Służąca odkrywa matkę milionera zamkniętą w piwnicy… przez jego okrutną żonę… – Page 2 – Pzepisy
Reklama
Reklama
Reklama

Służąca odkrywa matkę milionera zamkniętą w piwnicy… przez jego okrutną żonę…

Nad górską rezydencją wstał świt, tak cichy, że nawet ptaki zdawały się bać przerwać ciszę. Klara powoli szła długim korytarzem, trzymając wiadro i wilgotną szmatkę. Wciąż nie do końca przywykła do echa swoich kroków na marmurowej posadzce. Wszystko było takie czyste, takie jasne, tak obce jej światu zakurzonych ulic i opalanych drewnem kuchni.

Dom był ogromny, z antycznymi portretami, które zdawały się obserwować ją, gdy przechodziła obok. Czuła, że ​​każde namalowane spojrzenie skrywało sekret, którym nikt nie śmiał się podzielić. Od momentu, gdy weszła, Verónica, pani domu, jasno dawała jej do zrozumienia, że ​​nie jest mile widziana. „Wszystko tu musi lśnić” – powiedziała jej ostro. „Nawet ręce sprzątaczki”. I choć zdanie brzmiało absurdalnie, Clara zrozumiała przesłanie. Nie może zostawić żadnych śladów. Polerując główne schody, zobaczyła przechodzącego obok Ricarda del Monte, właściciela całego domu.

Wysoki, elegancki, o nieco roztargnionym wyrazie twarzy, uśmiechnął się do niej przelotnie, po czym wyszedł z teczką. „Dzień dobry, proszę pana” – zdołała powiedzieć. „Dzień dobry, Claro, prawda?” To jedno słowo, jej imię na jego ustach, wystarczyło, by rozjaśnić jej dzień, ale to światło wkrótce zgasło. Za nim pojawiła się Veronica, pachnąca perfumami tak mocnymi, że wypełniały powietrze. Miała na sobie białą sukienkę, która wyglądała na droższą niż cały dom Clary. „Nie stój tak, dziewczyno” – rozkazał, nie patrząc na nią.

„W jadalni jest pełno kurzu, sprawdźcie dokładnie podłogę na korytarzu. Nie chcę żadnych śladów”. Clara spuściła głowę i nie odpowiedziała. Nauczyła się, że w tej rezydencji cisza to jedyny sposób na przetrwanie. W południe, serwując lunch, usłyszała lokaja rozmawiającego przez telefon. Wspominał coś o zamykaniu drzwi do piwnicy i unikaniu powtarzania błędu. Clara udawała, że ​​nie słyszy, ale jej myśli kurczowo trzymały się każdego słowa. Co mogło mieć piwnicę w tak idealnym domu?

Tego popołudnia, sprzątając galerię, zobaczyła metalowe drzwi na końcu korytarza, na wpół ukryte za meblem. Miały ciężką kłódkę i ostrzeżenie: Wstęp wzbroniony. Powietrze tam było chłodniejsze, a zapach był dziwny, jakby stęchlizny i czegoś jeszcze. Cofnęła się o krok, zaniepokojona, i potknęła się o kota, który uciekł. Serce zabiło jej mocniej. Mogłaby przysiąc, że usłyszała skomlenie zza drzwi, dźwięk tak słaby, że mógł to być wiatr. Ale to nie był on.

Tej nocy, z powrotem w swoim małym pokoju, nie mogła zasnąć. Zegar wybił drugą, gdy usłyszała to ponownie. Głębokie, ludzkie zawodzenie. Ratunku. Głos zdawał się dochodzić z podłogi. Clara usiadła boso i drżąc. Chwyciła latarkę i zeszła na dół, nie wydając żadnego dźwięku. Echo jej kroków było ledwie słyszalne w cieniu. Główny korytarz był ciemny. Drzwi do piwnicy wciąż były zamknięte, ale zawodzenie brzmiało teraz wyraźniej, jakby ktoś wołał ją po imieniu.

Klara. Cofnęła się o krok. Wyobraziła to sobie. Przełknęła ślinę, pochyliła się w stronę szczeliny i wymamrotała: „Kto tam?”. Nikt nie odpowiedział, tylko wiatr, niosąc niewidzialną łzę między kamieniami. Następnego dnia Weronika czekała na nią w kuchni. „Nie lubię wścibskich pokojówek” – powiedziała bez ogródek. „Rób, co mówię, a nie to, co chcesz”. Klara spuściła wzrok, próbując ukryć drżenie rąk. Tak, proszę pani.

No cóż, bo w tym domu, kto nie słucha, znika. Groźba wisiała w powietrzu, ciężka, realna. Clara wróciła do pracy, ale ziarno wątpliwości już zakiełkowało. Coś było ukryte, coś pulsowało pod tą rezydencją. Czuła to w każdym kącie, w każdym spojrzeniu z portretu w korytarzu, w chłodzie, który wpełzał po ścianach. Tego popołudnia, gdy zamiatała wejście, wrócił Ricardo. Wyglądał na zmęczonego, roztargnionego, ale miłego. „Wszystko w porządku, Claro?” zapytał. Zawahała się, zanim odpowiedziała.

Chciał jej powiedzieć, co słyszał, co czuł, ale za nim pojawiła się Verónica z fałszywym uśmiechem i ramieniem wtulonym w jego dłoń. „Oczywiście, że wszystko w porządku” – przerwała mu. „Clara to prawdziwy skarb, prawda?” Ricardo skinął głową, niczego nie podejrzewając. „Doskonale, tak trzymaj”. I wyszli do jadalni, zostawiając za sobą zapach oszustwa. Clara kontynuowała zamiatanie, ale coś paliło ją w piersi, mieszanina strachu i potrzeby dowiedzenia się czegoś. To nie była zwykła ciekawość; to było współczucie. Ten słaby głos błagający o pomoc prześladował ją nawet wtedy, gdy zamknęła oczy.

Tej nocy wiatr szarpał oknami. Clara wstała i zeszła na dół z latarką. Cisza była tak głęboka, że ​​słyszała własny oddech. Zatrzymała się przed zakazanymi drzwiami. Jej dłoń zadrżała na zamku, a potem łza, nie jej własna, spłynęła przez szparę i spadła na jej bose stopy. Clara jęknęła. To nie była jej wyobraźnia. Tam na dole ktoś był, ktoś żywy, ktoś, kto znał jej imię. Strach mieszał się z przeczuciem, które przyprawiało ją o ciarki.

Ten głos nie był obcy; był ciepły, delikatny i brzmiał tak samo, jak na portretach wiszących w korytarzu. I nie rozumiejąc dlaczego, poczuła się, jakby jej przeznaczenie właśnie otworzyło oczy w tej ciemności. Świt przyniósł ze sobą inną, ciężką atmosferę, jakby cała rezydencja wiedziała, co Clara zrobiła poprzedniej nocy. Poszła do kuchni, serce waliło jej jak młotem, zerkając ukradkiem na wszystkich, bojąc się, że ktoś mógł usłyszeć jej kroki.

Ale nikt nic nie powiedział; wszystko pozostało takie samo, aż za bardzo takie samo. Zmywając naczynia, w myślach wciąż odtwarzała sobie tę łzę, która spadła pod szparę. Nie mogła sobie tego wyobrazić. W tej piwnicy ktoś był, ktoś, kto ją znał, ktoś, kto wyszeptał jej imię, dźwięk, który wciąż rozbrzmiewał w jej uszach. W południe Weronika pojawiła się w kuchni. Jej perfumy poprzedzały ją niczym elegancki i jadowity cień. „Dzisiaj posprzątasz bibliotekę” – powiedziała, nie patrząc na nią. „I nawet nie myśl o pukaniu do drzwi piwnicy”.

„Nie bez powodu jest zamknięta”. Clara spuściła głowę. „Tak, proszę pani!” Ale jej dusza krzyczała co innego. Biblioteka była cichym, zimnym miejscem. Na najwyższych półkach gromadził się kurz, a zasłony ledwo przepuszczały światło. Gdy wycierała półkę, coś metalicznego błysnęło między książkami. Ostrożnie to podniosła. Był to mały, antyczny złoty kluczyk z inicjałami LDM wygrawerowanymi na rączce. „Leonor del Monte” – wymamrotała nieświadomie. Jej serce zamarło.

Przez chwilę dom zdawał się oddychać. Zegar wybił dwunastą z dźwiękiem, który zadrżał w oknach. Klara schowała klucz do kieszeni i kontynuowała sprzątanie, udając, że wszystko jest w porządku, ale umysł nie dawał jej spokoju. Co, jeśli ten klucz otwiera drzwi do piwnicy? Co, jeśli ten głos należy do niej, do matki pana Ricarda? Wieczorem, gdy wszyscy szykowali się do kolacji, Klara wróciła na korytarz w piwnicy. Upewniła się, że nikt jej nie widzi.

Drzwi wciąż tam były, imponujące, jakby czekały na nią. Wyjęła klucz i przyłożyła go do zamka. Jej dłonie drżały. Już miała je przekręcić, gdy usłyszała za sobą stukot obcasów. „Co pani tu robi?” – zapytał lodowaty głos Veroniki. Clara odwróciła się zaskoczona. „Nic, proszę pani. Sprzątałam korytarze z kluczem w dłoni”. Spojrzenie Veroniki przeszyło ją niczym nóż. Clara szybko schowała klucz. „Znalazłam go w bibliotece. Nie wiedziałam, czyj to był”.

Weronika zrobiła groźny krok naprzód. „Oddaj go”. Clara zawahała się, ale nie mogła jej kłamać. Przerażona wyciągnęła klucz. Weronika wzięła go i schowała do kieszeni jedwabnego szlafroka. „Ten klucz nie należy do ciebie, dziewczyno, i jeśli jeszcze raz zobaczę cię w pobliżu tych drzwi, przysięgam, że nigdy więcej nie będziesz pracować w żadnym domu w tym mieście”. Jej ton nie pozostawiał wątpliwości. Clara spuściła głowę i odeszła, czując palącą bezradność. Ta kobieta ukrywała coś strasznego, czego nawet sam Ricardo się nie domyślał.

Tej nocy, gdy wszyscy spali, Klara została w swoim małym pokoju, wpatrując się w okno. Księżyc oświetlał ogród niczym samotna latarnia. Nagle usłyszała kroki w korytarzu. Wyjrzała przez szparę i zobaczyła Weronikę idącą z latarką w stronę piwnicy. Odczekała kilka minut i poszła za nią w pewnej odległości, z bijącym sercem. Z rogu korytarza obserwowała, jak żona milionera otwiera drzwi i powoli schodzi po schodach.

Złoty klucz zalśnił w jej dłoni, zanim zniknął w cieniu. Clara wstrzymała oddech i czekała w milczeniu. Usłyszała ostre pukanie, potem stłumiony jęk, a potem ciszę. Kiedy Veronica wróciła, jej twarz była napięta, jakby zobaczyła ducha. Zatrzasnęła drzwi i schowała klucz z powrotem w kieszeni szlafroka. Odchodząc, Clara podbiegła do szafki w przedpokoju i się schowała. Odczekała kilka minut, zanim podeszła do drzwi. Przykucnęła i przycisnęła ucho do drewna.

Wtedy Klara znów ją usłyszała. Głos był słabszy niż wcześniej, ale wciąż żywy. Klara z trudem przełknęła ślinę. Nie miała klucza, ale jej determinacja była silniejsza niż strach. Wstając, zobaczyła coś na podłodze – złożoną kartkę papieru. Ostrożnie ją otworzyła. Była to notatka napisana drżącym pismem. „Zamyka mnie każdej nocy. Powiedz mojemu synowi, żeby o mnie nie zapomniał”. Łzy zamgliły jej wzrok. Ta kobieta była matką pana Ricarda, nie było co do tego wątpliwości, a okrutna żona trzymała ją w niewoli, jakby to była kara.

Dawn zastała ją rozbudzoną, siedzącą na skraju łóżka, z gazetą w dłoniach. Cisza rezydencji była zwodnicza. Spod tych ścian krzyczała prawda. Clara spojrzała w górę na portret w korytarzu, gdzie postać Doñi Leonor uśmiechała się z wieczną słodyczą, i zrozumiała, że ​​nie może dłużej milczeć. Już nie, bo kiedy strach konfrontuje się z prawdą, nawet najskromniejszy głos może sprawić, że cała rezydencja zadrży.

zobacz więcej na następnej stronie Reklama
Reklama

Yo Make również polubił

Przetnij plastikową butelkę na pół i włóż ją do zlewu: genialny trik, który ułatwia życie

Kroki: Przetnij butelkę na pół: Używając nożyczek, przetnij butelkę na środku, aby uzyskać dwie oddzielne części. Wywierć otwory: Podgrzej gwóźdź ...

Ageratum conyzoides (ziele kozieradki): 15 niesamowitych korzyści i jak je wykorzystać

Lekki napar pomaga na wzdęcia,   bóle żołądka i przejściowe problemy trawienne  . Naturalny środek przeciwgrzybiczy W leczeniu grzybic skóry należy stosować stężony ...

Siła herbaty z pietruszki: naturalna ulga w obrzękach nóg, kostek i stóp

Zagotuj wodę : Zagotuj wodę w garnku. Dodaj pietruszkę : Dodaj świeżą lub suszoną pietruszkę do wrzącej wody. Jeśli używasz świeżej pietruszki, ...

6 powodów, dla których warto włączyć ser wiejski do swojej diety

4. Wspomaga dobre trawienie Podczas procesu ścinania się serek wiejski może rozwijać korzystne bakterie, które wspierają zdrowie jelit. Niektóre marki ...

Leave a Comment