Zadzwonił mój syn. „Tato, jestem na komisariacie. Mój ojczym mnie pobił i złożył fałszywe doniesienie. Policja wierzy jemu, a nie mnie”.
„Który oficer?”
„Sierżancie Miller.”
„Siedź spokojnie – dwadzieścia minut.”
Nie zadzwoniłem do prawnika. Wszedłem w mundurze. Sierżant spojrzał w górę — i zsikał się.
„Kapitanie, nie wiedziałem.”
„Daj mi piętnaście minut z jego ojczymem.”
Zaczął się trząść. „Jest cały twój. Całą noc”.
Lucius David widział najgorsze oblicze ludzkości przez dwadzieścia trzy lata pracy w organach ścigania. Trzy wcześniejsze misje w Afganistanie przygotowały go na przemoc. Ale nic nie przygotowało mężczyzny na biurokratyczny koszmar rozwodu – zwłaszcza gdy była żona ponownie wychodziła za mąż za mężczyznę, który za dużo się uśmiechał i za mało pił. Zawsze to zły znak w doświadczeniu Luciusa.
Stał w swoim biurze na komisariacie, a popołudniowe słońce przebijało się przez żaluzje niczym więzienne kraty na jego biurku. Czterdziestosześcioletni Lucius nosił swój autorytet z lekkością człowieka, który zasłużył na wszystkie pochwały krwią i kompetencją. Jego mundur był nieskazitelny, postawa wojskowa wyprostowana, ale oczy – szare jak stal – skrywały ciepłą rezerwę dla dokładnie trzech osób: syna Blake’a, partnera od piętnastu lat, i zmarłej matki.
„Kapitanie David?” Oficer Sandy Ali zapukał do otwartych drzwi. „Znowu dzwonili z biura burmistrza w sprawie programu pomocy lokalnej społeczności”.
„Powiedz im, że do piątku będę miał propozycję”. Lucius nie oderwał wzroku od raportów o incydencie. Aktywność gangów w Dzielnicy Wschodniej gwałtownie wzrosła, a dwóch jego najlepszych detektywów było na urlopie ojcowskim. „Coś jeszcze?”
„Dzwoniła twoja była żona. Mówiła coś o meczu Blake’a w sobotę”. W jej głosie słychać było napięcie.
Szczęka Luciusa zacisnęła się niezauważalnie. Carmela zawsze ostatnio brzmiała na spięta. Odkąd dwa lata temu wyszła za mąż za Guermo Edwardsa. Ten człowiek był odnoszącym sukcesy wykonawcą – zbyt odnoszącym, zdaniem Luciusa. Nikt nie budował tak szybko i tak zyskownie, nie idąc na łatwiznę.
„Zajmę się tym”. Odprawił Alego machnięciem ręki i sięgnął po swój prywatny telefon. Trzy nieodebrane połączenia od Carmeli – wszystkie w ciągu ostatniej godziny.
Zanim zdążył oddzwonić, zadzwonił telefon. Numer Blake’a.
„Hej, mistrzu. Wszystko w porządku?” Lucius poczuł, jak jego ramiona rozluźniają się na dźwięk głosu syna – ale tylko na sekundę.
„Tato… tak, wszystko w porządku. Po prostu… możemy porozmawiać? Nie przez telefon.”
Blake miał szesnaście lat, był studentem drugiego roku, który odziedziczył budowę ciała po ojcu i ciemne oczy po matce. Ostatnio był wycofany. Lucius przypisywał to młodzieńczemu buntowi, pierwszym dziewczynom, zwykłemu chaosowi okresu dojrzewania. Ale coś w głosie syna uruchomiło instynkt, który pozwolił Luciusowi przetrwać w prowincji Helmand.
„Mogę cię odebrać za dwadzieścia. Gdzie zwykle?”
„Nie”. Głos Blake’a opadł. „Możesz się ze mną spotkać w warsztacie wujka Byrona? Nie chcę teraz być w domu”.
Wujek Byron – Byron David, młodszy brat Luciusa i jedyny mechanik w mieście, który potrafił wskrzesić Mustanga z 1967 roku ze sterty rdzy i żalu. Blake spędził tam niezliczone popołudnia, ucząc się odbudowy gaźników i wymiany pasków rozrządu od czasu rozwodu.
„Już idę”. Lucius złapał kurtkę i ruszył do wyjścia, zatrzymując się tylko po to, by powiedzieć swojemu zastępcy, porucznikowi Arnaldo Caldwellowi, że będzie za godzinę. Caldwell – mężczyzna o baryłkowatej klatce piersiowej z dwudziestoletnim stażem w policji – tylko skinął głową. Wiedział, że lepiej nie zadawać pytań, gdy kapitan spojrzał na niego z takim wyrazem twarzy.
Garaż znajdował się w strefie przemysłowej, którą gentryfikacja jakimś cudem ominęła. Byron kupił go za bezcen piętnaście lat temu i przekształcił w sanktuarium klasycznych samochodów i przegranych spraw. Kiedy Lucius podjechał, zobaczył syna siedzącego na masce Chevelle’a, zgarbionego i wpatrzonego w telefon.
„Blake?”
Jego syn spojrzał w górę, a Lucjusz dostrzegł fioletowy cień pojawiający się pod jego lewym okiem, częściowo ukryty pod starannie ułożonymi włosami.
„Nie panikuj”. Blake zsunął się z maski, unosząc ręce. „Nie jest tak źle, jak wygląda”.


Yo Make również polubił
Kasza manna, mąka, wrząca woda i 10 minut. Nigdy nie mam dość gotowania tego pysznego posiłku.
Dzięki tym inteligentnym metodom zawsze uzyskasz mięso tak delikatne jak polędwica wołowa
Syn zbudował nowy dom, ale zmusił swoją starszą matkę, by zamieszkała w starym, aż do dnia jej śmierci. To, co znalazła w drewnianej skrzyni, zmieniło jej życie na zawsze.
Zielony Tort z Malinami