Kirill powoli zbliżył się do drzwi prywatnej kliniki w centrum stolicy.
Był tu już wiele razy i za każdym razem towarzyszyło mu jedynie nieprzyjemne uczucie irytacji i zmęczenia. Zawsze wolał wchodzić po schodach niż jechać windą. Winda była często zajęta, a on nie miał ochoty spotykać innych pacjentów ani lekarzy.
Lubił wchodzić po schodach, żeby nikt nie patrzył mu w twarz ani nie zadawał pytań, nawet uprzejmych. Tym razem trzymał bukiet kwiatów, niektóre pospiesznie kupił po drodze. Małe róże, białe jak szpitalne ściany.
Wiedział, że Larisa ledwo je zobaczy ani poczuje ich zapach, ale pojawienie się przed lekarzami i krewnymi bez kwiatów wyglądałoby dziwnie. Zwłaszcza teraz, gdy jego żona była w śpiączce od miesiąca. Kwiaty wydawały się stratą pieniędzy, ale Kirył zacisnął zęby; musiał jakoś zachować pozory troskliwego męża.
Jasne, białe światło powitało go na korytarzu kliniki. Kirill skrzywił się i zmrużył oczy, piekąc je po nocnych aktywnościach. Spędził wieczór i noc w barze z przyjaciółmi, paląc shishę i pijąc, wspominając dawne czasy, kiedy życie nie było tak zagmatwane i skomplikowane.
Absolutnie nie chciał wracać do domu, ale w końcu trzeba go było zaciągnąć do taksówki, a rano, jak zwykle, powitała go nieprzyjemna suchość w ustach i ból w skroniach. Przed wejściem do kliniki zatrzymał się przy gablocie z lustrami, próbując się ogarnąć. Spojrzenie miał zmęczone, twarz bladą, a oczy zaczerwienione i zamglone.
Szybko wyciągnął z kieszeni miętówkę i wrzucił kilka do ust, żeby zamaskować zapach alkoholu. Kirill przeczesał włosy dłonią, wygładzając luźne pasma, i poprawił kołnierzyk koszuli. Wyglądał na nieco lepszego, ale jego zmęczenie, którego niełatwo było ukryć, wciąż było widoczne w odbiciu.
Gdy Kirył wchodził po schodach, jego myśli zaczęły wracać do brutalnej rzeczywistości. Każdy dzień spędzony przez Larisę w tej prywatnej klinice kosztował go krocie. Kwoty, o których lekarze wspominali podczas pierwszych konsultacji, już kilkakrotnie przemknęły mu przez myśl.
Cały ten sprzęt, opieka, zabiegi, każdy dzień jej śpiączki, zabierały mu pieniądze. Pieniądze, które mógłby przeznaczyć na coś zupełnie innego. Z każdym krokiem w górę Kirill coraz bardziej zdawał sobie sprawę, że jego irytacja tylko narasta.
Jak długo to potrwa? Larisa od dawna nie wykazywała oznak poprawy, ale wszyscy wokół nadal upierali się przy optymistycznych prognozach, które wymagały znacznych inwestycji. Oczywiście, wydawał się troskliwy wobec rodziców i lekarzy Larisy, ale w głębi duszy narastało w nim niezadowolenie. Myślał o możliwościach, jakie otworzyłyby się przed nią po śmierci Larisy – o jej mieszkaniu, pieniądzach, nieruchomościach i firmie, które odziedziczyłby po nim…


Yo Make również polubił
Łatwe i miękkie muffiny jabłkowo-orzechowe w jednej misce
Sześć lat temu moja siostra ukradła mi narzeczonego-milionera – mężczyznę, którego ślub był zaledwie kilka dni przede mną. Na pogrzebie naszej matki wkroczyła dziś dumnie, trzymając go pod rękę, błyskając pierścionkiem z diamentem i szyderczo mówiąc: „Wciąż singielka w wieku 38 lat? Wstyd… Mam mężczyznę, pieniądze i rezydencję”. Uśmiechnęłam się tylko, odwróciłam do niej i zapytałam: „Poznałaś już mojego męża?”. Kiedy go zawołałam, jej twarz zbladła – bo mój mąż był tak naprawdę…
Moja 6-letnia córka pomagała mi zmienić pieluchę mojej nowonarodzonej siostrzenicy. Nagle wyszeptała: „Mamo, patrz… co to jest?”. Przysunęłam się bliżej i zamarłam.
Pietruszka, sekret szefa kuchni, dzięki któremu zachowuje świeżość przez wiele miesięcy: nie gnije już