„A potem co?”
„Nie chodzi o Ethana” – powiedział cicho Dante. „Chodzi o Richarda Marlo. Widział, co się stało, nic nie zrobił, a potem wydał oświadczenie, obwiniając Sophię. Dlaczego? Bo myśli, że potrzebuję go bardziej niż on mnie. Myśli, że nasza umowa biznesowa go chroni”.
Głos Dantego stwardniał. „On się myli”.
Luca nacisnął przycisk pilota. Tablica rozświetliła się arkuszem kalkulacyjnym. „Grupa Marlo ma cztery duże projekty. Łączna wartość: 1,2 miliarda dolarów. Każdy projekt wykorzystuje nasz cement, nasze ciężarówki, naszą stal i pracę związkową”.
Zrozumienie pojawiło się na twarzach osób zgromadzonych przy stole.
„Oni też czekają na pozwolenia” – kontynuował Luca. „Projekt w Brooklynie wymaga zgody środowiskowej. Inwestycja w Queen’s wymaga odstępstw od przepisów o zagospodarowaniu przestrzennym. Oba projekty są uwikłane w komisje, w których mamy przyjaciół”.
„A ich finansowanie?” zapytał Dante.
„Dwóch głównych pożyczkodawców: Chase i Goldman. Obaj udzielają krótkoterminowych kredytów budowlanych, które muszą zostać zrefinansowane w ciągu najbliższych 90 dni, jeśli projekty przekroczą harmonogram. Co nastąpi.”
Tommy odchylił się do tyłu, w końcu rozumiejąc. „Chcesz udusić ich interesy”.
„Chcę to rozebrać, cegła po cegle” – poprawił Dante. „Richard Marlo publicznie upokorzył moją żonę. Ja upokorzę jego imperium. Bez przemocy. Bez oczywistych powiązań. Po prostu seria bardzo niefortunnych problemów”.
„A co z dzieciakiem, Ethan?” zapytał Joey.
„Ethan to objaw. Jego ojciec to choroba”. Dante zwrócił się do swojej ekipy. „Victorze, potrzebuję wszystkich szczegółów dotyczących harmonogramu budowy. Tommy, porozmawiaj ze swoimi związkowcami. Joey, dowiedz się, kim są ich inwestorzy. Nie jesteśmy już ulicznymi bandytami, panowie. Jesteśmy biznesmenami. I zaraz pokażemy rodzinie Marlo, co się dzieje, gdy zapomina się, kto tak naprawdę rządzi tym miastem”.
Gdy wychodzili, Tommy zatrzymał się. „Szefie, co z Sophią?”
„Nie mówimy jej” – powiedział Dante. „Już dość przeszła. Kiedy to się skończy, będzie wiedziała tylko, że Marlo przeprosili”.
Połączenie zadzwoniło o 2:47 nad ranem. Richard Marlo sięgnął po telefon.
„Panie Marlo, mamy problem” – głos nadzorcy Hudson Yards był napięty. „Cysterny z cementem się nie pojawiły”.
„Co masz na myśli?” Richard usiadł, a dzwonki alarmowe zabrzmiały. „Mamy krytyczne nalewanie o 6 rano”.
„Wiem, proszę pana. Dzwonił dostawca z Jersey. Powiedział, że cała ich flota jest wyłączona z powodu awaryjnego przeglądu. Awarie przekładni. Wszystkie.”
„To niemożliwe! Zadzwoń do naszych dostawców rezerwowych. Zaproponujcie podwójne stawki!”
„Dzwonię od godziny, proszę pana. Wszyscy są zajęci albo… albo mają problemy ze sprzętem. To tak, jakby cały łańcuch dostaw akurat dziś się rozsypał”.
Richard się rozłączył. O 7:15 rano jego telefon zadzwonił ponownie.
„Projekt Tribecca” – powiedział kierownik. „Dostawa stali jest opóźniona. Dostawca twierdzi, że doszło do „wypadku drogowego”, który blokuje ich trasę. Spróbują ponownie jutro”.
Dwa projekty. Tego samego ranka. Oba z poważnymi opóźnieniami. To nie był przypadek.
O 9 rano Richard siedział w swojej szklanej wieży. Jego zespół kierowniczy był zdenerwowany.
„Porozmawiaj ze mną” – zażądał Richard. „Co się, do cholery, dzieje?”
Jego dyrektor operacyjna, Patricia, otworzyła arkusz kalkulacyjny. „Zadzwoniłam do innych deweloperów. Nikt inny nie ma problemów z dostawami. Tylko my”.
Jego dyrektor finansowy, Martin, odchrząknął. „Dzwonił Chase. Wiedzą o opóźnieniu w Hudson Yards. Jeśli nie zdążymy nalać, klauzula karna wejdzie w życie. To 2 miliony dolarów. Poza tym nasze akcje spadły wczoraj o 3% po tym, jak incydent z kelnerką stał się viralem. Chase pyta, czy mamy „poważniejsze problemy operacyjne”.
O 16:00 zadzwonił Goldman Sachs. „Napraw to, Richard” – głos bankiera był spokojny. „Szybko”.
Richard siedział sam, wpatrując się w harmonogramy projektów, które szybko stawały się fantazjami. Kelnerka. Sophia Martinez. Czy to się mogło łączyć? Niemożliwe. Była nikim.
Wtedy jego krew zmroziła się.
„Patricio” – zwrócił się do swojego dyrektora operacyjnego. „Ta kelnerka. Sophia Martinez. Czy coś o niej wiemy?”
Patricia wyciągnęła tablet. „Mieszka w Brooklynie. Zamężna. Mąż to… Dante Morelli. Wpisany zawód: wykonawca budowlany”.
Richardowi zaczęły drżeć ręce. Wyciągnął swoje prywatne akta – te, do których nigdy nie zaglądał zbyt uważnie, bo zaoszczędziły mu miliony. I oto były. Morelli Construction Group. Dante Morelli, dyrektor.
Mężczyzna, którego żona Ethan upokorzyła, był jego tajnym partnerem biznesowym. Człowiekiem, który kontrolował łańcuch dostaw, od którego zależały wszystkie cztery projekty.
„O Boże” – wyszeptał Richard.
Wybrał prywatny numer, z którego korzystał wcześniej tylko dwa razy. Sygnał rozległ się trzy razy, po czym: „Dodzwoniłeś się do Morelli Construction. Zostaw wiadomość”.
„Dante, tu Richard Marlo. Myślę, że musimy porozmawiać.”
Rozłączył się i czekał. Dziesięć minut. Dwadzieścia. Spróbował ponownie. Poczta głosowa.
Do jego telefonu zadzwonił SMS z nieznanego numeru: Przestań dzwonić. Umówisz się na spotkanie, kiedy będę gotowy. Nie wcześniej.
Nadzwyczajne posiedzenie zarządu przebiegało w napiętej atmosferze. Ethan siedział przy stole, zdezorientowany.
„Niech ktoś wyjaśni, co się dzieje” – zażądał Ethan. „Musiałem odwołać plany”.
„Powiedz mu” – zwrócił się Richard do swojego dyrektora finansowego. „Powiedz mu, ile kosztował nas jego mały żart”.
Martin wyświetlił ekran. „W ciągu ostatnich czterech dni akcje Marlo Group spadły o 11%. Straciliśmy 180 milionów dolarów kapitalizacji rynkowej. Trzy projekty są wstrzymane. A od dziś rano nie kontrolujemy już 35% naszego własnego długu”.
„Co to znaczy?” Ethan mrugnął.
„To znaczy” – powiedziała chłodno Patricia – „że ktoś wykupił nasze pożyczki od banków. Ktoś, kto może nas doprowadzić do bankructwa”.
“Kto?”
„Dante Morelli” – powiedział Richard. „Mąż kobiety, na którą oblałeś Coca-Colę”.
Twarz Ethana zbladła. „Kelnerka…”
„Nazywa się Sophia Martinez!” – warknęła Patricia. „A jej mąż kontroluje łańcuch dostaw materiałów budowlanych dla całego miasta. Systematycznie nas niszczy od wtorku. Przez ciebie”.
„To szaleństwo! Przy jakimś napoju gazowanym?”
„Za upokorzenie!” Richard uderzył dłonią w stół. „Myślałem… Myślałem, że jest nikim”.
„Ona jest kimś” – powiedział cicho Gerald, prawnik firmy. „I nie możemy go pozwać. Nasze relacje biznesowe obejmują ustalenia finansowe… jeśli pozwiemy, narazimy się na federalne śledztwo. Możliwe zarzuty RICO”.
Ethan w końcu zrozumiał. „Więc jesteśmy w pułapce”.
„Jesteśmy w pułapce” – potwierdził Richard. „A jutro spotykamy się z Dante Morellim. I zaakceptujemy wszelkie warunki, jakie zaproponuje”.
Następnego ranka, o godzinie 8:47, Wythe Avenue nie była lśniącą wieżą. To był zwykły ceglany budynek na Brooklynie z wyblakłym szyldem.
Dante Morelli siedział za metalowym biurkiem w dżinsach i roboczej koszuli. Wyglądał jak każdy brygadzista, z wyjątkiem oczu – ciemnych, inteligentnych i niezwykle spokojnych. Luca stał przy drzwiach.
„Usiądź” powiedział Dante.
„Dziękuję za spotkanie” – zaczął Richard. „Chyba doszło do nieporozumienia…”
„Nie ma nieporozumienia”. Głos Dantego był cichy. „Twój syn oblał moją żonę Coca-Colą. Patrzyłeś. Potem wydałeś oświadczenie prasowe, w którym ją obwiniłeś. Rozumiem doskonale”.
Dante pochylił się do przodu. „Twój syn traktował ją jak śmiecia dla rozrywki”.
„Byłem pijany” – mruknął Ethan. „Nie myślałem”.
„Zawsze jesteś pijany” – Dante spojrzał na Ethana. „Wiem o tych wszystkich sprawach o jazdę pod wpływem alkoholu, o skargach na molestowanie. Przeszedłeś przez życie wierząc, że pieniądze dają ci nietykalność. Dziś uczysz się czegoś innego”.
„Panie Morelli” – wtrącił Richard – „chcemy to naprawić”.
„Niczego od ciebie nie potrzebuję” – Dante wstał, podchodząc do okna. „W ciągu czterech dni doprowadziłem twoje imperium na skraj upadku. Twoje akcje spadły. Twoje projekty stanęły w miejscu. Twoje banki sprzedały twój dług… mnie. W tej chwili posiadam 35% twojego finansowego tlenu. Mógłbym kontynuować. Zwrócić ci pożyczki, uruchomić procedury niewypłacalności i wykupić twoje aktywa za grosze”.
Odwrócił się. „Ale nie tego chcę”.
„Czego chcesz?” zapytał Richard.
„Chcę, żebyś zrozumiał. Budujecie wieże, ale ich nie budujecie. Robią to tacy jak ja. My wylewamy beton. My kładziemy stal. Bez nas nie macie nic. Zapomniałeś o tym. Więc ci przypomniałem.”
Dante usiadł. „Oto moje warunki. Żadnych negocjacji”.
Przesunął po biurku pojedynczą kartkę papieru. Richard przeczytał ją, a jego twarz zbladła.
„Najpierw” – powiedział Dante – „publiczne, transmitowane w telewizji przeprosiny. Oboje. Do Sophii. Weźmiesz pełną odpowiedzialność”.
„Zgadzam się” – odpowiedział Richard natychmiast.
„Po drugie, darowizna w wysokości 50 milionów dolarów na Fundusz Pomocy Pracownikom Hotelarstwa. Darowizna zostanie zaksięgowana do dziś wieczorem”.
Richard zacisnął szczękę. „Gotowe.”
„Po trzecie. 15% udziałów w pańskim wieżowcu Hudson Yards. Przeniesione na jeden z moich podmiotów inwestycyjnych.”
„To jest warte 80 milionów dolarów!” zaczął Ethan.
„Wiem” – powiedział Dante. „Potraktuj to jako zapłatę za imperium, które ci pozwoliłem zachować”.
Richard zamknął oczy. „Dopuszczalne”.
„Czwarte”. Wzrok Dantego utkwił w Ethanie. „Znikasz. Koniec z publicznymi wydarzeniami, koniec z mediami społecznościowymi. Będziesz pracować, ale za kulisami. Chciałeś kogoś upokorzyć dla zabawy? Teraz poznajesz prawdziwe upokorzenie. Bycie niewidzialnym”.
„Dobra” – wykrztusił Ethan, czerwieniąc się.
Dante wręczył im kontrakty. Podpisali.
„Jeszcze jedno” – powiedział Dante, gdy dotarli do drzwi. „Sophia nie wie, że to zrobiłem. Nie wie o naszej relacji biznesowej. Myśli, że jestem tylko wykonawcą. Chcę, żeby tak zostało”.
„Nic nie powiemy” – obiecał Richard.
„Dobrze. To dobra osoba. Lepsza niż ktokolwiek z nas. Nie zmarnuj tej szansy, żeby to naprawić”.


Yo Make również polubił
Wszystko robisz źle. Teraz jest czas, żeby wszystko wypić.
Rasistowska policja oskarża 8-letnią czarnoskórą dziewczynkę o kradzież – 5 minut później podchodzi jej ojciec i sprawia, że policjant blednie…
Prosty błąd, który może ułatwić włamanie!
Rak pęcherza moczowego: Ten powszechny objaw od lat wprowadza lekarzy w błąd