Zapracowana pielęgniarka dała swoją jedyną lalkę z dzieciństwa zdenerwowanej dziewczynce w szpitalu — nie przypuszczając, że ojcem dziecka, czekającym na zewnątrz, był dyrektor generalny samotnie wychowujący córkę… – Page 5 – Pzepisy
Reklama
Reklama
Reklama

Zapracowana pielęgniarka dała swoją jedyną lalkę z dzieciństwa zdenerwowanej dziewczynce w szpitalu — nie przypuszczając, że ojcem dziecka, czekającym na zewnątrz, był dyrektor generalny samotnie wychowujący córkę…

W środku znajdował się prosty, przenośny rozrusznik do akumulatora samochodowego.

I mała uwaga.

To nie jest sznurek. To narzędzie.

Użyj tego albo nie.

Ale nie mogę znieść myśli, że znów utkniesz w śniegu.

—Adrien

Clare wpatrywała się w notatkę.

To nie były pieniądze.

To nie była biżuteria.

Ta oferta nie była dla niej pułapką.

To było praktyczne.

To było… przemyślane.

Poczuła ucisk w gardle.

Wepchnęła notatkę z powrotem do torby i zamknęła szafkę mocniej, niż było to konieczne.

Ale ona wciąż myślała o tym, że to wszystko się zmieni.

Tego wieczoru, po wyjściu z pracy, zadzwonił jej telefon.

Nieznany numer.

Clare wpatrywała się w to.

Potem, wbrew własnemu rozsądkowi, odpowiedziała.

“Cześć?”

Głos Adriena był niski i ostrożny: „Clare”.

Tętno Clare podskoczyło. „Skąd masz mój numer?”

Adrien zrobił pauzę. „Emma.”

Clare mrugnęła. „Emma ma mój numer?”

W głosie Adriena słychać było rozbawienie. „Zapisała to na twojej odznace tego dnia, kiedy zapytała, czy odwiedzisz Hope”.

Clare zamknęła oczy. „Oczywiście, że tak.”

Głos Adriena złagodniał. „Przepraszam. Powinienem był zapytać, zanim zadzwoniłem”.

Serce Clare ścisnęło się w sposób, którego nie chciała przyznać.

„O co chodzi?” zapytała.

Adrien zawahał się. „Emma zrobiła kartkę”.

Clare mrugnęła. „Karta?”

„Tak” – powiedział Adrien, jakby rozmawiał z kimś, kto nie rozumiał, jak poważny może być brokat. „Ona chce ci go przynieść. Ciągle pyta, kiedy będzie mogła się z tobą spotkać”.

Clare ścisnęło się w gardle. „Adrien…”

Głos Adriena był cichy. „Nie próbuję przekroczyć granicy. Staram się być szczery. Ona za tobą tęskni”.

Clare przełknęła ślinę. „Ja też za nią tęsknię”.

Cisza.

Głos Adriena złagodniał. „To czy możemy to przynieść jutro? I tak zostawimy torby z zabawkami dla oddziału”.

Clare wpatrywała się w swoją małą kuchnię i w Picklesa siedzącego na blacie, jakby płacił czynsz.

Wiedziała, że ​​powinna powiedzieć nie.

Znała zasady.

A jednak.

„Jeśli przyjedziesz po dary, to w porządku” – powiedziała ostrożnie. „Ale niech będzie krótko. Żadnych… scen”.

W głosie Adriena słychać było uśmiech. „Żadnych scen. Obiecuję”.

Clare westchnęła. „Okej.”

„Dziękuję” powiedział Adrien.

Głos Clare był cichy. „Po co?”

Głos Adriena złagodniał. „Za to, że wciąż jesteś sobą”.

Clare rozłączyła się i spojrzała na telefon, jakby ją zdradził.

Pickles miauknął.

Clare spojrzała na niego. „Nie oceniaj mnie”.

Pickles mrugnął powoli, mimowolnie ją oceniając.

Następnego dnia Adrien przyjechał z Emmą i dwoma dużymi pudłami toreb prezentowych.

Emma miała na sobie czerwony płaszcz z kapturem obszytym sztucznym futrem i opaską z porożem renifera.

Serce Clare znów podskoczyło.

„Clare!” krzyknęła Emma w holu.

Kilka głów się odwróciło.

Clare podeszła do niej, starając się zachować spokój.

„Głos wewnętrzny” – przypomniała łagodnie Clare.

Emma drastycznie ściszyła głos. „Clare.”

Clare się roześmiała. „Lepiej”.

Emma wcisnęła jej kartkę do ręki.

Był to gruby papier, nierówno złożony, pokryty brokatem i ozdobiony rysunkiem turkusowej lalki z koroną.

Na froncie, krzywymi literami, widniał napis:

DZIĘKUJEMY ZA NADZIEJĘ.

Klara poczuła ucisk w piersi.

Otworzyła.

W środku Emma narysowała trzy ludziki.

Jeden z nich został oznaczony jako ME.

Na jednym widniał napis TATA.

Jeden z nich został oznaczony jako CLARE.

Obok nich turkusowa lalka z napisem NADZIEJA.

Oczy Clare płonęły.

„Podoba ci się?” zapytała Emma, ​​nagle zdenerwowana.

Clare przełknęła ślinę. „Uwielbiam to”.

Twarz Emmy rozjaśniła się.

Adrien stał kilka stóp dalej i obserwował.

Clare spojrzała na niego.

Jego wyraz twarzy był łagodny, niemal bezbronny.

Emma pociągnęła Clare za rękaw. „Hope też dziękuje”.

Clare przykucnęła i pocałowała Emmę w czoło. „Powiedz Hope, że jest mile widziana”.

Emma skinęła głową uroczyście. „Tak zrobię.”

Marisol podeszła, by odebrać pudełka, cała niemal świecąc.

„Panie Whitmore” – powiedziała Marisol. „To jest… niesamowite”.

Adrien skinął głową uprzejmie. „To dla dzieci”.

Wzrok Marisol powędrował w stronę Clare, po czym odwrócił się.

Policzki Clare zapłonęły.

Głos Adriena pozostał spokojny. „Emma chciała to zrobić”.

Emma uniosła brodę. „Jestem filantropką”.

Clare mrugnęła. „Co?”

Emma powiedziała to z dumą, jakby to był tytuł superbohaterki.

Adrien odchrząknął. „Nauczyła się słowa”.

Clare się roześmiała. „Wiem”.

Emma pochyliła się i głośno wyszeptała: „Tata próbuje zrobić na tobie wrażenie”.

Twarz Clare zrobiła się czerwona.

Adrien gwałtownie odwrócił głowę w stronę Emmy. „Emma.”

Emma wzruszyła ramionami, niewzruszona. „Prawda”.

Clare zasłoniła usta, żeby ukryć uśmiech.

Adrien spojrzał na nią wzrokiem przepraszającym i rozbawionym jednocześnie.

„Przepraszam” – wyszeptał.

Clare pokręciła głową i cicho się zaśmiała.

Emma ponownie chwyciła Clare za rękę. „Czy możesz przyjść do nas na święta?”

Uśmiech Clare zniknął.

Głos Adriena był łagodny. „Emma.”

Emma spojrzała na niego. „Co? Mówiłeś, że możemy zapraszać ludzi.”

Spojrzenie Adriena powędrowało w stronę Clare. „Możemy. Ale nie możemy wywierać presji”.

Emma jęknęła, jakby całe istnienie jej ojca było dla niej uciążliwe.

Clare wzięła głęboki oddech. „Pracuję w święta”.

Oczy Emmy rozszerzyły się. „Cały dzień?”

Clare skinęła głową. „Cały dzień”.

Twarz Emmy posmutniała.

Serce Clare ścisnęło się ze szczęścia.

Dodała: „Ale… może mogłabym wpaść później. Tylko na chwilę”.

Twarz Emmy rozjaśniła się, jakby ktoś włączył lampę.

Spojrzenie Adriena spotkało się ze wzrokiem Clare, spokojnym i wdzięcznym.

„To by wiele znaczyło” – powiedział cicho.

Clare skinęła głową, bo nie ufała swojemu głosowi.

Dzień Bożego Narodzenia na oddziale pediatrycznym był odrębnym wszechświatem.

Niektóre dzieci czuły się na tyle dobrze, że mogły otwierać prezenty. Inne były zbyt zmęczone, żeby siedzieć.

Clare przemieszczała się po pokojach z delikatnym uśmiechem, mając na sobie czapkę Świętego Mikołaja, którą ktoś włożył jej na głowę na początku zmiany.

Nie miała w pobliżu własnej rodziny. Jej matka mieszkała w Arizonie z ojczymem. Ojciec zmarł, gdy miała szesnaście lat. Jej najbliżsi przyjaciele pracowali lub podróżowali.

Szpital stał się więc dla niej miejscem wypoczynku, tak jak było przez lata.

Rozdawała torby z prezentami.

Pomagała wieszać ręcznie robione ozdoby.

Słuchała, jak mały chłopiec chory na białaczkę szczegółowo wyjaśnia, dlaczego Święty Mikołaj musiał być ninja, żeby dostarczać prezenty, nie budząc rodziców.

Roześmiała się. Trzymała się za ręce. Zrobiła to, co zawsze.

A jednak przez cały dzień jakaś jej część zerkała na zegarek.

Kiedy jej zmiana dobiegła końca, niebo było już ciemne. Śnieg wciąż padał, miękki i nieustanny.

Clare skorzystała z rozrusznika, którego dał jej Adrien.

Jej samochód od razu zapalił.

Przez chwilę siedziała z rękami na kierownicy, oszołomiona prostotą tego rozwiązania.

Następnie pojechała przez miasto, kierując się w stronę dzielnicy, którą widziała dotąd tylko przejazdem.

Adres Adriena znajdował się na formularzu dla odwiedzających w szpitalu.

Clare udawała, że ​​tego nie zauważyła.

Teraz jednak poszła za nim.

Dom Witmore’ów był, jak można było się spodziewać, ogromny.

Stał za żelazną bramą pokrytą śniegiem, a światła oświetlały podjazd niczym pas startowy.

Clare zaparkowała na miejscu dla gości i przez chwilę siedziała tam, gapiąc się.

Miała wrażenie, że powinna się odwrócić.

Miała wrażenie, że wkracza do świata, który ją pochłonie.

Wtedy zawibrował jej telefon.

Tekst.

Emma: JESTEM PRZY OKNIE.

Clare spojrzała w górę.

Rzeczywiście, do wysokiej przedniej szyby przyciśnięta była mała twarz i ktoś dziko wymachiwał rękami.

Clare roześmiała się i pokręciła głową.

Wysiadła z samochodu.

Drzwi wejściowe otworzyły się zanim zdążyła zapukać.

Emma rzuciła się na Clare.

Clare złapała ją na śmiechu.

„Uważaj” – powiedziała Clare. „Właśnie pracowałam dwanaście godzin”.

Emma i tak ją przytuliła. „Nie obchodzi mnie to”.

Adrien stał za Emmą, ubrany w dżinsy i granatowy sweter zamiast garnituru. Wyglądał dziwnie normalnie.

„Cześć” – zdołała powiedzieć Clare.

Adrien spojrzał jej w oczy. „Cześć.”

Odsunął się. „Wejdź. Jest ciepło.”

Clare zawahała się przez pół sekundy.

Następnie weszła do domu.

Zapach przypominał sosnę i cynamon.

Ogromna choinka wypełniała salon, migocząc światełkami. Pod nią leżały zapakowane prezenty.

Ale pierwszą rzeczą, którą Clare zauważyła, była turkusowa lalka.

Hope siedziała na małej aksamitnej poduszce przy kominku, niczym gość honorowy.

Emma zobaczyła, że ​​ona patrzy.

„Zrobiłam tron” – powiedziała z dumą Emma.

Clare się roześmiała. „Oczywiście, że tak.”

Głos Adriena był cichy. „Próbowałem się kłócić. Przegrałem”.

Wzrok Clare powędrował w jego stronę.

Wyglądał… łagodniej. Cieplej.

Z kuchni wyłoniła się kobieta w fartuchu. „Emma, ​​kochanie, umyj ręce, zanim dotkniesz ciasteczek”.

Emma jęknęła. „Babciu”.

Clare mrugnęła.

Matka Adriena podeszła bliżej, wycierając ręce o fartuch. Była elegancka w ten naturalny sposób, który niektórzy potrafią osiągnąć bez wysiłku. Srebrne włosy, przenikliwe spojrzenie, postawa, jakby nigdy w życiu się nie garbiła.

Adrien odchrząknął. „Mamo, to siostra Morrison. Clare.”

Spojrzenie matki powędrowało w stronę Clare, oceniając ją.

Kręgosłup Clare wyprostował się automatycznie.

Wtedy matka Adriena się uśmiechnęła.

Nie było zimno. Nie było sztucznie.

To było… wdzięczne.

„Clare” – powiedziała ciepło. „Dziękuję ci za opiekę nad moją wnuczką”.

Clare zamrugała, zaskoczona. „Oczywiście.”

Matka Adriena wyciągnęła rękę. „Jestem Elaine”.

Clare uścisnęła dłoń.

Elaine ścisnęła mocno dłoń.

„Upiekłam za dużo ciasteczek” – powiedziała Elaine. „Adrien upiera się, że istnieje coś takiego jak za dużo ciasteczek. Nie zgadzam się”.

Clare wybuchnęła śmiechem. „Zgadzam się z tobą”.

Adrien westchnął. „Świetnie. Teraz jestem w mniejszości”.

Emma podniosła Hope. „Zawsze jesteśmy w mniejszości. Hope jest po naszej stronie”.

Clare ponownie spojrzała na Hope siedzącą niczym mały sędzia.

Coś w jej piersi się poluzowało.

Przez następną godzinę Clare siedziała przy kominku, podczas gdy Emma pokazywała jej wszystkie prezenty, ozdoby i nowe gry planszowe.

Elaine przyniosła gorącą czekoladę.

Adrien siedział naprzeciwko Clare, obserwując Emmę z cichym zdziwieniem.

W pewnym momencie Emma pobiegła pokazać Elaine coś w kuchni.

W pokoju zapadła cisza.

Adrien spojrzał na Clare.

„Przyszedłeś” – powiedział.

Clare skinęła głową. „Powiedziałam, że tak.”

Spojrzenie Adriena złagodniało. „Większość ludzi coś mówi. Ty… ty to robisz”.

Clare ścisnęło się w gardle. „Ty też.”

Adrien skrzywił usta. „Uczę się”.

Clare rozejrzała się po pokoju.\

zobacz więcej na następnej stronie Reklama
Reklama

Yo Make również polubił

Niewyraźne widzenie w jednym oku na bóle głowy: znaki ostrzegawcze, których nie należy ignorować

Tymczasowa utrata wzroku Trudności z mówieniem Osłabienie kończyn jest krytycznym znakiem ostrzegawczym możliwego całkowitego udaru i wymaga natychmiastowej pomocy w ...

Przepis na super pyszne churrosy

Przygotowanie W rondlu zagotuj wodę, masło, sól i 2 szczypty cukru. Przesiej mąkę do miski, zrób wgłębienie na środku i ...

Milioner udaje sparaliżowanego, by wystawić swoją dziewczynę na próbę — ale prawdziwą miłość znajduje tam, gdzie najmniej się jej spodziewa…

Że szuka pracy, że się boi. Dał jej chusteczkę i powiedział, że odwaga to nie brak strachu, ale działanie pomimo ...

Mączka z larw w produktach spożywczych: dowiedz się, które produkty mogą teraz zawierać ten składnik

Pomysł jedzenia owadów w Europie wciąż wydaje się   wielu osobom nieznany . Jednakże Europejski Urząd ds. Bezpieczeństwa Żywności (EFSA) zatwierdził stosowanie  larw mącznika młynarka , ...

Leave a Comment