„Przechodziliśmy obok i postanowiliśmy wpaść!” Oczy Lidiji Arkadiewnej rozbłysły takim uwielbieniem, jakby do domu weszła gwiazda filmowa, a nie jego własna córka. Giennadij Borisowicz uśmiechnął się szeroko. „Lenoczka! Co za niespodzianka!” Lidija Arkadiewna zacisnęła dłonie.
„A ja właśnie gotowałem obiad! Zaraz! Zaraz!” Dmitrij nie mógł uwierzyć własnym uszom. Jego matka właśnie upierała się, że w domu nie ma jedzenia, a teraz nagle mówi o obiedzie? Jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, składniki, o których istnieniu nikt jeszcze 10 minut wcześniej nie podejrzewał, zaczęły pojawiać się na stole. Z sekretnej szafki Lidia Arkadiewna wyjęła torebkę z czerwoną rybą, próżniowo pakowanym serem, oliwkami i owocami.
W piekarniku pojawił się świeżo upieczony placek. „Wow!” – wykrzyknęli z zachwytem bliźniacy, patrząc na stół, który się zmieniał. Maxim i Sofia obserwowali tę scenę szeroko otwartymi oczami.
Sofia sięgnęła po miskę ze słodyczami, ale Lidia Arkadiewna zręcznie przysunęła ją bliżej siostrzeńców. „To wyjątkowe słodycze. Dzieci na nie zasłużyły”.
„W zeszłym tygodniu wystąpiliśmy na koncercie w przedszkolu” – oznajmiła z dumą. „I ja też wystąpiłam” – dodała nieśmiało Sofia. „Mieliśmy wiosenny festiwal i byłam motylem”.
„Tak, tak, bardzo ciekawe” – babcia skinęła głową z roztargnieniem, nakładając już góry jedzenia na talerze bliźniaków. Dmitrij poczuł, jak w środku kipi złość. Jego dzieci kuliły się w kącie stołu z czerstwymi kanapkami, podczas gdy siostrzeńcy pochłaniali przysmaki.
„Mamo, zapomniałam pieniędzy, które zamroziłam dla dzieci” – powiedziała Elena nonszalancko. „Mogłabyś mi pomóc?” „Oczywiście, kochanie!” Lidia Arkadiewna podbiegła do kredensu i wyciągnęła kopertę. „Proszę, weź to”.
„Dla moich ukochanych wnuków nic nie jest za trudne” – Dmitrij dostrzegł zdezorientowane spojrzenie Maksima. Chłopiec spojrzał na kuzynów, którym babcia właśnie podała duży kawałek ciasta, a w jego oczach pojawiło się nieme pytanie.
„Dlaczego oni mogą, a my nie?” To była ostatnia kropla. „Dzieci, szykujcie się, wyjeżdżamy” – powiedział Dmitrij spokojnie, ale stanowczo. „Dokąd idziecie?” – zapytała zaskoczona Lidia Arkadiewna.
„Dopiero co przyjechaliście”. „Jesteśmy zmęczeni” – odpowiedział krótko. „Następnym razem zostaniemy dłużej”.
„Ale chciałeś zostać na noc, to ja pościeliłam łóżko” – powiedziała matka, zdezorientowana. „Następnym razem” – warknął Dmitrij. „Maxim, Sonia, weźcie kurtki”.
Dzieci posłusznie się ubrały i pożegnały dziadków. Uścisnęły wnuki leniwie, ale ich uwaga była już całkowicie skupiona na Elenie i jej synach. W samochodzie Sofia przytuliła się do brata i cicho zapytała:
„Tato, dlaczego babcia Lida powiedziała, że nie ma żadnych smakołyków, a potem tyle dostała za Artema i Antona?” Dmitrij mocno chwycił kierownicę. „Co mam powiedzieć dziecku? Jak wytłumaczyć pięciolatce niesprawiedliwość świata i wybiórczą miłość babci?” „Pewnie zapomniała, że ma to jedzenie” – skłamał. „Babcia jest już stara, czasami się gubi”.
Ale w drodze do domu w głowie Dmitrija zrodził się plan. Plan, który miał raz na zawsze zmienić sytuację i przywrócić sprawiedliwość. Tego wieczoru, po ułożeniu dzieci do łóżek, Dmitrij długo siedział w kuchni, wpatrując się w przestrzeń.
Widziałem zdezorientowaną minę Sofii, gdy babcia odsunęła od niej miskę ze słodyczami. Ból w oczach Maksima, który nigdy nie pokazał dziadkowi książki. A obok niego rozpromienione twarze bliźniaków, pochłaniające smakołyki.
Anna cicho weszła do kuchni i postawiła przed mężem kubek gorącej herbaty. Czy było źle? Usiadła naprzeciwko niego, uważnie wpatrując się w jego twarz. „Gorzej niż zwykle” – Dmitrij potarł skronie.
„Wiesz, co jest najbardziej obrzydliwe? Dzieci to zauważyły. Rozumieją wszystko”. Opowiedział żonie o pustej lodówce, narzekaniach na swoją skromną emeryturę, starej kiełbasie dla dzieci i magicznej przemianie, która nastąpiła wraz z przyjściem Eleny.
„Czemu mnie to nie dziwi?” Anna uśmiechnęła się gorzko. „Pamiętasz, w zeszły Nowy Rok twoja mama dała bliźniakom tabletki, a nam parę skarpetek, tłumacząc, że »wasze dzieci mają już wszystko«”. Dmitrij skinął głową.
Pamiętał. Tak jak pamiętał wiele innych rzeczy. Swoje szesnaste urodziny, kiedy rodzice zapomnieli złożyć mu gratulacje, bo Elena miała tego dnia występ w szkole muzycznej.
Przegapili zakończenie roku szkolnego, zajęci remontem pokoju siostry. Ślub, na którym ich matka płakała nie ze szczęścia, ale z myśli: „Teraz nas zostawisz całkowicie, kto się nami zaopiekuje?”. „Tyle lat wspierałeś ich finansowo” – kontynuowała Anna.
„Czy Elena daje im choć grosz?” „O ile wiem, nie. Wręcz przeciwnie, ciągle pożycza. A mimo to wciąż jest faworytką, a ty…” To było jasne.
„Nie z powodu ciebie i mnie jest mi źle. Tylko ze względu na dzieci”. Dmitrij patrzył nocą przez okno na dziedziniec.
Anna miała rację. Można tolerować niesprawiedliwość wobec siebie, ale nie wobec dzieci. „Wiesz” – powiedział w końcu – „w drodze do domu podjąłem decyzję.
„Jutro dzwonię do banku i blokuję kartę, na którą przelewam pieniądze. Jesteś pewien?” Anna położyła mu rękę na ramieniu. „Twoja matka tego nie przeżyje.
„Ona jest do tego przyzwyczajona…” „Niech się od tego odzwyczai” – warknął Dmitrij. „Albo niech poprosi Elenę, swoją ukochaną córkę, dla której nic nie jest zbyt trudne”. Długo siedzieli w kuchni, wspominając inne przykłady rodzicielskiej niesprawiedliwości.
Jak Lidia Arkadiewna odwiedziła ich w szpitalu położniczym tylko raz po narodzinach Maksima. Ale po narodzinach bliźniaków zamieszkała z Eleną na dwa tygodnie. Jak kupowała Dmitrijowi symboliczne prezenty na urodziny wnuków, podczas gdy Elena wydawała fortunę na specjalne okazje dzieci. „Może to dla nich nie jest takie oczywiste?” – zasugerowała Anna.
„Może po prostu nie rozumieją, co robią”. „Wszyscy rozumieją” – westchnął Dmitrij. „Po prostu zawsze byłem dla nich portfelem, niczym więcej, dostawcą dóbr materialnych, podczas gdy Elena była źródłem pozytywnych emocji”.
„Chwali je, prawi im komplementy, mówi im, jakimi wspaniałymi rodzicami są, a ja…” „A ty po prostu płacisz w milczeniu” – dokończyła za niego Anna. Następny poranek był pochmurny. Dzieci jeszcze spały, a Anna przygotowywała śniadanie.
Dmitrij siedział z telefonem, zbierając myśli przed ważną rozmową. W końcu znalazł numer banku w kontaktach i nacisnął przycisk połączenia. „Halo” – powiedział, słysząc głos operatora.
„Nazywam się Dmitrij Wierszynin. Chciałbym zablokować swoją kartę”. Operator grzecznie zapytał o powód.
„Karta jest używana do innych celów” – odpowiedział Dmitrij. „Chcę ją zablokować i zamknąć”. Po kilku doprecyzowujących pytaniach i weryfikacji tożsamości transakcja została sfinalizowana…
Yo Make również polubił
Puszyste naleśniki zwinięte w czekoladę
Synowa uderzyła mnie, zażądała kluczy do domu i kazała mi zniknąć. Niespodziewanie przyszedł mój syn i zobaczył… I koniec…
Żywność przeciwnowotworowa nr 1, której NIE jesz (ale powinieneś!)
Chrupiący na Zewnątrz, Miękki w Środku