Rodzina „zapomniała” kupić mi bilety lotnicze na ślub mojej siostry na Hawajach. „Przepraszam, kochanie, zapomnieliśmy zarezerwować ci miejsce i pokój w hotelu. I teraz wszystko jest zarezerwowane”. Byłam jedyną osobą z rodziny, która została pominięta. Powiedziałam tylko: „Tak się zdarza”. Potem zniknęłam na rok i… – Page 3 – Pzepisy
Reklama
Reklama
Reklama

Rodzina „zapomniała” kupić mi bilety lotnicze na ślub mojej siostry na Hawajach. „Przepraszam, kochanie, zapomnieliśmy zarezerwować ci miejsce i pokój w hotelu. I teraz wszystko jest zarezerwowane”. Byłam jedyną osobą z rodziny, która została pominięta. Powiedziałam tylko: „Tak się zdarza”. Potem zniknęłam na rok i…

Ale moja skrzynka odbiorcza opowiadała inną historię: czterdzieści siedem maili od mojej matki, trzydzieści dwa od Jessiki i dwadzieścia kilka od Danny’ego. Nawet mój ojciec, który nigdy nie korzystał z poczty elektronicznej, wysłał trzy. Tematy wiadomości wahały się od „Gdzie jesteś?”, przez „Proszę do nas zadzwonić”, „To już nie jest śmieszne” po „Bardzo się martwimy”.

Nie przeczytałem żadnego z nich. Jeszcze nie.

W Wietnamie poznałem kobietę o imieniu Helen, która prowadziła małą firmę eksportową łączącą wietnamskich rzemieślników z międzynarodowymi odbiorcami. Pochodziła z Australii, podróżowała od piętnastu lat i zbudowała całą swoją firmę, korzystając z laptopa i ogromnej determinacji.

„W znikaniu chodzi o to” – powiedziała mi przy kawie w Hanoi – „że dowiadujesz się, kim naprawdę jesteś, kiedy nikt nie patrzy”.

„Czego się dowiedziałeś?” zapytałem.

Uśmiechnęła się.

„Jestem o wiele ciekawszy, niż myślała moja rodzina”.

Zaprzyjaźniłyśmy się. Nauczyła mnie podstaw handlu międzynarodowego, zarządzania łańcuchem dostaw w różnych krajach i identyfikowania produktów wysokiej jakości. Moje doświadczenie w dystrybucji farmaceutycznej okazało się zaskakująco skuteczne. Zaczęłyśmy współpracować nad małym projektem, pomagając kolektywowi artystów ceramików z Hue dotrzeć na rynki europejskie. To miało być po prostu doświadczenie edukacyjne.

To przerodziło się w coś więcej.

Do czwartego miesiąca mojej nieobecności pomogłem zrealizować trzy udane dostawy i zarobiłem swoją pierwszą niezależną prowizję. Nie było to dużo, ledwo starczyło na pokrycie tygodniowych wydatków. Ale to było moje. Pieniądze zarobiłem z własnej inicjatywy. Nie dzięki sumiennemu stawianiu się w pracy, gdzie byłem doceniany, ale nigdy nie byłem celebrowany.

Helen spojrzała na liczby i zagwizdała.

„Masz do tego talent. Myślałeś kiedyś o tym, żeby zająć się tym na pełen etat?”

„Może” – powiedziałem.

Przemierzałem Azję Południowo-Wschodnią niczym duch – Kambodżę, Laos, z powrotem do Tajlandii. Nauczyłem się targować na rynkach, rozpoznawać jakość rzemiosła, rozumieć delikatną równowagę międzykulturowych relacji biznesowych. Uczęszczałem na kursy online z prawa handlu międzynarodowego i logistyki. Współpracowałem z innymi cyfrowymi nomadami i właścicielami małych firm. I powoli, ostrożnie, budowałem coś.

W szóstym miesiącu prowadziłam własną, niewielką firmę konsultingową, pomagając rzemieślnikom i małym producentom nawiązywać kontakty z międzynarodowymi dystrybutorami. Wykorzystałam swoje doświadczenie w łańcuchu dostaw farmaceutycznych do optymalizacji tras wysyłkowych i negocjowania lepszych stawek. Byłam w tym dobra – naprawdę dobra. Pieniądze zaczęły płynąć stabilniej, nie fortuna, ale wystarczająco, by opłacić podróże i zacząć oszczędzać na nowo. Co ważniejsze, uczyłam się i rozwijałam w sposób, którego nigdy nie doświadczyłam w domu, gdzie zawsze byłam po prostu niezawodną Samanthą, tą, która nigdy nie stwarzała problemów ani nie robiła zamieszania.

Nie używałam telefonu, poza tymi krótkimi, dwutygodniowymi odprawami. Wiadomości od rodziny ewoluowały. Złość ustąpiła miejsca niepokojowi, a potem poczuciu winy.

„Mamo: Kochanie, wiemy, że zrobiliśmy ci krzywdę. Proszę, daj nam znać, że żyjesz”.

Jessica: Bardzo mi przykro z powodu ślubu. Powinnam była sama sprawdzić szczegóły. Proszę, Sam, porozmawiaj ze mną.

Danny: Wszyscy się bardzo martwią. Tata nie spał. Daj znać, że wszystko w porządku.

W siódmym miesiącu byłem na Bali, kiedy sprawdziłem wiadomości i znalazłem coś, co mnie zatrzymało – e-mail od mojego ojca, który jakimś cudem odkrył, jak dołączyć film. Prawie go nie obejrzałem, ale ciekawość wzięła górę.

Na nagraniu widać mojego ojca w jego gabinecie. Wyglądał starzej, niż go zapamiętałem, i był zmęczony.

„Samantho” – powiedział, niezręcznie wpatrując się w kamerę. „Nie wiem, czy to zobaczysz, ale i tak muszę to powiedzieć. To, co zrobiliśmy, było złe. Twoja mama i ja tak bardzo pochłonęło nas uszczęśliwianie Jessiki, że zapomnieliśmy o tobie. To nie jest wymówka. Jesteś naszą córką, a my cię zawiedliśmy. Proszę, wróć do domu albo przynajmniej daj nam znać, że jesteś bezpieczna. Kocham cię”.

Obejrzałem go trzy razy. Potem zamknąłem laptopa i poszedłem na spacer po plaży.

Rzecz w tym, że już nie byłem zły. Gdzieś między Tokio a Bali, między nauką kaligrafii a negocjowaniem kontraktów żeglugowych, gniew wypalił się. Pozostało coś wyraźniejszego: świadomość, że sam byłem współwinny swojej niewidzialności. Byłem tak zajęty byciem niezawodnym, łatwym, byciem tym, który nigdy nie sprawia problemów, że pozwoliłem im zapomnieć o mojej obecności.

Ale nie byłem gotowy na powrót. Jeszcze nie.

W ósmym miesiącu wylądowałem w Barcelonie. Moja firma konsultingowa się rozwijała. Miałem stałe grono klientów, głównie małych producentów z Azji, którzy potrzebowali pomocy w dotarciu na rynki europejskie i amerykańskie. Nauczyłem się znośnie mówić po hiszpańsku, nieźle po tajsku i sprawnie po wietnamsku. Zbudowałem życie, które należało wyłącznie do mnie.

A potem otrzymałem wiadomość, która wszystko zmieniła.

Wiadomość przyszła, o dziwo, za pośrednictwem serwisu LinkedIn, od pewnej osoby o imieniu Victoria, która przedstawiła się jako starszy kupiec w średniej wielkości firmie zajmującej się dystrybucją produktów farmaceutycznych w Chicago.

„Samantho, mam nadzieję, że ta wiadomość zastanie Cię w dobrym zdrowiu. Twój kontakt podał mi Twój adres, a osoba, z którą się kontaktowałaś, powiedziała, że ​​wykonujesz imponującą pracę w zakresie doradztwa w zakresie międzynarodowych łańcuchów dostaw. Mamy problemy z naszymi azjatyckimi dostawcami, szczególnie w Wietnamie i Tajlandii. Kontrola jakości jest niespójna, a koszty wysyłki są wyższe niż powinny. Czy byłabyś zainteresowana omówieniem umowy konsultingowej? Twoje doświadczenie w poprzedniej firmie sugeruje, że idealnie nadawałabyś się do tego projektu”.

Długo wpatrywałem się w wiadomość. Potem spojrzałem na profil Victorii. Firma nazywała się Apex Pharmaceutical Distribution. Była konkurencją dla mojego poprzedniego pracodawcy, ale mniejszą i bardziej zwinną. Według ich strony internetowej, dynamicznie się rozwijali.

Odpowiedziałem:

„Chciałbym dowiedzieć się więcej. Obecnie mieszkam w Europie, ale jestem dostępny na konsultacje wideo. Jaki jest harmonogram współpracy?”

Jej odpowiedź nadeszła w ciągu godziny.

„Jak wygląda jutro? 14:00 czasu centralnego.”

Rozmowa wideo odbyła się w przestrzeni coworkingowej w Barcelonie. Na moim ekranie pojawiła się Victoria – bystra kobieta po pięćdziesiątce, z siwymi włosami i poważnym usposobieniem.

„Pozwól, że powiem wprost” – powiedziała po krótkim przedstawieniu. „Tracimy pieniądze w naszym azjatyckim łańcuchu dostaw. Opóźnione dostawy, problemy z jakością i płacimy za dużo za fracht. Słyszałam, że w ciągu ostatnich sześciu miesięcy udało się wam obniżyć koszty wysyłki o trzydzieści procent dla trzech różnych klientów, jednocześnie skracając czas dostawy. Jak?”

Przedstawiłem jej swoją metodologię – budowanie relacji z rzetelnymi lokalnymi dostawcami, zrozumienie regionalnych sieci logistycznych, negocjowanie z pozycji partnera, a nie tylko kupującego, systemy kontroli jakości respektujące lokalne praktyki produkcyjne i jednocześnie spełniające międzynarodowe standardy. Słuchała uważnie, od czasu do czasu zadając celne pytania, które dowodziły, że zna branżę bardzo dobrze.

„Będę z tobą szczera, Samantho” – powiedziała, kiedy skończyłam. „Pracuję w tej branży od dwudziestu ośmiu lat. Większość konsultantów dużo mówi, ale nie potrafi tego zrobić. Brzmisz, jakbyś naprawdę wiedziała, co robisz. Chcę ci zaproponować sześciomiesięczny kontrakt. Praca zdalna, ale będziesz musiała okresowo dojeżdżać do naszych dostawców. Wynagrodzenie jest wysokie”.

Wymieniła kwotę, która sprawiła, że ​​serce podskoczyło mi do gardła. To było więcej, niż zarobiłem przez rok w poprzedniej pracy.

„Muszę się nad tym zastanowić” – powiedziałem spokojnym głosem.

„Oczywiście, ale potrzebuję odpowiedzi do piątku. Tracimy pozycję na rzecz konkurencji i potrzebuję kogoś, kto potrafi działać szybko”.

Po zakończeniu rozmowy siedziałem w tej przestrzeni coworkingowej przez dwie godziny, rozmyślając. To była prawdziwa szansa. Nie tylko zbiór drobnych zleceń konsultingowych, ale legalny kontrakt z rozwijającą się firmą. Oznaczało to strukturę, stabilność i potwierdzenie wartości wszystkiego, co zbudowałem przez ostatnie osiem miesięcy. Oznaczało to również wyjście z mojego dobrowolnego wygnania.

Myślałem o rodzinie, o wiadomościach, które ignorowałem, o tym, że nie było mnie przez osiem miesięcy, a oni wciąż nie mieli pojęcia, gdzie jestem ani co robię. Część mnie chciała pozostać w ukryciu na zawsze, budować to nowe życie, w którym nikt nie znał mnie jako zapomnianego średniego dziecka. Ale inna część – ta, która rosła w siłę z każdym odwiedzonym krajem i każdą sfinalizowaną umową – wiedziała, że ​​prawdziwy rozwój oznacza w końcu stawienie czoła temu, co zostawiłem za sobą. Nie dlatego, że byłem im cokolwiek winien, ale dlatego, że byłem sobie winien satysfakcję z pokazania im, kim naprawdę się stałem.

Wysłałem Victorii e-mail.

„Akceptuję twoją ofertę. Kiedy zaczynamy?”

Jej odpowiedź była natychmiastowa.

„Poniedziałek. Witamy w Apex.”

zobacz więcej na następnej stronie Reklama
Reklama

Yo Make również polubił

Niebiańskie Ciasto Z Blachy! Przepis na Warstwowe Ciasto Migdałowe w 10 Minut – Zaskocz Rodzinę i Przyjaciół!

Przygotowanie ciasta francuskiego: Wyjmij ciasto francuskie z zamrażarki i rozłóż na płasko, aby mogło się rozmrozić. W międzyczasie rozgrzej piekarnik ...

8 oznak, że twoje ciało i umysł są na granicy swoich możliwości

7- Często masz ochotę płakać bez wyraźnego powodu. Częsty płacz może być oznaką narastającego wyczerpania emocjonalnego. Twoje ciało uwalnia to, ...

Najprostszy lukier maślany

1. Ubij zmiękczone masło, aż będzie lekkie i puszyste. 2. Stopniowo dodawaj słodzone mleko skondensowane, mieszając do uzyskania gładkiej konsystencji ...

Leave a Comment