
Śmiali się i zamknęli mnie w śmierdzącym pokoju w piwnicy w domu rodzinnym..
Większość z nich pracuje w bardziej tradycyjnych branżach. Nauczyciele, pielęgniarki, właściciele małych firm. Wszyscy szanowani, oczywiście. Ale jakoś doszli do wniosku, że skoro pracuję online i nie płacę, to się nie liczy.
Ciotka Lydia powiedziała kiedyś na tyle głośno, by wszyscy przy stole usłyszeli: „Jesteśmy po prostu szczęśliwi, że Adrien znalazł sobie zajęcie, nawet jeśli nie jest to prawdziwa kariera”.
To zabolało bardziej, niż dałam po sobie poznać. Nie poprawiłam jej. Nigdy tego nie robię. Niech myślą, że jestem jakimś niepasującym do ich morza idealnych jak z Pinteresta rodzinnych jednostek. Przyzwyczaiłam się.
Ale tegoroczne spotkanie było tym, które w końcu coś we mnie złamało. I nie zaczęło się od wielkiej kłótni ani dramatycznej obelgi.
Nie, wszystko zaczęło się od zapachu.
Zapach stęchlizny, stęchlizny, odświeżacza powietrza, który ledwo utrzymuje się w powietrzu.
Zawsze organizujemy zjazd w długi weekend późną wiosną, zazwyczaj w jakimś ośrodku wypoczynkowym lub schronisku w górach, które może pomieścić naszą rozrośniętą grupę. Jest nas ponad 40 osób, jeśli wszyscy się pojawią. Moi ciocie i wujkowie, ich dzieci, małżonkowie, maluchy – cała ta chaotyczna gromadka.
W tym roku byliśmy w ośrodku, który wyglądał całkiem nieźle na zdjęciach. Duże domki, wspólna jadalnia, mnóstwo szlaków turystycznych i atrakcji na świeżym powietrzu dla dzieci. Nie planowałam nawet jechać w tym roku, ale tydzień wcześniej dostałam SMS-a od mojej kuzynki Sary: „Wszyscy pytają, czy przyjedziesz. Bez ciebie to nie byłoby to samo”.
Jest jedną z niewielu, które naprawdę lubię, więc się zgodziłem. Może miałem nadzieję, że tym razem będzie inaczej.
Przyjechałem w czwartek po południu, tuż przed kolacją, po pięciogodzinnej jeździe krętymi drogami i z bardzo słabym zasięgiem komórkowym. Miejsce było większe, niż się spodziewałem, jak luksusowy kemping z domkami o konstrukcji szkieletowej i żwirowymi ścieżkami między domkami.
Wjeżdżając na parking, zobaczyłem, że wszyscy już kręcą się w pobliżu głównego schroniska. Krzesła ogrodowe, lodówki turystyczne, biegające dzieciaki. Wyjąłem torbę z bagażnika i ruszyłem w ich stronę, uśmiechając się i machając.
I wtedy to się zaczęło.
„O, cześć, Adrien” – powiedziała ciocia Lydia, ledwo odrywając wzrok od składanego krzesełka. „Nie byliśmy pewni, czy w ogóle przyjdziesz. Nie potwierdziłeś swojej obecności w arkuszu kalkulacyjnym grupy”.
„Powiedziałem Sarze, że tu będę” – odpowiedziałem. „Myślałem, że przekaże to dalej”.
Lydia skrzywiła się, jakbym właśnie przyznała się do opuszczenia pogrzebu. „No to następnym razem postaraj się trzymać procedury, dobrze? Takie rzeczy same się nie zorganizują”.
Nie zapytała, jak się czuję. Nawet nie wstała. Żadnego uścisku, żadnego powitania, tylko komentarz na temat arkusza kalkulacyjnego.
Zignorowałem to i przywitałem się z kilkoma innymi. Większość była dość miła – powierzchowne powitania i skinienia głową. Nikt nie pytał, jak się czuję. Nikt nie zauważył, że schudłem 9 kilogramów ani że w zeszłym roku w końcu rzuciłem alkohol. Chyba nikt nawet nie zauważył nowego samochodu, którym podjechałem. Wyglądało to tak, jakbym wyłonił się z mgły i nie byli pewni, gdzie mnie wpisać.
Następnie przyszedł czas na przydział pokoi.
Wujek Dale, który jakimś cudem zawsze bierze na siebie obowiązek organizowania takich rzeczy, wstał i zaczął klaskać, domagając się uwagi.
„No dobrze, ludzie. Oto rozkład kabin. Każda rodzina ma swoją, jak zwykle. Dla singli mamy kilka wspólnych kabin, więc sprawdźcie listę”. Odczytał numery kabin niczym dyrektor rejsu i w końcu do mnie podszedł.
„Adrien, jesteś w kabinie 9B. Eee, pokój na dole powinien być w porządku.”
Sarah przykuła moje spojrzenie i skrzywiła się. Nie wiedziałam dlaczego, dopóki jej nie znalazłam.

Yo Make również polubił
Pij herbatę ziołową, która łagodzi obrzęki nóg, kostek i stóp
Moja nana zawsze była taka mądra! Nie mogę się doczekać, żeby spróbować!
„Jest bezrobotna” – powiedziała mama krewnym. Moja siostra wyszeptała: „Prawdopodobnie na zawsze”. Po cichu pomagałam nakrywać do stołu. Ciocia Mary krzyknęła: „O mój Boże, natychmiast włącz telewizor!”.
Euphorbia Hirta: Tradycyjna roślina o niezwykłych właściwościach zdrowotnych