Rozdział 14 — Wizytówka Emmy
Przeszliśmy przez hol. „Meredith… zaczekaj!” Emma podbiegła, zdyszana. Wcisnęła mi w dłoń wizytówkę: Właściciel Galerii Sztuki i Zawodowe Rozczarowanie. Roześmialiśmy się śmiechem, który pozwala nabrać powietrza. „Kawa” – powiedziała. „Dysfunkcja płynna”. „Zarezerwuj” – odpowiedziałem.
Rozdział 15 — Podróż do domu
Boston rozmył się za oknem; dłoń Nathana schwyciła moją. „Jak się czujesz?” zapytał. „Lżej” – odparłam. „Jakbym odłożyła coś, o czym nie wiedziałam, że noszę”. Odgarnął mi wilgotny loczek z policzka. „To nie zemsta. To ulga ”. Mój telefon zawibrował; obowiązek czekał bez przeprosin. Przekazywałam informacje zespołowi z tyłu jadącego samochodu, podczas gdy mężczyzna, który mnie kocha, przeorganizowywał jutrzejszy harmonogram, dostosowując go do mojej burzy.
Rozdział 16 — Co się zmieniło (wszystko)
Nie wygrałem; wycofałem się . Z ich narracji, obsady, wskazówek scenicznych. Zostawiłem ich w centrum uwagi i odebrałem sobie życie. Fontanna mnie nie utopiła; ona mnie ochrzciła jasnością . Nie jestem cieniem słońca Allison. Nie jestem wstążką ostrzegawczą za drugie miejsce. Nie jestem stołem numer dziewięć.
Rozdział 17 — Ciche zasady na przyszłość
- Granice, nie bitwy. Koniec z publicznymi testami, które muszę zdawać, żeby dostać się do pokoju.
- Prawda, nie taktyka. Nie będę przepisywał historii, żeby każdy mógł odetchnąć z ulgą.
- Godność, zawsze. Nawet gdy inni ją umniejszają.
Rozdział 18 — Epilog w czasie rzeczywistym
W kolejnych tygodniach nadeszły przeprosiny, które raczej wyjaśniały, niż przyznawały się do winy. Nie sprzeciwiałam się. Nie przesunęłam też słupków granicznych. Emma została przyjaciółką; wymieniałyśmy się biletami do muzeów i historiami ze szczęśliwymi zakończeniami, które wymagały długiej drogi. Praca nadal była wymagająca i warta zachodu. W domu było ciepło. Czasami rozkładam serwetkę z tamtego wieczoru – z wytuszowanym numerem, a nie imieniem – i przypominam sobie, że obca osoba (teraz przyjaciółka) widziała mnie, kiedy rodzina postanowiła nie.
Rozdział 19 — Linia, w którą w końcu wierzę
Jestem Meredith Reed — żoną, liderką, agentką, znawczynią schematów i burzycielką starych. Nie potrzebuję publiczności, żeby być całością. Nie potrzebuję toastu, żeby być autentyczną. A jeśli sala znów się roześmieje, ten dźwięk przejdzie przeze mnie. Bo wiem, kim jestem, gdy muzyka cichnie.


Yo Make również polubił
Twój organizm ostrzega Cię miesiąc przed udarem: 10 sygnałów, których nie należy ignorować
Najsmaczniejszy chlebek czosnkowy z serem, wszystkie składniki zazwyczaj już są na miejscu
Tortellini z serem i stekiem w bogatym sosie provolone
W centrum handlowym Dallas Mall dyrektor generalny zdradza swoją ciężarną żonę z kochanką, nieświadomy, że jej ojciec miliarder obserwuje to w mundurze