„Wiem. Zabij to.”
«Same opłaty za rozwiązanie umowy będą…»
„Nie interesują mnie opłaty. Wyślij zawiadomienie do ich zespołu prawnego jeszcze dziś wieczorem. Powołuj się na nie dające się pogodzić różnice w kulturze korporacyjnej i wizji.”
„Zafira…” Danielle porzuciła formalności, co zrobiła dopiero wtedy, gdy uznała, że popełniam błąd. „To umowa warta 2 miliardy dolarów. Co się stało przy kolacji?”
„Nazwał mnie śmieciem, Danny, przed salą pełną ludzi. Dał mi jasno do zrozumienia, że ktoś taki jak ja nigdy nie będzie wystarczająco dobry dla jego rodziny, ani, co za tym idzie, dla jego firmy”.
„Ten drań”. Palce Danielle już latały po klawiaturze; słyszałem to przez telefon. „W ciągu godziny każę prawnikom sporządzić dokumenty wypowiedzenia. Mam to przeciec do prasy finansowej?”
„Jeszcze nie. Niech najpierw obudzi się i zobaczy oficjalne ogłoszenie. Przekażemy je mediom do jutra do południa.”
Z przyjemnością, proszę pani. Coś jeszcze?
Zastanowiłem się przez chwilę. „Tak. Umów się na spotkanie z Fairchild Corporation na poniedziałek. Jeśli Harrington Industries nie sprzeda, może ich największy konkurent…”
„Zamiast tego kupisz jego rywala?”
„Czemu nie? Śmieci muszą się trzymać kupy, prawda?”
Rozłączyłem się i w milczeniu przejechałem resztę drogi do mojego penthouse’u. Światła miasta rozmywały się, każde przypominając mi, jak daleko odszedłem od dzieciaka, który spał w schroniskach i żył z darmowych szkolnych obiadów.
William Harrington myślał, że mnie zna, myślał, że wystarczająco dużo się dowiedział, żeby zrozumieć, jaki typ kobiety spotyka się z jego synem. Wiedział, że dorastałem w biedzie, że zacząłem pracować w wieku 14 lat. Wiedział, że dzięki czystej determinacji i niezdrowej dawce kofeiny udało mi się skończyć college, a potem pójść na studia.
Nie wiedział, że ten zadziorny dzieciak, którym gardził, zbudował korporacyjne imperium, pozostając w cieniu. Nie wiedział, że Cross Technologies, firma, z którą jego własna firma desperacko próbowała się połączyć, aby utrzymać się w erze technologii, była moja. Nie wiedział, że spędziłem ostatnią dekadę na zdobywaniu patentów, podkradaniu talentów i strategicznym pozycjonowaniu się, aby stać się królem w naszej branży.
Nie wiedział, bo trzymałem to w tajemnicy, wykorzystując holdingi i zaufanych dyrektorów jako twarz moich operacji. Wcześnie nauczyłem się, że prawdziwa władza bierze się z niedoceniania, z pozwalania pyszałkom takim jak William myśleć, że trzymają w ręku wszystkie karty.
Gdy wjeżdżałem do garażu mojego budynku, mój telefon rozświetlił się, sygnalizując połączenie przychodzące: dyrektor finansowy Harrington, Martin Keating. Połączenie nastąpiło szybciej, niż się spodziewałem. Martin miał mój prywatny numer z naszych poprzednich rozmów o fuzji, podczas których wymienialiśmy się danymi kontaktowymi w pilnych sprawach.
„Zafira, tu Martin. Przepraszam, że dzwonię tak późno, ale właśnie otrzymaliśmy od Cross Technologies zawiadomienie o rozwiązaniu umowy o fuzji. Musiała zajść jakaś pomyłka.”
„Nie ma mowy, Martinie.”
„Ale… ale mamy podpisać w poniedziałek. Zarząd już zatwierdził. Akcjonariusze oczekują…”
«W takim razie zarząd powinien był o tym pomyśleć, zanim ich prezes publicznie mnie upokorzył podczas dzisiejszej kolacji.»
Cisza. Potem cicho: „Co zrobił William?”
Zapytaj go sam. Jestem pewien, że opowie ci swoją wersję. Dobranoc, Martinie.
Rozłączyłem się i poszedłem do swojego penthouse’u, nalałem sobie szkockiej i usiadłem na balkonie, żeby obserwować śpiące miasto. Gdzieś tam William Harrington miał zaraz zrujnować sobie wieczór. Zastanawiałem się, czy od razu zrozumie, o co chodzi, czy też zajmie mu trochę czasu, zanim zda sobie sprawę, że śmieci, które odrzucił, kontrolują to, czego jego firma potrzebuje, żeby przetrwać kolejny rok finansowy.
Mój telefon zawibrował. Dzwoni Quinn. Pozwoliłam, by włączyła się poczta głosowa, nie ufając sobie, że zdołam oddzielić gniew na jego ojca od miłości do niego. Nie zasługiwał na to, by znaleźć się w ogniu krzyżowym, ale niektórych bitew nie da się uniknąć.
Do rana mój telefon zanotował 47 nieodebranych połączeń. William sam próbował się ze mną skontaktować sześć razy, co musiało go wykończyć. Wielki William Harrington był zmuszony do ciągłego dzwonienia do kogoś, kogo uznał za śmiecia.
Przeglądałem raporty kwartalne przy śniadaniu, kiedy zadzwoniła Danielle. „Prasa finansowa dowiedziała się o przerwanej fuzji. Bloomberg chce oświadczenia”.
«Powiedz im, że Cross Technologies postanowiło zbadać inne możliwości, które lepiej odpowiadają naszym wartościom i wizji przyszłości.»
„Niejasne i dewastujące. Uwielbiam to.”
Zatrzymała się. „William Harrington jest też w holu”.
Prawie wyplułem kawę. „On tu jest?”
„Pojawił się 20 minut temu. Ochrona nie wpuści go bez twojej zgody, ale robi niezłą awanturę. Czy mam go wyprosić?”
„Nie.” Odstawiłem kubek, myśląc. „Przyślij go na górę, ale niech poczeka w sali konferencyjnej, powiedzmy, 30 minut. Kończę śniadanie.”
„Jesteś zły. Przygotuję salę konferencyjną C, tę z niewygodnymi krzesłami.”
Czterdzieści pięć minut później wszedłem do sali konferencyjnej i zobaczyłem Williama Harringtona, który wyglądał znacznie mniej imponująco niż poprzedniego wieczoru. Jego zazwyczaj idealnie ułożone włosy były w nieładzie. Jego szyty na miarę garnitur był w nieładzie. Mężczyzna, który dominował przy kolacji niczym król, teraz wyglądał jak ktoś, kim był: zdesperowany prezes, który obserwuje, jak przyszłość jego firmy chyli się ku upadkowi.
„Zafiro” – wstał, gdy wszedłem, i widziałem, ile go to kosztowało. „Dziękuję, że mnie przyjęłaś.”


Yo Make również polubił
Odkryj uzdrawiającą moc soli Epsom: naturalny środek na skurcze, artretyzm, stany zapalne i ból
Przepis na pyszny gulasz wołowy
8 produktów spożywczych, które pomagają eliminować komórki rakowe
Miałam 73 lata, kiedy przeprowadziłam się do domu mojego syna — za każdym razem, gdy o trzeciej nad ranem brał kąpiel, a ja zerkałam przez drzwi, prawie padałam na twarz z powodu prawdy