W Boże Narodzenie miałam podwójną zmianę na oddziale ratunkowym. Moi rodzice i siostra powiedzieli mojej 16-letniej córce, że „nie ma dla niej miejsca przy stole”. Pojechała więc sama do domu – do pustego domu – i spędziła święta w ciszy. Nie krzyczałam. Nie pisałam SMS-ów. Działałam. Następnego ranka moi rodzice znaleźli kopertę przyklejoną taśmą do drzwi. Otworzyli ją, przeczytali list w środku… i zaczęli krzyczeć. – Pzepisy
Reklama
Reklama
Reklama

W Boże Narodzenie miałam podwójną zmianę na oddziale ratunkowym. Moi rodzice i siostra powiedzieli mojej 16-letniej córce, że „nie ma dla niej miejsca przy stole”. Pojechała więc sama do domu – do pustego domu – i spędziła święta w ciszy. Nie krzyczałam. Nie pisałam SMS-ów. Działałam. Następnego ranka moi rodzice znaleźli kopertę przyklejoną taśmą do drzwi. Otworzyli ją, przeczytali list w środku… i zaczęli krzyczeć.

Sterylne, bezlitosne światło oddziału ratunkowego samo w sobie było swoistą świąteczną ozdobą. Odbijało się od chromowanego sprzętu i zmęczonych twarzy moich kolegów, tworząc ostry kontrast z delikatnymi, migoczącymi światełkami, które wyobrażałam sobie, zdobiły dom moich rodziców. Była 22:30 w Wigilię, czternasta godzina szesnastogodzinnej podwójnej zmiany, którą wzięłam, aby młodsza pielęgniarka z małymi dziećmi mogła wrócić do domu. Powietrze było gęste od zapachu antyseptyków, krwi i cichej desperacji, którą święta zawsze zdawały się potęgować w szpitalu.

Ofiara wypadku samochodowego, nastolatka, która przesadziła z świąteczną radością, została ustabilizowana i przygotowywana do operacji. Babcia, która poślizgnęła się na oblodzonej powierzchni, miała założony gips na nadgarstek. Przemieszczałam się z jednego miejsca do drugiego, niczym duch spokojnej sprawności, myślami oddalając się o milion mil. Wyobrażałam sobie moją córkę, Abby, wchodzącą do domu rodziców. Miałaby szesnaście lat, świeżo po zdobyciu prawa jazdy i była taka dumna, że ​​po raz pierwszy sama jedzie samochodem na tradycyjne rodzinne piżamowe przyjęcie wigilijne. Otulałby ją zapach igieł sosnowych i pieczonego indyka mojej mamy, z policzkami zaróżowionymi od zimna. Ta myśl była maleńkim, ciepłym żarem w zimnej jaskini mojego wyczerpania.

Kiedy w końcu wysiadłam o 23:15, czułam się jak wyłączająca się maszyna. Droga do domu była rozmyta przez uliczne latarnie i widmowe kolędy w radiu. Marzyłam tylko o tym, żeby położyć się do łóżka na kilka cennych godzin, zanim obudzę się i pojadę do rodziców na świąteczny poranek pełen chaosu.

Ale kiedy otworzyłem drzwi wejściowe, widok był zupełnie inny.

zobacz więcej na następnej stronie Reklama
Reklama

Yo Make również polubił

Jak wyczyścić ruszt piekarnika za pomocą jednej plastikowej torby

Czyszczenie piekarnika i jego akcesoriów jest niezbędne, aby zapewnić bezpieczne i zdrowe środowisko do gotowania. Jednym z najtrudniejszych zadań może ...

To moja córka

Zerkali na nią. Ale ona szła dalej. Jej matka zawsze jej powtarzała: „Próbuj dalej, moja droga. Nie poddamy się”. Na ...

Anturium – Dzięki temu płynowi kwiaty rozmnożą się w ciągu kilku dni

Anturium, znane z pięknych, czerwonych, różowych lub białych kwiatów, jest rośliną, która cieszy się ogromną popularnością w domowych ogrodach. Chociaż ...

Zrób niemiecki naleśnik

Szukasz pysznego śniadania, które jest łatwe w przygotowaniu i przepyszne? Nie szukaj dalej niż niemiecki naleśnik, znany również jako holenderski ...

Leave a Comment