Wpatrywałem się w dwoje ludzi, których wychowałem samotnie, po tym jak ich ojciec odszedł. Płaciłem za studia. Pozwalałem im wracać do domu raz po raz „na chwilę”. A teraz sprzedali jedyne stworzenie, które kochało mnie bezwarunkowo.
„Ile?” zapytałem cicho.
Wymienili kolejne winne spojrzenia.
„Osiem tysięcy” – powiedział Steven niemal z dumą. „Ten facet naprawdę potrzebował Malininoa”.
Tyle więc zapłaciłem im za moje serce – osiem tysięcy dolarów.
Nie krzyczałem ani niczym nie rzucałem. Po prostu zapytałem: „Kto go kupił?”
„Mamo, to już koniec” – powiedziała Brenda, wyciągając rękę do mnie.
Odsunąłem się. „Max odszedł. Idźmy naprzód”.
„Kto kupił mojego psa?” zapytałem ponownie, wyraźnie.
„Jakiś starszy facet. Paul Matthews” – powiedział w końcu Steven. „Mieszka w tym nowym miejscu nad jeziorem. Wydawał się w porządku. Rich. Max będzie w porządku”.
Odwróciłam się i poszłam do sypialni. Zamknęłam drzwi i w końcu pozwoliłam, by ugięły się pode mną kolana. Łóżko Maxa stało w kącie, puste. Jego piszcząca zabawka leżała na górze, tam gdzie ją zostawił, kiedy pakowałam się na wyjazd pięć dni temu.
Dałam sobie trzy minuty, żeby poczuć wszystko – szok, złość, żal. Potem sięgnęłam po telefon. Steven dał mi numer. Ręce mi się lekko trzęsły, ale głos nie, gdy odezwał się głęboki głos.
„Mateusz”.
„Panie Matthews, nazywam się Jane Parker” – powiedziałam spokojnym, profesjonalnym głosem, którego nauczyłam się przez trzydzieści lat pracy jako pielęgniarka oddziałowa. „O ile wiem, kupił pan psa od moich dzieci. Pies nie był ich własnością i nie mogli go sprzedać”.
Zatrzymał się na chwilę, a kiedy znów się odezwał, jego głos ostygł. „Pani Parker, co za zbieg okoliczności. Planowałem do pani zadzwonić dzisiaj. Pani dzieci stworzyły prawdziwy problem”.
„Moje dzieci sprzedały mojego psa bez pozwolenia” – powiedziałem. „Chcę się z nim jakoś uporać, żeby go odzyskać”.
„Zrobili coś więcej” – odpowiedział z nutą szorstkości w głosie. „Kłamali, kiedy go sprzedawali. Mówili, że to rasowy owczarek belgijski Malininoa o znakomitych liniach rodowych. Sprzedali mi mieszańca, jakby był kimś innym. Niestety dla nich, nie jestem samotnym staruszkiem, którego opisywali”.
Ścisnęło mnie w gardle. „Panie Matthews, ja…”
„Pracuję w organizacji, która wykorzystuje psy asystujące do konkretnych zadań” – powiedział. „Potrzebujemy owczarka belgijskiego Malininoa z pewnymi cechami genetycznymi. Twój Max jest słodki, ale oblał wszystkie testy genetyczne dziś rano”.
„Nigdy nie powiedziałem, że jest rasowy” – powiedziałem szybko. „To pies ze schroniska. Tylko wygląda jak malininoa”.
„Teraz rozumiem” – powiedział łagodniej. „Ale twoje dzieci okłamały program powiązany z rządem. To oszustwo”.
Zamknęłam oczy. „Przepraszam bardzo. Nie wiedziałam”.
„Wierzę ci” – powiedział po chwili. „Ale to poważna sprawa. Twoje dzieci mogą mieć poważne kłopoty”.
„Rozumiem” – powiedziałem. „Masz pełne prawo się złościć. Może uda nam się to naprawić, nie pogarszając sytuacji wszystkich”.
Zaśmiał się cicho. „Pani Parker, chcesz odzyskać swojego psa?”
„Bardziej niż cokolwiek innego” – powiedziałem.
„A twoje dzieci – czy uczą się na swoich błędach?” – zapytał.
Myślałem o latach wymówek, „tymczasowych” planach i o tym, jak zawsze je zachowywałem. „Szczerze? Nie. Zawsze je łapałem, kiedy upadały”.
„W takim razie może czas na lekcję, która zapadnie w pamięć” – powiedział niemal konspiracyjnie. „Mam pomysł. To pozwoli Maxowi wrócić do ciebie i czegoś ich nauczyć. A może nawet uchroni ich przed sądem federalnym”.
Nie mogłem się powstrzymać – byłem zainteresowany. „Słucham”.
„Dobrze. Przyjdę do ciebie jutro o ósmej rano z Maxem i kilkoma kolegami. Proszę, nie ostrzegaj swoich dzieci.”
„Co planujesz?” zapytałem.
„Tylko odrobina edukacyjnego teatru” – powiedział i usłyszałem, że się uśmiecha. „Nic szkodliwego. Tylko tyle, żeby zmusić ich do myślenia, zanim znów skłamią albo sprzedadzą coś, co nie jest ich”.
Mimo wszystko ja też się uśmiechnąłem. „W porządku”.
„Mów mi Paul” – powiedział. „Czasami ludzie zapamiętują niezwykłe lekcje. Co ty na to, Jane? Partnerzy w odrobinie rodzicielskiej sprawiedliwości?”
Spojrzałem na puste łóżko Maxa. Pamiętałem każdą niezapłaconą pożyczkę, złamaną obietnicę i nocne szepty. Sprzedali mojego psa za gotówkę. „Ósma rano” – powiedziałem. „Nie spóźnij się, Paul”.
Następnego ranka dzwonek do drzwi zadzwonił dokładnie o ósmej. Steven, wciąż w piżamie, marudził przez całą drogę do drzwi. Zostałam jeszcze chwilę w kuchni, policzyłam do pięciu, a potem usłyszałam jego krzyk.
Czas na pokaz.
„Mamo!” krzyknął Steven. „Mamo, chodź tu. Natychmiast!”
Nie spieszyłem się. Wygładziłem spodnie, podszedłem do drzwi i zobaczyłem dokładnie to, czego się spodziewałem. Steven stał jak skamieniały, z bladą twarzą. Paul Matthews stał na ganku. Nie wyglądał na schorowanego starca; wyglądał jak ktoś, kto przywykł do dowodzenia – wysportowany, siwe włosy, elegancki garnitur. Obok niego Max szarpie się na smyczy, a jego ogon szaleje na mój widok. Po obu stronach stali dwaj poważnie wyglądający mężczyźni w ciemnych garniturach, z odznakami przypiętymi do pasów.
„Dzień dobry” – powiedziałem spokojnie.
„Pani Parker” – powiedział Paul uprzejmie, z błyskiem w oku. „Rozmawialiśmy wczoraj”.
„Tak” – powiedziałem. „Proszę wejść.”
„Mamo, co to jest?” syknął Steven.
Brenda zeszła po schodach, w idealnym makijażu, mimo późnej pory. Zatrzymała się jak wryta, gdy zobaczyła mężczyzn.
„Panie Parker i pani Parker” – powiedział stanowczo jeden z mężczyzn. „Jestem agent Wilson. To agent Cooper. Prowadzimy śledztwo w sprawie oszustwa na szkodę agencji federalnej”.
„Oszustwo?” pisnęła Brenda.
Paul zrobił krok naprzód, trzymając smycz Maxa, gdy pies wyciągnął do mnie rękę. „Dwa dni temu sprzedałeś mi tego psa. Powiedziałeś, że to rasowy owczarek belgijski Malininoa, nadający się do zadań specjalnych. Wziąłeś osiem tysięcy dolarów i twierdziłeś, że ma doskonałe pochodzenie i doskonały temperament”.
„To był po prostu sposób mówienia” – powiedział Steven, pocąc się. „Ludzie tak mówią, kiedy coś sprzedają”.
„Kiedy ludzie przesadzają” – powiedział chłodno Paul – „zwykle nie robią tego w kontekście programu związanego z bezpieczeństwem narodowym. Nasze psy są testowane przed rozpoczęciem szkolenia. Twoje kłamstwa zmarnowały czas, pieniądze i mogły opóźnić operacje”.
„O Boże” – szepnęła Brenda, opadając na krzesło.
„Pieniądze nie są głównym problemem” – powiedział agent Cooper. „Oszustwo przeciwko rządowi federalnemu jest poważne. Grozi za to do pięciu lat więzienia”.
„Więzienie?” – wychrypiał Steven.


Yo Make również polubił
Wyśmiewali mnie za to, że wyszłam za mąż za rolnika. Kiedy jego sekret wyszedł na jaw, ich twarze zbladły.
Proste mini quiche z jajek
Wilgotne ciasto waniliowe
W Dziesięć Minut: Niesamowite Płaskie Chlebki Czosnkowe Gotowe!