— Otworzysz jeszcze raz tę swoją gębę na mnie, to nie będę patrzeć na to, że jesteś moją teściową! Wyrwę ci wszystkie włosy po jednym! – Pzepisy
Reklama
Reklama
Reklama

— Otworzysz jeszcze raz tę swoją gębę na mnie, to nie będę patrzeć na to, że jesteś moją teściową! Wyrwę ci wszystkie włosy po jednym!

— A twój barszcz znowu pusty, jak głowa twojej córki Lenki. Woda z buraków, a nie barszcz.

Weronika nie drgnęła. Nadal rytmicznie siekała zieleninę na drewnianej desce, i tylko do, jak mocno ściskała trzon noża, zdradziło jej nastrój. Knykcie jej zbielały, a ostrze wpadło w deskę z tępych, uderzeniowe uderzeniem.

Tamara Pawłowna jest za jej podstawą, oddychała jej w karku, a jej skrzypiący jak nienasmarowany wóz głosu wnikał pod kontrolą drzazga.

Klucz do ich mieszkań, o który Weronika poprosiła męża, aby go matce, ponownie zadziałał bez użycia.

— zastosowanie ja się staram dla Andriuszeńki, dla mojego synka, — nie milczała teściowa, zaczynając swój zwyczajowy inspekcyjny obchód.

Wyszła z kuchni i wyznaczona do salonu. Weronika czytaa jej szurające kroki po panelach.

Czuł się jak eksponat w muzeum złych gospodyń, który jest zarazą zakłócającą najostrzejszy krytyk.

— Kurz do pierwszego wróg zdrowia. Mój Andriuszeńka od dziecka jest na niego wrażliwy.

Weronika usłyszała charakterystyczny dźwięk — Tamara Pawłowna przesunęła miejscem po ciemnym lakierze komody, które było na ich ślubnym dali matki Weroniki.

Teraz oczywiście wydaj swój werdykt. Nie pokazałem na siebie czekać.

— Brak rozwiązania, skutkiem. Warstwa jak na drodze polskiej. A mój chłopiec tym oddycha, oddycha!

Dostęp do trasy była toaletą. Weronika zawahała się, przestając siekać koper. Czekała. Dźwięk otwierający się drzwi, krótki język.

— Smugi na lustrze… Mówią, że lustro to dusza domu. Jaka dusza, takie i lśniące.

I ten ręcznik szary, już sprany… Czy naprawdę nie można kupić nowego?

wypłacane w ramach wypłaty pieniężnej. Czy jeden też poszły na twoje pomadki?

Wracając do kuchni, Tamara Pawłowna zatrzymała się w środku pokoju, składając ręce na swoim własnym biuście.

Ojrzała zabudowa kuchenną, kuchenkę, zlewozmywak, gdzie jest namoczona patelnia, i jej główne wargi skrzywiły się w pogardliwy uśmiech.

Weronika czuła na spojrzenie na plecy; było groźne jak mokry płaszcz.

Ostatnie resztki opanowania przerzedzały się z każdej sekundy.

— I po kim ty taka nieudolna? Widocznie twoja matka cię tylko plotkuje, a nie dostarczanie do domu w porządku.

Nóż z hukiem niszczący o biurko. Dźwięk był odrębny.

Przebił szum lodówki, mruczenie telewizora w sąsiednim pokoju, nawet skrzypiący głos samego Tamary Pawłowny. Weronika powoli się wycofała.

Jej twarz była przerażająca, nieporęczna, nie drgnęła.

Ale oczy, zwykle ciepłe, teraz paliły ciepłem, białym ogniem. Wykonała cicho krok w stronę teściowej.

— Zamknij mordę, — powiedział cicho, ale każde słowo zabrzmiało wyraźnie i ciężko, jak uderzenie młotem o kowadło.

Tamara Pawłowna oniemiała z tej bezczelności. Jej twarz wydłużyła się, brwi powędrowały ku górze.

Otworzyła usta, aby rzucić, jeszcze bardziej jadowitą tyradę, aby wysłać na swoim miejscu pyskatą dziewuchę, ale nie wcześniej.

Weronika powiedziała jeszcze krok, wkraczając w jej strefę dostępną, która jest prosto w środku jej twarzy nieodwracającym się, gdy spojrzysz na nią.

— Mówię: zamknij mordę. Słucham mnie. Jeszcze jedno słowo o mnie albo o mojej matce i wyrzucę cię z tego mieszkania tak, że zapomniałsz, jak się nazywasz. Nie jestem twoim synkiem bezkręgowym. Nie będę tego tolerować. Zrozumiałeś?

Tamara Pawłowna milczała i patrzyła na nią. Po raz pierwszy przez te wszystkie lata ona

Tamara Pawłowna nie chodzia przed sobą wściekłej synowej. Zobaczyła drapieżnika.

Coś pradawnego, wtórnego, obudzonego w tej cichej domowej, zmusiło ją do ustąpienia.

Cofnęła się, atak atakuje ościeżnicę drzwi, i do ataku drewna do łopatek przywróconego do rzeczywistości. Nie uwzględniono już ani słowa.

Jej twarz jest zastygłą maską urazy i prawego gniewu.

Nie odwracając się do Weroniki, przecisnęła się bokiem do przedpokoju, wyczuła klamkę drzwi wejściowych, pobrana w swoją stronę i zniknęła w niej. Klik zamka się w wirtualnym, niemal uprzejmie.

Weronika została stać pośrodku kuchni. Adrenalina, która sekundę wcześniej uderzała jej w skronie, powoli ustępowała, zostawiając po sobie zimną, dudniącą pustkę. Spojrzała na swoje ręce.

Nie drżały. Podeszła do zlewu, odkręciła kran i długo myła ręce, zmywając niewidzialny brud tej rozmowy.

Nie czuła ani wyrzutów, ani strachu. Tylko ciężką, ołowianą pewność, że mosty zostały spalone.

Nie będzie powrotu. Wróciła do kuchenki, zgasiła barszcz i zaczęła w milczeniu nakrywać do stołu.

Dla jednej osoby. W ogóle nie miała ochoty jeść.

Andriej przyszedł godzinę później, zmęczony po pracy.

Wszedł, rzucił klucze na szafkę i z przyzwyczajenia zawołał: „Jestem w domu!”. Ale nikt nie odpowiedział.

Przeszedł do kuchni i zobaczył Weronikę siedzącą przy stole przed nietkniętą miseczką zupy.

Po prostu wpatrywała się w jeden punkt.

zobacz więcej na następnej stronie Reklama
Reklama

Yo Make również polubił

Wuzetk

SkładnikiNa biszkopt:1 szklanka mąki pszennej1/2 szklanki cukru1/2 szklanki kakao1/2 szklanki oleju3 jajka1/2 szklanki wrzącej wody1 łyżeczka proszku do pieczenia1/2 łyżeczki ...

Pianka do golenia w łazience, zrób to: rozwiąż bardzo częsty problem | Zwariowany

Pianka do golenia w łazience, zrób to: rozwiąż bardzo częsty problem | Zwariowany Pianka do golenia to nie tylko sprzymierzeniec ...

Pokarm dla odnowy chrząstki kolana: Korzyści z kefiru

Pokarm dla odnowy chrząstki kolana: Korzyści z kefiru Wprowadzenie Chrząstka kolana odgrywa kluczową rolę w utrzymaniu zdrowia stawów i ruchomości ...

Leave a Comment