Mój sąsiad zadzwonił o pierwszej w nocy i powiedział mi, żebym nie otwierał drzwi. Wtedy zobaczyłem twarz mojego syna w wizje. – Page 2 – Pzepisy
Reklama
Reklama
Reklama

Mój sąsiad zadzwonił o pierwszej w nocy i powiedział mi, żebym nie otwierał drzwi. Wtedy zobaczyłem twarz mojego syna w wizje.

Zanim jednak zdążyłem dokończyć zdanie, na linii rozległ się ostry pisk zakłóceń — a potem już nic się nie działo.

Połączenie zostało przerwane.

Właśnie w tym momencie usłyszeliśmy głuchy odgłos otwierania drzwi wejściowych.

Moje serce zamarło. Całe ciało zesztywniało.

Jeszcze dwa puknięcia.

To nie było pukanie kogoś uprzejmego. To były uderzenia otwartą dłonią w drewno, głośne, rytmiczne, uporczywe. Każde uderzenie było jak młot uderzający prosto w moją pierś.

Na palcach wyszłam z sypialni. Przycisnęłam ucho do zimnej ściany korytarza. Dźwięk rozniósł się po całym domu, sprawiając, że całe moje ciało wibrowało przy każdym uderzeniu.

Zebrałam całą odwagę i krzyknęłam, starając się, aby w moim głosie nie zabrzmiał strach.

„Kto tam?”

Nie było odpowiedzi.

Tylko pukanie trwało nadal, nieustanne, jakby nigdy nie miało ustać.

Strach mnie ogarnął. Pobiegłam do stóp schodów, spojrzałam w górę w ciemność drugiego piętra i krzyknęłam:

„Steven! Słyszysz mnie? Steven, zejdź tu do mamy!”

Odpowiedziała mi tylko ciężka cisza. Normalnie nawet najcichszy dźwięk obudziłby mojego syna. Co się, u licha, dzieje?

Zdesperowany pobiegłem do salonu, chwyciłem tablet i otworzyłem aplikację kamery bezpieczeństwa. Ekran był całkowicie czarny, z zimnym tekstem na środku:

Brak połączenia.

Stukałem i stukałem kilka razy, ale nic to nie dało. Wszystkie cztery kamery były offline.

Pobiegłam do włącznika światła na ganku i naciskałam go kilkakrotnie, ale ciemność na zewnątrz pozostała nieprzenikniona i niezmącona. Może żarówka się przepaliła. Nie pamiętałam nawet, kiedy ostatni raz ją sprawdzałam.

Wszystko było przeciwko mnie.

Byłem całkowicie odizolowany, ślepy i głuchy na to, co działo się tuż za drzwiami mojego domu, w środku nocy w Stanach Zjednoczonych Ameryki, gdzie zawsze wierzyłem, że jestem bezpieczny.

Zdesperowany, ponownie wybrałem numer pani Miller, modląc się, żeby odebrała i powiedziała mi, co się dzieje. Telefon dzwonił i dzwonił, aż sam się rozłączył.

Brak odpowiedzi.

Nie było innego wyjścia.

Wybrałem numer 911.

Mój głos zadrżał; ledwo mogłem wydobyć z siebie głos, gdy powiedziałem, że nieznana osoba próbuje sforsować drzwi mojego domu przy Pine Street 14.

Operator zapewnił mnie, że natychmiast wyślą radiowóz.

W chwili, gdy się rozłączyłam, pukanie ustało.

Nagle.

Ta cisza była jeszcze bardziej przerażająca niż poprzedni hałas. Była ciężka, rozciągnięta, niczym lina rozciągnięta do granic wytrzymałości.

Czy poszli? Czy może znaleźli inne wejście?

Dziwny impuls – szalona ciekawość silniejsza niż strach – pociągnął mnie w stronę drzwi. Moja dłoń zadrżała, gdy dotknęłam lodowatej klamki. Wzięłam głęboki oddech, mocno zamknęłam oczy, a potem powoli zbliżyłam twarz do małego wizjera.

To, co zobaczyłem, niemal doprowadziło mnie do krzyku.

Twarz Stevena — twarz mojego syna — była przyklejona do wizjera, wypełniając całe moje pole widzenia.

Ale to nie był mój syn.

To nie był Steven z jego ciepłym uśmiechem i życzliwymi oczami, którego znałem. Jego oczy były szeroko otwarte, puste, niemal martwe. Kącik ust wygiął się w dziwnym uśmiechu, pustym grymasie bez żadnych emocji.

A za nim, rozmazane w ciemności, stały cztery wysokie postacie.

Nosili czarne szaty z kapturami, które całkowicie zakrywały ich twarze. Stoją niczym kamienne posągi.

Upadłam do tyłu, uderzając mocno o podłogę. Nie odważyłam się spojrzeć drugi raz. Ten obraz był zbyt niepokojący, zbyt zły. Wrył mi się w pamięć.

Kilka minut później w oddali rozległo się wycie policyjnych syren, które narastało, gdy skręcali w naszą ulicę. Czerwone i niebieskie światła migały przez okno w salonie, rozświetlając ściany.

„Policja! Otwierajcie drzwi!” krzyknął stanowczy głos z zewnątrz.

Nie odważyłem się zejść od razu. Siedziałem dalej na podłodze u szczytu schodów, trzęsąc się.

„Jestem tutaj!” – zdołałem krzyknąć. „Pomocy!”

Słyszałem, jak rozmawiają między sobą, a potem rozległ się głośny huk, gdy wyważali drzwi wejściowe. Odgłos wyłamywanego zamka rozniósł się echem po domu. Do salonu wbiegły ciężkie buty. Ich latarki oświetlały wszystko, rozcinając ciemność na kawałki.

„Gdzie pani jest?” zapytał policjant.

zobacz więcej na następnej stronie Reklama
Reklama

Yo Make również polubił

5-letnia dziewczynka zadzwoniła pod numer alarmowy 911 i szepnęła: „Ktoś jest pod moim łóżkiem” — aż funkcjonariusze zajrzeli pod jej łóżko i odkryli coś nie do pomyślenia

Rozdział 7 — Dom obok Nadzorca przybył z wąskim schematem domów – powojennej zabudowy, wspólne kanały wentylacyjne między lokalami wzdłuż wspólnej ściany ...

Plaats een wattenbolletje gedrenkt in tea tree olie in uw oor en voel het verbazingwekkende effect.

Wiele osób zgłasza ulgę w objawach takich jak swędzenie, dyskomfort i łagodny ból po zastosowaniu olejku z drzewa herbacianego. Należy ...

Ciasto śnieżne z twarogiem i budyniem waniliowym

Przygotowanie ciasta: Wsyp mąkę, proszek do pieczenia, masło, cukier i jajko do miski. Zagnieć wszystko na gładkie kruche ciasto. Zawiń ...

Proste ciasto jogurtowo-jabłkowe

Stopniowo dodawaj mąkę i proszek do pieczenia do mokrej mieszanki i mieszaj do połączenia. Dodaj skórkę z cytryny i rodzynki ...

Leave a Comment