Airbnb pachnie rozmarynem i spaloną ambicją, gdy przekraczam próg. Okna od podłogi do sufitu oprawiają centrum Austin niczym pocztówka, o którą nikt nie prosił, same szklane wieże i listopadowy zachód słońca krwawiący pomarańczą nad rzeką Kolorado. Moja mama już nakryła stół na Święto Dziękczynienia kremowymi obrusami, które przywiozła z domu, bo nie ufa wypożyczonym sztućcom.
Kalen podłącza laptopa do ogromnego telewizora zamontowanego nad wapiennym kominkiem. Trzęsą mu się ręce. Ma trzydzieści lat i wciąż bawi się kablem HDMI, jakby miał go ugryźć.
„Już prawie gotowy” – mówi do nikogo konkretnego.
Zajmuję miejsce między Piper a jakimś kuzynem drugiego stopnia, którego imienia już zapomniałem. Warren, mój ojciec, nalewa wino z uwagą człowieka inwestującego w przyszłość syna.
Blythe krąży przy ramieniu Kalena, prostując kołnierzyk, chociaż jesteśmy rodziną, chociaż nic z tego nie wymaga aktorstwa.
Ale tak właśnie jest. Zawsze tak jest z nim.
Na ekranie pojawia się pierwszy slajd programu PowerPoint.
Galeria sztuki AI. Rewolucjonizujemy przestrzenie kreatywne.
Czcionka to Comic Sans.
Zaciskam usta i przyglądam się szklance z wodą.


Yo Make również polubił
Dlaczego czasami mamy wrażenie, że zasypiamy?
Naturalny składnik, który natychmiast usuwa matowe plamy ze szklanek
FLAN Z MLEKIEM ZGNIECONYM
Pies rozpaczliwie szczeka na ciężarną kobietę… Ale gdy policja dowiedziała się prawdy, było już za późno!