Po 28 latach małżeństwa mąż wyrzucił mnie bez grosza. Poszłam użyć starej wizytówki, którą zostawił mi ojciec, ale wydawca muzyczny zbladł i powiedział: „Pani Carter, katalog pani ojca jest wart…”. Byłam w szoku, gdy odkryłam, że – Page 3 – Pzepisy
Reklama
Reklama
Reklama

Po 28 latach małżeństwa mąż wyrzucił mnie bez grosza. Poszłam użyć starej wizytówki, którą zostawił mi ojciec, ale wydawca muzyczny zbladł i powiedział: „Pani Carter, katalog pani ojca jest wart…”. Byłam w szoku, gdy odkryłam, że

Uważaj to za zrobione.”

„Po drugie, potrzebuję nazwiska najlepszego prawnika specjalizującego się w branży rozrywkowej w Charleston. Kogoś, kto zajmuje się skomplikowanymi kwestiami praw. Kogoś, kogo Robert nie zna”.

Pan Thompson uniósł brew i dostrzegłem błysk zrozumienia w jego oczach.

„Znam idealną osobę. Victorię Chen. Jest błyskotliwa, bezwzględna, kiedy trzeba, i całkowicie dyskretna. Zadzwonię do niej.”

„Po trzecie” – powiedziałem, a mój głos był teraz spokojny, zimny i wyraźny – „Musisz mi wymienić wszystkie przedsiębiorstwa w Charleston, które licencjonowały jakąkolwiek muzykę mojego ojca. Hotele, restauracje, sklepy detaliczne, wszelkie inwestycje w nieruchomości. Wszystko”.

Pan Thompson się uśmiechnął. Nie był to ciepły uśmiech. To był uśmiech kogoś, kto czekał 10 lat, aż córka Henry’ego Matthewsa odbierze mu spadek.

„Do końca dnia roboczego będę miał gotowy kompletny raport”.

Nie zatrzymałem się w hotelu. To było w jakiś sposób niestosowne, jak przyznanie się do porażki. Zamiast tego wynająłem umeblowane mieszkanie w Mount Pleasant – coś małego i tymczasowego. Potrzebowałem przestrzeni do myślenia.

Przez następne trzy tygodnie zaszła we mnie pewna transformacja.

Nie tylko zewnętrznie, choć to też się zmieniło. Ścięłam włosy na gładkiego boba. Kupowałam ubrania, w których czułam się silna – dopasowane marynarki, jedwabne bluzki, klasyczne sukienki w głębokich kolorach. Zamieniłam płaskie buty do nauki na szpilki. Kupiłam okulary do czytania w eleganckich oprawkach zamiast tych z drogerii, których używałam.

Ale prawdziwa przemiana nastąpiła wewnątrz.

Victoria Chen została moją główną radczynią prawną. Była uosobieniem obietnic pana Thompsona – błyskotliwa, strategiczna i absolutnie bezlitosna, jeśli chodzi o ochronę swoich klientów.

„Porozmawiajmy o twoim przyszłym byłym mężu” – powiedziała na naszym pierwszym spotkaniu. „Robert Carter. Deweloper. Opowiedz mi wszystko”.

Opowiedziałem jej o papierach rozwodowych. O ugodzie, która nic mi nie dała. O tym, że cały nasz majątek był na nazwisko Roberta.

Victoria się uśmiechnęła. Przypomniał mi rekina.

„Wszystkie aktywa są na jego nazwisko, łącznie z jego firmą, Carter Development Group?”

“Tak.”

„A Carter Development Group jest właścicielem wielu nieruchomości w historycznej dzielnicy Charleston — hoteli, restauracji, miejsc na imprezy?”

“Tak.”

„Pani Carter… Diano, pozwól, że o coś zapytam. Czy uważasz, że kiedy te lokale puszczają muzykę w tle, mają na nią odpowiednią licencję?”

Nagle zrozumiałem, do czego zmierza.

„Potrzebowaliby licencji od wydawców muzycznych”.

„Zgadza się. A jeśli wykorzystują muzykę z katalogu Matthews Sterling Publishing bez odpowiedniej licencji, łamią prawo autorskie. Kary mogą być dotkliwe”.

„Jak istotne?”

„Odszkodowania ustawowe mogą sięgać od setek do setek tysięcy dolarów za każde naruszenie. Pomnóż to przez liczbę nielicencjonowanych utworów odtwarzanych na każdej posesji przez wiele lat”.

Pozwoliła, by wyrok zawisł na włosku.

„Ale przecież nieruchomości Roberta mają odpowiednie licencje.”

Wiktoria wyciągnęła laptopa.

„Przeprowadziłem wstępne badania. Carter Development Group korzysta z licencji zbiorczej od taniego serwisu muzycznego – takiej, która obejmuje generyczną muzykę wolną od opłat licencyjnych. Ale zespół pana Thompsona przeprowadził audyt. W kilku obiektach Roberta, zwłaszcza w jego butikowym hotelu i ekskluzywnej restauracji, odtwarzane są specjalnie dobrane playlisty zawierające utwory twojego ojca – bez licencji”.

Poczułem, jak coś zimnego i twardego osiada mi w piersi.

„Jaka będzie wysokość odszkodowania?”

„Ostrożnie, między osiem a dwanaście milionów. Jeśli będziemy naciskać na maksymalne odszkodowanie ustawowe, może być wyższe. Znacznie wyższe”.

„A Robert nie wie?”

„Jeszcze nie. Audyt przeprowadzono po cichu. Nie ma o tym pojęcia. Siedzi na tykającej bombie od lat”.

Pomyślałem o słowach Roberta: Przyszedłeś z niczym. Odchodzisz z niczym.

„Co robimy dalej?” zapytałem.

„Czekamy” – powiedziała Wiktoria. „Ludzie tacy jak Robert zawsze przesadzają. Popełni błąd, a kiedy to nastąpi, będziemy gotowi”.

Błąd pojawił się dwa tygodnie później. Pan Thompson zadzwonił do mnie z podekscytowaniem w głosie.

„Diana, musisz to zobaczyć. Robert Carter właśnie złożył pozwolenia na budowę swojego największego jak dotąd projektu. Kompleksu Harbor View. Luksusowe apartamenty, powierzchnie handlowe, marina. Nazywa to swoim projektem dziedzictwa”.

„Jak on to finansuje?”

„To właśnie jest ciekawe. Zastawił wszystko. Dom szeregowy, dom na plaży, swoje istniejące nieruchomości – wszystko. Jeśli ten projekt się nie powiedzie, straci wszystko”.

Spotkałem się z Victorią natychmiast.

„To jest nasz moment” – powiedziała. „Oto, co proponuję. Złożymy wniosek o zaprzestanie wykorzystywania muzyki bez licencji, ale zrobimy to za pośrednictwem firmy-słupka, a nie w twoim imieniu. Robert nie będzie wiedział, że to z tobą powiązane. Pomyśli, że to kolejny troll nadużywający praw autorskich”.

„A potem?”

„Wtedy czekamy, aż zacznie błagać – bo tak się stanie. Nie stać go teraz na ten pozew, zwłaszcza biorąc pod uwagę wszystkie obciążenia związane z projektem Harbor View. Będzie chciał się dogadać. A kiedy to zrobi…”

Uśmiech Victorii był szeroki.

„Będziemy w stanie negocjować”.

List z żądaniem zaprzestania naruszeń dotarł do prawnika Roberta trzy dni później. Wiedziałem, bo Madison zamieścił w mediach społecznościowych coś o „radzeniu sobie z błahymi pozwami. To takie irytujące”.

Uśmiechnąłem się do telefonu.

Minęły dwa tygodnie. Potem zadzwonił mój telefon. Nieznany numer.

„Diana. Tu Robert.”

Nie słyszałam jego głosu od sześciu tygodni. Kiedyś przyprawiał mnie o szybsze bicie serca. Teraz po prostu mnie męczył.

Cześć, Robert.

„Diana… Ja… muszę z tobą porozmawiać. Czy możemy się spotkać, proszę? To ważne.”

„Nie sądzę, żeby to było właściwe. Jesteśmy w trakcie rozwodu”.

„Chodzi o coś innego. O interesy. Naprawdę potrzebuję twojej pomocy.”

Jego głos się załamał.

„Proszę, Diano. Dla starych czasów.”

Dla dobra dawnych czasów. Odwaga.

Ale musiałem usłyszeć, co ma do powiedzenia.

„Dobrze. Jutro. 15:00. Kawiarnia na Broad Street.”

Przyszłam wcześnie i wybrałam stolik z tyłu. Miałam na sobie granatową sukienkę – prostą, ale drogą – nowe okulary i skórzane portfolio. Wyglądałam na kobietę, która miała prawa do utworów muzycznych warte 47 milionów dolarów.

Robert przybył punktualnie. Wyglądał okropnie. Oczy miał przekrwione. Garnitur pognieciony. Schudł, i to nie w zdrowy sposób. Usiadł, nie zamawiając kawy.

„Diana, dziękuję za spotkanie.”

„Mówiłeś, że potrzebujesz pomocy w pewnej sprawie.”

„Tak. Jestem pozwany. Naruszenie praw autorskich. Jakiś wydawca muzyczny, o którym nigdy nie słyszałem. Twierdzą, że wykorzystałem nielicencjonowaną muzykę w swoich utworach. Żądają odszkodowania…”

Przeczesał włosy dłońmi.

„To szaleństwo. Osiem milionów dolarów. Nie mogę teraz tyle zapłacić. Wszystko jest zamrożone w projekcie Harbor View”.

„To przykre” – powiedziałem spokojnie.

„Rzecz w tym, że coś sobie przypomniałem. Twój ojciec był muzykiem, prawda? Pomyślałem, że może znasz kogoś z branży muzycznej, kto mógłby mi pomóc. Kogoś, kto mógłby porozmawiać z tym wydawnictwem i wyjaśnić, że to wszystko nieporozumienie”.

Wpatrywałem się w niego. Ironia była tak gęsta, że ​​czułem jej smak.

„Robert, pozwól, że dobrze zrozumiem. Wyrzuciłeś mnie z domu z workiem na śmieci pełnym ubrań. Powiedziałeś, że przyszedłem z niczym i z niczym wyjdę. Upokorzyłeś mnie. A teraz chcesz, żebym ci pomógł?”

Miał na tyle przyzwoitości, żeby wyglądać na zawstydzonego.

„Wiem, że byłam surowa. Madison… siedziała mi w głowie. Ale Diana, byłyśmy razem 28 lat. To musi coś znaczyć”.

„Madison była w twojej głowie” – powtórzyłem. „Gdzie jest teraz Madison?”

Odwrócił wzrok.

„Odeszła. Kiedy pojawiły się wieści o pozwie, powiedziała, że ​​potrzebuje przestrzeni. Nie miałam od niej wieści od trzech dni”.

Oczywiście, że tak. Madison nie była głupia. Zobaczyła tonący statek i skoczyła.

„Przykro mi, że przez to przechodzisz” – powiedziałam. I mówiłam szczerze. Nie dlatego, że chciałam mu pomóc, ale dlatego, że kiedyś go kochałam, a to przykre patrzeć, jak ktoś się niszczy. „Ale nie mogę ci pomóc”.

„Diana. Proszę. Zrobię wszystko. Podzielę się z tobą zyskami z Harbor View. Przekażę ci dom na plaży. Tylko pomóż mi się z tym uporać”.

„Nie rozumiesz, Robercie. Nie mogę tego puścić płazem, bo to ja cię pozywam”.

Na jego twarzy malowało się zdziwienie.

“Co?”

„Matthews Sterling Music Publishing. Założył je mój ojciec w Minqin Chamote. Kiedy zmarł, zapisał mi cały swój katalog w formie funduszu powierniczego. Funduszu, który został uruchomiony sześć tygodni temu, kiedy pojawiłem się w ich biurze bezdomny i bez grosza przy duszy”.

Obserwowałem, jak jego twarz traci kolor, gdy dociera do niego, co się stało.

„Piosenki twojego ojca są warte 47 milionów dolarów w obecnych i przewidywanych tantiemach, a ty korzystasz z nich bez odpowiednich licencji od lat. Osiem milionów, o które cię pozywamy, to dopiero początek, Robercie”.

Spojrzał na mnie tak, jakby nigdy wcześniej mnie nie widział.

„Chyba żartujesz. Henry? Ten facet, który grał na pianinie w tym małym klubie na Meeting Street – był wart miliony?”

„Był wart więcej niż miliony. Był wart czegoś, czego nie da się kupić za pieniądze. Uczciwości. Pracował całe życie, żeby zostawić mi coś, co ochroni mnie, kiedy będę tego najbardziej potrzebowała. A potrzebowałam tego z twojego powodu”.

Szok Roberta przerodził się w gniew — emocję, którą zawsze odczuwał, gdy czuł się osaczony.

„I co z tego? To zemsta? Zniszczysz mnie, bo twoje uczucia zostały zranione?”

„Moje uczucia zostały zranione” – powiedziałem tak cicho, że musiał się pochylić, żeby mnie usłyszeć. „Robert, nie zraniłeś moich uczuć. Zniszczyłeś mi życie. Ale ja nie zniszczę twojego. Sam to zrobiłeś, budując imperium na dźwigni finansowej i kradzieży”.

„Kradzież? Nigdy niczego nie ukradłem.”

„Ukradłeś moje 28 lat. Ukradłeś moją pewność siebie. Ukradłeś moje poczucie własnej wartości. I tak, technicznie rzecz biorąc, ukradłeś własność intelektualną mojego ojca, wykorzystując ją bez licencji. Prawo jest w tej kwestii bardzo jasne”.

„Diana, proszę. Stracę wszystko.”

„Dobrze” – powiedziałem. „Wtedy będziesz wiedział, jak to jest”.

Wstałem, żeby wyjść. Złapał mnie za ramię.

„Czekaj. Czego chcesz? Musi być coś, czego chcesz. Pieniędzy. Znajdę pieniądze. Tylko tego nie rób.”

Delikatnie zdjąłem jego dłoń ze swojego ramienia.

„Czego chcę? Chcę, żebyś podpisał papiery rozwodowe, które dadzą mi to, co mi się prawnie należy z naszego małżeństwa. Chcę, żebyś wycofał obraźliwą ofertę ugody. Victoria Chen, moja prawniczka, prześle ci zmienione warunki.”

„A pozew?”

„Pozew i tak będzie kontynuowany. Złamałeś prawo, Robercie. Ale powiem ci coś – jeśli będziesz współpracował przy rozwodzie, Wiktoria nie będzie domagać się maksymalnego odszkodowania. Możesz zatrzymać dom szeregowy. Może jedną lub dwie inne nieruchomości. Wystarczająco dużo, żeby zacząć od nowa, czyli więcej, niż mi dałeś”.

Jego twarz była poszarzała.

„Nie mogę uwierzyć, że to robisz.”

„Uwierz mi. I jeszcze jedno, Robercie. Projekt Harbor View – ta doskonała lokalizacja nad wodą, z której jesteś taki dumny? Według moich badań, ten teren został przeznaczony pod zabudowę. Dopilnuję, żeby został wykorzystany w sposób, który rzeczywiście pomoże temu miastu”.

„Nie możesz tego zrobić. Mam pozwolenia.”

„Pozwolenia można kwestionować, zwłaszcza gdy na stole leży lepsza propozycja. Myślę o centrum społecznościowym. Programach edukacji muzycznej dla dzieci z ubogich rodzin. Studiach nagraniowych dla młodych artystów. Przestrzeni do występów. Wszystko finansowane przez Fundację Matthews Legacy, którą zakładam w przyszłym miesiącu”.

Wzięłam portfolio i spojrzałam na niego ostatni raz. Na tego mężczyznę, który dzielił ze mną łóżko przez 28 lat, którego kochałam, wspierałam i w którego wierzyłam, który wyrzucił mnie jak śmiecia, gdy pojawił się ktoś młodszy i ładniejszy.

„Muzyka przetrwa dłużej niż budynki, Robercie. Dziedzictwo przetrwa dłużej niż bogactwo. Charakter przetrwa dłużej niż ego. Nauczył mnie tego mój ojciec. Szkoda, że ​​ty też tego nie potrafiłeś się nauczyć”.

Wyszedłem z kawiarni i nie obejrzałem się.

Następne sześć miesięcy było istną burzą. Robert podpisał zmienione dokumenty rozwodowe. Zachował dom szeregowy i jedną nieruchomość na wynajem. Wszystko inne zostało sprzedane, aby spłacić ugodę dotyczącą praw autorskich.

Madison na chwilę się wynurzyła, próbując wrócić do Roberta. Odprawił ją. Z tego, co słyszałem, przeprowadziła się do Atlanty.

Projekt Harbor View rzeczywiście został zakwestionowany. Mój wniosek dotyczący Matthews Community Arts Center został zatwierdzony przez radę miasta zdecydowaną większością głosów. Budowa rozpoczęła się wiosną.

zobacz więcej na następnej stronie Reklama
Reklama

Yo Make również polubił

Ta uczennica myśli, że zadała „odważne” pytanie… ale nieoczekiwana odpowiedź może cię rozbawić!

swoje pytanie. Nieoczekiwana odpowiedź, co do której wszyscy się zgadzają W obliczu ogólnego wahania,  Laurent , najbardziej dyskretny uczeń w klasie, nieśmiało ...

10 PRODUKTÓW, KTÓRE MOGĄ SPRZYJAĆ ROZWOJOWI NOWOTWORÓW – UNIKAJ ICH DLA ZDROWIA!

🥮 Znajdują się w margarynie, ciastkach, fast foodach i gotowych daniach. 🔹 Dlaczego szkodzą?✅ Zawierają tłuszcze trans, które zwiększają ryzyko ...

Przepis na kremowy mus z białej czekolady

Przygotowanie: 1. Zmiksuj składniki: W blenderze połącz słodzone mleko skondensowane, śmietankę kremówkę i sok z marakui. Miksuj przez 2-3 minuty, ...

15 niesamowitych funkcji telefonu, o których istnieniu nie wiedziałeś

Oczekiwanie na połączenie Użytkownicy iPhone’a mogą włączyć funkcję oczekiwania na połączenie, wybierając *43# . Dzięki temu będą otrzymywać powiadomienia o ...

Leave a Comment