„Jest piękny…” wyszeptała, patrząc na maleństwo. „Nie wiem, czy potrafię to zaakceptować…”
„Nie musisz nic mówić. Po prostu… Chciałam, żebyś miała coś, co przypominałoby ci, że nie jesteś sama”.
Minęły tygodnie. Spotykali się częściej, nie tylko w restauracji. Spacerowali po parkach, czytali razem książki i dzielili się wspomnieniami. Christopher pokazywał Susanne miejsca, w których dorastał, a ona opowiadała historie o ludziach z sierocińca, których twarze wciąż nosi w sercu.
„Kiedyś marzyłam o małym miejscu – kawiarni z książkami”. Jest tak cicho, cicho, że każdy może przyjść i po prostu być – powiedziała pewnego wieczoru, trzymając w dłoniach filiżankę herbaty.
Christopher uśmiechnął się.
— Może nie wszystko stracone. Jeśli wciąż o tym myślisz – zróbmy to razem.
Susanne spojrzała na niego niepewnie.
— Razem?
— Więc. Ty masz duszę, ja mam doświadczenie w biznesie. Ty tworzysz atmosferę, a ja zajmę się resztą.
Zaczęli planować. Znaleźli małą restaurację na obrzeżach miasta. Stare mury wymagały remontu, ale miały swój urok. Krzysztof pracował do późna w nocy nad projektem dokumentów, a Susanne z entuzjazmem projektowała wnętrze. Drewniane półki, lampy z delikatnym światłem, wygodne fotele – wszystko miało stworzyć pomieszczenie pełne ciepła.
Pierwsze spotkanie z rodzicami było dla niej problemem. Matka Teresa była chłodna i powściągliwa, ojciec Marian milczał. Ale Christopher trzymał ją za rękę przez cały wieczór.
— Daj im czas. Oni Nie wiem, co robisz. Przeszłaś przez to. Ale zobaczą, kim jesteś.
I rzeczywiście. Kilka miesięcy później Teresa zaczęła przychodzić do kawiarni, przynosząc domowe ciasta. Marian naprawił cieknący kran i zostawił kluczowy komentarz:
– Świetny facet. Najwyraźniej nie dbasz o to.


Yo Make również polubił
Moja młodsza siostra Betra:yed ukradła mi narzeczonego — więc zrobiłem jej niespodziankę na dzień ślubu, której nigdy nie zapomni
Zamontuj go w swoim domu, a muchy i komary nigdy więcej nie będą Cię nękać.
Trzy „C”, które niszczą kobietę w małżeństwie
Zostałem zwolniony przez zięcia prezesa o 9:06 rano – szkoda, że patent wart 840 mln dolarów ma moje panieńskie nazwisko