Byli w porządku. A jednak oto byli – wydali, jak przypuszczam, kilka tysięcy dolarów na spontaniczny wyjazd do Paryża dla Brooke.
Przeliczyłem w myślach. Sześć lat. Pięćset dolarów miesięcznie. To było trzydzieści sześć tysięcy dolarów. Trzydzieści sześć tysięcy dolarów, które im dałem, myśląc, że pomagam – myśląc, że może to coś znaczy.
Przejrzałam historię konta, a żołądek mi się ściskał z każdym wpisem. Były tam typowe wydatki – artykuły spożywcze, media, raty za samochód. Ale potem to zobaczyłam. Opłata na 4000 dolarów z etykietą „Biuro podróży”. Kolejna na 1500 dolarów z etykietą „Zakupy w butiku”. A zaledwie w zeszłym miesiącu wpłata 10 000 dolarów na konto osobiste Brooke z dopiskiem „prezent”.
Wydawali moje pieniądze. Nie na rachunki. Nie na nagłe wypadki. Na Brooke.
Oparłam się o krzesło, ręce mi się trzęsły. Czułam się jak idiotka. Tyle lat, tyle pieniędzy – a oni tylko przelewali je mojej siostrze, podczas gdy ja ledwo wiązałam koniec z końcem, żyjąc od wypłaty do wypłaty, rezygnując z wakacji i nowych ubrań, bo chciałam mieć pewność, że nic im nie jest.
Przypomniałem sobie wszystkie te chwile, kiedy odmawiałem weekendowych wyjazdów ze współpracownikami, bo mnie na nie nie było stać. O tym, jak jadłem ramen przez dwa tygodnie z rzędu, bo mój samochód wymagał naprawy i nie chciałem sięgać do funduszu awaryjnego. O niezliczonych poświęceniach, których dokonałem – a wszystko to, podczas gdy moi rodzice traktowali Brooke jak królewską, finansując mnie moimi pieniędzmi.
Spojrzałem jeszcze raz na babeczkę. Potem na ekran – i podjąłem decyzję.
Kliknąłem „wycofaj”.
Zajęło mi trzy dni, żeby przelać wszystkie pieniądze – trzydzieści sześć tysięcy dolarów z powrotem na moje konto osobiste w ratach na tyle małych, żeby nie uruchamiały się żadne alerty. Powtarzałem sobie, że nie kradnę. To były moje pieniądze. Zarobiłem je. Dałem je dobrowolnie – jasne. Ale mnie okłamali. Wykorzystali mnie. Więc je zabierałem.
Na początku poczucie winy uderzało mnie falami. Leżałam w nocy bezsennie, gapiąc się w sufit, zastanawiając się, czy nie jestem małostkowa, czy może nie przesadzam. Ale potem przypominałam sobie komentarz mamy pod tym postem na Instagramie – „To jedyna osoba, z której jesteśmy dumni” – i poczucie winy znikało, zastąpione czymś twardszym. Czymś chłodniejszym.
Nikomu nie powiedziałam, co zrobiłam. Ani znajomym. Ani współpracownikom. Po prostu chodziłam dalej do pracy, dalej żyłam swoim życiem, udawałam, że wszystko jest normalnie. Ale w głębi duszy czułam się inaczej. Może lżej. A może po prostu bardziej wściekła.
Brooke zadzwoniła do mnie z Paryża trzeciego dnia swojej podróży. Pozwoliłem, żeby włączyła się poczta głosowa. Zadzwoniła ponownie następnego dnia. I kolejnego. W końcu odebrałem.
„Ashley! O mój Boże – musisz zobaczyć to miasto. Jest niesamowite. Mama i tata są tacy hojni! Wczoraj byliśmy w Luwrze, a dziś wieczorem jemy kolację w tej niesamowitej restauracji niedaleko Wieży Eiffla”.
„Brzmi nieźle” – powiedziałem beznamiętnie.
„Wszystko w porządku? Brzmisz dziwnie.”
„Nic mi nie jest. Jestem po prostu zajęty.”
„No cóż… chciałem ci podziękować. Wiem, że pomagałeś mamie i tacie i jestem pewien, że to jeden z powodów, dla których mogli to dla mnie zrobić. Więc… dziękuję.”
Prawie się roześmiałem. Prawie. Zamiast tego powiedziałem: „Nie martw się”.
„Jesteś najlepszą starszą siostrą na świecie” – powiedziała, a ja usłyszałam uśmiech w jej głosie.
Rozłączyłem się i rzuciłem telefon przez pokój.
Rzecz w tym, że Brooke nie była złą osobą. Nie była podła ani złośliwa. Była po prostu… nieświadoma. Rozpieszczona, owszem – ale nie celowo okrutna. Naprawdę wierzyła, że świat kręci się wokół niej, bo tak ją wychowali nasi rodzice. I nie mogłam jej za to winić. To nie była jej wina, że wybrali ją na faworytkę.
Ale nadal bolało.


Yo Make również polubił
15 najlepszych ukrytych konserwantów, których należy unikać i na co należy zwrócić uwagę zamiast nich
5 sztuczek, aby ugotować flaki bez zapachu
Zapiekane bułeczki z farszem serowo-warzywnym
Zrób niemiecki naleśnik