Kabina zamarła. Pasażerowie – biznesmeni, studenci, emeryci, a nawet rodziny – patrzyli, ale nic nie zrobili. Niektórzy wydawali się zszokowani, inni czuli się nieswojo. Ale nikt nie stanął w obronie Angeli.
Angela siedziała oszołomiona, z piekącym policzkiem i łzami spływającymi po twarzy. Mocno ściskała Masona, a jej głos drżał. „Dlaczego to robisz? To tylko dziecko… Ja tylko próbuję opiekować się synem”. Barbara z zadowoleniem założyła ramiona i mruknęła pod nosem: „Niektórzy ludzie powinni po prostu zostać w domu, jeśli nie potrafią udźwignąć odpowiedzialności”.
A potem, z kabiny pierwszej klasy, wstał mężczyzna. Jonathan Reynolds, prezes dużej firmy technologicznej z siedzibą w Dolinie Krzemowej, był świadkiem całego zajścia. Przeglądał dokumenty na tablecie, ale dźwięk uderzenia gwałtownie przykuł jego uwagę. Jego przenikliwe spojrzenie utkwiło najpierw w Barbarze, a potem w przestraszonej młodej matce. Zacisnął szczękę. W przeciwieństwie do reszty cichej kabiny, Jonathan nie zamierzał tego puścić płazem.
Jonathan kroczył przejściem, jego metr osiemdziesiąt dwa wzrostu przyciągał uwagę. Szmery wśród pasażerów stawały się coraz głośniejsze, gdy go rozpoznawali – nie był to zwykły mężczyzna z pierwszej klasy. Jonathan Reynolds był znaną postacią, często opisywaną w magazynach biznesowych jako jeden z najbardziej szanowanych prezesów w Ameryce. Nie był ubrany w krzykliwy sposób, tylko w granatową marynarkę i dżinsy, ale jego obecność robiła wrażenie.
Zatrzymał się przy fotelu Angeli, a jego wzrok złagodniał, gdy spojrzał na jej zapłakaną twarz i płaczące dziecko. Delikatnie powiedział: „Proszę pani, wszystko w porządku? Naprawdę panią uderzyła?”. Angela skinęła głową, wciąż w szoku. Mason jęknął w jej ramię. Jonathan powoli się odwrócił, a jego twarz pociemniała, gdy jego wzrok padł na Barbarę.
„Uderzyłeś pasażera?” Jego głos był spokojny, ale dźwięczny.
Barbara wyprostowała się w geście obronnym. „Przeszkadzała wszystkim tym dzieckiem. Próbowałam przywrócić porządek…”
„Uderzyłeś matkę trzymającą dziecko” – wtrącił Jonathan, a jego ton był na tyle ostry, że kilku pasażerów drgnęło. „To nie jest porządek. To przemoc. I jest to całkowicie niedopuszczalne”.
Po raz pierwszy niektórzy pasażerowie zabrali głos, przyznając jej rację. „Tak, wszyscy to widzieliśmy”. „To było nie na miejscu”. „Posunęła się za daleko”. Jednak nikt nie odważył się nic powiedzieć, dopóki Jonathan jej nie skonfrontował.
Twarz Barbary poczerwieniała. „Proszę pana, nie muszę się panu tłumaczyć. To mój samolot…”
Jonathan uniósł brew. „Nie. To nie jest twój samolot. To lot publiczny obsługiwany przez linię lotniczą, której reputacja legnie w gruzach, jeśli wieść o tym się rozniesie. I uwierz mi, tak się stanie. Dopilnuję tego”.
Odwrócił się do Angeli. „Ty i twój syn zasługujecie na coś lepszego. Nie martw się – ja się tym zajmę”.
Wyciągając telefon, Jonathan zażądał nazwisk kapitana i kierownika operacyjnego linii lotniczych. Barbara wybełkotała: „Nie możesz…”, ale Jonathan już nagrywał wypowiedzi pasażerów, z których kilku ochoczo potwierdziło, co się stało. Podał Angeli swoją wizytówkę. „Będzie pani miała wsparcie mojego zespołu prawnego. Nie pozwól, żeby ktokolwiek zmusił cię do milczenia”.
Napięcie w kabinie narastało. Barbara po raz pierwszy wyglądała na wstrząśniętą, jej autorytet rozpadał się w oczach wszystkich. Kilka rzędów dalej młody mężczyzna wyszeptał: „Cholera, on nie żartuje”. Inni kiwali głowami, wyraźnie zawstydzeni – siedzieli jak sparaliżowani, gdy napadnięto na matkę, i dopiero obcy człowiek, prezes, w końcu zareagował.
Angela spojrzała na Jonathana z oszołomieniem. „Dziękuję… Nie sądziłam, że ktoś mi pomoże”.
Yo Make również polubił
Najlepszy domowy nawóz do pelargonii: Obfite kwitnienie i zdrowy wzrost!
Ekspresowe Ciasto z Twarogiem – Gotowe w 5 Minut!
Naleśniki Bez Mąki
9 niebezpiecznych nawyków w użytkowaniu szklanej płyty kuchennej, które warto wyeliminować z codziennego gotowania