Pożegnawszy męża, który był o krok od śmierci, wyszłam ze szpitala z płaczem. Nagle usłyszałam rozmowę lekarzy, której nie powinnam była słyszeć. – Page 3 – Pzepisy
Reklama
Reklama
Reklama

Pożegnawszy męża, który był o krok od śmierci, wyszłam ze szpitala z płaczem. Nagle usłyszałam rozmowę lekarzy, której nie powinnam była słyszeć.

„Żanna Iwanowna, to ty? Muszę z tobą porozmawiać. Natychmiast.”

Wyjaśnił: mężczyzna został właśnie przeniesiony na oddział intensywnej terapii po walce. Był w stanie śmierci mózgowej; wspomagano mu jedynie serce. Badania wykazały niemal całkowitą zgodność z Denisem. Jednak do przeprowadzenia operacji potrzebna była zgoda jego rodziny.

„Jego żona i brat są na korytarzu. Pielęgniarka próbuje negocjować. Ale oni nie chcą słuchać. Może mogłabym mu pomóc?”

Żanna skierowała się do holu. Tam zobaczyła kobietę z rozczochranymi włosami i przekrwionymi oczami oraz mężczyznę, który krzyczał i machał rękami.

„To on wszedł pierwszy!” krzyknęła kobieta. „To jego wina!” „No to niech tam zostanie!” odparł mężczyzna. „Dlaczego zabrali mojego Wołodię?”

Przerywali sobie nawzajem, oskarżając się nawzajem, nieświadomi, że osoba, o której mówili, była praktycznie martwa. Żanna stała trochę z boku, próbując zrozumieć: czy jej mąż naprawdę mógł mieć tyle szczęścia?

Natychmiast zdała sobie sprawę, że mówienie o współczuciu czy człowieczeństwie nie ma sensu. Dla tych ludzi pieniądze były sensem życia. Bez namysłu Żanna wyjęła z torebki wszystko, co miała – gruby plik banknotów – i podała go kobiecie, której krzyki wciąż rozbrzmiewały w korytarzu.

„Prawdopodobnie zaczniesz mieć duże wydatki… Może to ci ułatwi sprawę. Proszę podpisać dokumenty” – powiedziała cicho Żanna, podając mu plik banknotów.

Kobieta nagle zamilkła, jakby wszelkie dźwięki ucichły. W jej oczach pojawił się błysk zainteresowania, nie tyle z powodu papierów, co z powodu możliwości zysku. Wymieniła spojrzenia z mężczyzną obok niej, prawdopodobnie bratem zmarłej. Ich miny wyraźnie zdradzały zainteresowanie pieniędzmi.

Żanna poszła o krok dalej: zdjęła złoty łańcuszek z szyi, wyjęła kolczyki z kamieniami szlachetnymi i założyła je na srebrne. To wystarczyło. Bez dalszej zwłoki jej rodzina podpisała wszystkie niezbędne dokumenty i szybko odeszła, jakby nic się nie stało.

Profesor Razumowski został natychmiast wezwany. Sala operacyjna rozpoczęła przygotowania do najbardziej skomplikowanego zabiegu. Zespół chirurgów zebrał się i po raz ostatni sprawdzono sprzęt.

I Żanna została sama ze swoimi myślami. Od tego momentu wszystko nie zależało już od niej. Zrobiła wszystko, co mogła; potrzebne było tylko zaufanie i profesjonalizm lekarzy.

Nie tracąc czasu zadzwonił do rodziców Denisa.

„Znaleźli dawcę. Operacja rozpocznie się lada moment” – powiedziała drżącym głosem. „Chodź szybko…”

„Już jedziemy, kochanie” – odpowiedziała Nadieżda Aleksiejewna. „Wkrótce będziemy. Czekaj na nas w szpitalu”.

Żanna nie mogła już usiedzieć w miejscu. Wyszła na podwórze i zaczęła chodzić tam i z powrotem, próbując uspokoić niepokój. Myśli wirowały jej w głowie niczym spłoszone ptaki. Niektóre dusiły się nawzajem, ale żadna nie przyniosła jej ukojenia.

„Wszystko będzie dobrze… On wyzdrowieje… Znów będziemy razem… Nie ma co do tego wątpliwości!” przekonywała samą siebie.

Próbowała sobie wmówić, że dziewięć na dziesięć operacji kończy się sukcesem. Ale to ten dziesiąty przypadek nie dawał jej spokoju. Co, jeśli Denis był jednym z tych nieszczęśników? Jak mogłaby bez niego żyć? Jak mogłaby samotnie wychować dziecko?

„Obiecał, że zawsze będzie… I tak będzie” – mruknęła cicho.

Ale nawet świadomość, że klinika była jedną z najlepszych w kraju, nie pomogła. W końcu lekarze to też ludzie. I nikt niczego nie może zagwarantować.

Godziny zdawały się ciągnąć w nieskończoność. Stracił poczucie czasu: dwie godziny czy dwadzieścia. Nogi odmówiły mu posłuszeństwa, a wzrok zamglił się. Ledwo zdołał dosięgnąć ławki i usiadł, czując, jak ziemia ustępuje mu spod stóp.

Obudziłem się w pokoju wspólnym. Zapach amoniaku wypełnił moje nozdrza; miałem tonometr na ramieniu. Obok mnie były zaniepokojone twarze rodziców Denisa.

„Córko moja, prawie nas zabiłaś!” krzyknęła Nadieżda Aleksiejewna, ściskając jej dłoń.

Kiedy Żanna odzyskała przytomność, powiedziano jej, że przeszukali całe podwórko i znaleźli ją prawie nieprzytomną na ławce. Jej telefon był rozładowany; nie było zasięgu.

Ale co najważniejsze, operacja się powiodła. Jego serce znów zaczęło bić. Denis przebywał na oddziale intensywnej terapii, pod stałą obserwacją, ale lekarze byli ostrożnie optymistyczni. Po raz pierwszy od dawna mogli odetchnąć z ulgą.

Miesiąc później Denis wrócił do domu. Prawie taki sam jak poprzednio, tylko trochę bardziej zmęczony. Musiał przechodzić regularne badania i brać leki, ale ogólnie żył. Z każdym dniem był coraz bliżej swojego dawnego życia.

Do narodzin dziecka pozostały trzy miesiące. Z entuzjazmem zaczęli przygotowywać pokój dziecięcy: kupowali meble, tapetowali, wybierali lampki nocne i zabawki. Wieczorami po prostu spacerowali po parku, trzymając się za ręce, nie mogąc uwierzyć, że to nie sen, a rzeczywistość.

„Często myślę o mężczyźnie, którego serce teraz bije we mnie” – powiedział kiedyś Denis. „Chciałbym znów zobaczyć jego bliskich. I podziękować im”.

Żanna zesztywniała. Przed jej oczami pojawili się ci sami ludzie: ci sami, którzy sprzedali ciało ukochanej osoby za pieniądze, bez cienia współczucia. Pozostawili w jej pamięci ślad chłodu i strachu. „Nie sądzę, żeby to był dobry pomysł” – odpowiedziała łagodnie, ale stanowczo. „To zupełnie inni ludzie…”

Ale kilka dni później Denis ponownie poruszył ten temat. Poszedł gdzieś i powiedział:

„Wiesz, znalazłem adres. Chodźmy. Po prostu chcę to zrobić.”

Dom, do którego dotarli, wyglądał na opuszczony. Brudny, na wpół zniszczony, z obłażącymi ścianami i wybitymi oknami. Z wnętrza dobiegały przekleństwa i krzyki. Minutę później stało się jasne, że zabierają dziecko na mocy nakazu sądowego.

Chłopiec w wieku około trzech lat, chudy, brudny, z dużymi, przestraszonymi oczami, nie płakał. Po prostu tak wyglądał. Taki dorosły, taki przerażający.

„Ma na imię Wania” – wyszeptał opiekun, przytulając go.

Żanna i Denis odeszli w milczeniu. Nie było potrzeby mówić ani słowa: mieli to wypisane na twarzach.

W domu, podczas kolacji, Denis jako pierwszy przerwał ciszę:

„Te oczy… Nie mogę ich zapomnieć. Może dlatego, że serce ich ojca bije w mojej piersi… Kto wie?”

Żanna skinęła głową. Myślała o tym samym.

Następnego ranka decyzja zapadła. Nikołaj Iwanowicz skontaktował się ze swoją siecią kontaktów, aby upewnić się, że wszystko przebiegnie pomyślnie. Formalności zostały załatwione natychmiast: dziecko zostało oficjalnie adoptowane.

Kiedy Żanna opuściła salę położniczą z nowo narodzoną córką, miała już starszego syna. W domu czekali na niego dziadkowie.

I obiecana kolacja w Astorii się odbyła. Żanna miała na sobie tę samą czerwoną sukienkę, którą Denis tak uwielbiał. Byli sami… prawie. W końcu w domu czekała na nich dwójka dzieci i czuli się, jakby życie zaczęło się od nowa. Od zera.

I teraz poznali ważną prawdę: każda minuta powinna być cenna. Bo cuda się zdarzają. Zwłaszcza, gdy się w nie wierzy.

zobacz więcej na następnej stronie Reklama
Reklama

Yo Make również polubił

Moja narzeczona próbowała wykluczyć moją córkę z naszego ślubu – jej szokujące wyznanie sprawiło, że natychmiast to odwołałem

Te słowa uderzyły mnie jak cios w plecy. „Jeśli Lily nie będzie na ślubie” – powiedziałam napiętym głosem – „to ...

UKRADŁA MI MĘŻA I ZASZŁA W CIĄŻĘ — ALE NA PRZYJĘCIU ROZWODOWYM POJAWIŁAM SIĘ Z SEKRETEM, KTÓRY DOPROWADZIŁ GO DO ŁEZ

Spotkałam ją raz na przyjęciu świątecznym. Uprzejma, elegancka, aż nazbyt perfekcyjna. Jej komplement dotyczący mojej sukienki tej nocy teraz brzmiał ...

Czosnek może zabić 14 różnych infekcji, o tym pewnie nie wiedziałeś.

12. Pasożyty i robaki jelitowe Czosnek jest dobrze znanym tradycyjnym lekarstwem na pasożyty i robaki jelitowe. Pomaga wypłukać niechcianych najeźdźców ...

Najlepszy przepis na kremową kapustę na inną i pyszną sałatkę

eraz, gdy mamy już składniki, postępuj zgodnie z prostymi krokami. METODA PRZYGOTOWANIA W misce wymieszaj majonez, następnie dodaj śmietanę, sok ...

Leave a Comment