Jej wzrok powędrował ku foliowym tacom w ramionach George’a. „Nie musiałeś się tak trudzić. Już mamy catering”.
Słowa uderzyły mnie jak zimny deszcz. Poczułem ucisk w gardle, ale nie przestawałem się uśmiechać. „Cóż, pomyślałem, że fajnie byłoby mieć kilka starych, ulubionych rzeczy. Wiesz, tych, z którymi Carl dorastał”.
Lekko przechyliła głowę, a jej idealnie gładkie włosy odbijały światło. „To bardzo miłe. Tylko upewnij się, że nie koliduje z głównym wystrojem. Wszystko jest spójnie dobrane kolorystycznie”.
Chciałem zapytać, jak puree ziemniaczane może kłócić się z szaszłykami z krewetek, ale George rzucił mi spojrzenie. Takie, które mówiło: „ Odpuść sobie”.
W środku dom był pełen śmiechu i kieliszków szampana. Carl rozmawiał z przyjaciółmi przy barze. Kiedy nas zobaczył, na jego twarzy pojawił się grymas zaskoczenia, a może zażenowania. „Hej, mamo. Tato. Udało się”. Jego uścisk był krótki, roztargniony. Poczułam zapach jego wody kolońskiej, drogiej i nieznanej.
„Wyglądasz świetnie” – powiedziałem cicho.
Skinął głową, zerkając przez moje ramię. „Tak, dzięki. Merryill planowała to od tygodni”.
„Widzę” – powiedziałam, starając się zignorować, jak Merryill patrzyła na nas z drugiego końca pokoju, skrzyżowawszy ramiona, jakby broniła swojego terytorium. Zajęłam się układaniem naczyń w kuchni. Merryill krążyła, udając, że pomaga, ale głównie poprawiając rzeczy, które już zrobiłam.
„Och, chyba zostawimy to na boku” – mruknęła, odsuwając moje naczynie z zapiekanką. „Jest po prostu trochę za ciężkie jak na menu”. Jej ton był uprzejmy, ale każde słowo niosło ten sam przekaz: Nie pasujesz tu.
W pewnym momencie zwróciła się do George’a: „Naprawdę nie musieliście tego robić. Szczerze mówiąc, samo przybycie wystarczyło”.
George uśmiechnął się do niej krzywo. „Cóż, gotowanie to coś, co Eevee kocha. To sposób, w jaki okazuje miłość”.
Śmiech Merryill był cichy, wyćwiczony. „Jak słodko”. Dwa niegroźne słowa, ale sposób, w jaki je wypowiedziała, znaczył, jak osobliwe, jak staromodne, jak niepotrzebne.
Kiedy goście zaczęli schodzić na podwórko, George wyniósł talerze, a ja zabrałam się za ciasto. Merryill lekko klasnęła w dłonie. „Och, jakie śliczne. Zostawmy je na kredensie, dobrze? Catering jest już prawie gotowy”.
Kredens. Ukryty za kompozycją kwiatową. Mimo to uśmiechałem się i kiwałem głową, udając, że to nie ma znaczenia. Ale w środku coś się zmieniało. Śmiech na zewnątrz stawał się coraz głośniejszy. Stałem przy kuchennych drzwiach, obserwując z daleka, niczym gość w domu, który kiedyś pomagałem budować.
Kiedy przekroczyłam próg ich domu, od razu wiedziałam, że nie pasujemy do tego miejsca. Wszystko w domu Carla i Merryill wyglądało jak żywcem wyjęte z magazynu. Zapach drogich świec mieszał się z delikatną wonią wybielacza i nic nie było nie na swoim miejscu.
Obcasy Merryill stukały o drewnianą podłogę. „Och, przyniosłeś to wszystko ” – powiedziała lekkim, ale ostrym głosem. „To musiało kosztować sporo wysiłku”.
Chciałem powiedzieć: „Tak”. Tak było. Dwadzieścia cztery godziny stania, mieszania, ugniatania i nadziei. Ale tylko się uśmiechnąłem i powiedziałem: „To dało mi zajęcie”.
Spojrzała na ręce George’a, pełne foliowych tacek. „Możesz je tu postawić. Zaraz przyjdą dostawcy, więc znajdziemy dla ciebie miejsce później”.


Yo Make również polubił
Podczas rodzinnej kolacji tata pochylił się w moją stronę i zapytał: Powiedz mi, te 200 000 dolarów, które ci wysłałem – co z nimi zrobiłeś? Zamarłem i odpowiedziałem: 200 000 dolarów? Co masz na myśli? Twarz mojej siostry zbladła… 30 minut później przyjechała policja…
10 OZNAK, ŻE TWOJE NERKI NIE PRACUJĄ PRAWIDŁOWO (1/4)!!
Zawsze moczę kurczaka kupionego w sklepie w osolonej wodzie. Nie wiedziałem o tym wcześniej.
„Paznokciowy niezbędnik zdrowia – jak odczytać sygnały, które wysyła Twoje ciało”