim ojcem tylko na papierze”.
Do Sazhidy: „Milczałaś. Zawsze milczałaś. To też wybór”.
O trzeciej nad ranem Alija opuściła pokój. Położyła nakaz eksmisji na stole, obok kopert. Wyszła z mieszkania, zamknęła drzwi, zeszła na dół, zamówiła taksówkę i pojechała na dworzec.
Wsiadła do pociągu o szóstej. Godzinę później zawibrował jej telefon – Karina. Odrzuciła połączenie. Potem Raul. Też odrzucił. Aliya wyłączyła telefon i zamknęła oczy. Podróż trwała czternaście godzin. Nie spała, tylko patrzyła przez okno. Jej umysł był pusty. Dziwna, ale przyjemna pustka.
Raul obudził się o 7:30. Próbował zapalić światło – nic. Poszedł do łazienki, odkręcił kran – nie było wody. Poszedł do kuchni. Sazhida stała przy kuchence, próbując zapalić gaz.
— Raul, co się dzieje?
Zauważył papiery na stole. Podniósł pierwszy z nich. Nakaz eksmisji. Przeczytał go raz, potem drugi raz.
— Jaka eksmisja? Wynajmujemy to mieszkanie!
Sazhida pokazała mu drugi dokument – akt własności. Imię i nazwisko: Aliya Rafikovna Moukhametova. Raul usiadł na krześle.
Karina wybiegła z pokoju z telefonem, z czerwoną twarzą i przerażonymi oczami.
— Co to jest…? Mam post na swojej stronie! Nigdy tego nie napisałem!
Przysunęła ekran do nosa Raula. Przeczytał, a potem sięgnął po swój telefon. To samo. Przewinęły się dziesiątki komentarzy. „Wstydź się”. „Bez serca”. „Biedna dziewczyna”. Hasło zostało zmienione; nie dało się niczego usunąć.
Karina chodziła w kółko, krzycząc, że muszą znaleźć Aliyę i zmusić ją do zdjęcia wszystkiego. Sazhida przeczytał jego list, po czym usiadł, chowając twarz w dłoniach.
Raul chwycił telefon i zadzwonił do Aliyi – nie odebrała. Zadzwonił do niej do pracy – powiedziano mu, że trzy dni wcześniej złożyła wypowiedzenie.
Raul wyszedł na korytarz. Sąsiadka, ciocia Zouhra, stała przed jej drzwiami i dziwnie wyglądała.
— Raul, czy to prawda, że wszystko, co o tobie napisano w internecie?
Odwrócił się gwałtownie i zatrzasnął drzwi. Karina już szlochała, jęcząc, że dzieci się obudzą, że lodówka się rozmrozi bez prądu, że nie będzie internetu. Sazhida siedziała z listem w milczeniu. Raul ponownie przeczytał nakaz eksmisji. Sześćdziesiąt dni. Potem wyprowadzka.
Alija przyjechała do Kazania tego samego wieczoru. Wynajęła mieszkanie na obrzeżach, mały pokój z oknem wychodzącym na park. Włączyła telefon – pięćdziesiąt trzy nieodebrane połączenia. Usunęła wszystko. Napisała nową wiadomość do pracodawcy. Odpowiedź nadeszła dziesięć minut później: oferta nadal aktualna; spodziewali się jej w poniedziałek. Alija położyła się na łóżku i wpatrywała w sufit. W środku panowała pustka, ale kojąca pustka. Miejsce na coś innego.
W Moskwie kolejne tygodnie były katastrofą. Karina próbowała znaleźć pracę gdziekolwiek – wszędzie, gdzie proszono ją o doświadczenie. Nie miała go. Usunęła posty, ale zrzuty ekranu już krążyły. Ojciec dzieci, z którym nie rozmawiała od trzech lat, złożył wniosek o opiekę. Sąd orzekł na jego korzyść. Ildar i Adelina zamieszkali z nim. Karina została sama.
Próbowała napisać do Aliyi z nieznanego numeru.
„Alijo, proszę, wybacz mi, błagam cię, nie chciałam, pomóż mi, nie mam dokąd pójść”.
Potem:
„Zabrałaś mi dzieci. To przez ciebie je straciłam”.
Aliya przeczytała to jeszcze raz, zastanowiła się, po czym odpowiedziała tylko raz:
„Nic nie wziąłem. Dałeś z siebie wszystko, kiedy klaskałeś.”
Zablokowała to na zawsze.
Raul znalazł pracę jako stróż nocny na budowie. Przydzielono mu miejsce w hostelu – pokój trzyosobowy, łóżka piętrowe i wspólną toaletę. Miesiąc później się wprowadził. Sazhida zamieszkała z siostrą na przedmieściach Moskwy i znalazła pracę jako sprzątaczka. Siostra ją przyjęła, ale każdego dnia przypominała jej, jak haniebna była cała sytuacja.
Raul napisał list do Aliyi za pośrednictwem byłych kolegów.
„Córko, wybacz mi, straciłam panowanie nad sobą. Wróć, wszystko załatwimy”.
Alija przeczytała i lekko się uśmiechnęła. Napisała jedną wiadomość:
„Nie straciłaś panowania nad sobą. Zawsze tego chciałaś. Już nie jestem twoją córką”.
Już nigdy nie odpowiedziała.


Yo Make również polubił
Nieświeży oddech: domowy sposób na świeży oddech
Ta technika jest tak mało wymagająca! Chciałbym sam na to wpaść!
Niemiecki biały sernik bez spodu
Zalety kalanchoe i jego pielęgnacja w domu