„Maya, dostałaś moje wiadomości?” – zapytała po pierwszym dzwonku. „Harrison Enterprises próbuje skorzystać z opcji wykupienia mniejszościowego udziału w swojej spółce portfelowej z Chicago”.
„Lakefront Properties Group” – powiedziałem. „Niech zgadnę – potrzebują zgody zarządu”.
„Tak. W poniedziałek pilne spotkanie. Oferują 180 milionów dolarów za pełne przejęcie. Twierdzą, że mają finansowanie.”
„Czy oni?”
„Według ich dyrektora finansowego. Ale, Maya, kontrolujesz czterdzieści procent LPG poprzez swoje pojazdy Silver Lake. Masz miejsce w zarządzie. Nie mogą tego zrobić bez twojego głosu”.
Otworzyłem samochód i usiadłem, nie odpalając silnika, przeglądając kciukiem aplikację portfela, której nigdy nie pokazywałem rodzinie. Dzięki pojazdom, fikcyjnym spółkom i po cichu strategicznym zakupom przez siedem lat zbudowałem pozycje w siedemnastu firmach. Moja rodzina o tym nie wiedziała, bo do wszystkiego używałem panieńskiego nazwiska mojej matki, Thornton. Organizacja non-profit, która „nie doszła do niczego”, była wstępną strukturą, którą rozwiązałem, aby przenieść aktywa do lepszych form. „Doradztwo” polegało na doradzaniu trzem firmom venture capital w zakresie technologii nieruchomości; moje wynagrodzenie stanowił kapitał własny.
„Catherine, potrzebuję kompletnej analizy struktury zadłużenia Harrison Enterprises” – powiedziałem. „Każda linia kredytowa, każda hipoteka, każda obligacja. Posiadacze, terminy zapadalności, klauzule”.
„To zajmie trochę czasu.”
„Masz czas do piątej.”
„Maya, to mniej niż sześć godzin.”
„Zadzwoń do całego zespołu. Wystaw mi rachunek, ile będzie kosztować.”
Odezwał się kolejny telefon. „Muszę iść. Wyślij mi to, co znajdziesz”.
Przeszedłem na Davida Kumara.
„Dobrze, co się dzieje?” zapytał. „Jonathan Harrison właśnie dzwonił w sprawie Harrison Real Estate Innovation Fund, który naciska na 75 milionów dolarów zaangażowania w ekspansję w Miami po stawce niższej od rynkowej”.
„Co mu powiedziałeś?”
„Że musiałem skonsultować się ze wspólnikiem zarządzającym”. Jego śmiech był suchy. „Rzucał rodzinnym nazwiskiem, jakby otwierało skarbce”.
„Zostawcie to tak” – powiedziałem. „Odrzućcie prośbę. Powołujcie się na obawy związane z dodatkowymi instrumentami i nadmierne zadłużenie”.
„Zrobione. Ale trzy telefony dziennie? Coś jest nie tak.”
„Po prostu spotkanie rodzinne” – odpowiedziałem, co było prawdą w najbardziej technicznym sensie.
O 13:47 byłem już w swoim apartamencie w dzielnicy finansowej – nie w tym wystawnym penthousie, którym moi rodzice wciąż chwalili się znajomym. Sprzedałem go lata temu i kupiłem ten skromny, dwupokojowy apartament, prowadzony przez firmę, której nikt z mojej rodziny nie znał. Moim prawdziwym biurem była druga sypialnia. Trzy monitory. Bezpośrednie połączenie z czterema bankami inwestycyjnymi. Śledzenie portfela w czasie rzeczywistym, którego wartość wynosiła nieco ponad 800 milionów dolarów.
Nie budowałam go głośno. Zbudowałam go jak most – przęsło po przęśle, testowane pod obciążeniem, ciche. Zaczęło się od dwóch milionów dolarów, które zostawiła mi babcia, kiedy miałam dwadzieścia trzy lata. Ta sama babcia, która powiedziała mi, wbijając mi w dłoń małą pinezkę na swoim pogrzebowym obiedzie: „Pieniądze to nie władza, kochanie. Pieniądze to ochrona. Nigdy nikomu nie mów, ile masz, dopóki nie będziesz musiała tego użyć”.
Inwestowałem w firmy z branży proptech, zanim weszły na giełdę. Udzielałem finansowania mezzanine deweloperom, których mój ojciec odrzucił. Kupowałem mniejszościowe udziały w firmach, które moi bracia uważali za zbyt małe, by miały znaczenie. I w ciągu siedmiu lat po cichu stałem się największym zewnętrznym inwestorem w machinie Harrisona.
Otworzyłem panel, który pokazywał moje powiązanie z ich bilansem: linia kredytowa o wartości 200 milionów dolarów gwarantowana przeze mnie; 40% udziałów w Lakefront Properties Group; 75 milionów dolarów w obligacjach zamiennych Harrison Development Partners; 30% udziałów w Harrison Construction Supply Company; strategiczne udziały w dwunastu firmach dostawczych. Sumując wpływy, dotknąłem około 680 milionów dolarów z naszego 800-milionowego imperium. W efekcie byłem balastem.
Zadzwonił mój telefon. „Maya?” Głos Victorii był cichy. „Przepraszam… Przepraszam za dzisiejszy dzień. To było okrutne”.
„Wszystko w porządku, Vic.”
„Nieprawda. Upokorzyli cię, a ja głosowałem razem z nimi”.
„Zrobiłeś to, co myślałeś, że musisz zrobić. Wszystko w porządku?”
„Przyjdziesz na kolację w ten weekend? Tylko my? Ja ugotuję.”
„Może” – powiedziałem. „Może jestem zajęty”.
„Zajęta czym? To znaczy… może to dobrze. Może cię to zmotywuje…”
„Mam jeszcze jeden telefon”. Pozwoliłem, aby przeprosiny były kliknięciem, które zakończyło rozmowę.
Pojawił się nieznany numer. Odebrałam.
„Czy to… czy to Maya Thornton?” zapytała kobieta.
„Mówiąc.”
„Tu Rebecca Walsh z Harrison Enterprises Accounting. Dzwonię w sprawie pewnych nieprawidłowości w naszej dokumentacji Capital Meridian. Jest pani wymieniona jako gwarant, ale… czy zna pani niejaką Mayę Harrison?”
„Jestem tą samą osobą” – powiedziałem. „Thornton to nazwa mojej firmy”.
Cisza, potem jęk, który dało się usłyszeć przez wieżę komórkową. „Jesteś córką Richarda Harrisona”.
„To prawda.”
„Ale zagwarantowałeś nam linię kredytową o wartości 200 milionów dolarów”.
“Tak.”
„Cała linia.”
“Tak.”
„Ja… muszę do ciebie oddzwonić”. Rozłączyła się, jakby telefon nagle się nagrzał.


Yo Make również polubił
Świetne informacje!
Mam wszystkie te białe grudki wokół oczu. Nie wyglądają jak pryszcze, więc nie jestem pewna, czy powinnam je wycisnąć. Co mogę zrobić?
13 sposobów na pozbycie się pryszczy w ciągu nocy
Wegańskie ciasto jabłkowe: przepis na puszysty, lekki i aromatyczny deser