„Nie, nie, to nie tak”. Jej zapewnienie wydawało się szczere. „Właściwie… proszę zaczekać. Doktor Stewart wszystko wyjaśni”.
Zanim mogłem nacisnąć dalej, wyszła pospiesznie, wciąż trzymając w rękach próbkę mojej krwi.
Pięć minut rozciągnęło się do dziesięciu, potem piętnastu. Zastanawiałem się, czy nie spakować rzeczy i nie wyjść. Najwyraźniej działo się coś dziwnego.
Kiedy drzwi się ponownie otworzyły, wszedł mężczyzna po czterdziestce w białym fartuchu, a za nim Andrea. Na jego twarzy malowało się ledwo skrywane podekscytowanie.
„Pani Bennett, jestem dr James Stewart, dyrektor medyczny”. Wyciągnął rękę, którą automatycznie uścisnęłam. „Przepraszam za czekanie, ale musieliśmy potwierdzić coś niezwykłego w pani krwi”.
„Nadzwyczajne?” powtórzyłem.
„Tak”. Usiadł na krześle naprzeciwko mnie, pochylając się do przodu. „Pani Bennett, ma pani to, co nazywamy krwią o ujemnym czynniku Rh. Często nazywa się ją „złotą krwią”, ponieważ jest to najrzadsza grupa krwi na Ziemi. Na świecie żyje tylko około czterdziestu dwóch znanych osób z tą grupą krwi”.
Spojrzałem na niego, pewien, że źle usłyszałem.
„Przepraszam. Co?”
„Twoja krew nie ma żadnych antygenów Rh. Jest uniwersalnie kompatybilna z każdą inną rzadką grupą krwi”. W jego głosie słychać było niemal nabożny ton. „Znalezienie nowego dawcy z zerowym czynnikiem Rh to… cóż, jak odkrycie jednorożca”.
Gdy usiłowałem przetworzyć tę informację, z kieszeni doktora Stewarta dobiegła seria ostrych sygnałów. Wyciągnął pager, zerknął na niego i uniósł brwi.
„Pani Bennett, przepraszam na chwilę. To pilne. Zaraz wrócę, żeby wszystko dokładniej wyjaśnić”.
Wyszedł z pokoju w pośpiechu, zostawiając mnie samą z Andreą, która wciąż patrzyła na mnie, jakby wyrosły mi skrzydła.
„Co to znaczy?” – zapytałem. „Przyszedłem tylko po 40 dolarów”.
Andrea uśmiechnęła się, a w jej twarzy malowała się dziwna mieszanka podziwu i współczucia. „Myślę, pani Bennett, że pani dzień wkrótce zmieni się w sposób, którego nie potrafi pani sobie wyobrazić”.
Dwadzieścia minut później dr Stewart wrócił z trzecią osobą – wysokim mężczyzną w nienagannie skrojonym grafitowym garniturze, który wyglądał zupełnie nie na miejscu wśród praktycznych mebli kliniki. Jego obecność emanowała autorytetem, jak u kogoś przyzwyczajonego do ciszy panującej w pokojach, gdy wchodził.
„Pani Bennett, to jest Tim Blackwood” – powiedział dr Stewart nieco wyższym głosem niż poprzednio. „To przedstawiciel rodziny Richterów i przybył tu specjalnie po to, żeby z panią porozmawiać”.
Ubrany w garnitur mężczyzna zrobił krok naprzód i wyciągnął zadbaną dłoń.
„Pani Bennett, to dla mnie zaszczyt. Przepraszam za to niekonwencjonalne przedstawienie, ale czas jest na wagę złota”.
Automatycznie uścisnęłam jego dłoń, czując się coraz bardziej zdezorientowana.
„Nie rozumiem, co się dzieje”.
Doktor Stewart gestem nakazał wszystkim usiąść.
„Nasz system automatycznie rejestruje rzadkie grupy krwi w międzynarodowej bazie danych. Kiedy potwierdziliśmy brak czynnika Rh, uruchomił się alert. Pan Blackwood był już w Chicago w innych sprawach.”
„Szczęśliwy zbieg okoliczności” – powiedział Tim Blackwood z wyćwiczoną gładkością. „Pani Bennett, czy zna pani Alexandra Richtera?”
Nazwa ta wydała mi się odległa.
„Szwajcarski bankier. Wydaje mi się, że jego rodzina sponsorowała Międzynarodowy Szczyt Finansowy w Genewie kilka lat temu. Moja firma złożyła ofertę na to wydarzenie, ale przegrała z lokalną firmą”.
„Dokładnie”. Blackwood skinął głową, wyraźnie pod wrażeniem. „Pan Richter jest obecnie w stanie krytycznym. Wymaga operacji serca, którą można wykonać wyłącznie z transfuzji od dawcy Rh-null. Jego zespół medyczny od tygodni poszukuje zgodnego dawcy”.
Dr Stewart dodał: „Twoja grupa krwi to jedyna zgodna grupa, jaką znaleźli na półkuli zachodniej”.
Spojrzałem na nich, próbując zrozumieć, co sugerują.
„Chcesz mojej krwi na operację tego miliardera?”
„Jesteśmy gotowi wynagrodzić Państwu znaczną rekompensatę za Państwa pomoc” – powiedział Blackwood, otwierając smukłe skórzane portfolio. „Rodzina Richter oferuje 3 miliony dolarów za Państwa natychmiastową współpracę. Prywatny odrzutowiec czeka na lotnisku, aby przetransportować Państwa jeszcze dziś do Szwajcarii”.
Pokój zdawał się lekko przechylać.
Trzy miliony.
„Zabieg wymagałby wielokrotnego pobrania krwi przez około dwa tygodnie” – wyjaśnił dr Stewart. „Jest intensywny, ale nie niebezpieczny pod odpowiednim nadzorem medycznym, który można uzyskać w najlepszej prywatnej klinice w Szwajcarii”.
Trzy miliony.
Kwota wisiała w powietrzu, niemal absurdalna w swojej skali. Sześć godzin temu panikowałam, że nie znajdę 40 dolarów na leki dla córki. Same długi mojej firmy przekroczyły 2 miliony dolarów. Wszystko, co zbudowałam przez dwadzieścia lat, przepadło w jedną fatalną noc.
A teraz ten nieznajomy zaproponował, że wymaże to wszystko z powodu czegoś w moich żyłach, o istnieniu czego do dziś nie miałam pojęcia.
„To żart, prawda?” wyszeptałem.
„Zapewniam panią, pani Bennett, że to jest całkowicie poważne” – powiedział Blackwood. „Może to panią przekona”.
Wyciągnął telefon, stuknął kilka razy i podał mi go. Na ekranie widniała autoryzacja przelewu bankowego na 250 000 dolarów.
„Depozyt” – wyjaśnił.
Moje ręce drżały, gdy oddawałem telefon.
„Muszę zadzwonić do córki.”
Andrea szybko zaprowadziła mnie do prywatnego biura z telefonem. Mia odebrała po drugim sygnale.
„Mamo, wszystko w porządku? Dostałaś pieniądze na moje leki?”
„Właśnie wydarzyło się coś niesamowitego”. Mój głos drżał, gdy starałam się jak najlepiej opisać sytuację.
Gdy skończyłem, zapadła długa cisza.
„Mamo, to brzmi szalenie” – powiedziała w końcu. „Jak handel organami czy coś w tym stylu”.
„Sprawdziłem kwalifikacje dr. Stewarta” – zapewniłem ją, nalegając na okazanie jego licencji lekarskiej przed wykonaniem połączenia. „A grupa bankowa Richter jest legalna. Kilka lat temu obsługiwałem imprezę dla jednej z ich firm partnerskich”.
„Więc jedziesz dziś do Szwajcarii?”
„Jeśli to zrobię, spłacimy cały dług. Będziesz mógł wrócić do szkoły. Zaczniemy od nowa”.
Kolejna pauza.
„Jaka jest alternatywa?” zapytała.
„Nie robię tego.”
Rozważałem to. Gdybym odszedł, nadal byłbym bezdomny, bezrobotny i desperacko potrzebował 40 dolarów. Moja córka nadal pracowałaby w handlu detalicznym zamiast kończyć studia architektoniczne.
„Nie sądzę, żeby istniała jakaś alternatywa, kochanie.”
„Więc idź” – powiedziała stanowczo Mia. „Ale obiecaj, że będziesz w stałym kontakcie i będziesz mieć wszystko na piśmie, zanim się zgodzisz”.
Po rozłączeniu się poprosiłem o czas na zapoznanie się z umową, którą przygotował Blackwood. Lata negocjowania umów cateringowych nauczyły mnie uważnego czytania drobnego druku.
Umowa była kompleksowa. Suma, protokoły medyczne, zakwaterowanie w prywatnej klinice, transport. Nalegałem na kilka modyfikacji: szczegółowy harmonogram donacji, limity ilościowe na sesję oraz wyraźne prawo do wstrzymania procesu w przypadku pogorszenia stanu zdrowia.
Blackwood wydawał się zaskoczony moją dokładnością, ale zgodził się na zmiany.
„Jesteś bardziej bystra, niż się spodziewałem, pani Bennett.”
„Do niedawna prowadziłem wielomilionową firmę” – odpowiedziałem spokojnie. „To może nietypowy biznes, ale wciąż biznes”.
Trzy godziny później wchodziłam po schodach do prywatnego odrzutowca Gulfstream, niosąc tylko torebkę i małą torbę podróżną, pospiesznie spakowaną z pokoju gościnnego Clare. Andrea przytuliła mnie na pożegnanie, wręczyła mi swój numer telefonu i wymusiła obietnicę, że dam jej znać, że jestem bezpieczna.
Gdy samolot kołował do startu, wpatrywałem się przez okno w panoramę Chicago, która malała. Gdzieś w tej siatce budynków znajdował się luksusowy apartament, który straciłem, biuro, w którym zbudowałem swoją firmę, i życie, które, jak mi się wydawało, mnie definiowało.
„Pani Bennett, czy mogę zaproponować pani coś do picia?” U mojego boku pojawiła się stewardesa. „Przygotowaliśmy pełny serwis posiłków na lot do Zurychu”.
„Na razie tylko woda, dziękuję.”
Mój żołądek był zbyt ściśnięty, żeby myśleć o jedzeniu.
Po drugiej stronie przejścia Tim Blackwood pracował na laptopie, od czasu do czasu dzwoniąc płynnie po niemiecku i francusku. Z podsłuchanych przeze mnie fragmentów wynikało, że stan Alexandra Richtera ustabilizował się na tyle, że można było poddać go operacji, ale ścigali się z czasem.
Gdy samolot wyrównał lot na wysokości przelotowej, wyciągnęłam kompaktowe lusterko i przyjrzałam się swojemu odbiciu. Wyglądałam jak ta sama Harper Bennett. Srebrne pasma w moich ciemnych włosach, które w końcu przestałam farbować w zeszłym roku. Drobne zmarszczki wokół oczu, z którymi Gavin radził mi „coś zrobić”. Uparta szczęka, którą, jak zawsze mówił ojciec, odziedziczyłam po nim.
Nic we mnie nie wskazywało na to, że noszę w sobie coś tak rzadkiego i cennego.
„Pani Bennett” – zawołał Blackwood, przerywając moje myśli. „Dr Klaus Weber, osobisty lekarz pana Richtera, chciałby z panią porozmawiać przez wideokonferencję, aby szczegółowo wyjaśnić procedurę medyczną”.
Gdy ruszyłem, by do niego dołączyć, ogarnął mnie dziwny spokój.
Dobę temu byłam nic niewarta, porzucona przez męża, nieudaną bizneswoman, ciężarem dla siostry. Teraz pędziłam przez Atlantyk, bo moja krew mogła uratować jednego z najbogatszych ludzi w Europie.
Ironia sytuacji nie umknęła mojej uwadze. Po utracie wszystkiego, co uważałem za zewnętrzne i co definiowało moją wartość, okazało się, że moja prawdziwa wartość to coś, co nosiłem w żyłach przez cały czas.
Prywatna klinika położona nad brzegiem Jeziora Genewskiego przypominała raczej luksusowy kurort niż ośrodek zdrowia. Okna sięgające od podłogi do sufitu ukazywały zachwycającą panoramę alpejskich gór odbijających się w krystalicznie czystej wodzie. Mój apartament – a był to apartament, a nie sala szpitalna – miał oddzielny kącik wypoczynkowy, marmurową łazienkę większą niż cały pokój gościnny Clare oraz prywatny balkon z widokiem, który w moim poprzednim życiu kosztowałby tysiące dolarów za noc.
Ledwo zdążyłem się usadowić, gdy ciche pukanie oznajmiło przybycie mojego zespołu medycznego. Dr Klaus Weber był dystyngowanym mężczyzną po sześćdziesiątce, o srebrnych włosach i okularach w drucianych oprawkach, które nadawały mu akademicki wygląd. Towarzyszyły mu dwie pielęgniarki, emanujące cichą sprawnością, która charakteryzowała szwajcarską opiekę zdrowotną.
„Pani Bennett, witamy w Clinique des Alpes” – powiedział dr Weber, mówiąc precyzyjnie po angielsku, z ledwie słyszalnym niemieckim akcentem. „Mam nadzieję, że podróż przebiegła komfortowo”.
„Zdecydowanie” – odpowiedziałem, wciąż oswajając się z tą surrealistyczną przemianą z desperackiego dawcy osocza w pacjenta VIP. „Chociaż bardzo chciałbym zrozumieć, na co dokładnie się zgodziłem”.
Doktor Weber skinął głową z aprobatą.
„Oczywiście. Przejrzystość jest niezbędna.”
Gestem wskazał na część wypoczynkową, gdzie pielęgniarki przygotowywały już sprzęt do przeprowadzenia wstępnego badania.
Przez kolejną godzinę dr Weber szczegółowo objaśniał zabieg. Alexander Richter cierpiał na rzadką wrodzoną wadę serca, która niedawno uległa pogorszeniu i wymagała pilnej operacji. Zabieg był skomplikowany i wymagał wielokrotnych transfuzji krwi. Prawdziwym wyzwaniem była jednak nadwrażliwość jego układu odpornościowego.
„Każda krew inna niż Rh zero wywołałaby katastrofalną reakcję” – wyjaśnił dr Weber. „Twoja krew to dosłownie różnica między życiem a śmiercią pana Richtera. Będziemy potrzebować kilku donacji przed operacją i potencjalnie więcej w trakcie jego rekonwalescencji”.
Podczas gdy mówił, pielęgniarki mierzyły mi parametry życiowe, pobierały próbki krwi i przeprowadzały kompleksową ocenę stanu zdrowia. Poddałem się badaniom, obserwując z obojętną ciekawością, jak z niezwykłą ostrożnością obchodzą się z moimi próbkami krwi, oznaczając je nieznanymi mi systemami kolorów.
„Kiedy będzie miała miejsce pierwsza donacja?” – zapytałem.
„Jutro rano, jeśli wyniki badań potwierdzą, że jest pan w odpowiednim stanie” – odpowiedział dr Weber. „Opracowaliśmy protokół żywienia i nawadniania, aby zoptymalizować pana regenerację między donacjami”. Podał mi oprawioną w skórę teczkę. „Pełny harmonogram, wytyczne dietetyczne i schemat suplementacji są tutaj”.
Po ich wyjściu stałem na balkonie, obserwując zmierzch zapadający nad Jeziorem Genewskim. Powietrze było rześkie i czyste, niosąc ze sobą delikatny zapach sosen z okolicznych lasów. Próbowałem dodzwonić się do Mii, ale włączyła się poczta głosowa. Powinna być teraz w pracy. Zamiast tego wysłałem jej zdjęcia kliniki i szczegółowy plan leczenia.
Mój telefon zawibrował, gdy właśnie kończyłem pisać. Ku mojemu zaskoczeniu, wiadomość pochodziła od Gavina – to był mój pierwszy kontakt z nim od miesięcy, który nie nastąpił za pośrednictwem prawników.
Harper, doszły mnie słuchy, że jesteś w Szwajcarii na jakimś zabiegu. Czy jesteś chora? Czy powinnam się martwić?
Wiadomość była tak idealnie w stylu Gavina, sformułowana z troską, ale niewątpliwie motywowana własnym interesem. Czy wiadomość o mojej rzadkiej chorobie krwi już wyciekła do prasy, czy też w jakiś sposób śledził moją nagłą podróż zagraniczną?
Wpisałem i usunąłem kilka odpowiedzi, zanim zdecydowałem się na:
Nie jestem chory. Zajmuję się swoimi sprawami. Nie ma powodu do obaw.
Jego odpowiedź nadeszła natychmiast.
Powinniśmy porozmawiać, jak wrócisz. Trochę myślałem o naszej sytuacji.
Wybuchnąłem głośnym śmiechem, który poniósł się echem po pustym apartamencie.
„Założę się, że tak” – mruknęłam, zostawiając go w niepewności.
Mężczyzny, który powiedział mi, że zrujnowałam nasze życie. Który opróżnił nasze wspólne konta, zanim zdążyłam się zorientować, co się dzieje. Który zamieszkał ze swoją trzydziestodwuletnią koordynatorką ds. marketingu, gdy ja wciąż dochodziłam do siebie po upadku firmy.
Ten człowiek nagle zapragnął rozmawiać, skoro mogłem mieć dostęp do milionów.
Pukanie przerwało moje gorzkie wspomnienie. Kiedy otworzyłem drzwi, zobaczyłem Tima Blackwooda z pokrowcem na ubrania.
„Pani Bennett, mam nadzieję, że pani nie przeszkadzam” – powiedział. „Pan Richter poprosił o pani obecność na kolacji, jeśli ma pani na to ochotę”.
„Pan Richter jest tutaj?” – zapytałem zaskoczony. Założyłem, że będzie na oddziale intensywnej terapii.
„Jest w skrzydle prywatnym” – wyjaśnił Blackwood. „Wbrew zaleceniom lekarzy, nalega na spotkanie z kobietą, której krew uratuje mu życie. Kolacja będzie krótka i pod ścisłym nadzorem dr. Webera”.
Podał mi pokrowiec na ubrania.
„Postanowiliśmy zapewnić odpowiedni ubiór, ponieważ zrozumieliśmy, że Państwa podróż odbywała się w pośpiechu”.
W środku znajdowała się elegancka czarna sukienka, która podejrzanie wyglądała na mój rozmiar, a do tego buty i prosty naszyjnik z pereł. To przypuszczenie mogło mnie kiedyś urazić, ale pragmatyzm wziął górę nad dumą. Nie spakowałam niczego odpowiedniego na kolację z miliarderem.
Dziewięćdziesiąt minut później zaprowadzono mnie do prywatnej jadalni, gdzie czekał już na mnie Alexander Richter.
Moje pierwsze wrażenie było takie, jakby to był mężczyzna, którego fizyczna kruchość kontrastowała z jego dominującą postawą. Wysoki i chudy, z głęboko osadzonymi oczami, które mierzyły mnie niepokojącym nasileniem, powoli wstał, gdy wszedłem, opierając się lekko na ozdobnej lasce.
„Pani Bennett” – powiedział zaskakująco mocnym głosem. „Proszę do mnie dołączyć”.
Gestem wskazał krzesło naprzeciwko niego, przy małym, elegancko nakrytym stoliku dla dwóch osób. Pielęgniarka dyskretnie stała w kącie, monitorując zdalnie jego parametry życiowe za pomocą tabletu.
„Panie Richter” – przywitałem się, zajmując zaproponowane miejsce. „Muszę przyznać, że nie tak wyobrażałem sobie ten dzień, kiedy obudziłem się dziś rano”.
Cień uśmiechu przemknął po jego ustach.
„Nie spodziewałem się spotkania z kobietą, w której żyłach tkwi klucz do mojego przetrwania”.
Nalał wody z kryształowego dzbanka.
„Powiedz mi, jakie okoliczności skłoniły cię dziś do udania się do tego centrum donacji w Chicago?”
Bezpośredniość jego pytania zaskoczyła mnie.
„Potrzebowałem 40 dolarów na leki na astmę dla mojej córki”.
Podniósł brwi.
„Czterdzieści dolarów? Wydaje się to zaskakująco małą sumą, żeby zmusić kogoś o twoich pozornych umiejętnościach do sprzedaży plazmy”.
Jego założenie wywołało u mnie lekkie zirytowanie, nawet jeśli było słuszne.
„Sześć miesięcy temu prowadziłem dobrze prosperującą firmę zajmującą się organizacją imprez, apartament na ostatnim piętrze przy Lakeshore Drive i myślałem, że moje małżeństwo jest udane. Życie potrafi się szybko zmienić, panie Richter”.
„Rzeczywiście, że może” – zgodził się, przyglądając mi się z odnowionym zainteresowaniem, gdy kelnerzy w milczeniu pojawili się z naszym pierwszym daniem. „Co się stało?”
Być może to surrealistyczna sytuacja, a może zwykłe wyczerpanie. Ale w końcu udało mi się opowiedzieć mu niezakłamaną prawdę o katastrofalnej awarii sprzętu, która zatruła połowę gości na gali Lakeside Bank, o późniejszych procesach sądowych, o dostawcy, który ogłosił upadłość, obciążając mnie odpowiedzialnością, i wreszcie o porzuceniu Gavina, gdy nasze aktywa wyparowały.
„Więc dziś rano potrzebowałem 40 dolarów, których nie miałem” – podsumowałem, uświadamiając sobie, że ledwo tknąłem jedzenia podczas tego wyliczania. „A teraz jem kolację w Szwajcarii z mężczyzną, który jest gotów zapłacić miliony za moją krew. Życie jest nieprzewidywalne”.
Richter słuchał bez przerwy, z nieprzeniknionym wyrazem twarzy. Kiedy skończyłem, milczał przez chwilę, zanim odpowiedział.
„Czy wie pani, co w pani opowieści wydaje mi się najciekawsze?” – zapytał w końcu.
„Co to jest?”
„Straciłaś wszystko, co zewnętrzne: firmę, dom, męża. A jednak wciąż nosisz w sobie coś o niezwykłej wartości, czego nikt nie może ci odebrać”. Wskazał na moje ramię, na którym ledwo widoczny był maleńki ślad po porannym badaniu krwi. „To głęboka metafora, nie sądzisz?”
Nasze oczy spotkały się nad stołem i w tym momencie poczułam się dostrzeżona w sposób, jakiego nie doświadczyłam od lat – może nawet w czasie mojego małżeństwa. Ten nieznajomy, ten miliarder walczący o życie, ujął moją sytuację w najczystszej postaci w sposób, który mnie jednocześnie rozbrajał i niepokoił.
„Myślę, że tak” – zgodziłam się cicho, choć w mgnieniu oka oddałabym metaforyczną głębię za czesne za studia mojej córki.
Wtedy roześmiał się szczerze, co zdawało się zaskoczyć nawet jego samego, po czym na jego twarzy pojawiło się lekkie charczenie. Pielęgniarka natychmiast podeszła bliżej, ale on ją powstrzymał.
„Myślę, że będziemy się dobrze dogadywać, pani Bennett” – powiedział, uspokajając się – „i podejrzewam, że nasz układ może przynieść nam obojgu korzyści, których żadne z nas jeszcze nie rozumie”.
Pierwsza donacja miała miejsce następnego ranka w nowocześnie wyposażonym pomieszczeniu, które bardziej przypominało spa niż placówkę medyczną. Rozsiadłem się na podgrzewanym skórzanym fotelu, podczas gdy zespół dr. Webera przygotowywał sprzęt z choreograficzną precyzją.
„Dziś przyjmiemy jedną jednostkę” – wyjaśnił dr Weber, sprawdzając cewnik w moim ramieniu. „Pani komfort i bezpieczeństwo są dla nas priorytetem, pani Bennett. W razie jakichkolwiek dolegliwości prosimy o natychmiastowe powiadomienie”.
Skinęłam głową, patrząc, jak moja ciemnoczerwona krew spływa przez rurkę do specjalnego worka. Intensywnie szkarłatna ciecz, która wczoraj była dla mnie bezwartościowa, teraz była traktowana jak płynne złoto.
„Co sprawia, że moja krew jest tak wyjątkowa?” – zapytałem, szczerze zaciekawiony. „Rozumiem, że to rzadkość, ale czym dokładnie się różni?”
Doktor Weber poprawił okulary, najwyraźniej zadowolony z mojego zainteresowania.
Większość ludzi ma antygeny Rh – markery białkowe – na czerwonych krwinkach. Ty ich nie masz. Twoja krew nie zawiera wszystkich sześćdziesięciu jeden możliwych antygenów Rh, co czyni ją zgodną z wieloma rzadkimi grupami krwi w sytuacjach nagłych. Co ważniejsze, w przypadku pana Richtera, twoja krew nie wywoła silnej odpowiedzi immunologicznej, która wystąpiłaby w przypadku standardowych transfuzji.
„I nikt w jego rodzinie nie jest nosicielem?”
„Grupa krwi nie jest dziedziczona tak po prostu jak kolor oczu” – wyjaśnił. „Brak czynnika Rh jest spowodowany konkretną mutacją genetyczną. Prawdopodobieństwo jej wystąpienia w jego rodzinie było znikome”.
Donacja zajęła niecałe piętnaście minut, ale dr Weber nalegał, abym pozostał na obserwacji przez dwie godziny. Szef kuchni przyniósł wykwintny posiłek bogaty w żelazo i białko, a także świeżo wyciskany sok i suplementy mineralne. Poziom opieki był niezwykły, co stanowiło jaskrawy kontrast z podejściem przypominającym taśmę produkcyjną, którego spodziewałem się w chicagowskim centrum donacji.
Kiedy wróciłem do apartamentu, na stoliku kawowym czekała na mnie mała paczka prezentowa z odręcznie napisaną notatką od Alexandra Richtera.
Dowód uznania za dzisiejszy wkład. Mam nadzieję, że pierwszy z wielu. – AR
W środku znajdowała się delikatna platynowa bransoletka z pojedynczym rubinowym zawieszką, prosta, ale elegancka i niewątpliwie droga. Odłożyłam ją, niepewna, czy wypada przyjąć taki prezent, i zadzwoniłam do Mii.
„Mamo?” odpowiedziała natychmiast. „Właśnie do ciebie dzwoniłam. Wszystko w porządku? Pobrali ci już krew?”
„Właśnie skończyłam” – zapewniłam ją. „Zabieg był prosty. Znacznie przyjemniejszy, niż sobie wyobrażałam w centrum donacji”.
Opisałem klinikę i troskliwą opiekę, jaką otrzymywałem.
„To dobrze” – powiedziała, ale wyczułam wahanie w jej głosie. „Co się stało, kochanie?”
„Tata pojawił się u cioci Clare i cię szukał”. Jej ton stał się bardziej surowy. „Kiedy Clare powiedziała mu, że jesteś w Szwajcarii, zaczął zadawać mnóstwo pytań o to, dlaczego i z kim jesteś. Wyglądał… sama nie wiem… na wyrachowanego”.
Westchnąłem, wcale nie zaskoczony.
„Napisał do mnie wczoraj. Wspominał, że chce porozmawiać, kiedy wrócę?”
„Tak. Powiedział Clare, że przemyślał sprawę i zdał sobie sprawę, że działał pochopnie. Możesz w to uwierzyć?”
„Niestety, mogę”. Wyszedłem na balkon i spojrzałem na jezioro. „Czy coś o moim stanie krwi pojawiło się w wiadomościach?”
„Nic konkretnego, ale był krótki artykuł o tym, jak Richter Banking Group przygotowywał się do poważnego zabiegu medycznego, w który był zaangażowany ich prezes. Wspominał o sprowadzeniu z Ameryki kluczowego sprzętu medycznego. Może połączył fakty”.
Gavin zawsze był bystry, jeśli chodzi o pieniądze. Gdyby dostrzegł choćby cień mojego potencjalnego zysku, pojawiałby się jak rekin wyczuwający krew.
Ironiczna metafora, biorąc pod uwagę okoliczności.
„Mamo” – kontynuowała Mia, ściszając głos. „Nie… nie rozważałabyś powrotu do niego, prawda?”
„Absolutnie nie” – powiedziałam stanowczo. „Dwadzieścia pięć lat małżeństwa skończyło się w chwili, gdy odszedł. Żadne pieniądze tego nie zmienią”.
Po rozłączeniu się, zgodnie z instrukcją, spędziłem popołudnie odpoczywając, przeglądając szwajcarskie magazyny, tak naprawdę ich nie oglądając. Myślami wciąż wracałem do obserwacji Alexandra Richtera – jak straciłem wszystko, co zewnętrzne, a mimo to wciąż nosiłem w sobie coś niezwykle cennego.
Metafora nie umknęła mojej uwadze, ale nie mogłem się powstrzymać od pytania: czy moja wartość sprowadza się teraz do tego biologicznego dziwactwa? Czy znów jestem jedynie zasobem, tym razem ze względu na krew, a nie na moje doświadczenie w planowaniu wydarzeń?
Pukanie przerwało moje rozmyślania. Andrea Rodriguez, pielęgniarka z Chicago, stanęła w moich drzwiach, a jej znajoma twarz była zaskakująco kojąca w tym obcym otoczeniu.
„Andrea, co ty tu robisz?” – krzyknąłem.
Uśmiechnęła się szeroko.
„Dr Stewart załatwił mi dołączenie do zespołu medycznego. Ponieważ jako pierwsza zidentyfikowałam u pani brak czynnika Rh, uznali, że mogę być pomocna w procesie donacji”. Rozejrzała się po apartamencie, wyraźnie pod wrażeniem. „To spory krok naprzód w porównaniu z naszą kliniką, prawda?”
Usiedliśmy w kąciku wypoczynkowym, a obecność Andrei nieco złagodziła moją izolację. Wyjaśniła, że specjalizowała się w rzadkich chorobach krwi podczas szkolenia, zanim konieczność finansowa zmusiła ją do przejścia na stały dochód z centrum donacji.
„Jak się trzymasz?” zapytała.
„To dużo do przetworzenia w ciągu dwudziestu czterech godzin. To surrealistyczne” – przyznałem. „Wczoraj desperacko potrzebowałem 40 dolarów, a dziś miliarder dał mi rubinową bransoletkę za jedną jednostkę krwi”.
Oczy Andrei rozszerzyły się.
„Dał ci biżuterię?”
Pokazałem jej bransoletkę, wciąż w pudełku.
„Czy to niestosowne? Jeszcze nie zdecydowałem, czy to zaakceptować.”
„To nietypowe” – powiedziała ostrożnie. „W normalnej praktyce medycznej obowiązują ścisłe wytyczne etyczne dotyczące prezentów między pacjentami a darczyńcami, ale w tej sytuacji nic nie jest normalne”.
Przerwał nam Tim Blackwood, który pojawił się z aktualizacją harmonogramu. Moje wyniki badań krwi wykazały doskonały powrót do zdrowia i chcieli przeprowadzić drugą donację następnego ranka. Operację wstępnie zaplanowano na trzy dni później.
„Pan Richter również poprosił o kolejne spotkanie z panem jutro wieczorem” – dodał Blackwood. „Uznał pańską rozmowę za stymulującą i wierzy, że obniżenie poziomu stresu wpłynie korzystnie na jego stan przedoperacyjny”.
„Czy to ma sens z medycznego punktu widzenia, czy też wykorzystuje swoją chorobę, żeby osiągnąć to, czego chce?” – zapytałem wprost.
Wyraz twarzy Blackwooda pozostał profesjonalny, ale dostrzegłem błysk rozbawienia w jego oczach.
„Z mojego doświadczenia, pani Bennett, i pana Richtera wynika, że te dwie rzeczy rzadko się wykluczają.”
Gdy wyszedł, Andrea spojrzała na mnie zaniepokojona.
„Tylko uważaj na granice, Harper. Dynamika władzy jest tu już wystarczająco skomplikowana”.


Yo Make również polubił
Mrowienie i drętwienie rąk i stóp: oto przyczyna
Czy wiesz, że ten owad żyje w rzęsach? Dotyczy 90% dorosłych osobników.
Jak przygotować smaczne kandyzowane plasterki pomarańczy bez cukru
Na pogrzebie męża spotyka kobietę trzymającą w ramionach jego dziecko.