Tajna wiadomość: Dlaczego córka poprosiła mamę o opuszczenie rodzinnego obiadu – Page 5 – Pzepisy
Reklama
Reklama
Reklama

Tajna wiadomość: Dlaczego córka poprosiła mamę o opuszczenie rodzinnego obiadu

Młody policjant podszedł bliżej. „Twój mąż ostrzegał cię, że będziesz mówić takie rzeczy. Twierdzi, że masz kompleksy prześladowcze”.

We mnie zapłonęła wściekłość. Andriej wszystko przewidział. „To bzdura” – mruknęłam.

Nic mi nie jest. On kłamie, bo go zdemaskowaliśmy. Lera podsunęła im telefon pod nos.

— Patrz. Oto trucizna. Oto harmonogram morderstw.

Policjanci spojrzeli na zdjęcie bez większego entuzjazmu. „To tylko butelka” – wzruszył ramionami starszy oficer. „A papier… kto wie, co tam jest napisane”.

Nie ma bezpośrednich dowodów. Rozpacz podeszła mi do gardła. „Nie rozumiesz!” – niemal krzyknęłam.

On jest bankrutem, ukradł mi pieniądze! – Mamo! – przerwała Lera, patrząc na wejście.

„To Margarita!” Odwróciłam się. Moja przyjaciółka szła w naszym kierunku pewnym krokiem, surowo i opanowanie.

„Kira” – skinęła głową, oceniając sytuację. „Widzę, że policja już działa”.

„Kim pani jest?” – zapytała funkcjonariuszka. „Adwokatka Margarita Bojko” – przedstawiła się, pokazując legitymację. „Reprezentuję Kirę Kowalenko i jej córkę”.

Ton rozmowy natychmiast się zmienił. „Otrzymaliśmy sygnał od męża” – wyjaśnił starszy. „Twierdzi, że żona jest niebezpieczna”.

„Rozumiem” – uśmiechnęła się Margarita. „Czy bierze pan pod uwagę możliwość, że pan Kowalenko próbuje ukryć swoje plany popełnienia poważnego przestępstwa, składając fałszywe oskarżenie?” Zapadła cisza. „Moi klienci mają zdjęcia wskazujące na obecność substancji toksycznych. Oraz zeznania nieletniego”.

Policja zawahała się. „Czy jest nakaz aresztowania?” zapytała Margarita. „Nie”. „Tylko sprawdzamy”.

„Sprawdzałeś? Nikogo nie brakuje, wszyscy żyją. Pan Kowalenko zgłosił krew w pokoju” – wtrącił młodszy.

Boi się o swoją pasierbicę. Lera prychnęła. „Bzdura”.

„Mój pokój był czysty. Sam go posprzątał”. „Idziemy do biura okręgowego, żeby złożyć pozew wzajemny” – warknęła Margarita.

„Jakie zarzuty?” „Usiłowanie zabójstwa, oszustwo i świadome złożenie fałszywego zawiadomienia”. Policja nie protestowała.

„Będziemy czekać na pana na komisariacie, aby złożyć zeznania”. „Będziemy za godzinę” – prawnik skinął głową.

Kiedy wyszli, Margarita ścisnęła moją dłoń. „Kira, wszystko jest źle”. „Andriej wybiega myślami w przyszłość. Chce cię zamknąć w szpitalu psychiatrycznym albo oskarżyć o napaść na córkę”.

— Co mamy zrobić? — Potrzebujemy samej butelki. Badania. I dokumentów finansowych.

„Właśnie składam wniosek o nakaz przeszukania. Mam kontakt z prokuraturą, sprawa dotyczy dziecka, przyspieszymy ją”. „Musisz się trzymać. On wciśnie wszystkie twoje guziki”.

Skinęłam głową, zdając sobie sprawę z grozy sytuacji. Mój telefon znów zapiszczał. Wiadomość od Andrieja: „Policja cię znalazła. Idę do centrum handlowego. Chcę pomóc”.

A potem: „Nie rób nic głupiego”. Pokazałem ekran Margaricie.

„Idzie tutaj” – powiedziała. „Uciekajmy”. „Dokąd?”

„Na policję. To teraz najbezpieczniejsze miejsce”. Wyszliśmy przez wjazd dla obsługi na parking, wsiedliśmy do niepozornego sedana Margarity i pobiegliśmy na stację.

W budynku kwatery głównej panowała cisza przez całą sobotę. Margarita zaprowadziła nas do znajomego śledczego, majora Bondara. „Aleksie Pietrowiczu, mamy nagły wypadek. Groźba śmierci”.

Śledczy słuchał nas, marszcząc brwi. „Dowody?” Lera ponownie pokazała zdjęcie. Margarita dodała teczkę z wnioskiem o przeszukanie i audyt finansowy.

Podczas gdy Bondar czytał, w korytarzu rozległ się hałas. Przez szybę zobaczyłem Andrieja w towarzystwie tych samych policjantów. Jego twarz była uosobieniem żalu.

„Kira! Lera!” – rzucił się w naszym kierunku, ale dyżurny zablokował mu drogę. Śledczy wyszedł do niego. „Kim jesteś?”

„Jestem mężem, Andriejem Kowalenko. Dzięki Bogu, że żyją”. „Panie Kowalenko, pańska żona oskarża pana o próbę otrucia”. Andriej dramatycznie złapał się za serce. „To szaleństwo”.

To wszystkie jej leki. Lekarz przepisał jej środki uspokajające; jest paranoiczką. „Który lekarz?” – zapytał śledczy.

— Doktorze… eee… Litwinienko. Mogę podać panu dane kontaktowe w poniedziałek. Zrobiło mi się zimno. On kłamie i się nie rumieni.

„To kłamstwo!” krzyknąłem. „Jestem zdrowy!” „Widzisz?” Andriej uśmiechnął się smutno. „Zaprzeczenie. Klasyka”.

„Dość” – przerwał mu Bondar. „Są poważne podstawy do wszczęcia śledztwa”. Lera wstała.

„Słyszałam, że przez telefon planowałeś morderstwo!” krzyknęła. „Chciałeś odebrać ubezpieczenie!” Twarz Andrieja na sekundę straciła wyraz, w oczach błysnął gniew, ale natychmiast się otrząsnął.

„Lera, moja droga, zupełnie się mylisz…” „To znęcanie się nad dzieckiem!” – wykrzyknął oburzony, zwracając się do śledczego. W tym momencie do biura wszedł biegły sądowy z torbą.

„Towarzyszu Majorze, grupa operacyjna właśnie opuściła dom Kowalenki. Dane wstępne”. Śledczy otworzył raport. Jego twarz stężała.

„Ciekawe” – wycedził. „Obywatelu Kowalenko, czy zgłosił pan krew w pokoju córki?” „Tak, na dywanie były plamy! Przestraszyłem się!” „Ciekawe” – kontynuował major.

„Badania wykazały, że krew jest świeża. Grupa krwi nie pasowała ani do mojej żony, ani do mojej pasierbicy”. Andriej zbladł.

„To twoja krew, obywatelu Kowalenko. A raczej krew, którą przyniosłeś. Ponieważ fiolka ze śladami tej samej krwi została znaleziona w twojej szufladzie na skarpety. Sam zaaranżowałeś miejsce zbrodni”.

Zapadła ogłuszająca cisza. Andriej otworzył usta, a potem je zamknął. „I” – podsumował śledczy, wyciągając zdjęcie zapieczętowanego dowodu – „znaleźli tę fiolkę. Tę ze zdjęcia dziewczyny. Szybki test wykazał obecność związków arsenu”.

„To pułapka!” krzyknął Andriej, tracąc panowanie nad sobą. „Kira to podłożyła!” „Kiedy?” zapytała spokojnie Margarita. „Są tu od trzech godzin, a ty twierdzisz, że dopiero teraz wszystko znalazłeś”.

Andriej rozejrzał się, zaszczuty. Maska opadła. Jego twarz wykrzywił grymas nienawiści. „Wszystko zepsułeś!” krzyknął, rzucając się na mnie.

Detektywi natychmiast go przytrzymali. „Myślałeś, że cię kocham?” syknął, gdy go skuwali. „Jesteś niczym! Twoje życie jest warte dokładnie tyle, ile wynosi polisa ubezpieczeniowa!”

Przytuliłem Lerę, patrząc na tego nieznajomego. „Zabierz ją stąd” – powiedział Bondar z obrzydzeniem.

Kiedy go zabrali, bezradnie opadłam na krzesło. „To już koniec” – powiedziała cicho Margarita.

Kolejne godziny minęły jak w mgnieniu oka: przesłuchania, raporty. Biegli sądowi przewrócili dom do góry nogami. Okazało się, że Andriej przelał prawie wszystkie moje oszczędności na konta offshore i sfałszował podpisy. Polisa ubezpieczeniowa na 20 milionów hrywien rzeczywiście została wystawiona.

Fiolka zawierała śmiertelną truciznę. Gdybym wypił tę herbatę…

Lera i ja spędziliśmy noc u Margarity. Powrót do tego domu był nie do zniesienia. Tej nocy nie mogłam zmrużyć oka. „Mamo” – zawołała Lera w ciemności. „Myślisz, że on nas w ogóle kochał?”

„Nie, kochanie” – odpowiedziałem szczerze. „Tacy ludzie kochają tylko pieniądze i władzę”. „Co teraz będzie?”

„Będziemy żyć. Z dnia na dzień.”

Rok później siedzieliśmy w kuchni naszego nowego mieszkania w Kijowie. Mniejszego, skromniejszego, ale wciąż naszego. Andriej dostał 25 lat więzienia. Śledztwo wznowiło sprawę jego pierwszej żony, Poliny – ekshumacja potwierdziła otrucie. Wyrok przedłużono do dożywocia.

Patrzyłem, jak Lera sieka warzywa. Dorosła, nabrała sił. „O czym myślisz?” – zapytała.

„O tym, jakie mamy szczęście” – uśmiechnęła się Lera. „Psycholog mówi, że wykształciłam w sobie poczucie zagrożenia”.

Zadzwonił dzwonek do drzwi. To była Margarita, trzymająca butelkę wina. „Mam wieści!” – oznajmiła z progu. „Majątek Andrieja został sprzedany. Sąd przyznał odszkodowanie”.

— Ile? — Około dziesięciu milionów hrywien. Wystarczy na edukację Lery i wygodne życie.

Nalaliśmy wina. Wzniosłem toast: „Za nowy początek”.

Później otworzyłem pudełko, w którym trzymałem tę właśnie kartkę. „Udawaj, że jesteś chory i odejdź”. Pięć słów, które dały mi życie.

Wyszłam na balkon, patrząc na wieczorne światła Kijowa. Nasza historia to lekcja. Zaufaj swojej intuicji. I nigdy nie lekceważ mocy miłości swojego dziecka.

Czasami trzeba po prostu udawać silnego, żeby naprawdę nim być. Jeśli nasza historia Cię poruszyła, zasubskrybuj nasz kanał i daj nam znać w komentarzach, co najbardziej Cię zszokowało.

 

zobacz więcej na następnej stronie Reklama
Reklama

Yo Make również polubił

Ten Prostym Trikiem Przechowasz Czosnek Świeży Przez Cały Rok – Szokująca Sztuczka Szefów Kuchni!

Jeśli jesteś miłośnikiem czosnku, ale często martwisz się, że z czasem zaczyna gnić lub wysychać, mamy dla Ciebie genialne rozwiązanie! ...

POJEMNIK Z MIĘSEM MIELONYM

Instrukcje Drobno posiekaj cebulę i czosnek. Paprykę, marchewkę i ziemniaki pokroić w drobną kostkę jednakowej wielkości. W garnku rozgrzać olej ...

8 leków, które mogą zaszkodzić Twoim nerkom – unikaj nadużywania!

6. Leki chemioterapeutyczne Nazwy popularne: cisplatyna, metotreksat, ifosfamid Wiele leków chemioterapeutycznych może uszkadzać nerki podczas ich eliminacji z organizmu. Leki ...

Jajka na twardo w szybkowarze Instant Pot i NAJLEPSZA sałatka jajeczna

Przygotowanie: Lekko nasmaruj średnią, żaroodporną miskę sprayem zapobiegającym przywieraniu, upewniając się, że miska mieści się w Instant Pot. Umieść ruszt ...

Leave a Comment