* Przyjechałam z dziećmi do rodziców – lodówka pusta, mówią, że nie ma pieniędzy… – Page 5 – Pzepisy
Reklama
Reklama
Reklama

* Przyjechałam z dziećmi do rodziców – lodówka pusta, mówią, że nie ma pieniędzy…

„Jesteś pewien?” „Absolutnie” – powiedział stanowczo. „To nie zmienia mojej decyzji. Jeśli chcą mojego udziału finansowego, powinni zmienić swoje nastawienie do naszych dzieci; nic się nie zmieni”.

Cichy śmiech Anny rozległ się w słuchawce. „Wiesz co? Jestem z ciebie dumna” – powiedziała. „Stałeś się silniejszy, i to prawda”.

„Dziękuję” – uśmiechnął się Dmitrij, czując, jak ciężar w jego sercu nieco ustępuje. „Wkrótce wrócę do domu”.

Uruchomił samochód, myśląc, że czeka go wiele trudnych rozmów i trudnych decyzji. Ale był na to gotowy. Dla dobra swoich dzieci, dla ich godności, dla sprawiedliwości, był gotów doprowadzić to do końca.

Jadąc nocą do domu opustoszałą autostradą, Dmitrij rozmyślał o tym, jak dziwne jest życie. Tak rozpaczliwie staramy się zasłużyć na miłość tych, którzy powinni kochać nas bezwarunkowo, a jednak często zapominamy docenić tych, którzy naprawdę akceptują nas takimi, jacy jesteśmy. Znaleźliśmy się w światłach miasta.

Dmitrij przyspieszył, pragnąc wrócić do swojej prawdziwej rodziny, gdzie kochano go nie za pieniądze czy usługi, ale po prostu za to, kim był. Wypisanie matki ze szpitala odbyło się bez większych ceremonii. Dmitrij zapłacił wszystkie rachunki, kupił niezbędne leki i odwiózł Lidiję Arkadiewną do domu.

Była niezwykle cicha, tylko od czasu do czasu rzucając synowi niepewne spojrzenia. Giennadij Borisowicz poprawił poduszki i zaproponował mu herbatę. „Dziękuję za pomoc” – powiedział ojciec, odprowadzając Dmitrija do drzwi.

„Nie dalibyśmy rady bez ciebie”. „To nie znaczy, że wracam do starych metod działania” – odparł stanowczo Dmitrij. „Pomagałem w nagłym wypadku, ale moja decyzja nadal obowiązuje”.

Giennadij Borisowicz zmarszczył brwi, ale nie protestował. Prawdopodobnie bał się sprowokować kolejną falę ataków u żony, która mogłaby podsłuchać rozmowę z sąsiedniego pokoju. „Porozmawiamy o tym później, kiedy mama wyzdrowieje” – dodał Dmitrij, ściskając dłoń ojca.

„Opiekuj się nią”. Kolejne tygodnie minęły w pełnym napięcia oczekiwaniu. Dmitrij skupił się na pracy i rodzinie, starając się nie myśleć o rodzicach.

Elena nie zadzwoniła ponownie, najwyraźniej czekając na odpowiedni moment. Pewnego wieczoru, gdy Dmitrij pomagał Sofii z aplikacją do przedszkola, zadzwonił jego ojciec. „Muszę porozmawiać”.

Głos Giennadija Borisowicza brzmiał zmęczony, ale zdecydowany. „Możesz przyjechać w ten weekend. Tylko sam, bez dzieci”.

„Dlaczego?” – zapytał Dmitrij z rezerwą. „Mama i ja dużo o tym myśleliśmy. Chcemy omówić sytuację jak dorośli, bez krzyków i oskarżeń”.

Dmitrij zamilkł, rozważając propozycję. „Może rodzice naprawdę zdali sobie sprawę ze swoich błędów, a może to kolejna pułapka”. „Dobrze” – zgodził się w końcu.

„W sobotę?” „Około drugiej”. Po rozłączeniu się Dmitrij opowiedział Annie o zbliżającym się spotkaniu. „Uważaj” – ostrzegła.

„Mogą próbować tobą manipulować, zwłaszcza biorąc pod uwagę niedawną chorobę twojej matki”. „Wiem” – Dmitrij skinął głową. „Ale może naprawdę zdali sobie sprawę, że się mylili”.

„Ludzie czasami się zmieniają”. „Czasami” – zauważyła Anna sceptycznie. „Ale rzadko”.

W sobotę Dmitrij przybył do domu rodziców punktualnie. W domu panowała niezwykła cisza. Zazwyczaj panował chaos, zwłaszcza gdy przyjeżdżały dzieci Eleny.

Ale dzisiaj nie było tam nikogo poza jego rodzicami. „Wejdź, synu” – powitała go na korytarzu Lidia Arkadiewna. Schudła od czasu pobytu w szpitalu i miała cienie pod oczami, ale jej spojrzenie było bystre i zdecydowane.

„Zrobiliśmy herbatę w kuchni”. Ojciec już siedział przy kuchennym stole. Przed nim leżał stos papierów.

Paragony, rachunki, jakieś dokumenty. Dmitrij spiął się. „Czy oni naprawdę będą chcieli znowu wywołać u mnie współczucie?” „Usiądź” – Giennadij Borisowicz wskazał na krzesło.

„Mamy dużo do omówienia”. Dmitrij usiadł, mierząc rodziców nieufnym spojrzeniem. Lidia Arkadiewna nalała herbaty do filiżanek i również usiadła.

„Mój ojciec i ja dużo myśleliśmy” – zaczęła, unikając bezpośredniego kontaktu wzrokowego. „Po mojej chorobie, po wszystkim, co się wydarzyło, zdaliśmy sobie sprawę, że zachowywaliśmy się źle”.

Dmitrij uniósł brwi ze zdziwienia. Nie spodziewał się takiego wyznania. „Nie chodzi tylko o pieniądze” – kontynuowała jego matka.

„Chociaż bez waszej pomocy naprawdę jest nam ciężko. Chodzi o to, jak traktujemy was i wasze dzieci. Byliśmy niesprawiedliwi”.

„Dlaczego?” zapytał Dmitrij bez ogródek. „Dlaczego zawsze wolałeś Elenę? Dlaczego nadal traktujesz jej dzieci lepiej niż moje?” Lidia Arkadiewna wymieniła spojrzenia z mężem, jakby szukała wsparcia. „Elena zawsze była trudnym dzieckiem” – powiedziała powoli.

„Kapryśna, wymagająca. Jeśli nie poświęcano jej wystarczająco dużo uwagi, wpadała w złość i nie odzywała się całymi dniami. Ale ty byłaś niezależna i spokojna.

„Przyzwyczailiśmy się, że masz wszystko, czego potrzebujesz, że potrafisz sobie sama poradzić. I stopniowo stało się to normą” – wtrącił ojciec. „Życzymy Elenie wszystkiego najlepszego, żeby się nie denerwowała”.

„A co wam zostanie? Nawet nie zauważyliśmy, jak bardzo to było niesprawiedliwe”. „A potem przyszły wnuki” – powiedziała Arkadiewna. „I wszystko się powtórzyło”.

Artem i Anton są tacy sami jak Elena, tak samo wymagający. A twoje dzieci, tak jak ty, nigdy nie narzekały. Dmitrij słuchał, czując narastającą w nim gorycz.

„Więc został ukarany za to, że był grzecznym dzieckiem? Za to, że nie robił scen i nie domagał się specjalnego traktowania? To żadne usprawiedliwienie” – powiedział stanowczo. „To to samo. Nie za zachowanie, nie za żadne zasługi, ale po prostu dlatego, że byli jego dziećmi”.

„Wiemy” – skinął głową Giennadij Borisowicz. „Teraz już wiemy”. Ale przez wiele lat tego nie rozumieli.

Myśleliśmy, że postępujemy słusznie, zwracając większą uwagę na tego, który krzyczał najgłośniej. Lidia Arkadiewna nagle wybuchnęła płaczem. „Dima, myliliśmy się” – powiedziała przez łzy.

„Kiedy przestałeś pomagać, obwinialiśmy cię, uważaliśmy za niewdzięcznego syna. A potem wylądowałem w szpitalu i wiele przemyślałem. Jak mogliśmy oczekiwać, że nam pomożesz, skoro nie dajemy ci tego, na co zasługujesz?” Dmitrij milczał, niepewny, co powiedzieć.

Czekał na to uznanie latami, dekadami. I oto jest. Ale to wcale nie ułatwiało sprawy.

Zbyt wiele wody przelało się pod mostem, rany były zbyt głębokie. „A Elena?” – zapytał w końcu. „Czy ona wie o tej rozmowie?” Rodzice wymienili spojrzenia.

„Nie” – przyznał ojciec. „Próbowaliśmy z nią rozmawiać, wytłumaczyć, że teraz będzie inaczej, że wszystkie wnuki powinny mieć równy udział, ale ona wpadła w furię. Powiedziała, że ​​ją zdradzamy, że zawsze kochaliśmy cię bardziej”.

Dmitrij uśmiechnął się gorzko. „Typowa Elena zawsze wszystko przekręca na swoją korzyść”. „I co teraz?” zapytał.

„Czego ode mnie chcesz?” „Chcemy naprawić błędy” – powiedziała stanowczo Lidia Arkadiewna. „Żeby poprawić nasze relacje z tobą i twoimi dziećmi. Żeby udowodnić, że możemy być dobrymi dziadkami dla Maksima i Sofii”.

„Nie lepiej niż dla Artema i Antona, ale też nie gorzej”. „A co z pomocą finansową?” – zapytał wprost Dmitrij. „Też chciałeś o tym porozmawiać, prawda?” Giennadij Borisowicz skinął głową, przesuwając plik papierów w stronę syna.

„Obliczyliśmy nasze wydatki” – powiedział. „Emerytura wystarcza na podstawowe potrzeby, ale nie na leki ani nieprzewidziane wydatki. Moglibyśmy się utrzymać z połową kwoty, którą wcześniej przelewałeś”.

„Poprosiliśmy też Elenę o udział” – dodała Lidia Arkadiewna. Zgodziła się pomóc z rachunkami za internet i telefon. Dmitrij uważnie przestudiował obliczenia.

Byli realistami; rodzice naprawdę przeanalizowali swoje wydatki, eliminując wszystkie niepotrzebne wydatki. „Dobrze” – powiedział po długiej pauzie. „Wrócę do mojej pomocy, ale pod pewnymi warunkami”.

Po pierwsze, żadnych kieszonkowego na media i leki. Po drugie, wszystkie wnuki traktujesz równo – nie dawaj prezentów jednym ani kanapek innym. Po trzecie, Elena powinna pomagać regularnie, a nie tylko okazjonalnie.

Rodzice skinęli głowami zgodnie. „I jeszcze jedno” – dodał Dmitrij, patrząc matce w oczy – „żadnej manipulacji, żadnych wezwań do pracy, żadnych skarg do pracowników socjalnych, żadnych prób wzbudzenia litości. Jeśli coś takiego się powtórzy, pomoc zostanie przerwana na zawsze”.

„Zgadzamy się” – powiedział stanowczo Giennadij Borisowicz. „Akceptujemy wszystkie warunki”. Lidia Arkadiewna sięgnęła przez stół i niepewnie dotknęła palców syna.

„Dima, nie prosimy tylko o pieniądze” – powiedziała cicho. „Chcemy, żebyś ty i twoje dzieci wrócili, żebyśmy mogli stać się prawdziwą rodziną, jeśli tylko dasz nam szansę”. Dmitrij spojrzał na starzejącą się, wychudzoną matkę i ojca, którzy siedzieli tu już od jakiegoś czasu.

Uraza, którą nosił w sobie od lat, nie zniknęła. Ale pojawiło się w niej coś nowego: zrozumienie, że ludzie mogą się zmieniać, nawet na starość, nawet jeśli całe życie podążali złą drogą. „Dobrze” – powiedział w końcu…

zobacz więcej na następnej stronie Reklama
Reklama

Yo Make również polubił

O, to wspaniale! Nie wiedziałem tego.

Wdychaj głęboko przez nos, aby Twoje płuca były całkowicie pełne, a następnie powoli wydychaj przez usta. Powtórz ten proces kilka ...

Najlepsi lekarze ostrzegają przed potencjalnym nowym „superwirusem”

H5N9 należy  do   rodziny wirusów grypy ptaków, zwanych również   wirusami grypy typu A.  Współwystępowanie wirusa z   H5N1  , innym wysoce patogennym szczepem, w tym samym stadzie ...

13 historii, które rozbiłyby Internet, gdyby powstały o nich filmy

7. Przygody Elona Muska i przejęcie Twittera Te same procesy przejęcia Memiczne sceny specjalistyczne. 8. Rękopis Tajemnicy Voynicha Nieodszyfrowany średniowieczny ...

Bardzo biała toaleta, nie potrzebujesz octu ani sody oczyszczonej: ten składnik wystarczy.

Może się zdarzyć, że nasza muszla klozetowa nie będzie już tak błyszcząca jak wcześniej, lecz będzie miała żółtawy odcień. W ...

Leave a Comment