„Przestań liczyć moje pieniądze: blokuję skargi, ratuję rodzinę i spokój” – Page 4 – Pzepisy
Reklama
Reklama
Reklama

„Przestań liczyć moje pieniądze: blokuję skargi, ratuję rodzinę i spokój”

— Wiera Il’iniczna, — zaczęła Maja.

— Nie obwiniam cię, — przerwała teściowa. — Ale skoro teraz wszystko ułożyło się u ciebie…

Mieszkanie kupowaliśmy razem z Artiomem. Mój wkład też tam jest. Wtedy nie mieliście nic.

Nie zrzekłam się spadku dla siebie, lecz dla wnuków. Teraz wszystko w porządku — postępujmy sprawiedliwie. Oddaj mi moją część.

Timur zamarł z czajnikiem w ręku, przenosząc wzrok z jednej kobiety na drugą. Maya zbledła.

W kuchni zapadła ciężka cisza. Gdzieś w głębi mieszkania słychać było głosy dzieci, ale tu czas wydawał się zatrzymany.

Timur cicho odstawił czajnik na kuchenkę i wyszedł niezauważony, intuicyjnie wiedząc, że ta rozmowa powinna odbyć się bez świadków.

Maya wzięła głęboki oddech, wstała od stołu i skierowała się do regału w rogu kuchni.

Sięgnęła po zużytą teczkę, w której leżał gruby notes w wytartej okładce.

Każda strona była wypełniona drobnym, starannym pismem — liczby, daty, kwoty.

Niektóre linie były przekreślone niebieskim długopisem, inne zaznaczone czerwonym.

Położyła notes przed teściową i otworzyła na pierwszej stronie. Była tam data — dzień pogrzebu Artioma.

— To jest ta część, — cicho powiedziała Maya, przeglądając strony.

— Wszystko opłacałam ja. Każdy rubel. Każda kopiejka.

Vera Ilinichna zmarszczyła brwi, patrząc na kolumny cyfr.

— Ale to są długi Artioma, ja mówię o pierwotnej wpłacie za mieszkanie. Dałam wam pieniądze na…

— Dwieście tysięcy, — skinęła głową Maya. — Które potem poszły na spłatę mikropożyczki z trzydziestoprocentowym oprocentowaniem miesięcznym.

Oto zapis, — wskazała linię z datą półtora miesiąca po pogrzebie.

Teściowa odsunęła notes.

— Nie rozumiesz. To kwestia sprawiedliwości. Jestem matką Artioma, ja…

— Sprawiedliwość, — powtórzyła Maya, a coś w jej głosie sprawiło, że Vera Ilinichna ucichła.

— Wiesz, czego nauczyły mnie te trzy lata? Sprawiedliwość to uczestnictwo.

Nie uczestniczyliście, kiedy my z dziećmi jedliśmy makaron przez tygodnie.

Nie uczestniczyliście, gdy padałam ze zmęczenia. Nie uczestniczyliście, gdy nosiliśmy zużyte ubrania i oszczędzaliśmy na ogrzewaniu.

Zamknęła notes i spojrzała teściowej prosto w oczy:

— Nie uczestniczyliście w minusie. Nie roście sobie prawa do plusa.

Za oknem przelatujący gołąb trzepotał skrzydłami. Zegar na ścianie odmierzał sekundy rytmicznie.

Maya stała spokojnie, bez gniewu, po prostu stwierdzając fakty.

Vera Ilinichna wyszła, nie dokończywszy herbaty, głośno trzaskając drzwiami.

Ciasto pozostało nietknięte na stole — świadek nieudanej pojednawczej próby.

Tej samej nocy telefon Mayi wypełnił się serią wiadomości:

„Po tym wszystkim, co dla was zrobiłam…” „Ukradłaś mi syna, a teraz też wnuki…” „Pamiętaj moje słowa, taka niewdzięczność wróci…” Maya czytała je siedząc na parapecie kuchennym, owinięta w koc.

Timur w ciszy postawił obok niej filiżankę gorącej herbaty i pogładził ją po ramieniu.

— Zrobiłaś wszystko dobrze, — powiedział cicho.

Do rana wiadomości było już ponad dwadzieścia. Ostatnia przyszła o czwartej nad ranem: „Żądam swojej części zgodnie z prawem!”

Maya otworzyła kontakt „Vera Ilinichna” i, bez wahania, nacisnęła „Zablokuj”.

Przy śniadaniu dzieci były wyjątkowo ciche. Kostia mieszał owsiankę łyżką, Katia co jakiś czas spoglądała na matkę.

— Mamo, a babcia już nie przyjdzie? — w końcu zapytał chłopiec.

Maya odłożyła telefon i spojrzała na dzieci. Ich oczy — takie same jak Artioma — były poważne i spokojne. Wyrastały zbyt wcześnie, te małe wojowniczki i wojownicy.

— Widzicie, — powiedziała, dobierając słowa — babcia nie jest naszym wrogiem, ale nie jest częścią naszego zespołu. Rozumiecie? Kiedy było trudno, radziliśmy sobie sami.

Dzieci spojrzały na siebie i kiwnęły jednocześnie głowami. Słowa były zbędne — pamiętały zimne noce, skromne jedzenie i czerwone od zmęczenia oczy mamy.

Katia zeszła ze stołka i przytuliła matkę:

— Poradziliśmy sobie, prawda?

Maya przytuliła córkę i uśmiechnęła się:

— Tak, kochanie. Poradziliśmy sobie.

Wrześniowe słońce złociło opadłe liście w parku, gdzie zebrała się niewielka grupa ludzi.

Maya stała w prostej kremowej sukience, trzymając w rękach mały bukiecik polnych kwiatów.

Kostia w zbyt dużym garniturze — „na zapas”, jak powiedziała sprzedawczyni — poważnie poprawiał krawat.

Katia wirowała w błękitnej sukience, rozsypując wokół płatki róż z małego koszyczka.

Timur nie spuszczał oczu z Mayi. Jego syn Misza, teraz nierozłączny z Kostią, trzymał aksamitną poduszkę z obrączkami.

— Jesteś zdenerwowana? — zapytała Anna Pietrowny, sąsiadka, która kiedyś opiekowała się dziećmi. Teraz była gościem honorowym. — Nie, — uśmiechnęła się Maya. — Po raz pierwszy od dawna czuję się całkowicie spokojna.

Ceremonia była krótka i wzruszająca.

Żaden z krewnych Artioma nie przyszedł, mimo że zaproszenia zostały wysłane do wszystkich.

Maya nie żałowała — ci, którzy naprawdę się liczyli, byli obok.

Zimą przeprowadzili się do nowego mieszkania — przestronnego i jasnego, z dużą kuchnią, w której idealnie zmieścił się ogromny stół na rodzinne obiady.

Timur okazał się prawdziwym majsterkowiczem: sam powiesił półki, złożył meble, a pokój dzieci nawet pomalował własnoręcznie.

Pewnego wieczoru, kiedy dzieci już spały, Maya rozkładała zdjęcia z ostatnich wakacji nad morzem — pierwszego prawdziwego wypoczynku od wielu lat.

Na zdjęciach byli wszyscy razem: śmiejący się, opaleni, szczęśliwi.

— Zobacz, jakie oczy ma Katia na tym zdjęciu, — powiedziała do męża.

— Nigdy nie widziałem jej tak szczęśliwej.

Timur objął żonę od tyłu, kładąc ręce na jej ramionach:

— To dlatego, że teraz mamy prawdziwą rodzinę.

Nazajutrz Maya kupiła piękną ramkę na zdjęcia.

Wieczorem, kiedy wszyscy usiedli do kolacji, zawiesiła na ścianie ich wspólne zdjęcie — to nad morzem.

Pod zdjęciem, na passe-partout, starannym pismem było napisane: „Rodzina to ci, którzy są blisko nie tylko w dobrych czasach”.

zobacz więcej na następnej stronie Reklama
Reklama

Yo Make również polubił

Utrzymaj swoje poinsecje w czerwonej i bujnej barwie: 5

4. Skorupki jaj: Skorupki jaj są bogate w węglan wapnia, który odżywia roślinę i odstrasza szkodniki. Rozdrobnij skorupki jaj na ...

Mapowanie twarzy: co Twoja skóra mówi o Twoim zdrowiu

Mit czy rzeczywistość? Co mówi nauka Choć technika ta opiera się na wiedzy tradycyjnej, dowody naukowe na jej skuteczność są ...

Fantastycznie pyszny i czekoladowy sernik dla dzieci o potencjale uzależniającym!

1 duża torba do zamrażania Przygotowanie: 1. Najpierw włóż ciasteczka do torebki do zamrażania i drobno pokrusz je wałkiem do ...

Mrówki w domu bez powodu? To może być znak! Co próbuje powiedzieć Ci Wszechświat

Warianty (czyli różne interpretacje według tradycji): W tradycji feng shui – mrówki oznaczają zaburzenie przepływu energii chi, zwłaszcza jeśli wchodzą przez drzwi ...

Leave a Comment