Kelsey siedziała przy recepcji, blada i napięta. Próbowała się uśmiechnąć, ale to był raczej grymas. „Margaret, cześć, nie wiedziałam, że tu jesteś”.
Margaret przebiegła obok niej. „Oczywiście, że nie. Napięcie w sali konferencyjnej było tak duże, że łzy napłynęły ci do oczu”.
Daniel stał na czele stołu, otoczony przez dwóch starszych wspólników. Ashley również tam była, ze skrzyżowanymi ramionami i wymuszonym uśmiechem na twarzy. „Margaret” – zaczął formalnie Daniel – „witamy ponownie”.
„Nie wróciłam” – poprawiła Margaret. „Jestem tu, żeby naprawić to, czego ty nie potrafiłeś”. Oczy Ashley się zwęziły.
„Nie musisz tego brać do siebie”. Śmiech Margaret był cichy, ale ranił jej twarz. „Och, kochanie, wziąłeś to do siebie, kiedy nazwałeś mnie staromodną”.
Bez słowa otworzyła teczkę, wyciągnęła pojedynczą teczkę i przesunęła ją po stole. Brakujące umowy. Twarz Ashley zbladła.
„Jak, jak to zrobiłeś? Zachowuję kopie” – powiedziała po prostu Margaret. „Nie dlatego, że nie ufam firmie, ale dlatego, że nie ufam niekompetencji”. Daniel odetchnął z ulgą…
„Uratowałaś nas, Margaret. Ten klient znaczy dla nas miliony”. Margaret zamknęła teczkę.
W takim razie radzę, żebyś pamiętał o wartości doświadczenia. Umowa została podpisana, klient został zatrzymany, a nowe biuro Margaret było gotowe w ciągu tygodnia. Było większe niż stary narożny apartament Daniela, z widokiem na miasto i mahoniowym biurkiem, które lśniło w popołudniowym słońcu.
Jej pierwszym oficjalnym działaniem jako starszej doradczyni była reorganizacja systemu administracyjnego, nie zdradzając Ashleyowi ani jednego szczegółu.
Gdyby młoda reżyserka chciała się uczyć, mogłaby na to zapracować. Pewnego popołudnia, gdy Margaret kończyła pracę na ten dzień, zobaczyła Kelsey stojącą przy windzie z kartonowym pudełkiem.
Z jej biurka wystawała roślina. Z jej gabinetu dobiegł piskliwy i przerażony głos Ashley. „Kelsey, jak mogłaś zawstydzić zeznania Perkinsa? Zdajesz sobie z tego sprawę?” Margaret przybyła akurat w porę, by zobaczyć zarumienioną, zestresowaną twarz Ashley.
Zatrzymała się i przechyliła głowę z wyrazem czystej satysfakcji. „Och, Ashley” – powiedziała słodko – „nadal masz problemy z nadążaniem?”. Ashley otworzyła usta, ale nie wydobyła z siebie ani jednego słowa. Margaret weszła do windy, drzwi powoli się zamknęły, gdy wręczyła jej swój pożegnalny prezent – lekki, znaczący uśmiech, który mówił: „Sama sobie to zafundowałaś”.
 


Yo Make również polubił
Znaczenie utrzymywania nieskazitelnych szyb samochodowych
7 ostrzegawczych objawów udaru mózgu
10 oznak raka trzustki, których nie należy ignorować
Moja mama nauczyła mnie tej sztuczki, aby odkurczyć ubrania w zaledwie 15 minut bez żadnego wysiłku. Oto jak to działa.