Okazało się, że sąsiadka sprzedawała towary w pobliżu. „Jak się miewa twój zięć? Nie wrócił?” zapytała Tania. „Nie wrócił” – westchnęła Zoja.
Ma teraz własne życie. „Młodzi ludzie w dzisiejszych czasach nie potrzebują rodzin ani dzieci; chcą po prostu żyć dla siebie. Mój jeszcze się nie ożenił, po prostu biega po górach” – powiedział sąsiad.
Czas mijał im niepostrzeżenie, gdy rozmawiali. Po obiedzie na targu pojawił się młody mężczyzna w dziwnym stroju. „Siedział tam” – powiedziała Luda, zaskoczona, a wszyscy kupcy spojrzeli z przerażeniem na przybysza.
Mężczyzna ruszył w stronę sklepu Zoi. Zbliżając się do jej towaru, wypchnął kieszenie i zapytał: „Ciociu, nie mam w ogóle pieniędzy”.
Czy mógłbym pożyczyć od ciebie kilka jabłek? „Och, po prostu je weź, cokolwiek. Czemu taki młody człowiek jak ty nie ma pieniędzy?” – odpowiedział Ta, wzruszając ramionami. „Muszę wracać do domu z niezbyt odległych miejsc, ciociu”.
„Nie martw się, nie jestem mordercą. Zakochałem się w niej jak dziecko. I tak trafiłem do więzienia”.
„Rodzina ci nie pomoże? Czemu wracasz sam do domu?” „Mogą. Mam rodzinę, ale po prostu dziwnie mi do nich dzwonić. Chcę być dla ciebie niespodzianką”.
„Czy to długa droga?” – zapytała kobieta. „Tak. To długa podróż…”
Potem były skazaniec odszedł na chwilę. Dworzec kolejowy znajdował się niedaleko rynku. Zoya zobaczyła mężczyznę rozmawiającego z kierowcą, a potem wracającego do niej.
„Ciociu, pożycz mi trochę, bo nigdy nie będę miał własnego domu. Nie martw się, oddam ci, jak tylko zarobię” – zapytał, patrząc błagalnie na kobietę. „Ile potrzebujesz?” „Tysiąc”.
A Zoya, patrząc na zdziwione spojrzenia innych sprzedawców, wręczyła mu hojny banknot. „Nie możesz iść. Weź go” – powiedziała.
„Bardzo dziękuję. Na pewno oddam” – podziękował jej młody mężczyzna. „Mam na imię Pasza”.
„A jak masz na imię?” „Jestem Zoja Fiodorowna”. „Dziękuję, Zoja Fiodorowna” – podziękował jej ponownie i ruszył w stronę autobusu. „Ale z ciebie idiotka, Zoja. Nic ci nie odda” – oburzył się sąsiad.
„Musimy sobie nawzajem pomagać, nie jesteśmy żadnym zwierzęciem” – broniła się kobieta. „A on nie jest człowiekiem, jest więźniem, byłby więźniem nawet w Afryce”. Zoya, machając ręką do Anyi, szykowała się do powrotu do domu.
W weekend Elia dostała gorączki. Jej matka, zebrawszy mnóstwo ziół z ogrodu, opiekowała się córką najlepiej, jak potrafiła. Wieczorem przybiegła wnuczka z książką, ciągnąc Zoję za rękaw i ćwierkając…
Yo Make również polubił
Jem gulasz warzywny dniem i nocą i szybko chudnę. Przepis na niskokaloryczne danie!
Próchnica może powodować infekcje i wpływać na inne organy w ciele
Przyjęcie mądrości Li Ching-Yuena: droga do długowieczności
Paryż-Brest: smaczny przepis na francuski deser, który pokochasz