Prywatna Klinika Medea powitała mnie zimnym, dźwięcznym luksusem. Nie była to placówka medyczna w zwykłym tego słowa znaczeniu, lecz pałac ze szkła, marmuru i ciszy, pachnący nie wybielaczem, lecz drogim antyseptykiem, kawą z holu i, jak się zdawało, samymi pieniędzmi. Zdobycie tu pracy było przywilejem. Po opuszczeniu wiecznie przepełnionego, hałaśliwego szpitala miejskiego czułem się jak kruk, który przypadkowo wleciał w stado pawi.
Weszłam do pokoju personelu sekundę przed tym, jak Hope Phillips zatrzasnęła drzwi. Odprawa minęła jak we mgle. Lekarze o inteligentnych, ważnych twarzach i pielęgniarki wyglądające jak modelki z czasopisma medycznego omawiali harmonogramy operacji, przyjęcia VIP-ów i nowe protokoły. Gorączkowo notowałam wszystko w notesie, bojąc się podnieść wzrok. Wiedziałam, że zdobycie tej pracy to jak wygrana na loterii. Pensja była trzykrotnie wyższa niż moja poprzednia, o czym mąż stale mi przypominał.
„I na koniec” – Hope Phillips podniosła wzrok znad tabletu. „Mamy nową pracownicę, Evę Lambert . Proszę, bądźcie zarówno serdeczne, jak i wymagające. Pani Lambert, dzisiaj będzie pani pracować z Valerie na trzecim piętrze, w skrzydle VIP. Pani przydział to pokój numer siedem”.
W pokoju zapadła krótka, ale wyczuwalna cisza. Poczułem, jak kilka par ciekawskich oczu zwróciło się w moją stronę.
„Pokój numer siedem?” – pisnęła obok mnie szczupła blondynka z identyfikatorem „Valerie”. „Hope, jesteś pewna? Pierwszego dnia? Tam właśnie…”
„Jestem pewna, Valerie” – głos pielęgniarki oddziałowej stał się lodowaty. „Grafik jest zatwierdzony przez lekarza naczelnego. Pacjent Samuel Peterson wymaga całodobowego dyżuru pielęgniarskiego. Zastąpisz Evę, dopóki nie zacznie działać. Wszyscy są wolni. Lambert, ze mną. Potrzebny ci identyfikator”.
Gdy weszliśmy na korytarz, Valerie , która okazała się być żywą gadułą, natychmiast chwyciła mnie za ramię.
„Dziewczyno, jesteś kimś wyjątkowym” – wyszeptała, gdy szłyśmy do windy. „Prosto ze statku na bal, do pokoju numer siedem”.
„Co tam jest?” Starałam się, żeby głos mi nie drżał. „Trudny pacjent?”
Valerie prychnęła, naciskając przycisk przywołania. Winda przyjechała natychmiast i bezszelestnie, niczym duch. „Trudno? To nie pacjent, to legenda. Bóstwo. Samuel Peterson , właściciel wszystkiego, co widzisz w tym mieście, i połowy tego, czego nie widzisz. Nie czytasz gazet?”
„Ostatnio nie miałam czasu na papiery” – wyznałam, przypominając sobie niekończące się dyżury w miejskim szpitalu.
„No tak. No cóż, Peterson ma raka w stadium terminalnym. Teraz jest pod opieką paliatywną, oczywiście na najwyższym poziomie. Ale to nawet nie jest najważniejsze”. Valerie ściszyła głos, chociaż byłyśmy same w windzie. „Najważniejsza jest jego rodzina. Wszyscy już tam są, mówią, że właśnie odwiedził ich notariusz. Dzielą skórę, wybaczcie, nieoskórowanego niedźwiedzia. Nie wyobrażacie sobie, o jakie pieniądze chodzi, a jest trzech spadkobierców. Najstarszy, Victor, już zarządza całą spółką holdingową. Średni, Alex…” Valerie przewróciła oczami. „Ach, ten Alex. Złoty chłopiec, playboy. Mówią, że tonie w długach. A najmłodsza, Elena, cicha jak anioł, pochłonięta dobroczynnością. Ale wiecie, co mówią o spokojnych wodach”.
Winda płynnie się zatrzymała. „Więc zaraz wejdziesz do jaskini węży” – podsumowała Valerie. „Czy Hope Phillips cię oprowadziła? Główna zasada: jesteś tam praktycznie meblem. Nic nie widzisz, nic nie słyszysz, wykonujesz tylko polecenia lekarskie. Zrozumiano?”
„Zrozumiałem” – skinąłem głową, czując zimny pot na plecach.
„Dobra, to pokój numer siedem”. Valerie wskazała gestem ogromne, ciemne, drewniane drzwi. „Pójdę przygotować kroplówkę. Musisz mu podać zastrzyk za piętnaście minut. Dr Glen Archer , jego osobisty lekarz, powinien jeszcze tam być. Pokaże ci wszystko. Powodzenia”.
Valerie odbiegła, zostawiając mnie stojącego przed drzwiami, z których dobiegały stłumione głosy. Wziąłem głęboki oddech, próbując uspokoić drżenie rąk. To tylko praca. Potrzebuję tego miejsca. Dam radę.
Tymczasem za drzwiami dramat narastał. Trzej spadkobiercy wpatrywali się w siebie, próbując rozwikłać zagadkę ojca. Doktor stał z boku, niczym niemy świadek. W końcu Wiktor, jako najstarszy, przerwał długą pauzę.
„Nie rozumiesz? To oczywiste. Ojciec nie jest przy zdrowych zmysłach. Doktorze Archer!” Odwrócił się gwałtownie do mężczyzny w surowym garniturze. Osobisty lekarz miliardera, mężczyzna o nieprzeniknionej twarzy i zmęczonych oczach, tylko pokręcił głową ze smutkiem.
„Victorze, potwierdziłem to wielokrotnie…”
„Co potwierdziłeś? Że jest zdrowy na umyśle?” Victor teatralnie uniósł ręce. „Człowiek, który ma zamiar oddać wszystko obcemu człowiekowi za mityczne odkrycie? On sobie z nas kpi!”
„Z nikogo nie kpię” – powiedział cicho Samuel Peterson i wszyscy ucichli. Gestem wskazał na bladego notariusza w okularach, który wystąpił naprzód.
„Nagrałeś wszystko?”
„Tak, panie Peterson. W pełni zgadzam się z pańskimi słowami. Warunek jest spisany dosłownie” – odpowiedział mężczyzna, odchrząkując.
„Dzieci” – Samuel przeniósł wzrok z jednego na drugie. „Wiecie, że cały mój majątek – akcje, fabryki, kapitał – zostanie podzielony między was”. W oczach Victora błysnęła zimna kalkulacja. Alex niecierpliwie oblizał wargi. Elena spiął się. „Ale dopiero po” – kontynuował miliarder, robiąc pauzę dla efektu – „spełniony zostanie jeden warunek. Powtarzam, zapisuję wszystko, czy to któremuś z was, czy obcej osobie, temu, kto odda mi to, co straciłem trzydzieści lat temu”.
W pokoju zapadła dźwięczna, pełna zdziwienia cisza.
„A co to może być?” – wycedził Alex z jawną kpiną, opadając na fotel. „Sztabka złota zakopana na podwórku? Pakiet akcji bankowych?”
„Alex!” warknął Victor.
„Nie” – odpowiedział Samuel z zaskakującą jasnością, wpatrując się w coś za oknem, czego nikt inny nie mógł dostrzec. „Straciłem dobre imię. I ten jeden dzień, który wywrócił całe moje życie do góry nogami. Kto mnie przywróci tamtego dnia i oczyści moje imię, odziedziczy wszystko”.
Po czym powoli, z widocznym wysiłkiem, odwrócił się twarzą do ściany.


Yo Make również polubił
Keto Cytrynowe Batony Sernikowe😊
Pieczony Dorsz z Musztardą i Cytrynowym Kremem – Delikatność Smaku w Każdym Kęsie
Sardenaira: the recipe for Sanremo focaccia with tomato and anchovies
Ciasto Fanta z truskawkami pieczone w 30 minut