W moje urodziny rodzina dała mi „specjalny” prezent — ogłoszenie o eksmisji z mojego własnego domu. Uśmiechnęłam się, a trzy miesiące później odwzajemniłam się tym samym — w dniu ich ślubu. – Page 4 – Pzepisy
Reklama
Reklama
Reklama

W moje urodziny rodzina dała mi „specjalny” prezent — ogłoszenie o eksmisji z mojego własnego domu. Uśmiechnęłam się, a trzy miesiące później odwzajemniłam się tym samym — w dniu ich ślubu.

Skinął głową. — Myślą, że cię chronią przed bankructwem, ale Salah nimi manipuluje. Przekonała ich, że sprzedaż to jedyny sposób, by cię „uratować przed samą sobą”.

Telefon znów zawibrował — e-mail od mamy z załącznikami. Otworzyłam je, szybko przeglądając.

— Te dokumenty… — pokazałam je Jace’owi. — Nagłówek jest błędny. Numery pozwoleń nie zgadzają się z moimi.

— Sfałszowała je.

— Ciszej — ostrzegł Jace, rozglądając się. — Salah ma znajomych wszędzie.

— Nie obchodzi mnie to. To dowód, że kłamie. Muszę to pokazać rodzicom.

— Czekaj. — Jace chwycił mnie za nadgarstek. — Ślub Salah z Valentinem jest za dwa tygodnie. Wszyscy tam będą — rodzina, przyjaciele, wspólnicy. Jeśli chcesz ją zdemaskować, to będzie najlepszy moment.

Oparłam się w fotelu, myśląc gorączkowo. Dwa tygodnie, żeby zebrać dowody. Żeby udowodnić, że próbuje ukraść mój dom dla firmy swojego narzeczonego.

— Pomogę ci — powiedział stanowczo Jace. — Paisley też. Ale musimy działać mądrze.

Skinęłam głową, czując, jak determinacja wypiera rozpacz. Salah myśli, że wygrała — że się poddam i pozwolę im na wszystko.

Ale nie ma pojęcia, na co mnie stać.

Wracając do domu, zadzwoniłam do Paisley. — Hej, pamiętasz tę twoją znajomą, która pracuje w urzędzie planowania miasta? Musimy z nią porozmawiać. Teraz.

Gra się zaczęła — i tym razem grałam, by wygrać.

Biuro planowania pachniało starym kawą i tuszem do drukarki.

Przyjaciółka Paisley, Amanda, wyciągnęła kolejny plik z szafy i dodała go do rosnącego stosu na biurku.

— To wszystkie wnioski o inwestycje w twojej okolicy z ostatnich sześciu miesięcy — powiedziała cicho, mimo pustego biura. — W tym trzy od Valum Development Group.

— Firmy Valentine’a — mruknęłam, przeglądając dokumenty.

Zamarłam na znajomym szkicu. — To… to mój dom.

Paisley pochyliła się nad moim ramieniem. — Spójrz na datę.

— Złożono to dwa miesiące temu. — Mój głos się zaostrzył. — Zanim dostałam nakaz eksmisji.

Amanda nerwowo zerknęła na drzwi. — Jest coś jeszcze. Te podpisy tutaj — — wskazała na dół dokumentu — „to nazwiska twoich rodziców, autoryzujące wstępne badanie terenu.”

Mój żołądek skręcił się. „Planowali to od miesięcy.”

„Viv,” Paisley złapała mnie za ramię, wskazując na inne nazwisko. „Spójrz, kto to poświadczył notarialnie.”

Nazwisko wyskoczyło z kartki. „Marcus Quinn. Ojciec Salah.”

„Ten przebiegły mały—” przerwałam, gdy po korytarzu odbiły się kroki.

Amanda szybko zebrała teczki, wpychając je z powrotem do szafki.

„Mam kopie na biurku,” wyszeptała. „Wyślę ci je dzisiaj wieczorem mailem.”

Ledwo zdążyłyśmy wyjść, zanim ktoś wszedł do biura.

Na parkingu oparłam się o samochód, starając się uspokoić oddech.

„Musimy porozmawiać z Valentine’em,” powiedziała Paisley. „Może on nie wie, co robi Salah.”

„Musi wiedzieć. Jego firma złożyła te propozycje—”

Mój telefon zadzwonił. Jace. „Siostra, musisz natychmiast iść do domu mamy i taty.”

„Co się stało?”

„Salah jest tu z jakimś wykonawcą—rozmawiają o planach remontu. Zachowują się, jakby już byli właścicielami tego miejsca.”

„Jestem już w samochodzie. Jadę.”

Piętnaście minut później wpadłam przez drzwi frontowe rodziców.

Głos Salah dobiegał z kuchni, gładki jak miód.

„Cała ulica skorzysta na modernizacji. Wartość nieruchomości wzrośnie—”

„Przez moje martwe ciało,” ogłosiłam, wywołując skok wszystkich.

Salah odzyskała spokój pierwsza, uśmiech nie zniknął z jej twarzy. „Vivien, właśnie rozmawiałyśmy o przyszłości sąsiedztwa.”

„Chcesz powiedzieć: o waszej przyszłości. O przyszłości twojego narzeczonego.” Położyłam propozycje rozwoju na stole w kuchni.

„Kiedy miałaś zamiar powiedzieć wszystkim o planach Vale’a?”

Twarz mojej matki pobladła. „O czym ona mówi?”

„Nie słuchaj jej,” powiedziała szybko Salah. „Vivien po prostu jest zdenerwowana eksmisją.”

„Pokaż im,” zażądałam. „Pokaż im prawdziwy powód, dla którego chcesz mojego domu.”

Wykonawca zakaszlał niezręcznie. „Powinnam iść—”

„Zostań,” rozkazała Salah. „Vivien po prostu robi dramat, jak zwykle. Zawsze taka emocjonalna.”

„Emocjonalna?” zaśmiałam się. „Fałszowałaś dokumenty. Okłamałaś moich rodziców.
Próbujesz ukraść mój dom dla projektu rozwojowego swojego narzeczonego.”

„Wystarczy,” krzyknął mój ojciec. „Salah była tylko pomocna.”

„Pomocna?” złapałam propozycje, rzucając je przed niego.
„Spójrz na daty. Spójrz na podpisy. Planowała to od miesięcy.”

Moja matka podniosła dokumenty drżącymi rękami. „To—to nie są dokumenty, które nam pokazałaś, Salah.”

„Bo są fałszywe,” warknęła Salah. „Vivien jest zdesperowana. Powie wszystko.”

„Mam kopie z miejskiego biura planowania,” przerwałam. „Oficjalne kopie. Chcecie je zobaczyć?”

Po raz pierwszy spokój Salah pękł. „Przejrzałaś oficjalne rejestry?”

„I znalazłam wszystko. Fałszywe skargi. Podrobione pozwolenia. Plany rozwoju. Wszystko tam jest.”

Wykonawca wstał. „Pani Shelton, jeśli jest jakiś problem prawny—”

„Nie ma problemu,” powiedziała przez zaciśnięte zęby. „Wszystko w porządku.”

Mój telefon zawibrował—email od Amandy z obiecanymi dokumentami.

Triumfalnie podniosłam telefon. „Chcecie dowodu? Tutaj jest.”

Twarz Salah stwardniała. „Nie masz pojęcia, co robisz, Vivien. Nie masz pojęcia, z kim masz do czynienia.”

„Nie,” powiedziałam spokojnym głosem. „Nie masz pojęcia, z kim masz do czynienia.”

Odwróciłam się do rodziców. „Sprawdźcie maile. Wysyłam wam wszystko—każde kłamstwo, każdą manipulację, każde tajne spotkanie z Valum Development. Salah?”

Głos mojej matki był cichy. „To prawda?”

Ale Salah już zmierzała do drzwi, a wykonawca szedł za nią. Na progu odwróciła się.

„To jeszcze nie koniec, Vivien. Daleko od końca.”

Gdy odeszła, cisza wypełniła kuchnię. Mój ojciec wpatrywał się w dokumenty, twarz miał sina.

„Powinniśmy byli cię zapytać,” powiedział w końcu. „Powinniśmy zweryfikować—”

„Tak. Powinniście.” Zebrałam dokumenty. „Ale teraz znacie prawdę. Pytanie brzmi—co z tym zrobicie?”

Zostawiłam ich tam, otoczonych dowodami własnego błędnego zaufania. W samochodzie zadzwoniłam do Paisley.

„Faza pierwsza zakończona,” powiedziałam. „Teraz idziemy po Valentine’a.”

Znalezienie Valentine’a okazało się łatwiejsze, niż się spodziewałam.

Był w swoim zwykłym miejscu na lunch—modnej kawiarni w centrum miasta—ze swoją siostrą, Leah.

Wyprostowałam marynarkę i podeszłam do ich stolika, Paisley tuż za mną.

„Możemy się dosiąść?” zapytałam, nie czekając na odpowiedź i przesuwając się na puste krzesło.

Widelec Valentine’a uderzył o talerz. „Vivien, co tu robisz?”

„Śmieszna historia. Właśnie byłam w miejskim biurze planowania—przeglądałam bardzo interesujące dokumenty dotyczące mojego domu.”

Oczy Leah zwęziły się. „Twój dom? Wiktoriański, o którym mówiła Salah?

Ten sam, który twoja braterska firma planuje zburzyć?”

„Zburzyć?” Leah odwróciła się do brata. „Val—o czym ona mówi?”

„To nie to miejsce,” mruknął.

„To dokładnie to miejsce.” Wyjęłam propozycje rozwoju.

„Wasza firma złożyła je dwa miesiące temu. Przed eksmisją. Przed wszystkimi kłamstwami Salah.”

Leah wyrwała papiery, a jej twarz pociemniała, gdy zaczęła czytać.
– Planujesz zburzyć całą ulicę i zastąpić ją apartamentowcami?

– To rozsądna decyzja biznesowa – bronił się Valentine. – Dzielnica jest niedoszacowana.

– To mój dom – wtrąciłam się. – A Salah manipuluje moją rodziną, żeby go zdobyć.

– Powiedziała, że twoi rodzice byli chętnymi sprzedającymi – upierał się, ale wychwyciłam niepewność w jego głosie.

Paisley pochyliła się do przodu. – Byli „chętni”, bo Salah pokazała im sfałszowane dokumenty, twierdząc, że Vivien źle zarządza nieruchomością.

– Okłamała wszystkich – powiedziałam.

Leah odepchnęła talerz, z niesmakiem na twarzy. – Dlatego tak się spieszysz ze ślubem? Żeby domknąć interes?

– Czas jest… dogodny.

– Dogodny? – zaśmiałam się. – Niszczycie ludzkie domy. Ich historię.

– Postęp wymaga poświęceń – zaczął Valentine, ale Leah mu przerwała.

– Nie. To wymaga oszustwa. I nie będę częścią tego. – Wstała, zbierając swoje rzeczy. – Nie licz na mnie w drużynie weselnej.

– Leah, poczekaj – zawołał Valentine, ale ona już wyszła.

Uśmiechnęłam się słodko. – Kłopoty w raju?

– Nie masz prawa wtrącać się w moje interesy – warknął.

– A ty nie masz prawa do mojego domu. – Wstałam. – A tak przy okazji – wysłałam kopie wszystkiego do miejskiej komisji etyki.

Bardzo ich interesuje, jak Valum zdobył te wstępne pozwolenia.

Kolor odpłynął mu z twarzy. – Blefujesz.

– Spróbuj mnie. – Położyłam wizytówkę na stole. – To numer do mojego prawnika. Skorzystaj.

Na zewnątrz Leah czekała przy moim samochodzie. – Chcę pomóc.

– Dlaczego mam ci ufać?

– Bo obserwowałam, jak Salah manipuluje moim bratem od miesięcy.

Bo widziałam, jak działa. – Oczy Leah błysnęły. – I bo mam dostęp do wewnętrznych plików Vala.

Paisley chwyciła mnie za ramię. – Viv, to może być ogromne.

– Co masz z tego? – zapytałam Leah.

– Sprawiedliwość. I satysfakcję z oglądania, jak doskonały plan Salah się wali. – Wyjęła telefon.

– Zaczynając od tych e‑maili – między nią a moim bratem – sprzed sześciu miesięcy.

Przejrzałam wiadomości, serce mi przyspieszyło. Tam było wszystko – otwarte rozmowy o ich planie nacisku na moich rodziców, o wymuszeniu sprzedaży, o przyspieszeniu rozwoju projektu.

– To dokładnie to, czego potrzebujemy – wyszeptała Paisley.

– Jest więcej – powiedziała Leah. – Posiedzenia zarządu. Prywatne rozmowy. Ustalenia finansowe. Mogę zdobyć wszystko.

Zadzwonił mój telefon – nieznany numer. Wiadomość sprawiła, że zamarłam.

Wycofaj się teraz, albo pożałujesz. Są rzeczy cenniejsze niż dom.

Paisley przeczytała przez moje ramię. – Ona ci grozi.

– Jest zdesperowana – poprawiłam, zapisując wiadomość jako dowód. – A zdesperowani ludzie popełniają błędy.

Ruszyłam w stronę samochodu, zdeterminowana. – Jedziemy do moich rodziców.

Czas pokazać im, kogo naprawdę chronili.

Kawałki układanki zaczynały się składać szybciej, niż się spodziewałam – ale groźba Salah wciąż brzmiała mi w głowie, ostrzeżenie, że ta walka się jeszcze nie skończyła.

I coś mi mówiło, że najgorsze dopiero nadejdzie.

Obudził mnie dźwięk tłuczonego szkła. Wyskoczyłam z łóżka i zbiegłam na dół – okno frontowe było rozbite, wśród odłamków leżała cegła.

Na niej był zawinięty liścik: Ostatnie ostrzeżenie.

Ręce mi drżały, gdy dzwoniłam na policję. Czekając, napisałam do Paisley i Jace’a. Przyjechali szybciej niż funkcjonariusze.

– To zaszło za daleko – powiedział Jace, oglądając cegłę. – Musisz uważać, Viv.

– Teraz się nie wycofam. – Podałam notatkę funkcjonariuszowi spisującemu zgłoszenie.

– To powiązane z większą sprawą. Mam dokumenty.

– Po prostu złóż wniosek o zakaz zbliżania się – zasugerował policjant znudzonym tonem. – Niewiele możemy zrobić bez dowodu, kto to rzucił.

Gdy odjechali, Paisley pomogła mi zabijać deskami okno. – Przynajmniej mamy dowody od Leah.

Te e‑maile, które wysłała wczoraj w nocy, są druzgocące.

A propos – sprawdziłam telefon. Trzy nieodebrane połączenia od mamy.

– Muszę ich zobaczyć. Mieli czas, żeby wszystko przemyśleć.

– Jadę z tobą – nalegał Jace.

Dwadzieścia minut później siedzieliśmy w salonie naszych rodziców. Oczy mamy były czerwone od płaczu.

– Byliśmy takimi głupcami – wyszeptała. – Te wszystkie dokumenty, które pokazała Salah… Chcieliśmy wierzyć, że nam pomaga.

– Plany zagospodarowania – dodał tata ciężkim głosem.

– Nie mieliśmy pojęcia, że zamierzają zburzyć całą ulicę. Myśleliśmy, że chodzi o remont.

– Salah dokładnie wiedziała, w co uderzyć – powiedziałam.

– Wykorzystała wasze obawy o mnie – sprawiła, że pomyśleliście, iż mam kłopoty.

– Manipulowała tą rodziną od lat – dodał Jace.

– Pamiętacie, jak przekonała was, żebyście dali jej biżuterię babci zamiast Viv?

Twarz mamy się załamała. – Powiedziała, że ty jej nie chciałaś – że uważałaś ją za staroświecką.

– Nigdy tak nie powiedziałam – przełknęłam ślinę. – Tak samo jak nigdy nie wprowadzałam samowolnych zmian w domu.
Nigdy nie miałam skarg od sąsiadów.

– Teraz już to wiemy – powiedział tata. – Rozmawialiśmy ze wszystkimi na ulicy.

Nikt nigdy się nie skarżył. Wręcz przeciwnie, wszyscy chwalą to, co zrobiłaś.

Zadzwonił telefon – Leah. Nagłe. Spotkajmy się w Riverside Park, teraz. Muszę ci coś pokazać.

– Muszę iść – powiedziałam, wstając. – Ale najpierw… jesteście ze mną w tym? Naprawdę ze mną?

Mama wyprostowała się. – Zrobimy wszystko, żeby to naprawić.

W parku Leah chodziła nerwowo przy fontannie, blada. – Salah wie, że ci pomogłam.

Grozi, że ujawni coś z mojej przeszłości przed zarządem Valum.

– Co takiego?

– Błąd sprzed lat. To może zniszczyć moją karierę.

– Hej – ujęłam ją za ramiona. – Cokolwiek to jest, nie może być gorsze niż to, co ona robi teraz.

– Nie rozumiesz – moje całe życie może się rozsypać.

– To niech się rozsypie. – Słowa wyszły ostrzej, niż chciałam. – Czasem trzeba stracić wszystko, żeby zrobić to, co słuszne.

Oczy Leah wypełniły się łzami. – Łatwo ci mówić. Ty walczysz tylko o dom.

– Nie. Walczę o sprawiedliwość. O prawdę. O każdego, kim Salah kiedykolwiek manipulowała lub kogo skrzywdziła. – Złagodniałam. – Włącznie z tobą.

Starła łzy. – Jest jeszcze coś. Słyszałam, jak Valentine rozmawia przez telefon – przyspieszają harmonogram.

Chcą sfinalizować umowę zaraz po ślubie. To za tydzień. Kolacja próbna za trzy dni.

Leah się wyprostowała. – Masz rację. Nie mogę pozwolić, żeby znów wygrała.

Telefon znów się zaświecił – wiadomość od Paisley. Twoja mama dzwoniła. Salah jest u nich – płacze – mówi, że próbujesz zniszczyć jej życie. Rodzice ci nie wierzą, ale daje niezły pokaz.

– Niech gra – odpisałam. – Za trzy dni będzie miała prawdziwy powód do płaczu.

Stawka była coraz wyższa. Groźby coraz poważniejsze.

Ale z każdym desperackim ruchem Salah tylko potwierdzała, jak blisko byliśmy, by ją obnażyć.

Odliczanie do kolacji próbnej właśnie się rozpoczęło.

Dzień przed próbą kolacji weselnej siedziałam w biurze mojego prawnika otoczona stosami dowodów.

Sarah przeglądała dokumenty z rosnącym zainteresowaniem.

— Te maile między Salah a Valum są kompromitujące — powiedziała. — A sfałszowane dokumenty? To przestępstwo.

— Ale czy to wystarczy? — zapytałam. — Żeby powstrzymać inwestycję?

— Zdecydowanie. Aby wnieść zarzuty? Prawdopodobnie. — Pochyliła się do przodu.

— Ale jesteś pewna, że chcesz zrobić to podczas próby kolacji?

— Idealny moment — powiedziałam. — Wszyscy inwestorzy będą obecni. I cała rodzina.

Mój telefon zadrżał — kolejna groźba od Salah. Ostatnia szansa, żeby się wycofać. Pamiętaj — wiem o Miami.

Sarah zauważyła mój wyraz twarzy. — Co się stało?

— Próbuje mnie teraz szantażować. — Pokazałam jej wiadomość. — Ale sprawa z Miami… to nic takiego.

Po prostu wpadka podczas przerwy w college’u, którą myśli, że może wykorzystać przeciwko mnie.

— Dokumentuj wszystko — poradziła Sarah, podając mi pendrive’a.

— Zorganizowałam tu wszystkie dowody, włącznie z raportem policji dotyczącym cegły. Jesteś pewna, że nie chcesz prywatnej ochrony?

— Dam sobie radę. Jace i Paisley będą ze mną jutro wieczorem.

Na zewnątrz biura znalazłam Leah czekającą w samochodzie. — Wsiadaj. Musisz to zobaczyć.

Zawiozła nas do biurowca Vala, parkując w podziemnym garażu.

— Valentine i Salah są na spotkaniu zarządu na górze. Ale spójrz na to.

Wyjęła tablet, pokazując nagranie z monitoringu z wcześniejszej części dnia — Salah kłócił się z kimś w garażu.

Jej ojcem.

— Podkręć głośność — powiedziałam.

— Nie mogę wciąż cię kryć — mówił jej ojciec. — Pieczęcie notarialne, sfałszowane dokumenty — to zbyt duże ryzyko.

— Tato, proszę. Jeszcze tylko jeden dzień. Po próbie kolacji to… to już nie będzie miało znaczenia.

— Co się stanie po próbie kolacji? — zapytałam Leah.

— Nie wiem. Ale zarezerwowali prywatny pokój w restauracji — tylko na zaproszenie — po głównym wydarzeniu.

Mój telefon zadzwonił — Paisley. — Viv, musisz teraz wracać do domu. Ktoś był w twoim domu.

Łamiąc wszystkie ograniczenia prędkości, wróciłam. Paisley i Jace czekali na zewnątrz.

W środku zaparło mi dech. Każdy remont, który zrobiłam — każda pomalowana ściana, każdy odnowiony element — został sfotografowany i oznaczony jaskrawymi czerwonymi X.

— Dokumentują wszystko, co planują zniszczyć — powiedział cicho Jace.

Paisley podniosła wizytówkę pozostawioną na blacie. — Zobacz, kto zajmuje się wyburzeniem.

Nazwa firmy sprawiła, że krew mi zagotowała się w żyłach — należała do wuja Salah.

— Wszystko trzymają w rodzinie — powiedziałam gorzko. — Jak w ogóle się dostali?

— Twoja mama zadzwoniła — powiedział Jace. — Salah poprosiła o pożyczenie jej zapasowego klucza dzisiaj rano — powiedziała, że musi zmierzyć dekoracje ślubne.

— A mama jej go dała?

— Nie. Ale kiedy odmówiła, Salah zaczęła płakać — mówiła, że próbujesz zepsuć jej wyjątkowy dzień. Mama poczuła się winna i zdradziła, gdzie trzyma zapasowy klucz.

Usiadłam na schodach, patrząc na czerwone X wszędzie.

— To był dom babci. Nauczyłam się chodzić po tych podłogach. Miałam pierwszy pocałunek przy tym wykuszu.

— I go nie stracisz — powiedziała stanowczo Paisley. — Jutro wieczorem zakończymy to.

Mój telefon zadrżał od wiadomości od Leah. Pilne. Salah zmieniła rozsadzenie miejsc.

Nie jesteś już zaproszona na prywatne spotkanie.

— Nie ma znaczenia — odpisałam. — Zrobimy to podczas głównej kolacji. Będzie więcej świadków.

Resztę dnia spędziłam z Sarah, finalizując naszą strategię. Gdy zapadł zmrok, wszystko było gotowe.

Leżąc w łóżku tej nocy, usłyszałam kroki na werandzie.

Chwyciłam telefon, by zadzwonić na policję, i podeszłam do okna — ale to była tylko mama, zostawiająca coś przy drzwiach.

Otworzyłam paczkę i znalazłam w niej mały pakunek z notatką: Babcia chciała, żebyś to miała. Powinnam była dać ci to lata temu. Kocham cię, mama.

W środku była antyczna zawieszka babci — ta, której Salah twierdziła, że nie chciałam.

Otwierając ją, znalazłam malutkie zdjęcie babci stojącej dumnie przed domem w dniu jego zakupu.

Mój telefon rozświetlił się od ostatniej groźby od Salah. Mam nadzieję, że jesteś gotowa na jutro, bo ja jestem.

Dotknęłam zawieszki, a potem spojrzałam na czerwone X na ścianach. — Niech się stanie — wyszeptałam.

Jutro wszystko się zmieni. Albo uratuję swój dom i ujawnię intrygi Salah — albo stracę wszystko, o co walczyłam.

Ale patrząc na dumny uśmiech babci na tym starym zdjęciu, wiedziałam jedno: nie poddam się bez walki.

Kolacja próbna tętniła nerwową energią.

zobacz więcej na następnej stronie Reklama
Reklama

Yo Make również polubił

Wyjdź i kup trochę oczaru wirginijskiego: na wypadek, gdybyś nie znał tych dziesięciu genialnych aplikacji

6. Złagodź dyskomfort związany z hemoroidami Przeciwzapalne właściwości oczaru wirginijskiego mogą łagodzić swędzenie, ból i obrzęk towarzyszący hemoroidom. Nanieś na ...

Mój mąż poprosił o test na ojcostwo po urodzeniu dziecka. Był „zszokowany”, gdy przeczytał wyniki.

Z OP kon zich niet beheersen en kon het niet lateren om te zeggen: „Ik zei het toch”. Nie zapomnij ...

„Od tego miesiąca będziemy mieli oddzielne budżety” – oznajmił mąż. „Dobrze” – odpowiedziała żona z rezerwą. Była na to przygotowana od dawna. Słysząc to, włosy stanęły mężowi dęba…

„Jak było?” „Jak było?” Olga uniosła brew. „Chcesz znowu wspólny budżet?” „Tak” – odetchnął z ulgą. „Zdaję sobie sprawę, że ...

Aromatyczne ciasto jabłkowe z orzechami – lekka przyjemność dla podniebienia

Sposób przyrządzenia: Przygotowanie składników: Obierz jabłka, usuń gniazda nasienne i pokrój je na cienkie plastry. Orzechy włoskie posiekaj drobno lub ...

Leave a Comment