Przez 19 lat moi rodzice mówili wszystkim, że gdzieś na Zachodzie poniosłem porażkę – aż do momentu, gdy usiedli na składanym krześle i zobaczyli, jak ich „rozczarowanie” wchodzi na scenę jako właściciel całego ich sąsiedztwa – Page 3 – Pzepisy
Reklama
Reklama
Reklama

Przez 19 lat moi rodzice mówili wszystkim, że gdzieś na Zachodzie poniosłem porażkę – aż do momentu, gdy usiedli na składanym krześle i zobaczyli, jak ich „rozczarowanie” wchodzi na scenę jako właściciel całego ich sąsiedztwa

„Dwadzieścia lat w to miejsce włożyłem. Dwadzieścia lat pękniętych rur, skarg lokatorów i nagłych napraw o trzeciej nad ranem. A teraz bank weźmie wszystko, bo nie dam rady jednocześnie spłacać długów i utrzymywać mieszkania”.

Odstawiłem wiadro z mopem i wszedłem do biura.

„A co, gdyby udało się zrestrukturyzować dług? Co, gdyby ktoś przejął zarządzanie, zajął się naprawami, doprowadził budynek do stanu zgodnego z przepisami i znów stał się rentowny?”

Spojrzał na mnie, jakbym zaproponował mu lot na Księżyc.

„Za jakie pieniądze? Budynek wymaga co najmniej pięćdziesięciu tysięcy dolarów na natychmiastowy remont. Dach przecieka, kocioł jest na skraju wyczerpania. Połowa mieszkań wymaga remontu, żeby przejść przegląd. Nie mam pięćdziesięciu tysięcy. Bank na pewno nie da mi więcej pieniędzy. A kto przy zdrowych zmysłach wziąłby na siebie ten bałagan?”

„Ile jest wart ten budynek, jeśli jest w dobrym stanie?” – zapytałem.

„Wyceniono go na czterysta tysięcy dwa lata temu” – powiedział. „Ale to było zanim wszystko zaczęło się sypać. Teraz? Może trzysta, jeśli będę miał szczęście. I to jeśli znajdę nabywcę przed egzekucją hipoteczną”.

Myślałem o mieszkańcach – o pani Chen, panu Pattersonie i wszystkich innych, którzy musieliby opuścić swoje domy, gdyby ten budynek się zawalił.

Pomyślałam o kobiecie w autobusie i jej strachu przed utratą domu.

„Sam budynek jest solidny, prawda?” – zapytałem. „Dobra konstrukcja. Dobra lokalizacja. Najemcy, którzy chcą zostać”.

„Jasne” – powiedział Jack. „Konstrukcja jest solidna. Została po prostu wydrenowana przez odłożone prace konserwacyjne i moją niemożność podniesienia czynszów na tyle, by pokryć koszty bez zniechęcania do siebie ludzi, którzy tu mieszkają. Ci ludzie mają stałe dochody. Nie mogę pobierać luksusowych stawek za budynek, który się rozpada, ale nie mogę go naprawić bez pobierania wyższych opłat. To przegrana gra”.

Przez następne trzy tygodnie każdego wieczoru po zakończeniu dyżuru przychodziłem do biblioteki.

Przeczytałem wszystko, co mogłem znaleźć na temat egzekucji hipotecznej, restrukturyzacji zadłużenia, umów o zarządzanie nieruchomościami i kreatywnego finansowania. Dowiedziałem się o kapitale własnym, kontraktach o zarządzaniu i sposobach przeniesienia kontroli nad nieruchomością bez tradycyjnej sprzedaży.

Bibliotekarz zaczął odkładać dla mnie książki, rozbawiony moją obsesją, ale jednocześnie ją zachęcający.

W czwartkowe popołudnie znalazłem na tablicy ogłoszeń o bezpłatnych poradniach prawnych dla mieszkańców o niskich dochodach. Jeden z prawników-wolontariuszy specjalizował się w zapobieganiu egzekucjom hipotecznym. Nazywał się Arthur Weinstein, miał siedemdziesiąt trzy lata i prowadził małą kancelarię, która głównie pomagała ludziom ratować ich domy.

Umówiłem się na spotkanie.

W biurze pana Weinsteina unosił się zapach starych papierów i kawy. Sterty akt pokrywały każdą dostępną powierzchnię. Wysłuchał mojej opowieści bez przerywania, z bystrym wzrokiem zza grubych okularów.

Kiedy skończyłem, odchylił się na krześle i uśmiechnął się.

„Proponujecie umowę o zarządzanie z klauzulami o kapitale własnym” – powiedział. „Zasadniczo przejmujecie pełną kontrolę operacyjną nad nieruchomością w zamian za przejęcie wszystkich obowiązków zarządczych, kosztów napraw i obsługi zadłużenia. Pan Brennan zachowuje prawo własności na papierze, ale kapitał własny zyskujecie dzięki wprowadzanym ulepszeniom i generowanym zyskom. Po upływie określonego czasu, jeśli spełnicie określone kryteria efektywności, macie prawo do zakupu nieruchomości po z góry ustalonej cenie, która odzwierciedla jej wartość przed wprowadzeniem ulepszeń”.

„Dokładnie” – powiedziałem, ciesząc się, że ktoś zrozumiał, co próbuję opisać.

„To legalne” – powiedział. „Nietypowe, ale legalne. Wyzwaniem jest przekonanie banku, żeby pozwolił ci przejąć spłatę długów i przekonanie pana Brennana, żeby powierzył ci swój majątek”.

Przyglądał mi się przez dłuższą chwilę.

„Masz ile… dziewiętnaście lat? Żadnej historii kredytowej, żadnego kapitału, pracujesz jako woźny. Czemu ktokolwiek miałby wierzyć, że dasz radę?”

„Bo mieszkam w tym budynku od prawie roku” – powiedziałem. „Znam każdy jego problem. Wiem, czego potrzebują mieszkańcy. Wiem, że mogę nakłonić organizacje społeczne do sfinansowania usprawnień w zakresie dostępności, bo skontaktowałem się już z trzema z nich i są zainteresowane. Dam radę. Potrzebuję tylko kogoś, kto da mi szansę”.

Pan Weinstein się uśmiechnął.

„Sporządzę umowę pro bono. Jeśli poważnie myślisz o pomocy mieszkańcom i uratowaniu tego budynku, chcę ci pomóc”.

Minął kolejny miesiąc, zanim udało się przekonać Jacka i rozpocząć negocjacje z bankiem.

Bank zgodził się tylko dlatego, że przejęcie nieruchomości kosztowałoby ich więcej niż pozwolenie mi na próbę ratowania sytuacji. Jack zgodził się, bo nie miał innego wyjścia i, jak sądzę, po roku obserwowania mojej pracy uwierzył, że może mi na tyle zależeć, by odnieść sukces tam, gdzie on poniósł porażkę.

Podpisaliśmy papiery pewnego chłodnego listopadowego poranka.

Umowa opierała się na symbolicznej płatności jednego dolara i moim zobowiązaniu do przejęcia wszelkich obowiązków operacyjnych. Nie byłem właścicielem budynku, ale sprawowałem nad nim kontrolę. Każda decyzja, każda naprawa, każde ryzyko należało teraz do mnie.

Pracowałem osiemnaście godzin dziennie.

Wstałem o piątej, żeby sprawdzić, czy wszystko idzie zgodnie z planem, sprzątałem i naprawiałem usterki do wieczora, a potem spędzałem noce na dzwonieniu do organizacji non-profit, szukaniu dotacji i planowaniu ulepszeń.

Pomalowałem ściany, naprawiłem instalację wodno-kanalizacyjną, wymieniłem niebezpieczne balustrady, poprawiłem oświetlenie na korytarzach i zamontowałem poręcze w każdej łazience. Lokalna Agencja ds. Osób Starszych przyznała grant na modyfikacje w zakresie dostępności. Grupa kościelna przekazała fundusze na nowy piec.

Budynek powoli, mieszkanie po mieszkaniu, ulegał przemianom.

Organizowałam spotkania społeczności, na których mieszkańcy mogli wyrażać swoje obawy i sugestie. Organizowałam zajęcia towarzyskie, aby ludzie nie czuli się osamotnieni. Dbałam o to, aby wszyscy znali mój numer telefonu i abym natychmiast reagowała w nagłych wypadkach.

Budynek przestał być tylko miejscem zamieszkania ludzi i stał się społecznością, w której ludzie dbają o siebie nawzajem.

Wieść się rozeszła.

Rodziny szukające bezpiecznego i niedrogiego mieszkania dla seniorów zaczęły dzwonić. W ciągu ośmiu miesięcy miałam już listę oczekujących. W ciągu roku budynek był pełny, spłaty zadłużenia były regularne, a nieruchomość generowała nawet niewielki zysk.

Pan Weinstein pomógł mi udokumentować wszystko – zapisy dotyczące konserwacji, sprawozdania finansowe, ankiety dotyczące zadowolenia najemców – co stanowiło dowód na to, że spełniłem wymagania dotyczące realizacji umowy.

We wtorek rano, osiemnaście miesięcy po podpisaniu kontraktu, reporter lokalnej gazety przyszedł, aby przeprowadzić wywiad z mieszkańcami na potrzeby interesującego materiału na temat starzenia się w miejscu zamieszkania.

Ostatecznie napisała artykuł zatytułowany „Młoda kobieta przekształca zaniedbany dom opieki dla seniorów w prężnie rozwijającą się społeczność”.

W artykule zamieszczono zdjęcia mieszkańców odnowionych części wspólnych oraz wypowiedzi pani Chen na temat tego, jak bezpiecznie wreszcie się poczuła.

Trzy dni po opublikowaniu artykułu zadzwonił mój telefon.

Mężczyzna po drugiej stronie przedstawił się jako Richard Turner, inwestor w nieruchomości, który dwa lata temu stracił żonę, będąc świadkiem jej cierpienia w pozbawionym osobistego kontaktu ośrodku opieki.

Przeczytał artykuł przy śniadaniu i chciał się ze mną spotkać.

Powiedział, że ma kapitał i szukał kogoś z wizją i sercem, z kim mógłby współpracować przy projektach budownictwa mieszkaniowego dla seniorów.

Zgodziłem się spotkać w następnym tygodniu, nadal ubrany w strój roboczy, ponieważ nie miałem niczego innego.

Nie miałem pojęcia, że ​​ta rozmowa będzie początkiem czegoś o wiele większego niż ratowanie jednego budynku.

Ale stojąc tam z artykułem z gazety w ręku i numerem telefonu pana Turnera zapisanym na skrawku papieru, poczułem coś, czego nie czułem, odkąd opuściłem dom rodziców: możliwość, że mogę zbudować coś, co będzie miało znaczenie.

Richard Turner przyjechał do Riverside Senior Apartments skromną limuzyną, a nie luksusowym samochodem, którego się spodziewałem. Miał sześćdziesiąt cztery lata, siwe włosy i oczy, w których krył się rozpoznawalny przeze mnie smutek – spojrzenie kogoś, kto stracił coś niezastąpionego.

Spędził trzy godziny zwiedzając budynek, nie ze mną, lecz z mieszkańcami.

Siedział w mieszkaniu pani Chen, popijając herbatę, podczas gdy opowiadała mu o naprawie szafek i poręczach, które zamontowałem. Słuchał, jak pan Patterson opowiadał, jak pomogłem mu uporządkować leki. Przeszedł przez pokój wspólny, gdzie pani Dorothy wskazała mi nowe krzesła, które znalazłem na wyprzedaży garażowej – krzesła z porządnym oparciem, które nie bolały po godzinie siedzenia.

Kiedy w końcu przyszedł do mojego małego biura, nie zaczął od rozmów o interesach.

zobacz więcej na następnej stronie Reklama
Reklama

Yo Make również polubił

Kiedy należy zacząć martwić się nagłym pojawieniem się żył?

Ale kiedy naprawdę powinniśmy się martwić? Są jednak pewne sytuacje, w których widocznych żył nie należy lekceważyć. Oto objawy, których ...

Jeśli Twoje nerki są w niebezpieczeństwie, Twój organizm wyśle ​​Ci tych 7 sygnałów!

Nudności i wymioty: Nagromadzenie toksyn może prowadzić do problemów trawiennych, takich jak nudności lub wymioty. Skurcze i ból: Zaburzenia równowagi ...

Jak prawidłowo używać szafek nad lodówką

4. Montaż dodatkowych półek lub regulowanych regałów Zmaksymalizuj przestrzeń w szafce, montując dodatkowe półki lub regulowane regały. Dzięki temu możesz ...

Jak naturalnie usunąć plamy ze skóry dłoni

Leczenie kremami i cytryną. Cytryna może być bardzo skuteczna w rozjaśnianiu skóry. Wlej dwie łyżki soku z cytryny do szklanki ...

Leave a Comment