„No tak. Ta tajemnicza technologia, której nigdy nie wyjaśniasz”. Ugryzł ciasteczko. „Mamo, jak zawsze są idealne”.
Pojawiła się Jennifer, prowadząc siedmiolatki w stronę tacy. „Sarah, widziałam na Facebooku, że nie aktualizowałaś swojego profilu na LinkedIn od dwóch lat. To nie jest dobry pomysł na poszukiwanie pracy. Mogę ci pomóc go zoptymalizować, jeśli chcesz. Brałam udział w warsztatach z budowania marki osobistej”.
„Doceniam to, ale…”
„Jest uparta” – wtrąciła mama, rozstawiając talerze. „Robi to już od trzech lat – pracuje z domu na laptopie, nigdy nie wyjaśniając, czym się właściwie zajmuje. Nie ma stałej pensji. Widzimy, że to się nie opłaca”.
Próbowałem to wytłumaczyć. W te pierwsze święta Bożego Narodzenia, po tym, jak odszedłem ze stanowiska starszego inżyniera oprogramowania w Microsoft, aby założyć Dataflow Solutions, opisałem, co tworzyliśmy: platformę analityki medycznej wykorzystującą uczenie maszynowe, która pomaga szpitalom przewidywać wyniki leczenia pacjentów i alokować zasoby. Mama uśmiechnęła się uprzejmie i zapytała, czy rozważałbym studia pielęgniarskie. „Opieka zdrowotna jest stabilna, kochanie, a ty byś pomagał ludziom”.
„Pomagam ludziom, mamo. Nasza platforma pomaga szpitalom ratować życie poprzez…”
„Ale to nie jest prawdziwa praca, prawda? Praca z mieszkania. Bez biura. Bez świadczeń. Co się stanie, jak zachorujesz? Co z emeryturą?”
To było trzy lata temu. Od tamtej pory przestałem się tłumaczyć. Dataflow Solutions rozrosło się od mnie i mojej współzałożycielki, Lisy, pracujących w moim mieszkaniu, do osiemdziesięciopięcioosobowego zespołu w trzech biurach. Osiem miesięcy temu pozyskaliśmy 180 milionów dolarów finansowania w ramach rundy B. Na liście naszych klientów byli Johns Hopkins, Mayo Clinic i Cleveland Clinic. W zeszłym miesiącu CDC zleciło nam budowę krajowego systemu gotowości na pandemię. Ale moja rodzina nadal uważała, że jestem bezrobotny.
„Sarah mogłaby przyjść do mnie do pracy” – zaproponował Michael, rozkładając się na kanapie. „Potrzebuję kogoś do obsługi recepcji. Nie luksusowego, ale stałego. Z benefitami. Płatny urlop”.
„To bardzo miłe, Michaelu” – powiedziałam, poprawiając kolejną ozdobę – „ale jest mi dobrze tam, gdzie jestem”.
„Tam, gdzie jesteś, nie ma nic” – powiedział tata – nie złośliwie, po prostu rzeczowo. „Kręcisz się w kółko. W twoim wieku twoja matka i ja miałyśmy stabilne kariery, dom, oszczędności. Ty nadal mieszkasz w tym malutkim mieszkaniu. Bez męża, bez jasnej ścieżki kariery”.
Moje „malutkie mieszkanie” to dwupokojowy loft na Capitol Hill w Seattle, który kupiłem w zeszłym roku za 1,2 miliona dolarów. Widzieli go tylko raz, krótko i skupili się głównie na tym, jak mógłbym lepiej wykorzystać drugą sypialnię, gdybym znalazł współlokatora, który pomógłby mi z czynszem. Nie zawracałem sobie głowy poprawianiem ich.
„Obiad już prawie gotowy” – oznajmiła mama. „Sarah, nakryj do stołu?”
Jadalnia była już udekorowana na tę porę roku: centralny element był już przygotowany, a porcelana na wierzchu. Nakryłam sztućce, a wokół mnie toczyły się rozmowy – o rozwijającej się praktyce Michaela, osiągnięciach szkolnych bliźniaków, awansie Jennifer na stanowisko starszego dyrektora ds. marketingu, zaręczynach mojego kuzyna z prawnikiem.
„A co z tobą, Sarah?” zapytała ciocia Carol, gdy usiedliśmy. Przybyła otulona futrem i pachnąca perfumami. „Co ostatnio porabiasz?”
„Ona nie ma zbyt wielu okazji” – szybko powiedziała mama, podając jej puree ziemniaczane – „ale aktywnie się rozgląda”.
„Nie jestem.”
„Rynek pracy jest trudny” – współczuła ciocia Carol. „Córka mojego sąsiada była bezrobotna przez sześć miesięcy. W końcu znalazła coś w Starbucksie. Nie jest idealnie, ale przynajmniej jest to dochód”.
„Sytuacja Sary jest inna” – powiedział tata, krojąc indyka. „Ona ma dyplom… coś tam z informatyki”.
„Informatyka” – poprawiłem.
„Z MIT, prawda? Więc ma przekwalifikowanie na większość stanowisk, ale brakuje jej praktycznego doświadczenia, jakiego oczekują pracodawcy”. Powiedział to, jakbym wcale tam nie siedział. „To trudne stanowisko”.
Michael uniósł kieliszek. „Mam nadzieję, że nowy rok przyniesie lepsze możliwości”. Wszyscy wypili za to. Ja jadłem indyka w milczeniu.
Po kolacji wróciliśmy do salonu. Telewizor puszczał świąteczne programy. Mama rozdawała prezenty, a tata grzebał w kominku, próbując rozpalić porządny ogień. „To dla ciebie, Sarah”. Mama podała mi zapakowane pudełko. „Praktyczne w tym roku. Pomyśleliśmy, że może ci się przydać”.
Rozpakowałem skórzane etui z notatnikiem, długopisem i wizytownikiem – takie, jakie zabiera się na rozmowy kwalifikacyjne.
„Na czas, kiedy zaczniesz porządnie przeprowadzać rozmowę kwalifikacyjną” – wyjaśniła mama. „Pierwsze wrażenie jest najważniejsze”.
“Dziękuję.”
„Jest jeszcze coś”. Tata sięgnął za kanapę i wyciągnął kopertę. „Wiemy, że pewnie masz mało pieniędzy. To powinno ci pomóc. Dopóki nie staniesz na nogi”.
W środku znajdował się czek na kwotę 5000 dolarów.
„Mamo, tato, nie mogę…”
„Nalegamy” – powiedziała stanowczo mama. „Jesteś naszą córką. Nie pozwolimy ci się męczyć w święta. Przeznacz je na czynsz, zakupy spożywcze, cokolwiek potrzebujesz. I proszę, Sarah, naprawdę postaraj się znaleźć coś stabilnego w styczniu. Koniec z tą bezsensowną pracą konsultantki”.
Michael pochylił się, zobaczył czek i zagwizdał. „Hojny. Kiedy byłem w twoim wieku, byłem już ugruntowany. Nie potrzebowałem jałmużny”.
„Michaelu” – strofowała go Jennifer.
„Mówię tylko, że potrzebuje motywacji, żeby poważnie podejść do swojej kariery.”
Złożyłam czek, włożyłam go z powrotem do koperty i położyłam na stoliku kawowym. „Doceniam tę myśl, ale nie potrzebuję pomocy finansowej”.
„Duma nie opłaci twoich rachunków” – powiedział tata. „Weź pieniądze”.
„Nie jestem dumna. Mówię ci, że nie potrzebuję…”


Yo Make również polubił
19 signes avant-coureurs indiquant que le cancer se développe dans votre corps
Jak uprawiać nieograniczoną ilość imbiru w domu
Jak schudnąć 7 kg w 10 dni
Usuń znamiona, brodawki, zaskórniki, narośla skórne i plamy starcze w sposób naturalny i trwały