Twarz Alexa rozjaśniła się. „Oczywiście, mamo.”
Ale gdy podszedł, by wziąć ją za rękę, Beth stanęła między nimi. Jej ruchy były płynne, ale w postawie nagle pojawiło się mrożące krew w żyłach napięcie. Idealny uśmiech zniknął, zastąpiony napiętą, nieprzyjemną kreską.
„Jest z żoną” – powiedziała Beth. Jej głos nie był już melodyjny. Był niskim, zaborczym sykiem, przeznaczonym tylko dla Claire.
Alex wyglądał na zdezorientowanego. „Beth, kochanie, to tylko jeden taniec z moją mamą”.
Claire, zraniona, ale starająca się zachować spokój, uśmiechnęła się kojąco. „W porządku, Alex. To może poczekać”.
„Nie, to nie może czekać, prawda?” – Beth prychnęła, wpatrując się w Claire z czystym jadem. „Zawsze musisz być centrum jego świata. Nie możesz znieść, że teraz ma kogoś innego”.
Oskarżenie było tak nagłe, tak okrutne, że Claire zaparło dech w piersiach. „To nieprawda… Ja po prostu…”
„Przestań próbować wszystko kontrolować, ty manipulująca stara wiedźmo! ”
Słowa, ostre jak odłamki szkła, zawisły w powietrzu. Potem, ruchem szokująco szybkim i gwałtownym, Beth popchnęła Claire. To nie było niezdarne potknięcie. To było celowe, mocne pchnięcie w klatkę piersiową.
Claire krzyknęła, zataczając się do tyłu. Zahaczyła obcasem o krawędź parkietu i upadła, lądując twardo na wypolerowanym drewnie z odrażającym hukiem.
Muzyka ucichła z piskiem opon.
Przez salę balową przetoczył się zbiorowy okrzyk. Tancerze zamarli. Barmani przestali nalewać. W ciągu jednej, przerażającej sekundy baśń legła w gruzach, a każdy z gości stał się milczącym, oszołomionym świadkiem. Alex stał sparaliżowany, a jego umysł nie był w stanie przetworzyć tego, co właśnie zobaczyły jego oczy.
Ale Dawid już się ruszył.
Nie spieszył się. Nie krzyczał. Poruszał się z przerażającą, kontrolowaną szybkością, niczym drapieżnik, którego klatka właśnie się zatrzęsła. Dotarł do Claire i pomógł jej wstać z delikatnością, która stanowiła jaskrawy kontrast z lodowatą furią na jego twarzy. Sprawdził, czy nic jej nie jest, a jego oczy płonęły stłumioną wściekłością, o wiele bardziej przerażającą niż jakikolwiek krzyk.
Posadził Claire na krześle, po czym się odwrócił. Nie ruszył w stronę Beth. Podszedł do stołu głównego, gdzie lśniła wieża szampana, a tort stał niczym pomnik małżeństwa, które już nie żyło.
Ruchem jednocześnie przemyślanym i gwałtownym uderzył otwartą dłonią w stół.
WYSIĘGNIK.
Dźwięk był niczym wystrzał z pistoletu. Szklanki podskakiwały, sztućce brzęczały, a wszyscy w sali drgnęli. Wszystkie oczy, szeroko otwarte z szoku i strachu, wpatrywały się w Davida Hamiltona. W powietrzu wisiało straszliwe, nieme oczekiwanie. Proces miał się zaraz rozpocząć.
Dawid stał wyprostowany, z dłonią wciąż płasko na stole. Nie był już ojcem pana młodego, był katem. Uniósł drugą rękę, nie zaciśniętą w pięść, lecz z drżącym palcem skierowanym prosto na Beth.
Jego głos, kiedy się odezwał, nie był krzykiem. Był niskim, donośnym rykiem, który wypełnił przepastną ciszę sali balowej. „Chcesz rozmawiać o czarownicach? Chcesz rozmawiać o złu?”
Beth po raz pierwszy wyglądała na przestraszoną. Maska doskonałości opadła, a to, co pozostało, było blade i drżące. Spojrzała na Alexa, szukając u niego wsparcia, ale on wpatrywał się w matkę, a jego twarz była płótnem przerażenia i niedowierzania.
David zrobił krok naprzód, sięgając do wewnętrznej kieszeni smokingu. Wyciągnął grubą, manilową kopertę z tego poranka. Uniósł ją, żeby wszyscy mogli ją zobaczyć – wyrok śmierci w formie raportu.
„Porozmawiajmy o twoich rodzicach, Beth! O twoich biednych, zmarłych rodzicach!” – ryknął, a jego głos ociekał sarkastycznym jadem. „Ale przecież oni nie umarli, prawda?! Żyją! Żyją w państwowym ośrodku opieki w Arizonie, setki mil od domu, który im ukradłaś, tuż pod nimi!”
Yo Make również polubił
Naturalny środek na przebarwione usta: kuracja buraczana dla miękkich, różowych ust
Kobieta wychowuje córkę syna, którego porzucił dziesięć lat temu. Po powrocie zastaje dom pusty i opuszczony.
Ciasto kokosowe bez pieczenia: deser, którego warto spróbować już teraz
Ajurwedyjski przepis na zatrzymanie wypadania włosów