O pierwszej w nocy w moim małym, spokojnym miasteczku na obrzeżach Columbus w stanie Ohio zadzwonił telefon.
Obudziłem się gwałtownie.
Dom pogrążył się w ciszy, głębokiej, typowej dla amerykańskiego Środkowego Zachodu ciszy, gdzie nawet ruch na odległej autostradzie międzystanowej wydaje się odległym wspomnieniem. Ale w głębi serca serce waliło mi jak wojenny bęben.
Wtedy zdałem sobie sprawę, co wyrwało mnie ze snu.
Telefon.
Zadzwonił z ostrym, przenikliwym uporem, przedzierając się przez ciszę godziny 1 w nocy. Potykając się, wstałem z łóżka i chwyciłem telefon z szafki nocnej. Niebieskie światło ekranu raziło mnie w oczy.
Pojawiło się znajome nazwisko.
Pani Miller.
Była moją owdowiałą sąsiadką, starszą panią, która mieszkała sama w małym białym domu naprzeciwko, tym z wyblakłą amerykańską flagą na ganku. Pani Miller nigdy nie dzwoniła do mnie o tej porze, chyba że działo się coś naprawdę strasznego.
Przesunęłam palcem po ekranie i przyłożyłam telefon do ucha. Mój głos był wciąż ochrypły od snu.
„Pani Miller?”
Po drugiej stronie nie było zwykłego powitania. Słyszałem tylko urywany, niespokojny oddech. W końcu odezwał się jej głos, drżący gwałtownie. Osłabł, aż stał się rozpaczliwym szeptem, jakby przystawiła sobie nóż do gardła.
„Eleanor… posłuchaj mnie. Cokolwiek się stanie, nawet jeśli coś usłyszysz… nie otwieraj nikomu drzwi.”
Ostrzeżenie wbiło mi się prosto w umysł. Dreszcz przebiegł mi po kręgosłupie.
„Co się stało, pani Miller? Gdzie pani jest?” – próbowałem zapytać.


Yo Make również polubił
Rasistowska policja aresztowała czarnoskórą kobietę za „drobną kradzież”, nie wiedząc, że w wolnym czasie jest policjantką…
Krem aperitif z tuńczyka w 5 minut
Jessica… i wieloryb, który cię zdemaskował, jednego po drugim
Ekspresowy Sernik Fantazyjny – równy?