Surowe, nieprzyjemne, ale konieczne. Nauczyła się dostrzegać ludzi, chronić swoje granice, chronić siebie. Anna stała na werandzie, obserwowała zachód słońca i myślała o przyszłości. Przed nią było lato, wakacje; może gdzieś pojedzie, odpocznie.
Praca była stabilna, w domu wszystko w porządku, zdrowie dobre, życie osobiste wciąż kiepskie, ale to było w porządku. Prędzej czy później znajdzie się ktoś godny, ale na razie mogła żyć dla siebie, cieszyć się samotnością, różowo-złotymi tonami. Ptaki cicho szumiały w gałęziach, gdzieś w oddali szczekał pies – zwyczajny wieczór, zwyczajny dzień. Anna uśmiechnęła się, patrząc na to proste, spokojne szczęście.
Była w domu, we własnym domu i to było najważniejsze. Lipiec był upalny. Anna wzięła dwa tygodnie urlopu i postanowiła spędzić je w domu, w ogrodzie. Chciała po prostu odpocząć i posprzątać rabatki.
Ostatnie kilka miesięcy pracy było wyczerpujące – raporty spływały jeden za drugim, kontrole następowały jedna za drugą, a w głowie szumiało od liczb i papierkowej roboty. Pierwsze dni urlopu minęły spokojnie. Anna wstała późno, zjadła leniwe śniadanie na werandzie, a następnie pracowała w ogrodzie aż do obiadu. Po obiedzie odpoczywała, czytała, czasami szła do miasta po zakupy, a wieczorami siadała na werandzie, popijała herbatę i wpatrywała się w gwiazdy – ciche, wyważone, pełne spokoju doświadczenie.
W środę wieczorem Olga zadzwoniła. „Anno, czy wiesz, że Siergiej się żeni?” Anna podniosła wzrok znad książki i zmarszczyła brwi. „Nie, nie wiem”.
I szczerze mówiąc, nie obchodzi mnie to. Ale pomyślałem, że może cię to zdenerwować. Poznał jakąś dziewczynę, Verę, pracuje w naszym dziale księgowości. Cicha, nieśmiała, jakieś dwadzieścia pięć lat.
Spotykają się od miesiąca, a on już się oświadczył. Planują ślub w sierpniu. „Szybko” – zauważyła Anna. „Cóż, życzę im szczęścia”.
Daj im żyć.” “Naprawdę się nie martwisz?” “Naprawdę.” “Olga, to już przeszłość.
Odpuściłem tę historię. Niech Siergiej układa sobie życie, jak chce, to już nie moja sprawa. Dobrze. Cieszę się, że reagujesz tak spokojnie.
„Bałam się, że będziesz zdenerwowana”. „Nie byłam zdenerwowana. Wszystko w porządku”. Po rozmowie Anna wróciła do książki, ale nie mogła czytać. Jej myśli były rozproszone.
Siergiej się żeni. Miesiąc po rozstaniu znalazł kogoś innego. Oświadczył się. Więc albo wcale jej nie kochał, albo po prostu szukał wygodnej kobiety, która zgodzi się na jego warunki.
Może Wiera byłaby bardziej uległa, tolerowałaby matkę i ulegała wszystkiemu. Anny to nie obchodziło. Ani trochę. Zamknęła książkę, wstała i zaczęła chodzić po werandzie.
W środku panował spokój. Żadnej zazdrości, żadnej urazy. Jedynie lekkie zaskoczenie, jak szybko Siergiej się zmienił. Ale to było jego życie, jego wybór.
Anna nie była już częścią tej historii. W piątek rano, gdy Anna podlewała kwiaty na rabacie, furtka zadzwoniła ponownie. Westchnęła, wytarła ręce w fartuch i poszła otworzyć. Miała nadzieję, że to nie Siergiej ani jego matka.
Mam tego dość. Przy bramie stała młoda dziewczyna. Niska i krucha, z blond włosami spiętymi w kucyk, z piegami na twarzy. Była skromnie ubrana, wyglądała na zdezorientowaną i przestraszoną.
„Cześć” – powiedziała cicho. „Czy jesteś Anną?” „Tak. A ty?”
„Jestem Wiera, narzeczona Siergieja”. „Więc prawdopodobnie teraz jego była narzeczona”. Anna spiąła się. „Więc to tyle”.
„Więc nie wyszło Siergiejowi z jego nową miłością. Ciekawe, co się stało?” „Proszę wejść”. Otworzyła furtkę i wpuściła Verę na podwórko.
„Chodźmy na werandę i porozmawiajmy”. Usiedli na ławce pod markizą. Anna przyniosła wodę i podała Verze szklankę. Dziewczyna upiła łyk, wyraźnie zbierając myśli.
„Dziękuję, że zgodziłaś się ze mną porozmawiać” – zaczęła w końcu. „Nie wiedziałam, do kogo się zwrócić. Przyjaciele radzili mi, żebym po prostu odeszła i zapomniała, ale potrzebowałam usłyszeć coś od kogoś, kto to przeszedł. Olga w pracy powiedziała, że ty też byłaś z Siergiejem, że cię rzucił”.
Anna zachichotała. „Olga się myliła. To nie on mnie zostawił, to ja go wyrzuciłam. Ale mów dalej, słucham”.
Vera skinęła głową, ściskając szklankę w dłoniach. „Poznaliśmy się w czerwcu. Podszedł do mnie w biurze i zaprosił na kawę. Wydawał się miły i dobrze wychowany.
Zaczęliśmy się spotykać, pięknie się do mnie zalecał, przynosił kwiaty, zabierał mnie do restauracji. Dwa tygodnie później się oświadczył. Byłam zdezorientowana, ale się zgodziłam. Myślałam, że to przeznaczenie, że to ten jedyny.
„Następny” – podpowiedziała Anna, już domyślając się, dokąd zmierza rozmowa. „Siergiej powiedział, że wynajmuje kawalerkę i że powinniśmy mieszkać razem do ślubu. Zgodziłam się, mimo że moi rodzice byli temu przeciwni. Zamieszkałam z nim w zeszłym tygodniu”.
Już pierwszego dnia pojawiła się jego matka, Tamara Stepanowna. Zajęła jedyną sypialnię i wysłała Siergieja i mnie na rozkładane łóżko w salonie. Powiedziała, że nie czuje się komfortowo na sofie, że jest starsza i że musi szanować starszych. Anna skinęła głową…
Znana historia. „A co z Siergiejem?” Siergiej powiedział, że mama zostanie na tydzień, a potem wyjedzie. Ale minął tydzień, a ona nadal się nie ogarnęła.
Wręcz przeciwnie, zadomowiła się. Gotuje w kuchni to, co kocha. Rozkazuje mi. Każe mi po sobie sprzątać.
Jeśli protestuję, Siergiej staje po jej stronie, mówiąc, że jestem niewdzięczna i że nie umiem szanować starszych. Wczoraj nie wytrzymałam i powiedziałam, że odchodzę. Siergiej mnie nie powstrzymał. Powiedział, że jestem kolejną histeryczką, że wszystkie kobiety są takie same.
Wspomniał o tobie. Ty też uciekłaś, nie znosiłaś jego matki. Nie uciekłaś, tylko go wyrzuciłaś, sprostowała Anna. Razem z nim.
Z mojego własnego domu. Próbował umieścić swoją matkę w mojej sypialni, a mnie wysłać do pokoju gościnnego. Wymieniłam zamki i zamknęłam ich oboje na klucz. Vera spojrzała na nią ze zdumieniem.
„Serio? Właśnie ich wyrzuciłeś?” „Tak”. Tego samego wieczoru.
Kazała mi spakować rzeczy. Próbowali zrobić scenę, grozić, ale się nie poddałam. Godzinę później wyszli. „I nie żałowali?”
„Ani przez sekundę” – odpowiedziała stanowczo Anna. To była słuszna decyzja. Siergiej pokazał, że nie szanuje mnie, moich granic, mojej przestrzeni. Z takimi ludźmi nie da się budować przyszłości.
Będą manipulować, naciskać, żądać. A jego matka to zupełnie inna historia. Uważa, że cały świat powinien kręcić się wokół niej i jej syna. Vera skinęła głową, ocierając łzy, które nagle zaczęły spływać jej po policzkach.
Tak właśnie myślałam. Ale byłam przerażona. Pomyślałam, że może się mylę, że może naprawdę powinnam być cierpliwa, przyzwyczaić się. Moi rodzice mówili, że każda rodzina ma swoje trudności i że trzeba umieć iść na kompromis.
„Musisz ustąpić, jeśli chodzi o kompromis” – powiedziała spokojnie Anna. „Ale nigdy nie chodzi o brak szacunku ani manipulację. Siergiej nie szuka partnera, tylko służącego dla siebie i swojej matki. Czy tego ci potrzeba?”
Nie, odpowiedziała stanowczo Vera. Nie ma potrzeby. Dziękuję. Naprawdę, dziękuję.
Bałam się, że oszaleję, że coś jest nie tak. Ale okazało się, że trafiłam na niewłaściwych ludzi. Cieszę się, że pomogłam. Anna wstała i odprowadziła Verę do bramki.
Żyj swoim życiem, nie oglądaj się za siebie. Znajdziesz kogoś, kto cię doceni i uszanuje. I pozwól Siergiejowi znaleźć swoją matkę-żonę, bo jest taka ważna. Wiera roześmiała się przez łzy i przytuliła Annę na pożegnanie.
Dziękuję. Jesteś silna. Postaram się być taka sama. „To zadziała” – Anna skinęła głową.
Najważniejsze, żeby się nie bać. Patrzyła, jak Wiera odchodzi, zamknęła furtkę i wróciła do domu. Siergiej znów został sam, i znów z własnej winy. Zastanawiała się, ile jeszcze dziewczyn będzie musiał przepracować, zanim zda sobie sprawę, że problemem nie są one, ale on sam i jego matka.
Ale to nie była sprawa Anny. Wróciła do kwiatów i kontynuowała podlewanie. Dzień zapowiadał się upalnie, więc postanowiła dokończyć prace ogrodowe przed południem. Kilka dni później Olga zadzwoniła ponownie.
Anno, czy wiedziałaś, że Siergiej i Wiera rozstali się? Wiem. Wiera przyszła do mnie i o tym opowiedziała. Przyszła do ciebie?
Po co? Żeby się skonsultować. Chciałem zrozumieć, czy się myli. Wyjaśniłem, że to nie jej wina.
Świetnie ci idzie. Wiera to dobra dziewczyna. Szkoda by było, gdyby związała się z Siergiejem. A tak przy okazji, w pracy wybuchł skandal.
Siergiej próbował oskarżyć Wierę o wykorzystywanie go. Powiedział, że mieszkała z nim za darmo, jadła jego jedzenie, a potem uciekła. Wiera nie milczała. Opowiedziała wszystkim, jak on i jej matka ją znęcali się nad nią.
Siergiej poczuł wstyd. Teraz jej unika, nie chodzi do kawiarni, żeby uniknąć spotkania z nią. Dobrze zrobiła, mówiąc o tym głośno. Anna pochwaliła…
Cisza daje manipulatorom wolną rękę. Musisz powiedzieć prawdę, a wtedy szybko znikną. Jasne. Hej, a ty?
Wszystko w porządku? Wszystko super. Wakacje, ogród, cisza, błogość. Cieszę się Twoim szczęściem.
Wpadnę z wizytą za kilka dni. Przyjedź, zawsze chętnie. Reszta wakacji minęła spokojnie. Olga wpadła w weekend; pili herbatę, spacerowali po ogrodzie i rozmawiali o wszystkim.
Przyjaciółka opowiedziała jej o zmianach w pracy, a Anna podzieliła się planami na przyszłość. Może jesienią odnowi dom, wymieni tapetę w salonie i wymieni szafki w kuchni. Miała pieniądze i chęci. Ostatniego dnia urlopu Anna siedziała na werandzie, przeglądając zdjęcia w telefonie.
Usuwałem stare, niepotrzebne. Natrafiłem na zdjęcie z Siergiejem. Stali przytuleni na tle nabrzeża, uśmiechając się do obiektywu. Zrobiono je wiosną, kiedy wszystko wydawało się jeszcze w porządku.
Anna spojrzała na zdjęcie i nic nie poczuła. Żadnego bólu, żadnego żalu. Tylko wspomnienie, które już nie miało znaczenia. Usunęła zdjęcie, a potem kilka kolejnych z Siergiejem.
Oczyściłem pamięć telefonu z niepotrzebnych rzeczy z przeszłości. Jutro muszę iść do pracy. Więcej raportów, liczb, spotkań. Ale to normalne, takie życie.
Anna była gotowa wrócić do swojej codziennej rutyny. Sierpień minął jak z bicza strzelił. Praca, dom, spotkania ze znajomymi. We wrześniu Anna faktycznie zaczęła remont.
Zatrudniła ekipę do zmiany tapet w salonie, pomalowania sufitów i odnowienia podłóg. Dom odmienił się, stał się jaśniejszy i bardziej przytulny. Anna przechadzała się po pokojach i cieszyła się ze zmian. To miłe móc spersonalizować przestrzeń, bez ingerencji i dyktowania warunków.
W październiku minął rok od firmowego wydarzenia, na którym poznała Siergieja. Olga organizowała kolejną imprezę i zaprosiła Annę. Wahała się, czy pójść, czy nie, ale ostatecznie zdecydowała się pójść.
Nie było sensu się chować z powodu wspomnień. Przybyła punktualnie, było mnóstwo ludzi, wszyscy mieli te same twarze. Siergieja nie było; Olga powiedziała, że go nie zaprosiła, żeby uniknąć niezręczności. Anna była wdzięczna za jego takt.
Wieczór minął radośnie. Anna rozmawiała z ludźmi, śmiała się, piła wino. Czuła się lekka i wolna. Żadnego ciężaru w duszy, żadnych żalów.
Po prostu miły wieczór w miłym towarzystwie. Wyszłam późno, a Olga odprowadziła mnie do drzwi. „Anno, cieszę się, że przyszłaś. Widzę, że dobrze się bawisz.
„Zmieniłaś się w tym roku. Stałaś się silniejsza, bardziej pewna siebie. Życie cię czegoś nauczyło” – uśmiechnęła się Anna. „Dziękuję za wsparcie”.
Za to, że byłeś. Zawsze szczęśliwy. Jesteś moim najlepszym przyjacielem. Przytulili się na pożegnanie.
Anna wsiadła do samochodu i pojechała do domu. Po drodze myślała o tym, jak wiele zmieniło się w ciągu ostatniego roku. Poznała Siergieja na imprezie firmowej i myślała, że to początek czegoś ważnego. Ale okazało się, że to tylko lekcja.
Trudne, ale konieczne. Nauczyła się dostrzegać ludzi, a nie idealizować ich, nie ignorować sygnałów ostrzegawczych. Nauczyła się chronić swoje granice i nie pozwalać sobą manipulować. Nauczyła się mówić „nie”, gdy było to konieczne.
Stała się silniejsza, bardziej twarda, bardziej pewna siebie. I to było dobre. Podjeżdżając pod dom, Anna zobaczyła światło na werandzie. Zawsze zostawiała je zapalone, wychodząc wieczorem.
Miło jest wrócić do szczęśliwego domu, wiedząc, że czekają tam na ciebie jego mury, ciepło i wygoda. Zaparkowała, wysiadła i otworzyła furtkę. Przeszła ścieżką na werandę, weszła po schodach i włożyła klucz do zamka – tego samego nowego, który zamontowali w maju. Drzwi otworzyły się łatwo i bezszelestnie.
Anna weszła do domu, zamknęła za sobą drzwi i zdjęła kurtkę. Poszła do kuchni i nastawiła czajnik. Czekając, aż woda się zagotuje, stanęła przy oknie, patrząc na ciemny ogród. Zima wkrótce nadejdzie, drzewa zrzucą liście, a wszystko zapadnie w sen zimowy.
A wiosną znów ożyje, rozkwitnie, wypełni się aromatami i kolorami. Czajnik się zagotował. Anna zrobiła sobie herbatę, wzięła filiżankę i poszła do salonu. Usiadła w swoim ulubionym fotelu, tym przy oknie.
Wzięła łyk i poczuła, jak ciepło rozlewa się po jej ciele. W domu panowała cisza, spokój, nie było tu nikogo oprócz niej. Żadnych obcych, żadnych intruzów, żadnych manipulacji. Tylko ona, jej przestrzeń, jej zasady.
I tak miało być zawsze. Nie dawała już kluczy obcym, nie wpuszczała do swojego życia nikogo, kto nie szanował jej granic. Może kiedyś spotka kogoś wartościowego, kogoś, kto rozumie wartość przestrzeni osobistej, szacunku, równości, kogoś, kto nie będzie próbował przejąć jej domu, jej życia, jej duszy. Ale na razie mogła żyć dla siebie, cieszyć się samotnością, wolnością i spokojem. Anna dopiła herbatę, wstała, poszła do sypialni, przebrała się, położyła do łóżka i naciągnęła kołdrę.
Za oknem szumiały drzewa, gdzieś w oddali szczekał pies. Zwykłe nocne dźwięki, kojące, znajome. Zamknęła oczy i pomyślała o jutrzejszym dniu. Praca, obowiązki, plany.
Życie toczy się dalej i to dobrze. Pokonała wyzwanie, zniosła ból i rozczarowanie i wyszła z tego silniejsza i mądrzejsza. Siergiej pozostał w przeszłości, wraz z matką i jej manipulacjami. Nie mieli już władzy nad jej życiem.
Anna uśmiechnęła się w ciemności, przypominając sobie, jak Tamara Stepanowna przepowiedziała jej samotność i nieszczęście. Cóż, samotność istnieje, ale nie czyni jej nieszczęśliwą. Wręcz przeciwnie, daje jej siłę, jasność umysłu i poczucie własnej wartości. Lepiej być samemu niż z kimś, kto cię nie szanuje.
Gdzieś daleko, w mieście, Siergiej prawdopodobnie szukał swojej kolejnej ofiary, nowej dziewczyny, która będzie gotowa go znieść i pokochać. Może znajdzie, może nie, ale to już nie było zmartwieniem Anny. Wymazała go ze swojego życia raz na zawsze. Sen nadszedł szybko, spokojny i głęboki…
Anna spała w swoim łóżku, w swojej sypialni, w swoim domu. Nikt nie mógł jej tego odebrać. Nikt nie miał prawa naruszać jej przestrzeni. Była panią swojego życia i zawsze nią będzie.
Obudziło ją słońce i śpiew ptaków. Wstała, przeciągnęła się i podeszła do okna. Na zewnątrz ogród powoli się budził, drzewa szumiały na wietrze, wiewiórka biegała ścieżką. Pięknie, cicho, spokojnie.
Anna uśmiechnęła się, patrząc na ten prosty poranek. Przed nami był nowy dzień, nowe zadania, nowe możliwości. Życie nie zatrzymało się po rozstaniu z Siergiejem. Toczyło się dalej, wypełnione pracą, zmartwieniami, małymi radościami i to wystarczało.
Poszła do kuchni, zaparzyła kawę, ugotowała śniadanie, usiadła przy stole, rozłożyła gazetę i zaczęła czytać. Zwykły poranek, nic specjalnego. Ale ta zwyczajność miała swój urok, swoją wartość. Nie można gonić za złudnym szczęściem, nie można budować zamków na piasku.
Godzinę później szykowała się do pracy. Włożyła garnitur, wzięła torebkę, wyszła z domu, zamknęła drzwi na klucz i sprawdziła zamek. Wszystko było w porządku. Nikt nie wszedłby bez jej pozwolenia, nikt nie naruszyłby jej przestrzeni.
Wsiadła do samochodu, odpaliła silnik i wyjechała z podwórza. Przed nią był dzień pracy, spotkania, raporty, konferencje, a potem wieczór, dom, cisza. I tak mijał dzień po dniu, tydzień po tygodniu. Zrównoważone, spokojne życie, bez dramatów i zawirowań.
Niektórym może się to wydawać nudne, ale Anna była zadowolona. Przetrwała próby i pozostała sobą. Nie załamała się, nie uległa, nie dała sobą manipulować, nie zapomniała o swoim domu, swoich granicach, swoim życiu. I to było jej osobiste zwycięstwo, ciche, ale znaczące.
Domek pozostał jej, podobnie jak jej spokój. Siergiej i jego matka na zawsze odeszli w przeszłość, niczym nieprzyjemne wspomnienie, które z czasem blaknie i traci znaczenie. Anna nie dawała już kluczy obcym i nie wpuszczała do swojego życia nikogo, komu nie można było zaufać. Jechała poranną drogą, a przed nią rozciągała się przyszłość, nieznana, a jednak należąca tylko do niej.
Yo Make również polubił
Dobrze wiedzieć!
Utrzymaj swoją poinsecję czerwoną i bujną: 5 naturalnych przepisów na domowe nawozy
Babka Cytrynowa
Chrupiące Kartoffelbällchen – Idealne na Każdą Okazję