Zasuwę zdjęto. Kiedy wieko trumny uniosło się, wszyscy byli oszołomieni. Na twarzy Eleny wciąż widać było dwie smugi łez. Jej oczy były przymknięte, kąciki rzęs mokre, jakby przed chwilą płakała. Anna Pietrowna wybuchnęła płaczem, uklękła obok trumny, chwyciła synową za rękę, a jej głos drżał:
„Lenoczko… nie płacz już… Jeśli jest coś, czego nie powiedziałaś, powiedz mi… Błagam cię, moje dziecko…”
Na pogrzebie zapadła głucha cisza.
Nagle rozległ się szloch. Wszyscy spojrzeli w stronę Leonida, męża Eleny. Upadł na kolana, zakrył twarz dłońmi i zaczął szlochać. Wszyscy byli zaskoczeni. Anna Pietrowna odwróciła się, a jej głos drżał:
„Leniu… co ty robisz… Słyszałaś, co powiedziała Lena?”
Leonid podniósł głowę, twarz miał zalaną łzami, oczy zaczerwienione, głos mu się łamał i dławił:
„To moja wina… Przeze mnie odeszła w bólu…”
Całe podwórko ucichło, słychać było tylko odgłos ulewnego deszczu. Leonid szlochał, patrząc na zapłakaną twarz żony:
„Tego dnia… dowiedziała się, że mam kolejne dziecko… Nic nie powiedziała, tylko trzymała się za brzuch i płakała całą noc. Obiecałem, że z nią zerwę, ale… ale była tak zszokowana… Tej nocy zaczęła mieć okropne bóle brzucha… Zawiozłem ją do szpitala, ale było za późno… Wybacz mi… Myliłem się… Leno…”
Krzyk rozbrzmiał echem po całym podwórku. Anna Pietrowna drżała, jej głos łamał się w deszczu:
„O Boże… moje dziecko… Dlaczego tak cierpisz… Moja synowa… wybacz mi, że nie mogłem cię ochronić…”
Leonid oparł głowę o trumnę żony, mocno ściskając drewnianą krawędź. Łapał oddech, a jego głos się łamał:
„Lena… wybacz mi… Wiem, że się myliłem… Możesz być na mnie zła, możesz mnie nienawidzić… Ale proszę… wybacz mi… Pozwól, że odprowadzę cię w twoją ostatnią podróż…”
Nagle trumna lekko zadrżała. Uzdrowiciel skinął głową: „Puściła”.
Ośmiu młodych mężczyzn ponownie chwyciło trumnę. Tym razem unieśli ją ostrożnie, a trumna z łatwością uniosła się nad ziemię. Rozbrzmiała żałobna muzyka, żegnając kobietę o nieszczęśliwym losie w jej ostatniej podróży. Wszyscy w milczeniu pochylili głowy, robiąc miejsce.
Leonid klęczał na zimnej ziemi, a łzy mieszały się z deszczem. Każde przeprosiny boleśnie rozbrzmiewały w jego sercu. Wiedział, że do końca życia, bez względu na to, jak bardzo będzie płakał, bez względu na to, jak bardzo będzie przepraszał… nie będzie w stanie naprawić swoich błędów. I do końca życia, w niespokojnych snach, będzie go prześladować obraz Eleny wylewającej łzy, jakby przypominając, że są rany, które, bez względu na to, jak bardzo będzie przepraszał… nie zagoją się.
Yo Make również polubił
Kaktus bożonarodzeniowy: sztuczka florystów, jak sprawić, by zakwitł w grudniu
Jak stymulować wzrost korzeni u sadzonek
Pyszne placuszki z jabłkami, zupełnie jak z babcinej kuchni!
łatwy przepis na musakę