Śmiał się, gdy weszłam sama do sądu rozwodowego – a potem wspomniałam o tajnym funduszu, o którym myślał, że nikt nie wie – Page 3 – Pzepisy
Reklama
Reklama
Reklama

Śmiał się, gdy weszłam sama do sądu rozwodowego – a potem wspomniałam o tajnym funduszu, o którym myślał, że nikt nie wie

„Tak, Wasza Wysokość?”

„W świetle zarzutów federalnych i zamrożenia aktywów osobistych pana Sterlinga, firma – Sterling Dynamics – jest praktycznie bez kierownictwa. Kurs akcji zareaguje w momencie jutrzejszego otwarcia rynków. Tysiące miejsc pracy jest zagrożonych” – powiedział.

„Wiem” – powiedziała Jessica. „Właśnie dlatego poprosiłam o kontrolę”.

Sędzia Henderson powoli skinął głową.

„Udzielam ci kurateli w trybie doraźnym nad udziałami z prawem głosu w majątku małżeńskim” – powiedział. „Do czasu sfinalizowania rozwodu lub zakończenia sprawy karnej jesteś większościowym udziałowcem. Z praktycznego punktu widzenia kontrolujesz teraz Sterling Dynamics”.

Pochylił się do przodu, jego wyraz twarzy był poważny.

„Uważaj, Jessico. Właśnie pomogłaś obalić niebezpiecznego dyrektora, ale zaraz wejdziesz do sali konferencyjnej pełnej ludzi, którzy będą walczyć równie zaciekle, by się bronić. Rada dyrektorów nie powita cię z otwartymi ramionami. Będą cię testować”.

Jessica sięgnęła po swój żółty notatnik. Nie wyglądała już jak drżąca kobieta, która weszła tu kilka godzin wcześniej.

„Niech spróbują” – powiedziała.

Dwie godziny później czarna limuzyna podjechała przed lśniący szklany wieżowiec w Midtown na Manhattanie. Logo Sterling Dynamics wyryto w stali nad obrotowymi drzwiami.

Jessica wyszła. Nie przebrała się. Nadal miała na sobie sukienkę sprzed pięciu lat, którą Bruno wyśmiał, ale gdy szła przez hol, atmosfera aż trzeszczała od napięcia.

Pracownicy tłoczyli się w małych grupkach, szepcząc. Widzieli alerty na swoich telefonach. Wiedzieli, że agenci rządowi byli wcześniej w budynku.

Kiedy dotarła na piętro dla kadry kierowniczej, recepcja była pusta. Krzesło recepcjonistki stało opuszczone, a słuchawki zwisały z niego.

Jessica poszła prosto do podwójnych drzwi sali konferencyjnej. Słyszała podniesione głosy w środku.

Otworzyła drzwi.

Przy masywnym owalnym stole siedziało dwunastu mężczyzn i jedna kobieta – zarząd. Kłócili się głośno, z telefonami przyciśniętymi do uszu i poluzowanymi krawatami.

W pokoju zapadła cisza, gdy weszła Jessica.

„Kto cię tu wpuścił?” warknął Conrad Vance, prezes zarządu. Vance był siedemdziesięcioletnim przestępcą korporacyjnym, znanym z tego, że okradał firmy z części zamiennych. „Ochrona, wyprowadźcie tę kobietę. To zamknięte spotkanie. Idź do domu i upiecz ciasteczka, Jessico. Twój mąż jest w areszcie, a ta firma jest teraz pod naszą kontrolą”.

„Usiądź, Conradzie” – powiedziała Jessica.

Jej głos nie był głośny, ale przecinał pomieszczenie niczym ostrze.

„Przepraszam?” – prychnął Vance. „Wiesz, kim jestem? To jest zabronione. Nie pasujesz tutaj”.

Jessica podeszła do szczytu stołu – krzesła Brunona. Nie usiadła. Stanęła za nim, opierając dłonie na skórzanym oparciu.

„Właściwie” – powiedziała, wyciągając nakaz sądowy z torebki i przesuwając go po wypolerowanym stole – „jest pod moim”.

Vance chwycił kartkę papieru. Przeczytał ją. Jego twarz zbladła.

„To… to absurd” – wybełkotał. „Henderson dał ci prawo głosu? Nie masz żadnego doświadczenia. Jesteś małżonkiem, a nie członkiem zarządu”.

„Jestem kuratorem majątku małżeńskiego Sterlingów ustanowionym przez sąd” – poprawiła go Jessica. „Która posiada pięćdziesiąt jeden procent akcji z prawem głosu. To czyni mnie przewodniczącą tej rady. I pierwszym krokiem, jaki podejmuję, jest otwarcie tego zebrania”.

„Nie zaakceptujemy tego” – powiedział inny członek zarządu, krępy mężczyzna o imieniu Baxter. „Składamy wniosek o natychmiastowe usunięcie pana ze stanowiska. Akcje spadły o czterdzieści procent w ciągu dwóch godzin. Musimy sprzedać dział logistyki dużemu nabywcy do końca dnia, aby chronić kapitał”.

„Nie” – odpowiedziała Jessica.

„Co masz na myśli mówiąc «nie»?” Baxter zerwał się na równe nogi. „Nie rozumiesz biznesu. Mamy kryzys płynności finansowej”.

„Mamy kryzys zaufania” – odparła Jessica. „I nie sprzedajemy działu logistyki. Ten dział zatrudnia cztery tysiące osób w Ohio i Michigan. Jeśli sprzedamy go w obecnej strukturze, stracą emerytury z powodu sposobu, w jaki Bruno rozłożył dług”.

Spojrzała mu w oczy.

„Przeczytałem umowy, Baxter.”

W pokoju zapadła cisza. Patrzyli na nią teraz inaczej – jeszcze nie z szacunkiem, ale z ostrożnością.

„Więc jaki jest twój genialny plan?” – prychnął Vance. „Czekać i mieć nadzieję?”

„Nie” – powiedziała Jessica. „Mój plan polega na usunięciu prawdziwego problemu”.

Sięgnęła do torby i wyciągnęła stos folderów. Rzuciła jeden przed Vance’a, drugi przed Baxtera, a trzeci przed jedyną członkinię zarządu, Lindę Gray.

„Co to jest?” zapytała Linda, otwierając swój folder.

„To” – powiedziała Jessica – „jest zapis płatności, które otrzymaliście we troje w związku z budową nowego magazynu w Nevadzie. Zatwierdziliście ofertę o dwadzieścia procent wyższą od stawki rynkowej. Firma budowlana, tak się składa, należy do waszego szwagra, Lindy”.

Linda zbladła.

Jessica zwróciła się do Vance’a.

„A ty, Conrad… od trzech miesięcy po cichu sprzedajesz akcje Sterlinga. Wiedziałeś, że Bruno przekłamuje dane. Obstawiałeś, że firma, którą miałeś chronić, nie wygra.”

Vance zatrzasnął teczkę.

„To zniesławienie” – warknął.

„To jest w mailach” – powiedziała spokojnie Jessica. „Bruno zachował wszystko. Nie ufał ci bardziej niż ty jemu”.

Pochyliła się do przodu i chwyciła za oparcie krzesła Brunona.

„Oto, jak to będzie działać” – powiedziała. „Vance, Baxter, Gray – rezygnujecie ze skutkiem natychmiastowym. Powołujecie się na powody osobiste. Jeśli to zrobicie, nie oddam tych teczek agentom SEC, którzy właśnie sprawdzają serwery. Jeśli będziecie się ze mną kłócić, możecie stanąć razem z Brunonem przed sędzią”.

Vance rozejrzał się po stole. Pozostali członkowie zarządu odwrócili wzrok. Był sam.

„Jesteś niewiarygodny” – syknął Vance.

„Jestem kobietą, która zwracała uwagę” – odpowiedziała Jessica. „Wynoś się”.

Vance wstał, chwycił płaszcz i wyszedł. Baxter i Gray poszli za nim, z opuszczonymi głowami.

Jessica spojrzała na pozostałych dziewięciu członków zarządu. Siedzieli zupełnie nieruchomo.

„A teraz” – powiedziała Jessica, siadając w końcu w skórzanym fotelu, który kiedyś należał do Brunona. Był dla niej trochę za duży, ale wypełniła pokój swoją obecnością. „Porozmawiajmy o tym, jak zasilimy fundusz emerytalny”.

Pierwszy tydzień Jessiki jako tymczasowej szefowej Sterling Dynamics był pasmem długich nocy i mocnej kawy. Przeprowadziła oczyszczenie zarządu. Ustabilizowała kurs akcji. Organizowała spotkania z pracownikami w Ohio, Michigan i Nowym Jorku za pośrednictwem wideokonferencji, osobiście odpowiadając na wszystkie pytania.

Dla świata zewnętrznego była symbolem odpowiedzialności – nieoczekiwaną bohaterką.

W przeszklonym apartamencie dla kadry kierowniczej na czterdziestym drugim piętrze Jessica czuła jednak cichy niepokój. Wygrywała walkę o firmę, ale wciąż pozostawało pytanie, którego nie mogła zignorować.

Dlaczego Bruno, potężny miliarder, ożenił się dziesięć lat wcześniej z kelnerką z restauracji w New Jersey?

Była godzina jedenasta w czwartek. Personel sprzątający wrócił do domu kilka godzin temu, opuszczając biuro w ciężkiej, pełnej napięcia ciszy.

Jessica siedziała przy masywnym mahoniowym biurku Brunona, wpatrując się w obraz XIX-wiecznego szkunera na ścianie. Pamiętała, jak Bruno kiedyś chwalił się, że trzyma swoje „prawdziwe ubezpieczenie” za tym statkiem.

Wstała, podniosła obraz i zobaczyła, że ​​za nim znajduje się sejf w ścianie.

Wpisała kod. Ego Brunona było tak przewidywalne, że wykorzystał własną datę urodzenia. Ciężkie stalowe drzwi otworzyły się z kliknięciem.

W środku nie było gotówki. Tylko stos starych dysków twardych i jeden zniszczony przez warunki atmosferyczne notes oprawiony w czerwoną skórę.

Jessica wzięła notatnik i poszła na biurko, włączając mosiężną lampkę do czytania.

Otworzyła okładkę. To nie była księga rachunkowa. Raczej katalog decyzji – pamiętnik wyborów, o których istnieniu nie wiedziała.

Wymieniono w nim podejrzane płatności, nieoficjalne transakcje i ciche groźby sięgające dwudziestu lat wstecz. Ale kiedy zajrzała do wpisów z 2014 roku, krew w żyłach jej zmroziła.

Wpis: 12 czerwca 2014 r.

Zidentyfikowano cel: Jessica Russo, córka Giovanniego Russo, brygadzisty związkowego, który posiada akt własności terenów podmokłych Saugus. Nie chce sprzedać. Twierdzi, że ziemia jest ważna dla jego rodziny. SB twierdzi, że potrzebujemy innej drogi.

Ręce Jessiki zaczęły drżeć.

Russo to było jej panieńskie nazwisko. Jej ojciec, Giovanni, był dumnym człowiekiem, który zmarł niemal bez niczego. A przynajmniej tak jej się zdawało.

Przewróciła stronę, a jej serce waliło.

Wpis: 4 lipca 2014.

SB sugeruje rozwiązanie dla wdowca. Jeśli Giovanni umrze bez odpowiedniego planu majątkowego, ziemia trafi do córki. Jeśli poślubię córkę, ziemia stanie się majątkiem małżeńskim. Możemy ominąć umowy związkowe. Czystsze niż wykup.

Jessica jęknęła, a dźwięk ten zabrzmiał ostro w pustym pokoju.

Romans. Kwiaty. Sposób, w jaki Bruno „przypadkowo” wpadł na nią w barze. Nigdy nie chodziło o miłość. To była strategia.

Traktowano ją jak podpis na akcie notarialnym.

Ale następny wpis poszedł jeszcze dalej.

Wpis: 15 sierpnia 2014 r.

Problem rozwiązany. Starszy mężczyzna nie chciał się ruszyć. SB prowadził. Zgłoszono wypadek drogowy, ale nie było wiarygodnych świadków. Zgłoszenie zostało sporządzone. Mamy kontrolę nad ziemią. Mamy córkę.

Łzy zamazały obraz Jessiki.

Jej ojciec nie zginął w przypadkowym wypadku. Został zabrany z drogi w swojej okolicy, żeby Bruno mógł zbudować parking. I inicjały SB – Silas Blackwood.

Zadzwonił interkom na jej biurku, wstrząsając nią.

„Pani Sterling?” – zatrzeszczał nocny ochroniarz. „Pan Blackwood jest tutaj. Mówi, że ma pilne dokumenty dotyczące rozmów w sprawie przyznania się do winy”.

Jessica zamarła, wpatrując się w interkom.

Mężczyzna, który przyczynił się do śmierci jej ojca, był na dole.

„Wyślij go na górę” – wyszeptała, a jej głos brzmiał obco nawet w jej uszach.

Miała dokładkę.

Wsunęła czerwony notes do torebki. Wsunęła telefon pod stos dokumentów i włączyła aplikację do nagrywania głosu. Potem sięgnęła po małą puszkę gazu pieprzowego, którą nosiła przy sobie od początku rozwodu, i schowała ją w dłoni pod teczką.

Zadzwonił dzwonek windy. Dźwięk rozniósł się echem po pustym apartamencie.

Silas wszedł do gabinetu. Nie był dziś eleganckim prawnikiem. Miał na sobie ciemny trencz, a jego oczy były podkrążone, jak u człowieka, który zbyt długo wpatrywał się w swoje odbicie.

„Pracujesz do późna, Jessico?” – zapytał Silas, zamykając za sobą ciężkie dębowe drzwi. Zamek kliknął. „Bardzo naturalnie się zaaklimatyzowałaś w tym biurze”.

„Czego chcesz, Silas?” zapytała Jessica.

Pozostała za biurkiem, zaciskając palce na teczce.

„Jestem tu, żeby cię uratować” – powiedział lekko Silas, idąc w stronę barku. Nalał sobie drinka, pewnie trzymając rękę. „Bruno się rozpada. Zacznie wymieniać nazwiska z rządem. Mnie, zarząd… i ciebie. Ale mogę cię ochronić, Jessico. Mogę nie dopuścić, żeby twoje nazwisko trafiło do najgorszych momentów tej sprawy”.

„Nie zrobiłam nic złego” – powiedziała Jessica, uważnie mu się przyglądając.

„To nie ma znaczenia” – odpowiedział Silas z lekkim uśmiechem. „Potrzebuję czegoś. Potrzebuję notatnika, Jessico”.

Jessica przestała oddychać.

„Nie wiem, o czym mówisz” – powiedziała.

„Nie odgrywaj ze mną tej roli” – westchnął Silas, opierając się o krawędź biurka. „Sprawdziłem rejestry zabezpieczeń. Otworzyłeś sejf. Wiesz o tej ziemi. Wiesz o incydencie. To nie było przypadkowe i teraz to wiesz”.

„Ty to zaaranżowałeś” – powiedziała Jessica głosem drżącym z gniewu. „Miałeś udział w śmierci mojego ojca”.

Zapadła ciężka cisza.

Silas nie zaprzeczył. Upił łyk drinka, wyglądając niemal na znudzonego.

„Uznano to za konieczne” – powiedział cicho. „Giovanni był przeszkodą. Usunęliśmy tę przeszkodę. W zamian dostałeś wygodne życie. Czy to naprawdę była tak okropna wymiana?”

„Nie jesteś po prostu bezwzględny” – wyszeptała Jessica. „Jesteś niebezpieczny”.

„Jestem praktyczny” – poprawił ją Silas. Odstawił szklankę. „A teraz daj mi ten zeszyt. Jeśli Departament Sprawiedliwości dostanie ten zeszyt, dodadzą kolejny poważny zarzut. Nie pójdę sam, Jessico. Powiem, że byłaś w to zamieszana. Jak myślisz, komu uwierzą? Dawnemu ojcu rodziny czy byłemu małżonkowi, który teraz prowadzi jego firmę?”

Wyciągnął rękę.

„Notatnik. Teraz.”

Jessica zerknęła na drzwi. Były jakieś dwadzieścia stóp od niej. Spojrzała z powrotem na Silasa.

„Dobrze” – powiedziała, sięgając do torebki. „Wygrałeś”.

Wyciągnęła czerwony notatnik.

Oczy Silasa zabłysły ulgą i chciwością.

Sięgnął po to.

Jessica rzuciła notatnik wysoko w powietrze, nad jego głowę.

Silas odwrócił się instynktownie, rzucając się na dowód, zanim spadnie na podłogę.

W ułamku sekundy Jessica upuściła teczkę, podniosła gaz pieprzowy i wystrzeliła w jego stronę palący strumień.

Silas krzyknął – ochrypły, przerażony dźwięk. Zatoczył się z powrotem do barku. Szkło rozprysło się.

Jessica nie wahała się. Chwyciła notes z podłogi i pobiegła.

„Jesteś skończony!” krzyknął Silas, machając na oślep.

Jessica pobiegła do windy i nacisnęła przycisk przywołujący windę.

„No chodź, chodź” – wyszeptała.

Słyszała, jak Silas za nią potyka się na korytarzu, przeklinając w ochrypłym gniewie.

Drzwi się otworzyły. Wskoczyła do środka i nacisnęła przycisk lobby.

Gdy drzwi się zamknęły, zobaczyła Silasa wchodzącego na korytarz. Jego twarz była czerwona i oblewała się wodą, a w dłoni trzymał odłamek stłuczonego szkła.

Drzwi się zamknęły, odcinając ją od świata zewnętrznego.

Gdy winda zjechała na dół, Jessica wiedziała, że ​​noc się jeszcze nie skończyła. Znajdowała się w tym samym budynku co mężczyzna, który przyznał się do zorganizowania śmiertelnego „wypadku” i nie zamierzał odejść cicho.

Drzwi windy otworzyły się z radosnym dźwiękiem, który w ciemnym holu brzmiał wręcz obraźliwie.

Jessica weszła w jaskinię z marmuru i szkła. W ciągu dnia tętniła życiem; tej nocy panowała w niej cisza.

Pobiegła w stronę obrotowych drzwi, stukając obcasami o wypolerowaną podłogę. Odepchnęła się od ciężkiego szkła.

Nie poruszyło się.

Panika podeszła jej do gardła. Nocny protokół bezpieczeństwa. Budynek zamknięty o północy.

Sprawdziła kieszenie. Karta dostępu Brunona zniknęła – zaginęła podczas walki na górze.

Była uwięziona.

„Jessica!”

Jej imię rozległo się echem z klatki schodowej. Ciężkie drzwi otworzyły się z hukiem.

Silas nie czekał na windę. Wszedł po schodach.

Jessica schowała się za granitowym biurkiem ochrony akurat w momencie, gdy drzwi klatki schodowej zatrzasnęły się w ścianie.

Silas wlókł się do holu. Wyglądał niepokojąco – oczy zaczerwienione i łzawiące od rozprysków, skóra pokryta plamami i opuchlizną. W prawej dłoni trzymał ostry odłamek ciężkiego kryształu niczym prowizoryczną broń.

„Wiem, że tu jesteś” – wychrypiał Silas, a jego głos odbił się echem od marmurowych ścian. „Drzwi są zamknięte. Nie możesz wyjść, a wejście do środka zajmie trochę czasu”.

Jessica przykucnęła, przyciskając czerwony notes do piersi. Telefon wciąż trzymała w dłoni. Połączenie z agentką Miller, które w mgnieniu oka wykonała na górze, nadal było aktywne i wyciszone.

„Myślisz, że wygrałaś?” – zadrwił Silas, powoli przesuwając się w stronę środka pokoju i nasłuchując. „Myślisz, że skoro znalazłaś notatnik, możesz nas wykończyć? Bruno był lekkomyślny. Ale ja? Rozwiązuję problemy. Tak jak „rozwiązałem” sytuację twojego ojca”.

Zatrzymał się.

Słyszał ją — jej nierówny oddech za biurkiem.

„Znalazłem cię” – powiedział.

Silas rzucił się.

Jessica cofnęła się gwałtownie, kierując się w stronę dużej, ozdobnej fontanny. Silas pokonał dzielącą ich odległość, unosząc szklany odłamek, z twarzą wykrzywioną wściekłością.

„Daj mi ten notatnik, Jessico” – powiedział. „Odejdź stąd”.

Jessica spojrzała na ostrą krawędź szkła. Potem spojrzała na telefon w dłoni.

„Nie” – powiedziała drżącym, ale stanowczym głosem. „Nie dam ci notatnika, Silas. Ale udzielę ci audiencji”.

Podniosła telefon.

„Agencie Miller, słyszał pan, co on właśnie przyznał?” zapytała na tyle głośno, by ją usłyszeć.

Z głośnika dobiegał wyraźny głos, wzmacniany w cichym holu.

„Słyszeliśmy każde słowo, pani Sterling” – powiedział agent Miller. „Proszę spojrzeć na wejście główne”.

Silas zamarł.

Szklane drzwi obrotowe roztrzaskały się do wewnątrz, gdy pojazd opancerzony uderzył w wejście. Agenci w rynsztunku taktycznym wpadli przez otwór, a snopy światła przecinały kurz.

„Rzuć broń!” krzyknął jeden z nich.

Silas zamrugał w oślepiającym blasku. Zdając sobie sprawę, że to koniec, pozwolił odłamkowi szkła wypaść z dłoni i opadł na kolana.

Gdy funkcjonariusze zabezpieczali mężczyznę, agent Miller przeszedł przez gruzy do miejsca, w którym stała Jessica, wciąż drżąca.

„Pani Sterling” – powiedział agent Miller.

Jessica podała jej czerwony notatnik.

„Tutaj” – wyszeptała. „Ziemia, finanse… wszystko jest tam”.

Sześć miesięcy później upadek imperium Sterlinga był całkowity.

Silas, pozbawiony jakiejkolwiek nadziei na ochronę zawodową przez nowe dowody, stanął przed najpoważniejszymi zarzutami przewidzianymi przez prawo za swój udział w śmiertelnym incydencie i całym procederze. Nie spędził długo w więzieniu; po cichu rozeszła się wieść, że zmarł tam z powodu powikłań zdrowotnych zaledwie kilka miesięcy po odbyciu kary.

Bruno Sterling przyjął ugodę i otrzymał długoletni wyrok federalny. Kamery uchwyciły, jak wycierał oczy, gdy wyprowadzano go w kajdankach.

Ale historia kończy się tam, gdzie się zaczyna – na ziemi.

W rześki jesienny poranek Jessica stała na czele stołu konferencyjnego Sterling Dynamics. Korporacyjni rabusie odeszli. Na ich miejscach zasiedli kierowcy ciężarówek, kierownicy zmian i długoletni pracownicy administracyjni.

„Ta firma powstała na ziemi, którą mój ojciec powinien był zobaczyć w pełnej ochronie” – powiedziała im Jessica. „Od dziś Sterling Dynamics jest spółdzielnią pracowniczą. Wy jesteście właścicielami akcji. Dzielicie się zyskami”.

W sali rozległy się okrzyki radości.

Tego samego dnia Jessica pojechała na cichy cmentarz w New Jersey. Uklękła przed prostym nagrobkiem.

Giovanni Russo.

„Odzyskałam ją, tato” – wyszeptała, kładąc kopię postanowienia sądowego na trawie. „Odzyskałam ziemię i dopilnowałam, żeby wyrządzone przez nich szkody nie pozostały w ukryciu”.

Stała i ocierała oczy.

Nie była już tylko „kelnerką”. Nie była już osobą, którą definiowali ją inni. Znów była Jessicą Russo i nigdy nie czuła się silniejsza.

Mówią, że nie ma nic bardziej zdeterminowanego niż osoba, którą zepchnięto za daleko. Jessica udowodniła, że ​​determinacja nie zawsze jest głośna. Czasami jest cierpliwa. Czasami jest zorganizowana.

Bruno i Silas uważali się za nietykalnych, bo mieli pieniądze i wpływy. Śmiali się z Jessiki, bo widzieli w niej „tylko żonę”.

Ale zapomnieli o najważniejszej zasadzie.

Nigdy nie zaganiaj do kąta kogoś, kto przeżył już najgorszą noc w swoim życiu.

Jessica nie tylko wygrała rozwód. Pomogła rozbić przestępczy proceder, ochroniła przyszłość pracowników i w końcu odkryła prawdę o swoim ojcu.

Jeśli ta historia o sprawiedliwości i odporności poruszyła Cię, kliknij „Lubię to” i obserwuj, aby nie przegapić następnego rozdziału. Daj znać w komentarzach: czy uważasz, że konsekwencje, z jakimi musiał zmierzyć się Bruno, były wystarczające?

zobacz więcej na następnej stronie Reklama
Reklama

Yo Make również polubił

Wyśmienity warkocz z ciasta francuskiego z grzybami, szynką i serem

Rozgrzej piekarnik do 200°C (400°F). Rozwałkuj ciasto francuskie na blaszce wyłożonej papierem do pieczenia. Na środek ciasta nałóż nadzienie, zostawiając ...

Ciasto z kiełbasą Monterey

Instrukcje Rozgrzanie piekarnika: Rozgrzej piekarnik do 200°C. Brązowa kiełbasa: Na patelni zrumień pół kilo kiełbasy. Przygotuj warzywa: Pokrój w kostkę ...

Weź butelkę wina i skopiuj te genialne pomysły na recykling

6. Zestaw kieliszków Dla poważnych entuzjastów wina idealne są kieliszki wykonane z prawdziwych butelek wina. Są łatwiejsze do zrobienia niż ...

Leave a Comment