— Niech twój syn pójdzie do pracy i sam zapłaci alimenty.
— On nie może! Jest chory!
— Niech się leczy. Ale alimenty są święte. Dzieci nie powinny cierpieć przez chorego ojca.
— Jesteś bezduszna! — wykrzyknęła Nina Grigoriewna. — Porzuciłaś chorego męża, a teraz chcesz wyrzucić staruszkę na ulicę!
— Nikogo nie porzuciłam i nikogo nie wyrzucam. Po prostu odmawiam rozwiązywania cudzych problemów za własne pieniądze.
— Tak się nie da! W rodzinie wszyscy powinni sobie pomagać!
— Nie jesteśmy już rodziną. Rozwiedliśmy się.
— Ale macie wspólne dziecko!
— Tak, mam. I ja je utrzymuję. Sama, bez żadnej pomocy ojca.
— Roman nie może pomagać, jest chory!
— Ale nie jest niepełnosprawny! Niech pracuje.
Nina Grigoriewna zrozumiała, że utknęła w martwym punkcie. Nie zgodziłam się na żadne opcje. Postanowiła więc przejść do bezpośrednich żądań:
— Kira, żądam! Oddaj połowę swojej pensji natychmiast! Ile zarabiasz? Trzydzieści tysięcy? Czterdzieści? Oddaj połowę na alimenty!
— A dlaczego ja miałabym to zrobić?
— To twoja wina, że Roman nie płaci! Porzuciłaś go, doprowadziłaś do ruiny!
— Nina Grigoriewna, powtarzam — twój syn nie płacił alimentów na długo przed naszym ślubem.
— I tak! Teraz twoja kolej, żeby odpowiadać!
— Moja kolej? Już odpowiadam — za swoje dziecko. A za cudze niech odpowiada ojciec.
— Więc nie dasz pieniędzy?
— Ani grosza.
— Wtedy opowiem wszystkim, że doprowadziłaś męża do ruiny i porzuciłaś go, a teraz głodzisz jego dzieci!
— Opowiadajcie — wzruszyłam ramionami. — Tylko nie zapomnijcie wspomnieć…
W tym momencie interweniował dyrektor. Sergey Petrovich podszedł i spokojnie powiedział:
— Przepraszam, ale to biuro, a nie sąd rodzinny. Proszę, abyście opuścili lokal.
— A kto pan jest? — zapytała Nina Grigoriewna, agresywnie.
— Jestem dyrektorem firmy. I nie pozwolę na skandale w czasie pracy.
— To ona! — wskazała mnie palcem. — Nie daje pieniędzy! Niech oddadzą mi jej pensję!
— Pani, albo pani wychodzi, albo wezwę ochronę — powiedział stanowczo Sergey Petrovich.
— Jak pan śmie! Nie jestem obca! Jestem byłą synową!
— Dla mnie jesteś obca. I proszę, aby opuściła pani lokal.
— Dobrze! — wściekała się Nina Grigoriewna. — Wychodzę! Ale to jeszcze nie koniec! Doprowadzę do sprawiedliwości! Przez sąd! Przez komorników!
— Spróbuj — powiedziałam spokojnie. — Tylko pamiętaj — nikt nie jest zobowiązany do spłacania cudzych długów.
— To nie są cudze długi! To długi twojego byłego męża! Byliście małżeństwem, więc długi też są twoje!
— Byłego — czyli cudze.
Nina Grigoriewna odwróciła się i szła do wyjścia, krzycząc po drodze:
— Zapamiętajcie wszyscy! Takie są teraz żony! Porzucają męża, głodzą dzieci! A same biorą pieniądze!
Drzwi zatrzasnęły się za nią. W biurze zapadła cisza. Wszyscy patrzyli na mnie z ciekawością i współczuciem jednocześnie.
— Przepraszam za zamieszanie — zwróciłam się do kolegów. — Sprawy rodzinne.
— Kira, jeśli potrzebujesz pomocy, daj znać — powiedział dyrektor. — Tych odwiedzających trzeba od razu przekazać ochronie.
— Dziękuję, Sergey Petrovich. Myślę, że już się nie pojawi.
Ale się myliłam. Następnego dnia Nina Grigoriewna znów przyszła do pracy, tym razem przyprowadzając koleżankę na wsparcie.
— Kira! — krzyknęła od progu. — Nie odejdę, dopóki nie dasz mi pieniędzy!
— Nina Grigoriewna, wczoraj wszystko omówiliśmy. Moja odpowiedź się nie zmieniła.
— A moja też nie! Będziemy czekać tutaj, aż się zgodzisz!
— W takim razie wezwę policję.
— Wezwij! Prawo jest po mojej stronie!
Rzeczywiście zadzwoniłam po policję. Przyjechało dwóch funkcjonariuszy, sprawdzili sytuację i nakazali Nina Grigoriewnej opuszczenie biura.
— Nic złego nie robimy! — tłumaczyła się. — Po prostu szukamy sprawiedliwości!
— Szukajcie jej w sądzie — powiedział policjant. — Tutaj przeszkadzacie ludziom pracować.
Po tym incydencie Nina Grigoriewna nie wróciła już do pracy. Ale ciągle dzwoniła do biura, żądając spotkań.
Miesiąc później dowiedziałam się, że udział Romana w mieszkaniu został zajęty.
Komornik wprowadził zakaz wszelkich operacji nieruchomością.
Teraz przygotowują dokumenty do przymusowej sprzedaży udziału w licytacji — pieniądze pójdą na spłatę długów alimentacyjnych. Roman, jak nie pracował, tak nie pracuje.
Nina Grigoriewna żyje w ciągłym strachu, że połowa mieszkania zostanie sprzedana obcym.
I wreszcie zrozumiałam prostą prawdę: to nie moja wina, że Roman jest nieodpowiedzialnym ojcem.
Nie jest moim obowiązkiem ponosić konsekwencje jego decyzji.
I nie moją sprawą jest utrzymywać cudze dzieci zamiast ich biologicznego ojca.
Będę wychowywać i utrzymywać tylko swoje dziecko.
A za resztę niech odpowiada ten, kto je spłodził.


Yo Make również polubił
Marmolada z soków owocowych jest bardzo prosta w przygotowaniu i nie topi się pod wpływem ciepła. Okazuje się, że górę marmolady uzyskuje się w zaledwie pół godziny
Powiedziano mi, żebym podczas Święta Dziękczynienia jadła w kuchni — ja milczałam, wzięłam ją za rękę, a to, co wydarzyło się później, zniszczyło święta Bożego Narodzenia naszej rodziny.
⚠️ 8 ostrzegawczych objawów niedoboru witaminy B12, których nigdy nie należy ignorować
Mój mąż zostawił mnie, żeby poślubić moją młodszą siostrę. Cztery lata później, kiedy zobaczył małego chłopca stojącego za mną, cała krew odpłynęła mu z twarzy.