Wsunęłam pasmo włosów we włosy i postawiłam na stole talerze z pasztecikami. Niedzielny obiad u teściowej w Kijowie już dawno stał się cotygodniową katorgą, ale dziś atmosfera była wyjątkowo napięta. Ludmiła Nikołajewna siedziała u szczytu stołu, wyprostowana dostojnie i wpatrując się we mnie z dezaprobatą.
Mój mąż, Andriej, udawał, że studiuje wzór na obrusie. „Alina, znowu nie posoliłaś pirożków” – powiedziała moja teściowa, ostentacyjnie odsuwając talerz. „Ile razy musisz mi to powtarzać? Andriusza potrzebuje porządnego jedzenia, a nie tych… eksperymentów”. „Mama zrobiła je dokładnie tak, jak lubię” – próbowałam się uśmiechnąć, nakładając barszcz na talerze. Ludmiła Nikołajewna zacisnęła usta.
„Mówiłam ci, Andrieju, wybieraj żonę ostrożniej. Tyle dziewczyn kręciło się wokół ciebie, a ty wybrałeś…” Zrobiła znaczącą pauzę, nie dokańczając zdania.
„Mamo, nie zaczynajmy” – westchnął Andriej, nie podnosząc wzroku. Przygryzłam wargę: zgodnie z planem – najpierw krytyka mojej kuchni, potem aluzje do mojej niekompetencji jako żony, a finałowy akord będzie brzmiał… „Znalazłaś pracę, czy wciąż szukasz twórczego ujścia?”. Teściowa przeszła do głównego punktu programu.
„Rozważam kilka ofert” – odpowiedziałem, starając się zachować spokój. „Osiem miesięcy” – odparła, unosząc ręce. „Rozważasz oferty od ośmiu miesięcy! Andriusza pracuje w największej firmie w Kijowie, zajmuje szanowane stanowisko, a jego żona jest bezrobotna. Jak to wygląda?”
„Mama ma rację, Alin” – odezwał się nagle Andriej. „W Grand Invest jest teraz mnóstwo wolnych miejsc. Mogę zapytać o stanowisko w biurze albo w recepcji”. Spojrzałam na niego ze zdziwieniem.
Grand Invest to ta sama firma, w której pracował Andriej. Ta sama firma, którą założył mój ojciec. Ta sama firma, w której ja byłem dyrektorem przez ostatnie dwa miesiące.
„Dziękuję, pomyślę o tym” – zdołałam powiedzieć. „Ona się nad tym zastanowi” – powiedziała Ludmiła Nikołajewna, podnosząc głos. „Masz 30 lat i zachowujesz się jak baba. Kiedy byłam w twoim wieku, byłam już szefową działu kadr w tej samej firmie, w której teraz pracujemy z Andriejem”.
Wiedziałam o tym. Wiedziałam aż za dobrze. Szefowa działu kadr, Ludmiła Nikołajewna Sokołowa, była postrachem wszystkich stażystów i młodych profesjonalistów. Za jej plecami współpracownicy nazywali ją „Żelazną Damą” – i to wcale nie z szacunku.
„Wiesz, nie miałam bogatego tatusia, który by wszystko załatwił” – kontynuowała z pogardą. „Wszystko osiągnęłam sama. A przecież nie da się utrzymać posady sekretarki dłużej niż dwa miesiące”.
W środku kipiało mi ze złości, ale milczałem. Już dawno przestałem próbować cokolwiek udowadniać teściowej. Jej postrzeganie mnie jako bezużytecznego nieudacznika, żyjącego z jej genialnego syna, ukształtowało się w ciągu pierwszych kilku tygodni naszej znajomości i od tamtej pory tylko się umocniło.
„Mamo” – Andriej w końcu podniósł wzrok znad obrusu – „Alina miała dobrą karierę. Fakt, że teraz sprawy się komplikują…” „Dobrą karierę?” – przerwała jej Ludmiła Nikołajewna. „Mówisz serio? Małe firmy, w których pracowała na pół etatu, nawet nie są wymienione w jej CV. Wiesz, ile takich CV trafia na moje biurko? Setki. I lądują prosto w koszu”.
Przypomniałem sobie moje prawdziwe CV – to, którego ani Andriej, ani jego matka nigdy nie widzieli. MBA ze Stanford, praca w dwóch międzynarodowych firmach konsultingowych, własny startup, który z sukcesem sprzedałem przed powrotem na Ukrainę. I oczywiście stanowisko dyrektora finansowego, a następnie prezesa w Grand Invest, firmie założonej przez mojego ojca. Firmie, w której Ludmiła Nikołajewna była szefową działu HR, a jej syn, Andriej, czołowym specjalistą ds. sprzedaży.
„Jestem pewien, że Alina wkrótce znajdzie coś odpowiedniego” – powiedział Andriej, ponownie spuszczając wzrok. „Kiedyś był wobec mnie bardziej opiekuńczy. Teraz, po ośmiu miesiącach mojego rzekomego lenistwa, jego cierpliwość zdaje się być na wyczerpaniu”. „Oczywiście, oczywiście” – zaśmiała się sceptycznie teściowa. „A na razie zostanie w domu, a ty będziesz ją utrzymywał ze swojej pensji. A tak przy okazji” – ściszyła głos – „rozmawiałeś z nią o przeprowadzce?”
Poczułam zimny dreszcz w żołądku. „Jaki ruch?” „Teraz nie pora” – powiedział Andriej, zerkając na mnie. „Już najwyższy czas” – upierała się teściowa. „Nie rozumiesz, że musisz oszczędzać? Twoje mieszkanie jest za drogie dla was obojga, zwłaszcza że jedno z was nie pracuje. Powinnaś się do nas wprowadzić; dam ci pokój. I będę miała oko na Alinę; może w końcu nauczy się prowadzić dom”.


Yo Make również polubił
„JEŚLI ZATANEKNIESZ TEGO WALCA, WYJDZIESZ ZA MNIE ZA MNIE SYNA…” Milioner zadrwił, ale czarna pokojówka była mistrzynią tańca.
Która grupa krwi zapewnia ludziom najdłuższe życie?
DODAJ DO GERANIUM, a nawet najbardziej zwiędły kwiat odżyje, zazieleni się i nabierze sił!
Jak stwierdzić, czy ziemniaki są trujące