Pewnej ponurej soboty, gdy znów go nie było, postanowiłam posprzątać dom od góry do dołu. Potrzebowałam jakiegoś zajęcia, czegoś, co pozwoliłoby mi oderwać myśli od dręczącej pustki i dręczącego mnie pytania: „Dlaczego się ze mną ożenił?”.
Stanęłam przed zakazanymi drzwiami. Serce mi waliło. Przypomniałam sobie, gdzie trzymał klucz – dostrzegłam go raz, kiedy zostawił otwartą szufladę. Drżącymi rękami wzięłam go.
Zamek kliknął.
Kurz wirował w półmroku, gdy otworzyłem drzwi. Pokój był ciemny i pozbawiony okien. Na pierwszy rzut oka wydawał się nieużywany – pudełka, zasłony, stara szafka odsunięta na dalszy plan. Ale coś było… nie tak.
Na obudowie nie było kurzu.
Podszedłem bliżej i wyciągnąłem rękę.
Zmieniło się.
Powiało chłodnym powietrzem.
Za nimi… znajdowały się kolejne drzwi.
Moje dłonie były spocone, gdy przekręcałem klamkę, a to, co działo się za nią, przyprawiało mnie o dreszcze.
Łóżko. Kobieta.
Nie była d3ad. Była nieprzytomna – albo spała – podłączona do kroplówki. Nad głową szumiał wentylator, a migająca maszyna wyświetlała słabe parametry życiowe. W powietrzu unosił się zapach chemikaliów i grozy. Stałem jak sparaliżowany. Moje oczy błądziły dookoła. Ubrania. Szczotka do włosów. Oprawione zdjęcie. Ona i Dami. Śmiejąc się.
Wyglądała jak ja.
Ta sama budowa. Ten sam ton. Ten sam powściągliwy wyraz twarzy.
Zamarłem.
Właśnie wtedy… otworzyła oczy.
„Czy on też się z tobą ożenił?” zapytała suchym, kruchym głosem.
Jej szeroko otwarte oczy były pełne czegoś przerażająco znajomego. Ścisnęło mnie w gardle. Cofnąłem się z przerażeniem. Była obudzona. I odezwała się ponownie, tym razem wolniej: „Czy on też się z tobą ożenił?”
Zaniemówiłem.
Spojrzała na pierścionek na mojej dłoni. Potem, zbierając resztki sił, spróbowała usiąść. Rurki ciągnęły ją za ramię. Skrzywiła się. „Zawsze nas tu przyprowadza” – mruknęła. „Pojedynczo”.
Nas?
„Byli inni przede mną” – powiedziała. „Może nawet później. Który to rok?”
Moje usta ledwo wypowiedziały słowo: „2025”.
Łzy napłynęły jej do oczu. „Przywiózł mnie tutaj w 2020 roku”.
Chciałem uciec. Krzyczeć. Ale w domu panowała dusząca cisza. Spojrzałem na nią jeszcze raz – naprawdę spojrzałem – i zobaczyłem cienką bliznę na jej czole. To nie było przypadkowe. Jej skóra była blada, ale była podtrzymywana. Nie była ranna. Po prostu… ukryta.
„Dlaczego?” zapytałem w końcu drżącym głosem.
Roześmiała się gorzko. „Bo on nie czuje miłości. On ją chomikuje”.


Yo Make również polubił
Letnia Harmonia Smaków: Biała Sangria z Owocami Sezonu
🧬 miONCO-Dx: badanie krwi wykrywające 12 nowotworów, zanim pojawią się objawy
10 oznak, że śmierć się zbliża
Kotlety ziemniaczane z jajkiem