BRZĘK.
Tym razem mężczyzna zacisnął mocniej dłoń na kubku z kawą, aż zbielały mu kostki. „Ella, uważaj” – powiedział niskim, groźnym mruczeniem, znacznie bardziej groźnym niż krzyk. Kilku innych klientów rzuciło zirytowane spojrzenia w stronę ich stolika.
Potem zdarzyło się to po raz trzeci.
BRZĘK.
Wzór. Rytm. Trzy krótkie, ostre dźwięki. Irytacja Liama, podobnie jak innych gości, zaczęła przeradzać się w coś innego. Jego mózg, wyćwiczony latami słuchania zakodowanych sygnałów w środku nocy, zaczął przetwarzać dźwięki nie jako hałas, lecz jako informacje.
Ella ponownie upuściła widelec, tym razem z nieco dłuższą przerwą między drugim a trzecim brzęknięciem. BRZĘK… BRZĘK. I znowu. BRZĘK… BRZĘK. I znowu. BRZĘK… BRZĘK. Trzy długie dźwięki.
Potem trzy krótkie, jedno po drugim. BRZĘK. BRZĘK. BRZĘK.
Liam odstawił filiżankę z kawą, a jego serce zaczęło bić powoli i ciężko o żebra. Świat za oknem baru zdawał się zanikać. Nie był już cywilem na przepustce. Był sierżantem Davisem, specjalistą ds. łączności i właśnie odebrał transmisję.
Dit-dit-dit. Da-dah-dah. Dit-dit-dit.
Trzy krótkie. Trzy długie. Trzy krótkie.
SOS
Sygnał był wezwaniem do działania, ale Liam wiedział, że każdy jawny ruch będzie fatalnym błędem. Mężczyzna był napięty jak sprężyna, a dziewczyna wyraźnie się go bała. Musiał potwierdzić swoje podejrzenia, nawiązać łączność, nie alarmując wroga.
Odczekał chwilę, po czym celowo strącił swoją serwetkę na podłogę. „Ach, niezdarny ze mnie” – mruknął wystarczająco głośno, by usłyszały go pobliskie stoliki. Pochylił się, jakby chciał ją podnieść, ale zamiast tego, ruszył w niskim kucki, podążając ścieżką, która zaprowadziła go tuż obok ich stolika.
Sięgając po serwetkę, spojrzał prosto na Ellę. Jej szeroko otwarte i przestraszone oczy wpatrywały się w niego. Wytrzymał jej spojrzenie przez jedną, pełną napięcia sekundę i skinął jej ledwo słyszalnym, niemal niedostrzegalnym skinieniem głowy. Był to gest, którego używał setki razy na polu, bezgłośny sygnał, który mówił: Widzę cię. Słyszę cię. Nie jesteś sama.
Błysk czegoś – nadziei, rozpoznania – przemknął przez jej oczy. To było jedyne potwierdzenie, jakiego potrzebował. Podniósł serwetkę, wstał i wrócił do swojego boksu, nie patrząc na nią ani razu.
Siedział i patrzył. Ella, teraz ośmielona, nie upuściła już widelca. Mężczyzna zdawał się nieco rozluźnić, skupiając uwagę na swoim posiłku. Ale potem Ella zaczęła jeść naleśniki i nastał nowy, znacznie spokojniejszy rytm.
Tink. Tik, tik, tink. Tink. Tink.
Stukała zębami widelca o ceramiczny talerz. Dźwięk ten łatwo ginął w hałasie restauracji, ale dla Liama był równie wyraźny, jak głos w jego uchu. Tłumaczył w myślach stuknięcia, jego umysł pracował z szybkością i precyzją maszyny.
Da. Dit-dah-dah-dah. Da-dah. Da-dah.
Nie, to nie było w porządku. Zmienił tok myślenia. Kluczem była pauza między dźwiękami.
Dzwoń… dzwoń, dzwoń… dzwoń… dzwoń. LALKA.
LALKA.
Wzrok Liama natychmiast powędrował ku porcelanowej lalce siedzącej na siedzeniu obok Elli. Była piękna, ale dziwnie nieskazitelna, jakby była przeznaczona na wystawę, a nie do zabawy. Mężczyzna swobodnie oparł rękę o oparcie siedzenia, a jego dłoń znajdowała się zaledwie kilka centymetrów od lalki. Sekret tkwił w lalce.
Nadszedł czas, by zbadać obronę. Liam wstał, zostawiając kilka banknotów na stole. Idąc w stronę wyjścia, zatrzymał się przy ich stoliku, przywołując na twarz swój najbardziej rozbrajający, przyjazny uśmiech.
„Przepraszam” – powiedział, jego głos był swobodny i swobodny. „Chciałem tylko powiedzieć, że masz tu przepiękną lalkę, młoda damo”.
Efekt był natychmiastowy. Przyjazna fasada mężczyzny zniknęła, zastąpiona zimnym, gadzim bezruchem. Fizycznie przesunął ciało, tworząc barierę między Liamem a dziewczyną. „Dziękuję” – powiedział mężczyzna płaskim, twardym głosem. „To był prezent. Spieszymy się”. Chwycił lalkę i położył ją mocno po drugiej stronie, z dala od przejścia, z dala od Liama.
Wroga, przesadnie opiekuńcza reakcja na prosty komplement była głośnym alarmem. Liam wiedział teraz z absolutną pewnością, że miał rację. Uniósł ręce w geście niewinnej kapitulacji. „Oczywiście. Miłego dnia”. Wyszedł z baru, a podejrzliwe, pełne nienawiści spojrzenie mężczyzny wbijało mu się w plecy.
Liam nie wsiadł do samochodu. Obszedł bar dookoła, znikając z widoku przedniej szyby, i wyciągnął telefon. Miał tylko jeden kontakt w okolicy – przyjaciela z podstawowego szkolenia, Joela Rourke’a, który odszedł z wojska i został detektywem w policji stanowej Pensylwanii. Modlił się, żeby numer nadal był aktualny.


Yo Make również polubił
Wypróbowaliśmy: płyn do zmiękczania tkanin usuwa kurz przez 7 dni.
Sprawdź, czy Twoje ciało wysyła Ci ostrzeżenia!
Wróciłam z podróży dzień wcześniej i zastałam moją 9-letnią córkę samą, na czworakach, szorującą podłogę w kuchni, ponieważ moi teściowie uznali, że „potrzebuje dyscypliny”. -TNY
Połączenie miodu i kurkumy: naturalny środek na zdrowe życie po 50. roku życia