wziąć w tym udział”.
Twarz Sterlinga poczerwieniała z wściekłości. Przez te wszystkie lata żaden inwestor nigdy się z nim nie skonfrontował. „Williamson, myślę, że źle rozumiesz moje podejście…”
„Niczego nie zrozumiałem źle” – przerwał Williamson. „I szczerze mówiąc, to sprawia, że poważnie zastanawiam się, czy chcemy współpracować z kimś, kto traktuje swoich pracowników jak tanią rozrywkę”.
W tej chwili skrajnego napięcia, gdy Sterling z trudem odzyskał panowanie nad sobą, stało się nieuniknione. Brenda, z drżącymi ze stresu i upokorzenia rękami, upuściła tacę. Ostatnia szklanka soku wyślizgnęła się jej z rąk i w desperackiej próbie złapania jej, tylko ją przewróciła. Rozbiła się na stole, rozlewając jaskrawopomarańczowy sok na nieskazitelnie biały marmur.
Nastała ogłuszająca cisza. Sterling spojrzał na rozlany sok, potem na Brendę, a na jego twarzy pojawił się powolny, triumfalny uśmiech, jakby właśnie otrzymał idealny prezent.
„Idealnie” – mruknął, a jego głos rozniósł się echem po restauracji. „Absolutnie idealnie”.
Sok pomarańczowy rozlał się po białym marmurze niczym złota krew, każda kropla odbijała światło żyrandola, ściekając rytmicznie na podłogę. Sterling obserwował to widowisko z fascynacją psychopaty kontemplującego swoje pierwsze płonące mrowisko.
„Absolutnie, niewiarygodnie idealnie”. – powtórzył cicho, ale z jadowitą satysfakcją, która przyprawiała o dreszcze wszystkich pracowników.
Brenda zamarła, wciąż trzymając pustą tacę, wpatrując się w bałagan z wyrazem absolutnego przerażenia. Łzy napłynęły jej do oczu, ale rozpaczliwie starała się je powstrzymać, wiedząc, że najmniejszy przejaw słabości będzie jak dolanie oliwy do ognia.
– Pani Morales – mruknęła Sterling, a jej imię brzmiało jak wyrok śmierci, gdy powoli okrążała kałużę. – Może mogłaby pani wyjaśnić, co się właśnie stało?
– Ja… bardzo mi przykro, panie Vance – wyjąkała Brenda drżącym głosem. – To był wypadek. Trzęsły mi się ręce.
Więcej na następnej stronie. (Zobacz reklamę poniżej)
– Trzęsły ci się ręce? – przerwał Sterling piskliwym śmiechem. – Trzęsły ci się ręce, gdy obsługiwała pani inwestorów zarządzających miliardami dolarów? Gdy reprezentowała moją restaurację?
Inwestorzy obserwowali scenę z chorobliwą fascynacją. Pan Williamson, z kamienną twarzą, wyglądał, jakby znów był gotowy do interwencji.
„Spójrzcie na nią” – Sterling teatralnie wskazał na inwestorów. „To talent rodem z gett. Proste zadanie, a ona nie może go wykonać bez spowodowania katastrofy”.
Carmen, doświadczona kelnerka, mimowolnie zrobiła krok naprzód, ale Michael, szef kuchni, powstrzymał ją mocnym uściskiem dłoni na ramieniu. Interwencja tylko pogorszyłaby sytuację Brendy.
„Czy wiesz, ile kosztował ten stolik?” – kontynuował Sterling w swoim okrutnym monologu. „Czy zdajesz sobie sprawę z wartości tego, co właśnie zniszczyłeś swoją niekompetencją?”
„Nie, proszę pana” – mruknęła Brenda łamiącym się głosem.
„Oczywiście, że nie!” – zagrzmiał Sterling. „Ten stół, wykonany z marmuru karraryjskiego importowanego prosto z Włoch, jest wart więcej niż dochód całej twojej rodziny w ciągu pięciu lat, a ty właśnie go zbezcześciłeś swoją bandycką niezdarnością!”
Pan Williamson wstał, jego cierpliwość się wyczerpała. „Vance, wystarczy. To był tylko wypadek.”
„Tylko wypadek?” „To nieunikniona konsekwencja zatrudniania ludzi, którzy nie pochodzą z naszego środowiska!” odparł Sterling, odwracając się gwałtownie, a jego oczy płonęły.
„Z naszego środowiska społecznego?” powtórzył Williamson głosem ochrypłym z obrzydzenia. „Mówisz, jakbyśmy byli innym gatunkiem.”
„Bo jesteśmy!” ryknął Sterling, tracąc wyrachowany spokój, który utrzymywał przez lata. „Budujemy imperia! Tworzymy bogactwo! Kształtujemy świat! A ona… ona pochodzi ze świata, w którym ludzie po prostu przetrwają.”
Brenda trzymała głowę nisko, ale w głębi duszy coś się poruszyło. Z każdym okrutnym słowem coś, co skrywała pod warstwami rozpaczy i strachu, zaczęło się budzić.
„Spójrz na te łzy” – powiedział Sterling z absolutną pogardą. „Łzy kogoś, kto w końcu znalazł swoje miejsce”. Łzy niższości.
Podszedł do Brendy, naruszając jej przestrzeń osobistą. „Powiedz mi, Brenda z Bronxu” – wyrzucił z siebie jej imię i pochodzenie niczym obelgi. „Jakie masz wykształcenie? Skończyłaś w ogóle liceum, czy jesteś tylko kolejnym statystycznym wyrzutkiem?”
Powoli Brenda uniosła głowę. Po raz pierwszy tej nocy spojrzała Sterlingowi prosto w oczy. W jego wyrazie twarzy było coś nowego, coś…


Yo Make również polubił
Moi rodzice zapłacili za studia mojej siostry, ale nie za moje, kiedy skończyli szkołę. Ich twarze zbladły, gdy dowiedzieli się, co zrobiłem…
Moja mama odrzuciła mój prezent świąteczny, a potem powiedziała, że wolałaby, żebym się nigdy nie urodził. Zaśmiała się. Ale przestała się śmiać, gdy…
Skuteczna metoda na pozbycie się mrówek z ogrodu w ciągu 10 sekund
Makaron z kurczakiem w 15 minut