Stawienie czoła konsekwencjom
Dotarłem do dworca w Chicago o 9:30. Cztery i pół godziny za późno. Zanim jeszcze skończyłem inspekcję, mój telefon zawibrował: „W biurze. Już”.
Davis nie zaproponował mi miejsca. „Naraziłeś nas na 22 500 dolarów kar. Masz coś do powiedzenia, zanim cię zwolnię?”
Opowiedziałem mu wszystko. O burzy. O rodzinie. O chorym dziecku.
Zaśmiał się. „Nie płacę ci za to, żebyś był bohaterem. Płacę ci za punktualność”.
Po długim przemówieniu podsumował: „Dwa tygodnie zawieszenia bez wynagrodzenia. Ostatnie pisemne ostrzeżenie”.
Kolejne dwa tygodnie zdawały się nie mieć końca. Wysyłałem CV, liczyłem oszczędności. Zadzwoniła do mnie córka. Kiedy jej to powiedziałem, powiedziała: „Tato, jestem z ciebie dumna. Jeśli ta praca karze cię za to, że robisz to, co słuszne, to znaczy, że nie była właściwa”.
W ubiegły piątek nadszedł e-mail: wezwanie do siedziby głównej w Nowym Jorku, wraz z Davisem, na „formalny przegląd incydentu”.
Wieża
W kwaterze głównej Davis był pewny siebie. „Pozwól mi mówić” – poradził mi.
W biurze prezesa siedział inny mężczyzna. Serce mi stanęło.
To był Michael Warren.
Prezes firmy powiedział: „Pan Warren jest teraz większościowym udziałowcem i prezesem zarządu”.
Twarz Davisa straciła kolor.
Warren zwrócił się do niego. „Ukarałeś jednego ze swoich najlepszych kierowców za uratowanie mojej rodziny. Twoje zarządzanie opiera się na strachu. To się dzisiaj skończy”.
Davis został zwolniony na miejscu.
Potem Warren zwrócił się do mnie: „Potrzebuję kogoś do zarządzania dworcem w Chicago. Kogoś z rozsądkiem i humanitaryzmem. To stanowisko jest twoje, jeśli je przyjmiesz”.
Wynagrodzenie: 120 000 dolarów. Pełny pakiet świadczeń.
Zgodziłem się.


Yo Make również polubił
Po latach zmagań z niepłodnością ta kobieta w końcu otrzymała radosną nowinę
Dodaj goździki do oliwki dla dzieci i zobacz, co się stanie – 11 ważnych powodów, dla których warto stosować ją codziennie
Jeśli coś takiego zdarzy się w Twoim ciele, zachowaj czujność: może to być znak ostrzegawczy
„Zapominałam coraz więcej – aż odkryłam, że winowajcą są moje leki…”