Ale słowa nigdy się nie skończyły. Jednym, gwałtownym ruchem Donna uniosła posąg wysoko i zwaliła go z hukiem.
Ostry brzęk metalu uderzającego o kość rozniósł się echem po pokoju. Ból eksplodował w mojej czaszce i zatoczyłem się do tyłu, a wzrok mi się rozmazał. Maya krzyknęła. Moje ramiona zacisnęły się instynktownie, chroniąc ją, gdy nogi odmówiły mi posłuszeństwa. Skręciłem się w pół kroku, upewniając się, że Maya nie uderzy o ziemię, i z hukiem uderzyłem w podłogę.
Krew spływała mi po czole, ciepła i lepka. Przez chwilę nikt się nie ruszał. Potem wybuchł chaos. Evan padł na kolana obok mnie. „Tara, słyszysz mnie? Niech ktoś zadzwoni pod 911!” Nancy już rozmawiała przez telefon. „Doszło do napadu” – powiedziała dyspozytorowi drżącym głosem.
Donna stała jak sparaliżowana, jej ręce wciąż drżały. „Nie chciałam…” – wyjąkała, ale jej słowa zagłuszył krzyk Mai.
W ciągu kilku minut zawyły syreny. Ratownicy medyczni wpadli przez drzwi. Jeden uklęknął obok mnie, a drugi delikatnie wziął Mayę z ramion Evana. „Nie” – wyszeptałam słabo. „Nic jej nie jest. Złapałam ją”.
Policjant założył Donnie kajdanki, a Brianna krzyknęła: „Czekaj! Ona nie chciała!”. Ale jej głos się załamał, gdy zobaczyła krew na podłodze. Gdy drzwi karetki się zamknęły, Evan usiadł obok mnie, trzymając mnie za rękę. „Czy Maya jest cała?” – wyszeptałam.
„Nic jej nie jest” – powiedział głosem ochrypłym od emocji. „Uratowałaś ją, Taro. Uratowałaś ją”.
Tej nocy dom, który zbudowaliśmy z miłością, zamienił się w miejsce zbrodni, a gniew matki w końcu przekroczył wszelkie granice.
Sterylny zapach antyseptyku wypełnił szpitalną salę, gdy otworzyłem oczy. Głowa bolała mnie od owinięcia bandażami. Evan siedział obok, trzymając mnie za rękę. Maya spała na małym krzesełku, cała i zdrowa.
„Czy ona jest w porządku?” – to było moje pierwsze pytanie.
„Jest idealna” – Evan uśmiechnął się delikatnie. „Uratowałaś ją, Taro”.
W ciągu następnych kilku godzin policjanci przychodzili i wychodzili, spisując zeznania. Mój ojciec stał przy drzwiach, blady i zdruzgotany. „Nie rozumiem” – mruknął do detektywa. „Donna… to nie ta sama kobieta, którą poślubiłem”.
„Panie Donovan” – powiedział detektyw – „pańska żona i młodsza córka zostały aresztowane. Znaleźliśmy fałszywe dokumenty w torebce pańskiej córki, a świadkowie potwierdzają napaść. To teraz sprawa karna”.
Dwa dni później zostałem wypisany ze szpitala. Śledztwo potoczyło się błyskawicznie. Policja ustaliła, że „dowodem” Brianny był zbiór źle edytowanych dokumentów cyfrowych, których źródła sięgały jej laptopa. Podczas przesłuchania załamała się. Donna jednak odmówiła wzięcia odpowiedzialności, twierdząc, że nie chciała mnie skrzywdzić.
Miesiąc później rozpoczął się proces. Siedziałem obok Evana i mojego ojca. Przyprowadzono Donnę i Briannę. Donna wyglądała na kruchą, na jej twarzy malowały się poczucie winy i wściekłości. Brianna unikała kontaktu wzrokowego. Oskarżenie przedstawiło wszystko: sfałszowane dokumenty, zeznania świadków, raporty policyjne i moją dokumentację medyczną. Kiedy sędzia poprosił o oświadczenie mojego ojca, wstał powoli, a jego głos się załamał.
„Sprzedałem dom lata temu” – powiedział. „Dałem obu córkom tę samą kwotę, po 25 000 dolarów każdej. Tara zaoszczędziła swoje. Brianna wydała swoje. To prawda. Moja żona o tym wiedziała, ale nie chciała tego dostrzec”. Spojrzał na Donnę, a w jego oczach malował się smutek. „Tego dnia nie tylko skrzywdziłaś swoją córkę. Zniszczyłaś tę rodzinę”.
Łzy spływały po policzkach Donny. Brianna szlochała niekontrolowanie, gdy nadeszła jej kolej. „Nie chciałam, żeby zaszło tak daleko” – płakała. „Chciałam tylko, żeby mama uwierzyła, że nie jestem porażką. Myślałam, że jeśli Tara wypadnie źle, może przestanie mnie do siebie porównywać”.
Po zapoznaniu się z dowodami sędzia wydał werdykt. Donna została uznana winną napaści i pobicia. Brianna została skazana za fałszerstwo i fałszywe oskarżenie. „Donna Donovan zostaje niniejszym skazana na cztery lata więzienia stanowego” – odczytał sędzia spokojnym głosem. „Brianna Donovan zostaje skazana na rok więzienia okręgowego i dwa lata w zawieszeniu”.


Yo Make również polubił
Maślane Marzenie: Kruche Ciasteczka, Które Rozpływają Się w Ustach
Dodaj łyżeczkę do wody i podlej lilię pokojową. Nowe liście pojawią się szybko
Zostawili dziadka i mnie w szpitalu, zostawiając nas bez słowa i bez spojrzenia wstecz. 7 lat później pojawili się na jego pogrzebie, żądając całego spadku. Ale kiedy prawnik odczytał testament, ich twarze natychmiast zbladły.
CIASTO Z NADZIENIEM CZEKOLADOWYM