Odwrócił się, by spojrzeć mi prosto w oczy, a jego wyraz twarzy stał się niemal złośliwy. „To obejmuje połowę firmy technologicznej Isabelli, która jest teraz warta około 15 milionów dolarów. Obejmuje również połowę majątku jej babci, który odziedziczyła dwa lata temu – kolejne 8 milionów dolarów w nieruchomościach i antykach”.
Zacisnęłam dłonie w pięści. Majątek mojej babci. Kobieta, która mnie wychowała, która nauczyła mnie siły i niezależności. Trevor też chciał połowę jej spuścizny.
Wtedy Trevor zrobił coś, co zmroziło mi krew w żyłach. Zaczął się śmiać. Głośnym, głośnym śmiechem, który rozniósł się echem po sali sądowej. „No, daj spokój” – zachichotał, rozglądając się dookoła, jakby grał na scenie. „Zabieram jej połowę milionów, wliczając w to majątek jej babci, a ona nic nie może z tym zrobić. Prawo jest po mojej stronie”.
Na sali rozpraw wybuchła wrzawa. Szepty, westchnienia. Moja prawniczka, Rebecca Stone, wymamrotała przekleństwo. Sędzia Henley mocno uderzyła młotkiem. „Porządek! Porządek na mojej sali!”
Ale Trevor dalej się śmiał. „Przepraszam, Wasza Wysokość, ale to jest po prostu zbyt proste. Dobrze się ożeniłem, prawda?”
Coś we mnie pękło. Nie gniew – byłam poza gniewem. To było coś chłodniejszego, spokojniejszego. Słuchałam tygodniami, jak on i jego prawnik przedstawiali mnie jako chciwą żonę. Widziałam, jak kłamał. Ale miałam coś, o czym Trevor nie wiedział, coś, co miało wszystko zmienić.
Wstałam powoli, krzesło zaskrzypiało. W sali rozpraw zapadła cisza. Wszyscy zwrócili się na mnie, gdy wyciągałam z torebki grubą kopertę manilową. Moje obcasy stukały o podłogę, gdy szłam w stronę ławy sędziego Henleya. Śmiech Trevora ucichł całkowicie.
Pewną ręką wręczyłem kopertę sędziemu Henleyowi. „Wysoki Sądzie” – powiedziałem czystym i silnym głosem. „Myślę, że powinien pan to jeszcze raz sprawdzić”.
Sędzia Henley wzięła kopertę, unosząc brwi. Otworzyła ją i zaczęła czytać. Obserwowałem, jak jej twarz się zmienia: od konsternacji do zaskoczenia, a potem do czegoś niemal rozbawionego. Spojrzała na Trevora, potem z powrotem na papiery, a potem znowu na Trevora.
A potem sędzia Patricia Henley zrobiła coś, czego nigdy wcześniej nie widziałem u sędziego na sali sądowej. Wybuchnęła śmiechem.
Trzy lata wcześniej, 15 października 2021 roku, nigdy nie wyobrażałam sobie, że trafię na salę sądową w sprawie rozwodowej. Byłam na Gali Charytatywnej Szpitala Dziecięcego w San Francisco, dokładnie tydzień po tym, jak sprzedałam swoją pierwszą aplikację, StudyBuddy, za 2 miliony dolarów. W wieku 28 lat moje marzenia się spełniały.
„Przepraszam, czy to nie Isabella Martinez, twórczyni aplikacji, która właśnie trafiła na okładkę Tech Weekly ?”
Odwróciłam się i zobaczyłam wysokiego mężczyznę, 188 cm wzrostu, z ciemnymi, idealnie ułożonymi włosami i uśmiechem jak z reklamy pasty do zębów. Miał na sobie granatowy garnitur i zegarek, który odbijał światło żyrandoli.
„To ja” – powiedziałam, starając się nie okazywać zdenerwowania.
Zaśmiał się – ciepłym, szczerym śmiechem, zupełnie innym niż zimny śmiech, który słyszałem lata później. „Trevor Blackwood” – powiedział, wyciągając rękę. „Sterling Investment Group. Od miesięcy śledzę postępy waszej firmy. To, co zbudowaliście, jest niesamowite”.
„Obserwujesz moją małą firmę produkującą aplikacje?” – zapytałem, szczerze zaskoczony. „Większość ludzi uważa, że aplikacje edukacyjne są nudne”.
„Żartujesz? Zrewolucjonizowałeś sposób nauki dzieci. Mój siostrzeniec korzysta ze StudyBuddy codziennie. Jego oceny poszły z trójek na piątki w dwa miesiące”.
Sposób, w jaki mówił o mojej pracy, sprawił, że serce zabiło mi mocniej. Większość facetów, z którymi się spotykałam, albo nie rozumiała mojego biznesu, albo czuła się zagrożona moim sukcesem. Trevor wydawał się być autentycznie pod wrażeniem.
Rozmawialiśmy cały wieczór. Mówił o rosnących inwestycjach i marzeniach o założeniu własnej firmy. Opowiedziałem mu o moich planach, aby pomóc dzieciom lepiej się uczyć. „Nie tworzysz aplikacji tylko po to, żeby zarabiać pieniądze” – powiedział, gdy szliśmy do parkingowego. „Naprawdę zależy ci na tym, żeby coś zmienić”.
Kiedy poprosił o mój numer, nie wahałam się ani chwili. Poczułam, że spotkałam kogoś, kto naprawdę mnie rozumie.
Nasza pierwsza randka odbyła się w maleńkiej włoskiej restauracji. Trevor przyszedł z pojedynczą białą różą i odsunął moje krzesło jak dżentelmen. Rozmawialiśmy przez cztery godziny. Podzieliłam się rzeczami, o których nigdy nikomu nie mówiłam: jak bardzo bałam się, że mój sukces to po prostu szczęście, jak samotna stawała się praca po 16 godzin dziennie.
„Isabello” – powiedział, biorąc mnie za rękę przez stół. „To, co osiągnęłaś, to nie przypadek. Jesteś genialna i pracujesz ciężej niż ktokolwiek, kogo znam. Nie pozwól nikomu, nawet sobie, wmówić ci czegoś innego”.
Kolejne sześć miesięcy było jak romans. Trevor zaskoczył mnie lunchem, przysłał kwiaty, a nawet nauczył się podstaw kodowania, żeby lepiej zrozumieć moją pracę. Kiedy moja druga aplikacja, Math Magic, zyskała popularność, był moim największym entuzjastą, chwaląc się „swoją genialną dziewczyną, następną miliarderką w branży technologicznej”.
W ósmą rocznicę naszego ślubu oświadczył się na tej samej gali charytatywnej, na której się poznaliśmy. Uklęknął na jedno kolano, trzymając pierścionek lśniący jak mała gwiazdka. „Isabello Martinez” – powiedział drżącym głosem. „Sprawiłaś, że znów uwierzyłem w marzenia. Czy wyjdziesz za mnie i pozwolisz mi spędzić resztę życia, wspierając twoje?”
Ze łzami szczęścia powiedziałam „tak”, myśląc, że jestem najszczęśliwszą kobietą na świecie. Nie miałam pojęcia, że popełnię największy błąd w swoim życiu.
Po dwóch latach małżeństwa powinnam być najszczęśliwszą kobietą na świecie. Zamiast tego zaczynałam czuć się jak obca osoba we własnym życiu. Wszystko zaczęło się, gdy Math Magic eksplodował, przekraczając moje najśmielsze oczekiwania, osiągając 5 milionów pobrań w ciągu trzech miesięcy. Moje konto bankowe wzrosło z wygodnego stanu do 15 milionów dolarów i wciąż rosło.
Trevor na początku wydawał się zachwycony, ale potem coś subtelnego zaczęło zmieniać się w sposobie, w jaki na mnie patrzył, jakby coś kalkulował za tymi zielonymi oczami.
Pierwszy sygnał ostrzegawczy pojawił się, gdy zasugerował reorganizację finansów ze względów podatkowych. Przekonał mnie, żebym dodała jego nazwisko do kilku kont firmowych, mówiąc, że ułatwi to wspólne rozliczanie. „Kochanie, jesteś niesamowita w tworzeniu aplikacji, ale zarządzanie firmą nie jest twoją mocną stroną” – mawiał z tym swoim uroczym uśmiechem. „Pozwól mi zająć się nudnymi sprawami finansowymi, żebyś mogła się skupić”.
Potem, trzy miesiące później, mój świat znów się zmienił, gdy odeszła babcia Elena. Wychowywała mnie po śmierci rodziców, ucząc, że kobieta nigdy nie powinna polegać na nikim innym w kwestii bezpieczeństwa. Zbudowała własne imperium nieruchomości. Kiedy jej prawnik przeczytał testament, o mało nie zemdlałam. Babcia Elena zostawiła mi wszystko: dom (4 miliony dolarów), dwie nieruchomości na wynajem (3 miliony dolarów) oraz kolekcję antycznej biżuterii i dzieł sztuki (jeszcze milion dolarów) – w sumie 8 milionów dolarów.
Reakcja Trevora była dziwna. „8 milionów dolarów!” – powiedział, a jego oczy rozbłysły w sposób, który wprawił mnie w zakłopotanie. „Isabello, zdajesz sobie sprawę, co to oznacza? Jesteśmy ustawieni na całe życie. Moglibyśmy kupić ten dom w hrabstwie Marin, dostać jacht, na który tak długo czekałem”.
„My?” – zapytałem cicho. „Trevor, to było dziedzictwo mojej babci”.
Jego twarz na sekundę pociemniała, a potem uśmiech wrócił. „Oczywiście, kochanie. Chodziło mi tylko o to, że teraz jesteśmy drużyną. Twój sukces to mój sukces, prawda? To właśnie znaczy małżeństwo”.
Ale jego zachowanie zaczęło się zmieniać. Zaczął robić drogie zakupy bez pytania mnie o zdanie. Samochód sportowy za 60 000 dolarów, kolekcja Rolexów. Kiedy go o to pytałam, stawał się defensywny. „Isabello, nie jestem jakimś przypadkiem charytatywnym. Mam własną karierę. Poza tym jesteśmy małżeństwem. Co twoje, to moje, a co moje, to twoje”. Tyle że zawsze wydawane były moje pieniądze.
Najgorsze było odkrycie, że spotykał się z doradcami finansowymi za moimi plecami. W jego marynarce znalazłam wizytówki: „firmy zarządzające majątkiem”, „prawnicy od planowania spadkowego” i coś takiego jak „specjaliści od rozwodów z dużym majątkiem”, co zmroziło mi krew w żyłach.
Kiedy go skonfrontowałam, zbył to śmiechem. „Kochanie, jesteś paranoiczką. Ja tylko staram się zapewnić nam bezpieczeństwo. Dbam o nas”. Ale sposób, w jaki powiedział „nas”, nie był już jak partnerstwo. To było jak własność.
Wpadł we wściekłość, gdy odmówiłam mu zostania wspólnikiem w mojej firmie. „Wspieram twoje marzenia od trzech lat” – argumentował. „Myślę, że zasłużyłem na to, by być kimś więcej niż tylko twoim cheerleaderem”. Mężczyzna, w którym się zakochałam, znikał, zastąpiony przez kogoś, kto patrzył na mnie jak na okazję biznesową. Po prostu nie zdawałam sobie sprawy, jak daleko był gotów się posunąć, żeby na tym zarobić.
Prawda uderzyła mnie jak pociąg towarowy we wtorek rano w marcu, dokładnie dwa lata i cztery miesiące po ślubie. Szłam do biura po ładowarkę do laptopa i postanowiłam zaskoczyć Trevora lunchem.
Szedłem znajomym korytarzem Sterling Investment Group, niosąc torbę z jego ulubionym tajskim jedzeniem. Sala konferencyjna miała szklane ściany. Widziałem Trevora w środku, ale nie był z klientem. Był z Amandą Chen, olśniewającą analityczką inwestycyjną, która pracowała w jego zespole. Nie rozmawiali o portfelach. Trevor przycisnął Amandę do stołu konferencyjnego i całował ją, jakby od tego zależało jego życie. To nie była chwila słabości; to trwało od dawna.
Stałam tam jak sparaliżowana. Jedzenie na wynos wyślizgnęło mi się z rąk i upadło na podłogę. Trevor gwałtownie uniósł głowę i nasze oczy spotkały się przez szybę. Przez ułamek sekundy dostrzegłam panikę. Potem, co niewiarygodne, uśmiechnął się i delikatnie odepchnął Amandę. Odwróciłam się i pobiegłam. Zdążyłam do samochodu, zanim rozległ się głośny, jękliwy szloch. Trzy lata mojego życia. Wszystko zbudowane na kłamstwach.
Trevor wrócił do domu tego wieczoru, zachowując się, jakby nic się nie stało. Wszedł do naszej kuchni, poluzował krawat i pocałował mnie w policzek. „Hej, kochanie, jak ci minął dzień? Wyglądasz na zmęczoną”.
Spojrzałem na niego. „Widziałem cię dzisiaj, Trevor.”


Yo Make również polubił
Dlaczego warto zjeść banana przed snem?
Jak sprawić, by Twoja wężownica zakwitła i wypełniła powietrze zapachem na wiele tygodni
20 Najważniejszych Objawów Niedoborów Składników Odżywczych, Które Warto Zauważyć
Ślaz zwyczajny: 12 niezwykłych korzyści dla Twojego ciała i dobrego samopoczucia, o których możesz nie wiedzieć