Piątek nadszedł z trudem i powolnością. Do kancelarii McGrady & Sons dotarłem godzinę wcześniej, kompletnie wyczerpany. Poczekalnia była przytulna, kawa gorąca, a mój telefon dzwonił bez przerwy. To był, oczywiście, Mark.
„Niech zgadnę. Dzwonisz, żeby się dowiedzieć, ile wynosi spadek?” – odpowiedziałem, starając się mówić lekkim tonem, mimo zmęczenia.
„Yyy, tak” – odpowiedział Mark bez cienia wstydu. „Możesz mnie winić? To wielka sprawa, Em! Więc opowiedz mi wszystko!”
„Nie będę nic wiedział przez co najmniej godzinę” – wyjaśniłem. „Obiecuję, że jak tylko będę miał numer, dowiesz się pierwszy”.
Kiedy w końcu wywołano moje nazwisko, serce waliło mi tak mocno, że słyszałem je w uszach. Prawnik, starszy pan o nazwisku Bernard McGrady, wstał zza masywnego dębowego biurka, żeby uścisnąć mi dłoń.
„Pani Walker, bardzo się cieszę, że pani dotarła” – powiedział ciepło.
„Muszę przyznać, że to wszystko jest dość przytłaczające” – odpowiedziałam, zajmując miejsce, które mi zaproponował. „Moja ciotka nie była zbyt wylewna w kwestii swoich finansów”.
Pan McGrady zaśmiał się cicho. „Nie, słynęła z cichego trybu życia. Ale zapewniam cię, że twoja praciotka Anna była bardzo bogatą kobietą”. Przesunął teczkę po wypolerowanym biurku.
Otworzyłam go drżącymi rękami i omal nie spadłam z krzesła. Liczby rozmywały mi się przed oczami. „To… to musi być pomyłka” – jęknęłam. „Za dużo zer. To nie może być prawda…”
„Sześć i dwieście milionów dolarów” – potwierdził pan McGrady z szczerym uśmiechem. „I zapewniam pana, nie ma co do tego wątpliwości. Pana ciotka była utalentowaną inwestorką, choć wolała żyć skromnie”.
Sześć. Punkt. Dwa. Milion. Pokój zdawał się przechylać. Całe moje życie mogło się zmienić w jednej chwili. Tylko poczekaj, aż Mark się o tym dowie! Drżącymi palcami wyciągnęłam telefon spod biurka i pospiesznie napisałam SMS-a do męża. Moje palce zrobiły się niezdarne z podniecenia.
Wartość spadku wynosi 6200 dolarów. Czy możesz w to uwierzyć?!
W podnieceniu nawet nie zauważyłem, że pominąłem kluczowe trzy ostatnie zera, zanim nacisnąłem „Wyślij”. Pan McGrady tłumaczył mi coś o funduszach powierniczych i ich implikacjach podatkowych, ale ledwo mogłem się skupić. Pospiesznie się przeprosiłem, chwyciłem teczkę z dokumentami dotyczącymi mojej nowej przyszłości i praktycznie wybiegłem z biura.
Musiałem natychmiast zobaczyć Marka. Chciałem zobaczyć jego minę, kiedy powiem mu, że jesteśmy milionerami.
Yo Make również polubił
Menopauza: Znaki ostrzegawcze
Wigilijny Piernik
Naleśniki z serem i kapustą, pokrojonymi pomidorami i jajkiem
Kilka sekund po tym, jak oddałem nerkę mojemu synowi, mój wnuk wyjawił mi tajemnicę: jego ojciec był eksperymentem…